wtorek, 31 grudnia 2013

Dziś Sylwester jutro Nowy Rok

życzę Wszystkim czytającym
spełnienia marzeń i żebyście pod koniec roku mogli śpiewać lub mruczeć pod nosem, że to były piękne dni.
Jak dla mnie Pan Nowy Rok ma wyglądać tak ;). 
Do wszystkich złośliwców wiem, że wymagam od losu zbyt wiele, ale pomarzyć mogę.


piątek, 27 grudnia 2013

WHITE FROG

nie pierwszy raz obejrzałem film, który nie pasował mi do przeczytanych recenzji i opinii. Ja oglądałem inną historię niż opisana w recenzjach i komentarzach. Tuż przed maturą, która nie była w formie testu brałem korepetycje z języka polskiego. Celem korepetycji było napisać spójną historię, opowieść na wybrany temat. Bez przynudzania, racjonalnie, ale nie mniej niż na dwie strony A4. Podczas ćwiczeń oblewałem każde zajęcia, ale nauczyłem się jednego, w pisaniu pokazać, że potrafię myśleć.
W swoim życiu spotkałem wielu mistrzów, dzięki którym mogłem doświadczyć kolejnych etapów wtajemniczenia na czym polega bycie człowiekiem.
Kiedy oglądam historię o człowieku w jakiś sposób dotknięty przez los, nie zastanawiam się czy on(a) da sobie z tym radę bo wbrew temu co myśli większość wręcz jestem skłonny poręczyć jak weksel in blanco, że da sobie radę. Wiem jedno, taka osoba doświadczona przez los będzie szukać przyjaciół, ludzi którzy dostrzegając jej ograniczenia mimo wszystko widzą w niej człowieka.
Jego (Jej) prawa i obowiązki.
W tej historii widzę bohaterstwo brata, nie ważne którego. Nie gwarantuję, ale bardzo szybko przestaje się zadawać pytanie dlaczego mnie to doświadczyło, mówi się trudno. Jestem pewien, że pytanie „ Czy mój brat/siostra jest wstanie samodzielnie funkcjonować bez ze mnie” jest zdecydowanie zadawane dłużej, niż to czy dam sobie radę.

Może za dużo myślę i nie za bardzo wieżę w ludzi, ale mam nadzieję, że wskazuję właściwy kierunek.

czwartek, 26 grudnia 2013

2013 podsumowanie

koniec polskich świąt Bożego Narodzenia oznacza, że czas podsumować rok. Jeszcze nie planować, ale można ocenić to co było.
Napisanych postów zbyt mało niż było zaplanowane i ile powinno być.
Wakacje plus 40 (temperatura ;)) , nie było ze zbyt wielu powodów.
Zmiana pracy i pobytu przez 24h w Poznaniu nie zrealizowane.
Nadal nie czuję się komfortowo po angielsku, a jeszcze gorsze jest to, że po niemiecku w głowie zostały mi tylko przeprosiny i jedna kolęda.
Niestety sukcesów nie ma zbyt wielu. Dzisiaj ich nie dostrzegam, zapewne za pięć lat będzie inaczej.



wtorek, 24 grudnia 2013

Życzenia Świąteczne



Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia,
atrakcji wielu,
braku głupich pytań przy stole Wigilijnym,
cierpliwości przy odpowiadaniu na nie,
dystansu do wszystkich w tym i do siebie,
energii do dwunastego dania na Wigilii,
.....
życzy Wszystkim odwiedzającym to dziwne miejsce w czasie  i przestrzeni.
Atlu


środa, 11 grudnia 2013

Pamięć to najgorsza klątwa

nie którzy mają słabą wybiórczą pamięć, co pozwala im nie pamiętać złego zachowania innych. Niestety ja tak nie mam, moim zdaniem mam bardzo dobrą pamięć i niestety nie zapominam zwłaszcza swoich logicznych błędów. Będą mnie dręczyć do końca mojego życia. Kiedyś usłyszałem, że z moją pamięcią życie nie jest łatwe, to była jedna z nie wielu osób, które zauważyły, że obok zalet taka pamięć jest przekleństwem. Ostatnio oglądam seriale z wariatami, niestety spowodowało to tylko, że zastanawiam się czy to ja zwariowałem, czy to świat oszalał. Logika zawsze miała problem, żeby istnieć w rzeczywistości, czasami mam wrażenie, że istnieje tylko na kartkach zeszytów do matematyki.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

kultura na stadionie

nie istnieje i tak by to można było zakończyć, ale chciałbym podzielić się pewną obserwacją. Chodzę na mecze piłkarskie bo o wiele bardziej lubię oglądać mecz na żywo niż w TV, niestety ma to swoje minusy. Pomimo, że wyprowadzony z równowagi potrafię pojechać taką podwórkową łaciną, że od razu powinienem dostać doktorat z tej dziedziny to na stadionie czuję się jak jakiś uczniak. Niestety ta łacina jest łączona z innymi wyrazami, które tworzą przerażający obraz kibica. Nie ważne jakiego klubu na pewno jest antysemitą, rasistą i homofobem. Niestety kibic wykrzykujący te hasła nie jest tzw ultrasem siedzącym w kotle lub na żylecie, to bardzo często szanowany tatuś, Pan z banku, u którego załatwialiście kredyt na mieszkanie, po prostu cały przekrój naszego społeczeństwa. Dla mojego małego rozumku szczytem nie porozumienia był język i zachowanie urzędnika państwowego. Ktoś zwróci mi uwagę, że przecież robił to w swoim prywatnym czasie i wyrażana opinia była jego prywatną. Niestety nie podzielam tej opinii ponieważ, wypowiedź urzędnika o charakterze rasistowskim i homofobicznym w miejscu publicznym podważa zaufanie obywatela do Państwa i jego organów władzy.
I na koniec taka drobna informacja, nie napisałem tego powyżej na podstawie jakiś domysłów ja z przykrością muszę stwierdzić, że autorów tych wypowiedzi w taki czy inny sposób znam i wiem o nich czasami więcej niżbym chciał.

poniedziałek, 25 listopada 2013

pokonany

 mogę tylko zazdrościć mu urody i strzelić sobie w łeb, bo nie ważne co zrobię to i tak umrę samotnie.

środa, 20 listopada 2013

polskie lenistwo, polskie cwaniactwo

dzisiaj przeczytałem ten artykuł, który tylko potwierdza to co ja od dawna wiem, studia się zdewaluowały. Dlaczego ? Szczerze jest wiele odpowiedzi, żadna nie oddaje w pełni problemu. Dla mnie irytujące było wypchnięcie "królowej nauk" z matury. Przez tyle lat świetni humaniści jakoś sobie z nią radzili, gdy nagle ministerialni geniusze powiedzieli "nie będziemy dzieci teroryzować". No i w ten cudny sposób powstali magistrzy ekonomii, którzy mają problem z matematyką. Zakrawa na kuriozum, ale jest faktem autentycznym doświadczyłem tego na własnej skórze. 
Dzisiaj spacerowałem po dwóch galeriach handlowych i dostrzegłem pewien obrazek. Znudzonych siedzących lub stojących sprzedawców. Jeśli oni są słabo wynagradzani to niestety są sami za to odpowiedzialni. rozumiem,, że trudno sprzedać w salonie meblowym  sofę lub szafkę za kilka tysięcy, ale takiego znudzenia na twarzach to ja dawno nie widziałem. Oczywiście mój analityczny mózg musiał zadać kolejne pytanie. Jakie sprzedawcy mają wykształcenie i czy jeśli ma mniej niż trzydzieści lat,jakie jest prawdopodobieństwo, że wyższe?
Miałem to szczęście, że trochę świata zwiedziłem i takich sprzedawców jak w polskich galeriach handlowych to nigdzie nie spotkałem, może tylko we Francji, ale Francuzi to jest kompletnie inny matrix i tym się lepiej nie zajmować. 
Kontrargument "jaka płaca, taka praca" nie przemawia do mnie. Znam ludzi, którzy byli świetnymi handlowcami i gdy ktoś oszwabił ich na pensji potrafili rzucić pracę znaleźć inną, a najwięcej stracił ten cwaniaczek co zamierzał zaoszczędzić kilka złotych i to nie jest historyjka sprzedawcy lub właściciela, zwyczajnie widziałem te dane. 
Mam nieodparte wrażenie, że tak ja w szkole większość osób ciągnie na trójach i nie lubi tych najlepszych, często najbardziej pracowitych nazywając ich kujonami tak w życiu chcą aby obowiązywały te same zasady. I bardzo proszę nie grać na jakiejś stronie on-line lub licytować aukcje na portalach lub skypować bo to jest bardzo widoczne tak samo jak ściąganie w szkole. 

wtorek, 19 listopada 2013

wtorek wielka szkoda, że nie czwartek

od czego zacząć ?
jeszcze rano wiedziałem jaki dziś dzień
do dziewiątej zaliczyłem jedną awanturę w wydani pana prezesa,
po chwili telefonicznie starłem kogoś na proch i kompletnie nie mam wyrzutów sumienia do teraz,
później była durna narada i jeszcze email, którego nie przeczytałem zrobię to jutro,

czyli wszystko było w stylu tak bardzo demotywatorsko,
 kiedy uświadomiłem sobie, że to wtorek, a nie czwartek
to z bólu zawyłem
i jeszcze prezes na dwa nie wybywa to tym bardziej zawyłem.

poniedziałek, 18 listopada 2013

był sobie weekend, dyktatura szkrabów i ich matek

był sobie weekend, w niektórych momentach taki standardowy, taki nieciekawy, pranie, sprzątanie i  gotowanie. W innych momentach inny, nie taki jak zwykle. 

Wreszcie zobaczyłem Poznańskie Centrum Komunikacyjne, właściwie przypiętą galerię handlową do Dworca. Rozczarowały mnie sklepy tam się znajdujące, brak jakiejkolwiek nowości dla Poznania, gdzieś to już jest  w innym centrum handlowym. Rozczarowała mnie architektura jak dla mnie zbyt ciasno, za mało światła i na koniec brak jakiejkolwiek oryginalności gdzieś to już widziałem. Zero pomysłu. Jeśli tak będzie wyglądać Centrum Łacina to jestem od razu przeciw. Proszę mi tego nie budować chyba, że inwestor zapłaci za estakadę katowicką , taki mały biznesowy żarcik. To się nie uda nawet gdy Prezydentem Poznania zostałby święty Mikołaj.

Przyznaję się do jednego chyba nie lubię dzieci, skóra mi cierpnie jak widzę jak dotykają łapkami dopiero co po ciastku, czekoladzie lub czymś podobnym mojej sofy lub stolika do kawy. Skóra mi cierpnie jak to małe coś nieodrośnięte od ziemi ustawia sobie wszystkich do około, żeby byli cicho bo ono ogląda bajkę chwilę wcześniej wymuszając zmianę kanału na bajki. Nie przypominam sobie, aby kiedy ja byłem mały takie zachowanie było dopuszczalne, wręcz odwrotnie i nie wspominam tej dyktatury z przyjemnością, ale tej aktualnej dyktatury też nie będę tolerował. Przynajmniej w swoim mieszkaniu nie muszę. Chyba wstawię zakaz przybycia dla młodszych niż piętnaście lat.

Na koniec ciekawy obrazek, może dla niektórych kiczowaty landszaft, ale mnie się podoba i świetnie opisuje moje życie, ciągle w drodze.

czwartek, 14 listopada 2013

obyś żył w ciekawych czasach

to chińskie przysłowie jest przez każdego z nas inaczej rozumiane, nie wiem czy to tłumaczenie jest właściwe , ale znam też wersję, że człowiek żyje we właściwych dla siebie czasach. Ja na pewno tak.
Chociaż pamiętam czasy telewizji z dwoma programami i gry na telewizor w postaci dwóch pasków odbijającej piłeczkę, to trudno wyobrazić jest mi sobie pracy w postaci ręcznie wypełnianych druków, formularzy i ankiet. Proszę o litość, teraz odbieram telefony z reklamacjami, że w ankiecie GUS pojęcie wszystkim znane jest rozumiane przez pracowników GUS wg. ich wewnętrznej instrukcji w swój specyficzny sposób, bo ich formularz nie przewiduje takiego działania, to co dopiero by było gdyby Pani nie dała rady odczytać mojego pisma.
Gdybym urodził się kilka lat później, to może zostałbym architektem , niestety odręczny rysunek techniczny w moim wydaniu to była porażka na lekcjach pracy techniki.
Czy istnieje wiek, w którym nie można zmienić zawodu, bo ja chyba bym to zrobił zostałbym najchętniej architektem krajobrazu, pozdejmowałbym wszelkie reklamy i szyldy w najprostszy sobie znany sposób "jest reklama jest podatek", a tablica informacyjna byłaby sparametryzowana.
"Jest rzeka, jest promenada wzdłuż rzeki" i takie inne oczywistości.


sobota, 9 listopada 2013

niewydolna

wracając dziś do Poznania zmieniałem co chwilę stacje radiowe, nie miałem cierpliwości do słyszanych komentarzy, konkursów i reklam i dlatego tak odreagowywałem stres, bo szybko nie można jechać na tym odcinku.
W pewnym momencie usłyszałem wiadomość o charakterze społeczno-politycznym i naszła mnie chęć podzielenia się z kimś pewnym swoim przemyśleniem.

Czy jesteście idealni, doskonali ? Czy się mylicie ? Czy w końcu niezbyt łatwo wydajecie osądy na tematy, o których tak szczerze nie wiele wiecie?
Szczerze, kiedy byłem młodszy wpadałem w tą pułapkę umysłu, ja wiedziałem najlepiej, ja nie zastanawiałem się nad przyczyną ja wydawałem osąd, który był wyrokiem. Kto nie popełnił tego błędu młodości niech pierwszy rzuci kamieniem.

Nie wiem czy wiecie ale w najbliższych tygodniach z polskich więzień wyjdzie około 7 tysięcy kryminalistów, przecież porządny człowiek nie trafia do więzienia. Na skutek zmian prawnych pewien czyn nie jest już przestępstwem tylko wykroczeniem. Nagle przestępstwo zostało zmienione na wykroczenie. prawdopodobnie na skutek przepełnionych więzień. W polskim rządzie i sejmie do zakutych łbów idealistów, którzy przecież nie jeżdżą po spożyciu pojazdami mechanicznymi dotarło, że pijany człowiek na rowerze to chyba jednak nie kryminalista. Szczerze nie wiedziałem, że tylu ludzi nasi oświeceni sędziowie zakuli w dyby. Tacy wybrańcy narodu chyba nie wiele są warci. Wykształcenia brak, inteligencji nie wiele, empatii wobec drugiego obcego człowieka brak.

Jestem przeciwny  wobec organizacji referendum w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków, jednak jestem o wiele bardziej zniesmaczony, że wybrańcy narodu odebrali prawo decydowania swojemu Suwerenowi. Dlatego proponuję referendum w sprawie ograniczenia imunitetu parlamentarnego tylko do wypowiedzi Parlamentarzysty, za wszystkie inne czyny odpowiada jak każdy obywatel.
To tyle na dziś, może nieciekawie, ale przynajmniej wylałem swoją złość, za polskie drogi.  

środa, 6 listopada 2013

problem

mam problem  z napisaniem kolejnego postu, zaczynam , usuwam,  zaczynam i nie kończę. Na początku wydaje się ważne, po chwili irytujące, a na koniec żenujące. Jest początek czasem nawet środek i cholera brak końca i tak od kilku dni. Nie wiem czy to nie jest już moja agonia blogowa. Co się podnoszę to jakimś dziwnym zrządzeniem losu dostaję w głowę.
Coraz częściej myślę, że "to już jest koniec, nie ma już nic" tylko że ja nie jestem wolny i nie mogę iść.
Oczywiście nie muszę pisać mogę powiedzieć do widzenia tylko ja ten blog traktowałem jako katarsis, jako zadanie od psychologa do którego nigdy nie poszedłem , tak jak doktor Watson z nowego serialu BBC Sherlock.
Może się uda podnieść

okruszki

poniedziałek, 28 października 2013

519 dzień we Wrocławiu

co jest ze mną do cholery nie tak, każdy mający pracę jest szczęśliwy i nie myśli o jakiejkolwiek zmianie tylko myśli o zachowaniu status quo. Ja szukam co mi nie pasuje, co nie pasuje do mojego ying yang. Kiedy rozmawiam z kimś starszym ode mnie to zwraca mi uwagę, że nie doceniam tego co zdobyłem, a ja się wściekam, że tylko tyle. Cały czas uważam, że włożony wysiłek powinien dać lepsze plony.
Tak jest z pracą we Wrocławiu.
Jestem niezadowolony z tego co mam, chociaż niczego lepszego nie mam. Czyli jak zrezygnuję zostanie mi przysłowiowy guzik z pętelką. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. 
Cały czas się zastanawiam się co ze mną jest nie tak. Ile razy mam zaczynać od nowa jeśli ja już na starcie nie wierzę w dawane mi obietnice, ktoś oszukuje mnie na starcie i naiwnie sądzi, że się nie zorientuję. 
Dzisiaj przeczytałem, że kolejne tysiące Polaków rozważa emigrację może powinienem do nich dołączyć. 

niedziela, 27 października 2013

tragiczne rozmowy i sutuacje

szlag by to trafił.
Pamiętaj nie użyczaj żadnej rzeczy swojemu znajomemu, azwłaszcza nieprzyjacielowi bo zaliczysz dodatkowy coming out zamierzony czy nie, kogo to do cholery interesuje.

jestem homikiem , a nie spełniam żadnych wyobrażeń o nich.

i na koniec pogrom z mamą

super weekend, nie do po zazdroszczenia




wtorek, 22 października 2013

zwycięzcy tworzą historię

kiedy rząd ogłosił swoje plany odnośnie zmian w OFE  nikt w mediach nie miał odwagi nazwać planów po imieniu, to jest zwykłe złodziejstwo. Politycznie to nazywamy reformą systemu emerytalnego.
To nie jest pierwsza manipulacja. Ustawy o zwrocie zagrabionym mieniu przez komunę do dziś nie uchwalono, ale jakimś cudem Kościół Katolicki swoje mienie odzyskał, może nie wszystko, ale sporo na pewno. Inni nie odzyskali, przykładem poznańska gmina żydowska, w której synagodze do dzisiaj jest pływalnia miejska, czym się władza tłumaczy, że to nie ona zrobiła tylko hitlerowscy Niemcy, ale gdyby była uczciwa i praworządna to chyba by dążyła do zwrotu, a nie unikała tematu.

Ktoś może chcieć mi zarzucić, że przecież podatek to też rodzaj złodziejstwa i jestem niekonsekwentny. Skoro protestuje przeciwko zagarnięciu mienia, to dlaczego nie protestuję przeciwko podatkom. Uprzejmie informuję, że podatek nie może wynosić 100 % dochodu, a tym bardziej 100 % zgromadzonego majątku. Wszelkie badania naukowe wskazują, że podatek nie może być wyższy niż pewien racjonalny poziom.

Wstęp może sugerować, że jestem za minimalnym Państwem i  własnością prywatną. Prawda jest taka, że wiele zdarzeń pokazuje jak to Państwo sobie nie radzi z pewnymi problemami ponieważ jego organy w osobie reprezentujących go  urzędników myślą o zachowaniu status quo czyli, żeby pod żadnym pozorem nie zabrakło forsy dla nich.

O to są skutki oglądania "House of Cards", nigdy nie miałem dobrego mniemania o urzędnikach i politykach, a teraz doszły do tego duże korporacje, które potrafią ukryć łapówkę dla polityka po obu stronach transakcji. Tylko analfabeci mogą sobie wierzyć w zdolność Państwa do rozwiązywania problemów obywateli, a nazwa kraju nie ważna, może to być rzekomy wzór demokracji i uczciwości.

poniedziałek, 14 października 2013

wybory, nie te w Warszawie

zadaje sobie coraz częściej pytanie, co robić dalej , jak żyć.
Na ludzi, na świat zawsze patrzyłem inaczej niż większość mi znanych osób. Wierzyłem jak naiwniak, że jeszcze wiele fajnych osób w życiu spotkam, że jeszcze wiele fajnych miejsc zobaczę. Będę pracował w firmach w których rozwinę skrzydła. Wierzyłem na przekór starszym osobom, że ludzie z natury rzeczy są życzliwi i takie inne dyrdymały. Dawałem każdemu nowemu poznanemu człowiekowi bardzo wysoki kredyt zaufania, to jak szybko go zużywał zależało tylko od niego. Są tacy, z którymi witam się i rozmawiam już tylko o pogodzie.

Z takim podejściem nie bałem się wyzwań, nowych miejsc pobytu, nowej pracy, nowych twarzy.
Potrafiłem szybko zmienić kurs w jakim szedłem.

Pobyt we Wrocławiu uświadomił mi kilka spraw, że chyba wykonam ostatnią zmianę w postaci powrotu i dam sobie spokój z wiarą w ludzi i w lepszy świat. Zaszyję się w czterech ścianach bezpiecznej przystani i będę wybywał z niej wtedy kiedy będzie trzeba, ale nie za często.
Przestać się łudzić, bo w gwiazdach lub w boskich księgach zapisana jest moja samotność.
Przestać się łudzić, że mam wpływ na swoje życie, to wielka suma drobnych niezależnych zdarzeń na które nie mam wpływu, a każda próba dokonania zmiany tylko mnie spala. Po co udowadniać, że coś wiem, mogę jeśli inni i tak wiedzą lepiej.

poniedziałek, 7 października 2013

matematycznie, logicznie czyli dla większości niezrozumiale

zacznijmy od początku, na szczęście nie jestem bezrobotnym , może inaczej regularnie co miesiąc coś na moje konto wpływa i pozwala przeżyć do pierwszego. Nie jestem zadowolony z miejsca, w którym pracuje, ale to jest wina poprzednich ministrów edukacji narodowej co stwierdzili, że dla przyszłości narodu ważniejsza jest religia niż matematyka i dlatego regularnie się wściekam słysząc niektórych ludzi.

Chciałbym zmienić miejsce pracy i staram się to zrealizować, pisząc CV i chodząc na rozmowy, niestety ciągle jest cisza, dlaczego ? Tłumaczę to sobie, że według moich nowych pracodawców za dużo chcę, a ja nigdy nie potrafiłem uzyskać podwyżki jak po przez zmianę pracodawcy.
Cholernie trudno uzyskać pracę w miejscu takim jaki się chce (Poznań, nie Wrocław) za tyle ile się chce, tym bardziej, że Wielkopolska ma najniższe bezrobocie w kraju. Ciekawe nieprawdaż, to ja powinienem dyktować warunki, a jedyne co słychać, że jest kryzys. Każdy pożal się dyrektor, każdą swoją decyzję tym uzasadnia. Zęby mnie bolą jak słyszę słowo kryzys.

Teraz będzie część trudniejsza, matematyczna i logiczna.

Poza granicami Polski przebywa 2,13 mln Polaków w wieku produkcyjnym (źródło informacji). Tyle osób nie mogło dostać w tym kraju pracy, która pozwoliłaby im się utrzymać na zadowalającym poziomie. Czyli Ci co pozostali w kraju powinni mieć łatwiej z pracą i powinni być w stanie wynegocjować lepsze warunki zatrudnienia, a nic z tego bo mimo tak dużego exodusu mamy 2,083 mln ludzi bez pracy co oznacza, że  13 procent ludzi w wieku produkcyjnym nie ma pracy. Słyszy się różne opinie jak to będzie super jak oni wrócą jakie przywiozą kompetencje zawodowe, jak grube będą ich portfela no po prostu super, rząd nadal nic nie będzie robił, a problemy się same rozwiążą, o przepraszam zapomniałem rząd pracuje nakładając nowe podatki lub bez jakichkolwiek skrupułów zabierając nie swoje (OFE), aż się boję gromadzić jakikolwiek majątek po co, żeby zabrali. Wracając do kwestii pracy i bezrobocia, gdyby Emigranci wrócili wszyscy jednego dnia, to musimy przyjąć, że przynajmniej przez trzydzieści dni byli by bez pracy, wtedy mamy 4,213 mln bezrobotnych, co daje stopę bezrobocia  w wysokości 23 % to oznacza, że w Polsce kryzys jest taki sam jak w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii. Nie oszukujmy się ze współczesnymi problemami nie radzi sobie nikt to jest PR oszustwo. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy Zieloną Wyspą, chyba że wszyscy wyjedziemy i pozwolimy trawie rosnąć. Proszę pamiętać, że "ostatni gasi światło"

Mam świadomość, że nie wielu z Was moi drodzy netowi Goście przez to przebrnie, ale gdzieś musiałem upuścić żółci, która się we mnie gromadzi. To jest bez sensu.

wtorek, 1 października 2013

na pokuszenie

życie lubi rutynę, ja lubię rutynę w postaci godziny obiadu. Ponieważ, nie mam ochoty gotować sobie samemu obiadu, właściwie to nie ma ku temu warunków. Chodzę do pewnego baru na obiad, o tej samej godzinie, obsługa już zna moje życzenia i jest bardzo wyczulona na swojego jedynego oryginalnego klienta, do takiego stopnia, że jakiś czas temu Kuchcik zarobił OPR od koleżanek z kasy za nie właściwy standard, bardzo im zaniżył standard wykonania usługi.

Dzisiaj pierwszy dzień roku akademickiego i było zatrzęsienie nowych twarzy w tym barze, młodych twarzy. W zeszłym roku erjota mnie uprzedzał, że jak nastąpi październik będę cały czas oglądał ładnych młodych chłopców. W zeszłym roku tak jakoś mi umknęło, a w tym chyba w celu zbałamucenia mnie i żebym nie podejmował żadnych nerwowych decyzji w sprawie ewentualnego porzucenia Wrocławia zostałem wystawiony na pokuszenie, było jak na mnie za wielu ładnych chłopców na jeden metr kwadratowy, cud że zjadłem obiad.

To kuszenie było miłe, ale w moim analitycznym mózgu musiały powstać pytania, które pozwolę sobie zadać;
Jaka jest możliwa akceptowalna różnica wieku pomiędzy partnerami ? Pytanie powstało kiedy uświadomiłem sobie ile lat ma student, jestem stary nie ma co.
Jeśli różnica wieku jest ponad pięcioletnia to czy to jest miłość, przyjaźń czy zwykły biznes ? Znowu włączył mi się księgowy.

czwartek, 26 września 2013

wypicowani goście


nie lubię stereotypów, nie lubię opinii, że;
-  czarny to brudas.
-  inwalida to niemota, który nie da sobie rady bez kogoś z rodziny,
- inwalida nie ma płci, przecież jest tylko jedna toaleta dla inwalidów na dodatek często zajmowana przez zmanieryzowane dziunie, tak przynajmniej jest w moim śmiesznym biurowcu rzekomo klasy A.
-  blondynka to idiotka, ruda to fałszywa.
- blondyni to faszyści.
- a facet w wystylizowanej fryzurze to gej, bo gejem na pewno nie jest żołnierz na zdjęciu  po prawej.

Dlaczego wszyscy chcą, aby otaczali ich podobni do nich ludzie, co jest trudnego w zaakceptowaniu różnicy.
Przecież to nie tylko niemożliwe abyśmy byli tacy sami, ale byśmy tak samo postrzegali atrakcyjność drugiego człowieka.
Gatunek ludzki nie przetrwałby tak długo, gdyby wysocy szatyni wybierali długonogie blondynki, według tego założenia trzy czwarte ludzkości umrze bezpotomnie, a jakoś dziwnym zrządzeniem losu jest nas coraz więcej na tej planecie.

W biurze mam okazję słuchać kobiet tych młodszych, tych w moim wieku i tych starszych i jakimś dziwnym zrządzeniem losu ich wypowiedzi nic nie są lepsze na temat gejów niż wypowiedź bramkarza Polski, bohatera Wembley.

wtorek, 17 września 2013

kobiet są Wenus, mężczyźni z Marsa

moda na otwarte biura to jest dla mnie jakieś przekleństwo, nie chce czegoś słyszeć, a słyszę. 
Plotki biurowe , to małe piwo. Najlepsze są rozmowy prywatne przez telefon z członkiem rodziny. 

Kilka lat temu słuchając od 8:30 co chwilę odbieranego telefonu przez zatroskaną pracownicę, kobieta wydawała instrukcję, co ktoś po drugiej stronie ma założyć, że śniadanie jest w lodówce, że ma pamiętać o zamknięciu drzwi jak wyjdzie. Jak słyszałem tą rozmowę, to szybko rozszyfrowałem, że rozmawia z synem. Pomyślałem sobie "mama musi przypilnować, szkraba" jeszcze się dowiedziałem, że chodzi do drugiej klasy na to wszystkie puzzle się poukładały. Tak mi się tylko wydawało, dopóki nie zobaczyłem tego szkraba, był wyższy ode mnie i chodził do drugiej klasy liceum. Niestety nie żyłem w dobie telefonów komórkowych, a moja mama nie pracowała w biurze tylko na produkcji, więc kontakt mógł być tylko po przez pójście do pracy, moja rodzicielka zabijała wtedy wzrokiem, "no z czym sobie beze mnie nie radzicie".

Czym dłużej pracuję tym częściej jestem świadkiem rozmów, które są idiotyczne. Z jednej strony kobieta jako matka, żoną, na której głowie jest wszystko, z drugiej jej koleżanki będące w podobnej sytuacji, a z trzeciej strony ja wkurzony na facetów.
Czy współczesny facet musi być tak żenująco nieporadny, że żona musi mu przypominać o wizycie syna u lekarza "ale Ty go tylko tam zawieź, ja tam będę na Was czekała, bo wiesz on się boi dentysty"  to co ona zrobi, założy dentyście czapkę niewidkę czy poprosi o dodatkowe znieczulenie. To mąż tego nie powie dentyście. 
To, że takie rozmowy są żenujące nie muszę chyba uświadamiać, ale kiedy po zakończeniu tej rozmowy Panie zaczęły się wzajemnie nakręcać, niestety musiałem grzecznie przypomnieć im, że nie życzę sobie takich uogólnień i przypominam, że siedzi w nim facet co nie odbiera co chwilę instrukcji obsługi swojego życia.

poniedziałek, 16 września 2013

pomarzyć

znowu jest zimno, a ja z utęsknieniem czekam lata, tylko tym razem muszę zrobić sobie wakacje, a nie przesiedzieć całe lato w biurze. Gdzieś gdzie na pewno jest ciepło , szczerze bardzo ciepło.

środa, 11 września 2013

gdzie ci mężczyźni, gdzie te chłopy, tam gdzie znikły dawne kobiet

kiedy czytam coś i jest zabawne, to się śmieję na głos, mam nadzieję że sąsiedzi nie słyszą bo jeszcze zadzwonią po karetkę z psychiatryka. Dawno się tak nie ubawiłem coś czytając, jak to. Mam świadomość, że to kobiecy punkt widzenia, ale padło tam i w ripoście, kilka słów, z którymi się nie zgadzam. 
Nie zgadzam się, że chłopcy w rurkach to geje i/lub co bardziej wkurzające obiekt westchnień gejów. Oczywiście w polskich mediach gej jest pokazany jaka rozmemłana ofiara losu, która sama nie bardzo wie co z sobą zrobić, ale nie używajmy uproszczeń niezgodnych z prawdą. Zapewne jest jakiś odsetek gejów tak się stylizujących, ale wielu tych chłopców to zwyczajni heteroseksualni chłopcy . 

Jeśli chodzi o rurki, to uprzejmie raczę donieść, że nie posiadam ani jednej pary, bo dupę mam za szeroką i już na poziomie uda nie dałem rady wciągnąć ich dalej, a co dopiero je zdjąć. Mam dużą kosmetyczkę, ale widział ktoś te tuby z kremem do goleniu, racjonalność tej wielkości jest żadna, chyba że autor zakłada golenie całego ciała. Kupienie przyzwoitej wody po goleniu nie śmierdzącej jak spiryt w racjonalnej cenie prawie niemożliwe, teraz są tylko mleczka, po którym notabene wyłazi mi uczulenie. Zostałem skazany na coś co się nazywa tonikiem, ale na tym się nie kończy musi być krem . Mój ojciec używał do golenia mydła, brzytwy i wody po goleniu i było okey z jego małej saszetki na podróż zrobiono mi niemal walizkę i jeszcze się marudzi, a najgorsze jest to, że na wszystkim jest napisane nie testowano na zwierzętach, nie alergiczne, a uczula jak cholera. 

Na koniec jedna mała uwaga, kiedy latem widziałem młodą kobietę w sukience wsiadającą do tramwaju w stylu Audrey Hepburn to myślałem, że cofnąłem się w czasie, nie usłyszałem z jej ust scenicznym szeptem komentarz pod adresem współpasażerów"cholera, same chamy nikt się nie posunie, tylko stoi w tych drzwiach jak bydło" tylko "przepraszam".

niedziela, 8 września 2013

SIŁA PRZYCIĄGANIA

przykro mi, ale na mnie nie zadziałała. Kolejny film z wątkiem gejowskim, w którym pomysłu wystarczyło na trailer. Za długi początek, rozwlekły nawet nie do końca konsekwentny, później rozwinięcie które miało kilka ciekawych momentów bez kontynuacji i nagle info, że to koniec filmu bez sensu.
Po raz kolejny dałem się złowić jak klasyczna ciotka, co to piszczy bo dupę zobaczyła, a jak mam chęć obejrzeć gołą dupę to w internecie znajdę sobie sporo takich jak mi się podobają. Jestem wściekły na siebie, że zmarnowałem szesnaście złoty.
Ktoś chce opowiedzieć historię, a tam nie ma tła drugiego planu, przecież gdyby trzeba przyznać nagrodę za bohatera drugiego planu w tym filmie  to ja szczerze go nie widzę.
I po raz kolejny wkurza mnie problem z dźwiękiem, z tłem muzycznym, dlaczego w filmie europejskim nie ma dobrego motywu muzycznego. Nie wymagam muzyki jak z  "Przeminęło z wiatrem" czy "Pożegnanie z Afryką" ale niech tam będzie chociaż tak jak w "Shelter"

czwartek, 5 września 2013

HYMN PRACOWNIKA :)

Nie chcę podwyżki, po co trzynastki,
To wszystko nędzne szczęścia namiastki,
A szczęście dla mnie to praca szczera:
Dwanaście godzin przy komputerach!
Nie wzbraniaj, ojcze! Precz z oczu, matko!
Nie dla mnie żona i dzieci stadko,
Jeść, spać, dorastać - ja pragnę w biurze
I umrzeć - z dłońmi na klawiaturze.
Lecz zanim zejdę, normę wykonam,
Godzin piętnaście - także podołam!
Nie chcę obiadu, nie chcę kolacji,
Walczę o wartość firmowych akcji.
A kiedy umrę - tak się rozmarzę,
Nad trumną ujrzę zarządu twarze
Nie, tak nie będzie, prawda to szczera,
Ci będą znowu szukać frajera.

Czas zostać Prezesem ;)

wtorek, 3 września 2013

nastąpiła załamka

czuję się jak szybkowar, zaraz wybuchnę,
dlatego na czwartek i piątek wziąłem urlop, żeby odpocząć w Poznaniu,
sukcesów sobie nie oczekuję

poniedziałek, 2 września 2013

mam migrenę

wiem, że migrenę to miała Pani Hrabina, a mnie zwyczajnie łeb napierdala. i tak jest od kilku miesięcy w każdy poniedziałek. Niestety takie są skutki wczesnego wstawania i jechania do pracy z Poznania zwyczajne proste trzy godziny z kwadransem. Jak narzekam w poniedziałek, że mają być ciszej bo mnie głowa boli, to słyszę że za dużo wypiłem. Tylko ja w niedziele nie piję bo bym nie dał rady wstać i usiąść za kierownicą.
W ogóle chciałbym złożyć reklamację co do poniedziałków, zwłaszcza dzisiejszego. Kto wyłączył słońce, przecież jeszcze jest lato, ja podobno przebywam w najcieplejszym mieście w Polsce, a tu lodówka.
Jeszcze moment i będę słyszał w głowie "Baby, It's Cold Outside"
Nie pozostaje mi nic tylko za Kłapouchym powtórzyć "nie ma nadziei".
To tyle z mojego marudzenia, idę spać.

sobota, 31 sierpnia 2013

CH. de Gaulle

dzisiaj jedna z moich pracownic przeczytała to po Polsku z wielką krytyką jak tak można nazywać w Polsce ulice. Z ciekawości zajrzałem na jej ekran przeczytałem to tak jak wymawiają to w telewizji niestety nie uczyłem się francuskiego.

Nie będę oszukiwał, pierwsza reakcja była z jakim ja nieukiem muszę pracować, bo nawet gdy przeczytałem poprawnie nazwisko nie za bardzo wiedziała o kim mówię. Na osiemdziesiątym kilometrze drogi powrotnej do Poznania dotarło do mnie, że przecież Ona nie chciała usłyszeć poprawnego brzmienia nazwiska i tak nie za bardzo wie kto to był, niepotrzebnie wpierdoliłem się pokazując się ile wiem, według nie ja nie wiem ja jestem zarozumiały znowu musiałem się popisać. Dziś przecież ważniejszy jest wygląd niż zawartość mózgu.

Wiem dużo, ale zawsze fascynowali mnie Ci co wiedzieli coś czego ja nie wiedziałem, od których mogłem się czegoś nauczyć. Do końca życia nie zrozumiem tych, którym nie przeszkadza brak podstawowej wiedzy, żeby wiedzieć, że Tycjan to imię, bo że to był włoski malarz to muszę przestać wymagać.

Wiedza z encyklopedii jest od wielu lat bardzo krytykowana, jest rzekomo niepotrzebna tylko ktoś kto wpisał adres do systemu informatycznego nawet nie był świadomy co wpisuje.

* tytuł jak w oryginale



wtorek, 27 sierpnia 2013

przydałby mi się osobisty psychiatra

zaliczam kolejnego doła, coś poszło nie tak jakbym chciał.
szczerze praca we Wrocławiu była pomyłką.
praca na etacie była pomyłką.
jak słyszę ile zarabiam, według obcych mi ludzi to dopiero jest pomyłka.

dzięki Bogu nie mieszkam w kraju, w którym można łatwo kupić broń, bo bym nadużył tej możliwości i strzelił sobie w łeb.

wracam do Poznania, mam dość.

sobota, 24 sierpnia 2013

mój muzyczny guścik s01pilot

Markiem Niedźwieckim radiowej trójki to ja nie zostanę, lubię tych zwariowanych gości nie wiadomo skąd co robią amatorsko covery znanych utworów, oto jeden z nich, może ktoś lubi ten utwór tak samo jak ja.

środa, 21 sierpnia 2013

polskie Glee

kiedyś, prędzej czy później powstanie polskie Glee. W kopiowaniu formatów telewizyjnych jesteśmy lepsi niż Japończycy, po drugiej wojnie światowej w kopiowaniu wynalazków ze świata , niestety my nie wnosimy tego na lepszy poziom tylko jeszcze bardziej upraszczamy, żeby było bardziej swojsko. Jestem skłonny się założyć, w zależności która stacja na to wpadnie, że będziemy mieli ciekawy repertuar i wizualizację tego serialu. Niestety nasza osiągnięcia muzyczne nie są tak wielkie jak amerykańskie więc starczy góra może na dwa sezony i niestety nie sprzedamy tego gdzieś dalej niż na dwa trzy kraje byłych demoludów. Jeszcze jedna uwaga, za bardzo wstydzimy się tego czego słuchali nasi rodzice w czasach komuny dlatego kilka rewelacyjnych standardów wypadnie. Poza tym mam wielki strach przed coverem mojego ulubionego „marchewkowego pola”*
Na koniec królowa polskiego swingu, idolka mojej mamy ;) i mały żart dla moich gospodarzy od poniedziałku do piątku ;)
moja mama lubi inny przebój, ale ;)

wtorek, 20 sierpnia 2013

po szkoleniu mam doła

w firmie, w której pracuję kontynuowane jest szkolenie, które z przykrością muszę stwierdzić odbieram zbyt osobiście. Temat i przekazywana wiedza na szkoleniu jest mi znany, ale muszę uczestniczyć bo ktoś tak zdecydował, nie wiem jakim kryterium się kierował. Wiem jedno może dla mnie korzyść ze szkolenia to dwadzieścia pięć procent przekazanego materiału jest jakimś novum czymś ciekawym, wiem że kilku uczestników to ponad pięćdziesiąt procent, ale nie do końca rozumiem co na tym szkoleniu robi kilka osób, które za chiny ludowe nie wiedzą o co chodzi, ponieważ nie znają nawet abecadła więc nie ma szans aby czytały. Niestety tak się w Polsce marnuje pieniądze z funduszów unijnych.

Teraz będę okrutny, ale to nie jest pierwsze miejsce w mojej karierze zawodowej, gdzie wysokie stołki zajmują osoby bez kompetencji ( wiedza + doświadczenie + postawa) najczęściej brak wiedzy. Sugeruję wszystkim aplikującym na wyższe stanowiska, startujcie nie zastanawiajcie się ponieważ to jest totolotek "jednym miliard, reszcie ch...." może się uda, co Wam szkodzi i tak się nikt nie zorientuje.

Na tym blogu tego zbyt często nie widać, ale ja jestem pozytywnie nastawiony do świata, ludzi i swojego marnego życia, niestety ostatnio mam doła nic nie jest fajne, a jeśli jest to za chwile się dowiem, że nie wszystko mi powiedziano zwłaszcza ile będzie mnie to kosztowało.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Bloger to jest umysł, nie ciało.

blogują zwyczajni ludzie i celebryci. Ci pierwsi są dla mnie o wiele ciekawsi niż drudzy. Ponieważ dla nich to chęć podzielenia się swoim umysłem, a dla tych drugich kolejna platforma podbicia popularności. Tych zwyczajnych blogerów spotykam na ulicy i nawet nie jestem świadomym, że mogę być tematem ich postu, a celebrytów chyba lepiej dla mnie unikać.

Kilka miesięcy temu miałem okazję poznać jednego z blogerów twarzą w twarz, zrobił na mnie wielkie wrażenie, trzymam kciuki za jego szczęście w życiu. To było jednorazowe spotkanie, chciałbym kiedyś je powtórzyć, ale szczerze czuje się przy nim jak sekcja B czwartej ligi przy Ekstraklasie.

Dlaczego piszę, o tym po jakimś dłuższym czasie, ponieważ dzisiaj piłem kawę z chłopakiem z firmy i rozmowa z nim bardzo przypominała mi tamtą z mroźnego spaceru. Chłopak z dzisiejszej kawy nie jest gejem, za miesiąc się żeni, a ma takie same problemy jak jego rówieśnik gay.

Skończył wymagające studia, wielokrotnie udowodnił że ma głowe na karku, jest inteligentny, a oferują mu pracę za wynagrodzeniem Pani z kasy w biedronce. Szczerze ja też przez jakiś czas pracowałem za pieniądze nie odzwierciedlające mojej wartości. Niestety nie widziałem szans, że w miejscu mojego zatrudnienia ktoś to dostrzeże, dlatego zmieniałem miejsce zatrudnienia, czy zrobiłem dobrze, nigdy tego się nie dowiem. Wiem jedno „niczego w życiu nie żałuję”

Inteligencja (od łacintelligentia - zdolność pojmowania, rozum) – zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia. Zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych. Cecha umysłu warunkująca sprawność czynności poznawczych, takich jak myślenie, reagowanie, rozwiązywanie problemów.



wtorek, 13 sierpnia 2013

HR to jedna wielka ściema

dzisiaj usłyszałem taki tekst "HR to jedna wielka ściema" . W większych firmach, które na fali mody nazywają siebie korporacjami bo szczerze wielu z nich bardzo daleko do tego. Dział kadr i płac dumnie się przemianował na HR dorzucając sobie do zadań rekrutację nowych pracowników i zarządzanie szkoleniami. na papierze wszystko ładnie wygląda, ale w środku jest jedna wielka żenada.

To nie ja powiedziałem, że "HR to jedna wielka ściema" tylko ktoś w moim biurze i czym dłużej o tym myślę i przypominam sobie argumenty muszę przyznać rację.
Jak ktoś po psychologii może rekrutować inżyniera budownictwa, informatyka, a nawet księgowego. Co on wie o tej pracy, zna tylko banały. Kiedyś usłyszałem na studiach, że księgowy to musi być człowiek cichy z benedyktyńską starannością i wewnętrznym spokojem. Dziś po wielu latach mogę tylko jedno powiedzieć staranność tak, ale na pewno nie może być cichy, bo go wywiozą na taczce lub skończy w kryminale.
HR jest w stanie odhaczyć jakąś listę jest lub nie ma danej cechy lub umiejętności, ale przede wszystkim powstaje pytanie jak powstała taka lista. Fajnie jest jak rekrutowani pracownicy mają łatwość kontaktu, łatwość znajdowaniu w nowym otoczeniu, ale tak jak kandydatom zarzuca się, że przychodzą na rozmowy nie przygotowani tak ja zarzucam HR, że po ich stronie jest tak samo bo nie znają organizacji, w której imieniu rekrutują. Szczerze HR, których ja spotkałem urządzają spot reklamowy przed nowym kandydatem, bo gdyby powiedzieli prawdę to albo nikogo by nie znaleźli do pracy, albo musieliby zapłacić o wiele więcej niż firmę stać, w każdym razie gdybym ja wiedział co mnie w danym miejscu czeka zażądałbym więcej dużo więcej.

Mam mentalność marynarza, który w kolejnym porcie wypływa innym statkiem niż przypłynął.

wtorek, 6 sierpnia 2013

wyjazd integracyjny

w ostatni weekend, od piątku popołudniu do niedzieli wieczorem miałem wyjazd integracyjny. W sobotę i niedzielę przez osiem godzin siedziałem na szkoleniu, a później była rozrywka. Co w czasie wolnym się działo nie śniło się najstarszym góralom, a w czasie szkoleń, niektórzy walczyli ze szkoleniami na kacu, a ja z przekazywanymi informacjami z zakresu tak zwanych kwalifikacji miękkich.
To czego się dowiedziałem o sobie nie do końca mnie zachwyciło, w skrócie wygląda to tak
- jestem człowiekiem akcji, od zadania do zadania,
- jestem siewcą idei , rzucam pomysł, a ty zrób to sam, ja sprawdzę czy efekt mnie zachwyca,
- mam silną potrzebę niezależności,
Czyli jako pracownik nie jestem fajnym materiałem "mam umysł i nie zawaham się go użyć".
Jako szef też nie fajnie, bo żeby się Komuś ze mną dobrze pracowało musi coś wiedzieć.
Podsumowując powinienem mieć własną firmę, a w niej ludzi kutych na cztery łapy.
 

wtorek, 30 lipca 2013

obciach

Tutaj dowiedziałem się, że kolejny element mojego życia to obciach. Gratuluję autorce tego młodego pewnego siebie spojrzenia, klubowiczki o bardzo wielkiej liście znajomych zwłaszcza na facebooku. Zacząłem się zastanawiać jak wielka jest lista moich znajomych, ale tych w rzeczywistości, a nie tych sprzed kilku lat, którzy gdzieś w necie chcą mnie szpiegować, bo na towarzyskiej kolacji nie było o kim rozmawiać, nie powala.
To kilka osób i dlatego znając ich rozkład zajęć nie zmuszam ich do towarzyszenia w wyjściu do knajpy na obiad, mogę iść z gazetą lub książką, a najbardziej lubię gdy idę sam jeśli w barze restauracji jest spory wybór kolorowych magazynów, których zapewne nie kupię bo są moim zdaniem za drogie to jakieś magazyny o architekturze, sztuce lub kulturze.
Czasami idę sam do kina, dlaczego bo dla moich znajomych film jest dziwny, chory lub nieciekawy.

To nie jest tak, że zawsze idę sam, czasami jak wracam na weekend do Poznania, to żeby wszystkie zaplanowane spotkania zrealizować z należytą starannością to wymagana jest spora wiedza z zakresu logistyki. Cały czwartek buduję terminarz, na zasadzie z kim obiad, z kim kawa, a z kim kolacja i czy będę wracał do mieszkania czy nie.
Nie rozumiem lamentu nad kilkoma tygodniami kawy w samotności, przecież można poobserwować ludzi i o czymś ważniejszym pomyśleć. Tym bardziej, że rozmowy ze ludźmi przypominają coraz bardziej artykuły z tabloidów.

Kto rozmawiał ostatnio o nominowanych do nagrody NIKE ?
Wiem za dużo wymagam od współczesnej inteligencji.


sobota, 27 lipca 2013

pracuję żeby żyć, nie żyję żeby pracować

moje motto od kilku dni, wielka szkoda, ze tak późno to sobie uświadomiłem.
 dlaczego ja się nie urodziłem lub mieszkam gdzieś z dostępem do Oceanu

poniedziałek, 22 lipca 2013

nie ma widoków

na wakacje

zwłaszcza takich, 
za to jest szukanie nowego lepszego sposobu na utrzymanie się, bo praca zwłaszcza własna jest przereklamowana 
"ciężką pracą ludzie się bogacą, ale cudzą"

sobota, 20 lipca 2013

ja nie nosze koloratki

a pomimo to, co jakiś czas natrafiam na ludzi, którzy muszą przyznać się przed sobą do upadku jako człowieka. Od czasów liceum raz na jakiś czas odbywam rozmowy jakie powinni przeprowadzać księża w konfesjonale. Opowiedziane historie nie mogą być rozpowszechniane. Ja w trakcie ich słuchania  nie daje rady powiedzieć nic innego jak "aha" "yhm" "no" "rozumiem" nie jestem psychologiem .
Wczoraj, po raz kolejny zabrałem autostopowicza, kurczę nie powinienem bo to niebezpieczne, ale tyle lat miałem problem z komunikacją miejską, że zabieram tych stojących na wylocie wielkich miast, oni chcą wrócić do domu do rodziny, do domu,  kilka lat temu ja też tak chciałem .
Jakieś kilka lat temu zabrałem autostopowicza ze stacji benzynowej  na wylocie z dużego miasta do mojego miasta i nie byłby w tym nic trudnego gdybym go znał, gdy on zobaczył moje przerażenie nagle w drodze puścił mi informację, że jego żona wtedy jeszcze Panna uczyła mnie w zerówce, lody ustąpiły.
W czwartek zabrałem gościa z wylotówki Wrocławia, dlaczego? Bo był ładny, moja wina moja straszna wina. Gość  był rad, że go zabrałem i zaczął opowiadać historię swojego życia. Przeraził mnie do takiego stopnia, że zastanawiałem się czy przeżyję i wtedy on to chyba zobaczył i uświadomił sobie jak to wszystko brzmi i powiedział coś w stylu "mam nadzieję, że nie zostanę wyproszony, żebym wysiadał w trakcie drogi do celu" jak to powiedział to zobaczyłem w nim człowieka tak samo wystraszonego jak ja.

poniedziałek, 15 lipca 2013

dzień z pingwinami

moim zdaniem nie jestem przesądny, przebiegający kot przez drogę, stłuczone lustro , przespany nudny Sylwester, liść paproci i inne pogańskie wierzenia kompletnie nie robią na mnie wrażenia, w katolickie gusła o wskrzeszeniach też nie wierzę jak i w przecudne ozdrowienia, które moim zdaniem nie są ozdrowieniami tylko źle zdiagnozowanymi chorobami, bo maszyna się zacięła bo nie powiedziano całej prawdy lekarzowi. Jednak przyznam się szczerze, że dziś trochę zacząłem się bać, gdy do godziny 16 chyba widziałem pięć Zakonnic Katolickich, nie do końca jestem pewien i dlaczego tak jest, ale nie jest to dobra wróżba.
Zaczęło się nawet niewinnie pierwszą zobaczyłem wcześnie rano jechała na rowerze trochę mnie to ubawiło bo przypomniałem sobie komedie francuskie z durnym Żandarmem i Zakonnicą piratem drogowym. Druga przechodziła z walizeczką na kółkach na pasach centralnie przed moim samochodem i wtedy poczułem się trochę dziwnie, trzecią przepuściłem w drzwiach apteki w południe, a czwartą spotkałem  w recepcji domu turystycznego, w którym mieszkam. Wiem zgubiłem gdzieś tą piątą.
Nie wiem, czy we Wrocławiu jest jakiś zlot Zakonnic? W ogóle to one nawet się uśmiechały, ale ten uśmiech bardziej mi pasował do jakiegoś filmu o egzorcyzmach  niż na ulicę. Naprawdę nie pamiętam kiedy widziałem tyle zakonnic.
Do tego cały dzień paliło mnie prawe ucho, no masakra.
Dziwny poniedziałek.

niedziela, 7 lipca 2013

gotowanie

z gotowaniem jestem trochę na bakier, fakt nie przypalam wody na herbatę bo czajnik się sam wyłącza, kawę robię w ekspresie, który ciągle coś do mnie piszę, ale poza kilkoma szybkimi daniami jak jajecznica, jakaś zupa z z mrożonki to naprawdę byłby problem gdybym był odpowiedzialny za żywienie kogoś. Dlatego szczerze przyznaje milo byloby spotkac takiego fajnego kuchcika.



wtorek, 2 lipca 2013

jaśnie oświecone uparte osły

od jakiegoś czasu mam pewne przemyślenie, takie o politykach, przedsiębiorcach, liderach społecznych. Czyli o wszystkich tych co podejmują decyzje nie tylko za siebie, ale ich decyzja zmienia postępowanie społeczeństwa. Ludzie od danego momentu muszą zachowywać się inaczej. O ile w przypadku przedsiębiorców najmniej mnie to drażni, to ich pieniądze zwyczajnie jak ich nowy poprawiony produkt nie będzie w porządku to nie skorzystam, o tyle pozostałej grupie skłonny byłbym dać po mordzie*, żeby się obudzili, że po drugiej stronie jest człowiek a nie robot. 

Drażni mnie kiedy prezentują, swoje nowe doskonałe pomysły bez policzenia kosztów zmian, bez odpowiednio długiego programu informacyjnego, że ta zmiana będzie korzystna dla nas, bez odpowiedniego czasu na przygotowania urzędnicze. Nie ja mam pomysł, jutro go robimy, ile to będzie kosztować nie wiem, a dlaczego mam wiedzieć, ale będzie lepiej skąd wiem, bo ja tak chce. Rozmowa z nimi przypomina rozmowę z małym dzieckiem.

Oto dwa zdarzenia, reformy wprowadzone.
Ponad piętnaście lat temu robiono cztery reformy, które miały zamienić Polskę na kraj mlekiem i miodem płynące, reformy dające możliwość nic nie robienia i życia w Edenie. Reforma administracyjna, opieki zdrowotnej, szkolnictwa i emerytalnej, a co dzisiaj każda z nich ma być zmieniona. Zostanie na razie administracyjna, ciekawe na jak długo wszystko inne po woli było rozmontowywane powolutku i dziś tylko trzeba zlikwidować gimnazja i OFE i po reformach. Nie jestem przeciwko zmianom, sam w życiu korzystam z możliwości zmian, ale to co zostało zrobione w temacie reform to zatoczenie koła lada moment będziemy w punkcie wyjścia czyli szkoda czasu, energii i pieniędzy zmarnowanych na przeprowadzanie tych reform. Tworzy się rozwiązania społeczne z pozycji ja polityk najmądrzejszy, wielce oświecony wiem co dla was ciemna maso nie potrafiąca nic samodzielnie zrobić jest najlepsze. Jeśli ja chcę OFE to mam mieć je i nie pozwalam, aby minister finansów okradł mnie po przez zabranie obligacji z mojego, jak ktoś nie chce OFE to niech odda wszystkie zgromadzone środki do ZUS przy czym ZUS ma obowiązek w przeciągu 1 roku sprzedać wszystkie akcje,  bo ja nie życzę sobie ukrytej nacjonalizacji gospodarki 

W ostatnim czasie mamy zmiany w gospodarce odpadami jeszcze nie ruszyła, a już można z niej drwić. Po pierwsze z segregacji śmieci w budynkach wielorodzinnych, co z tego że jedni będą to robić, gdy drudzy nie. Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowany, a system powinien być tak ustawiony, żeby był idioto odporny i żeby był wygodny i łatwy w stosowaniu. Trzeba było robić to prze ewolucję, a nie rewolucję

-------------------------------------------------------------
*matka natura ograniczyła możliwość tego zrealizowania, a szkoda ;)

sobota, 22 czerwca 2013

z okazji dnia Ojca, życzę mojemu...

dziwna sprawa, zacząłem myśleć nad jutrzejszym świętem i nie wiem czy Gazeta Wyborcza w Wysokich Obcasach swoim cyklem o Ojcach dzieci niepełnosprawnych co to jedni walczą, inni się poddają, a jeszcze inni chcieliby z kimś normalnie porozmawiać spowodowała, że na mojego Tatę spojrzałem inaczej, a może wreszcie dorosłem .
Nie będzie patetycznie i zadęcie, mam nadzieję, że będziecie się śmiali tak jak my w rodzinie kiedy ktoś to wspomina, a mój Tata jest zakłopotany.
Zdarzenie numer jeden
Miałem kilka lat, kuzyn dostał konia na biegunach, chciałem spróbować, nie najlepiej się trzymałem grzywy konia, czyli spadłem było rozwalone czoło i strach Ciotki, Babci i jeszcze kogoś, że jak Ojciec to zobaczy to ich pozabija. Dwie dorosłe baby i nie upilnowały dzieciaka. Znając mojego Ojca awanturę im zrobił, mi na konia nie zabronił siadać, chyba nawet kilka razy siedziałem pod jego opieką.
Zdarzenie numer dwa.
Chodzę sobie do zerówki takiej zwykłej normalnej i po pół roku Pani Wice Dyrektor zauważa nie do końca standardowego ucznia i postanawia go przesunąć do szkoły specjalnej, wtedy nie było klas integracyjnych, jak tylko to usłyszał to zrobił taką awanturę, że Pani Wice Dyrektor postanowiła, że przejdę kilka badań czy  nadaję się do normalnej szkoły. Co powiedział mój Taty "dla bezpieczeństwa tych uczniów wskazane byłoby, żeby Pani przeszła podobny test" jak to wypomina mu moja mama, że nie mógł sobie darować tej uwagi i ja mam to za nim, że czasami za późno milczę. Zabawne jest to, że w ósmej klasie ta sama Pani Wice Dyrektor wręczała mi jakąś nagrodę.
Zdarzenie numer trzy.
Liceum, wywiadówka na której widzi kilka zwolnień podpisanych rzekomo przez niego pierwszy raz. Jego komentarz "wszystko mogę zrozumieć, ale ta trója z fizyki i niemieckiego to jakieś przegięcie"
Zdarzenie numer cztery.
Zdane prawo jazdy, pierwsza jazda własnym samochodem, bo swojego mi nie miał odwagi dać, ja czerwony ze złości na jego notoryczną krytykę co do mojego panowania nad samochodem, on zielony ze strachu, że żywy nie wróci do domu według słów mamy.
Czytam to i się uśmiecham, bo nie jest supermenem, nie jest doskonały kilka razy zagotował mi krew, ale chyba mu się udało usamodzielnić mnie pomimo rzekomych ograniczeń, a to tylko wyżej była zawieszona poprzeczka. Nauczył mnie nie myśleć o ograniczeniach tylko znaleźć rozwiązanie.
Dzięki Tato.

sobota, 15 czerwca 2013

ten Pan ma dziś urodziny i ten też i ja też



był czas kiedy każdy z nich podobał mi się w innym czasie, więc kiedy pojawiły się informacje, że oni wolą facetów miałem niezły ubaw z siebie, ale kiedy w zeszłym tygodniu dowiedziałem , że urodzili się tego samego dnia co ja to kopara mi opadła ;)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

ten blog

nigdy nie miał być słupem politycznym, obyczajowym, kulturalnym,
nigdy nie miał być blogiem homoseksualnym lub heteroseksualnym,
nigdy nie miał być blogiem osoby niepełnosprawnej lub pełnosprawnej,
nigdy nie miał być blogiem pracownika lub pracodawcy,
nigdy nie miał być blogiem singla lub sparowanego,
miał być miejscem gdzie wyrzucę co myślę, co czuję, co pomoże uwolnić się od złych myśli, miejscem gdzie moja wiara w drugiego człowieka będzie wzrastać,
moja wiara w siebie będzie wzrastać.
Miejscem gdzie będę słyszał (właściwie czytał)  i mógł powtórzyć
„Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce”

naprawdę, zbyt łatwo oceniamy drugiego człowieka, zbyt łatwo dajemy mu łatkę.
Bo tak prościej i wygodniej.
Szukałem wariatów, którzy upewnią mnie, że nie jestem sam, że nie jestem żołnierzem w szarym mundurku Przewodniczącego Mao.

Zdolność człowieka do myślenia jest przereklamowana.
Człowieka nie określa zdolność do myślenia w porównaniu do innych zwierząt, tylko zdolność do zadawania bólu niezwiązanego z potrzebą zdobycia pożywienia dla zaspokojenia głodu.

Biorę urlop od życia, również tego blogowego

niedziela, 2 czerwca 2013

długi weekend

skończył się, nie chce mi się jutro rano wcześnie wstawać, aby dojechać do Wrocławia na przyzwoitą godzinę do pracy. Zamierzam w nadchodzącym tygodniu się nie przepracować za bardzo, nie zamierzam tak pracować jak w ubiegłym tygodniu bo to było do tego stopnia chore, że w czwartek po południu dopiero stres ze mnie zszedł. A w ogóle długie weekendy są do baniu, jeśli ja ten wolny czas wyrabiam w nadgodzinach, jest tak od bardzo wielu lat.
Postanowienia na nadchodzący tydzień
- nie pracować dłużej niż 8:30 godzin dziennie
- trzymać język za zębami, żeby nie opierdolić szefa chociaż mu się bardzo należy, za telefony z piątku,
- szukać nowej pracy bo ta mi się przejadła, chyba się wypaliłem,
- iść do kina na STAR TREK, trzeba się odchamić,
a poza tym byle do piątku bo innych marzeń i oczekiwań już chyba nie wypada mieć i n ie dostać na łeb o tego szalonego tempa życia, które jest życiem samotnego homika w kołowrotku.


środa, 29 maja 2013

upraszczanie, porównywanie i takie sobie zachowanie według Freuda, Junga i Atlu

od dłuższego czasu muszę pracować z zewnętrznym konsultantem, nie chcę ale muszę.
Jak się układa nasza współpraca ?
Trochę jak w starym dobrym małżeństwie jemy razem obiad, ale śpimy plecami.
W pracy jestem trudny bo zadaniowy i nastawiony na wynik, ale o tym nie raz już wspominałem. Pan konsultant wczoraj w poniedziałek stwierdził, że bardzo przypominam mu pewnego bohatera powieści fantasy i bardzo oryginalnego serialu HBO. Serial oglądałem już jakiś czas temu i może czas spowodował, że nie do końca dobrze kojarzę, ale albo facet ma gracje słonia w porcelanie, albo ja mam sklerozę.
Bohater tego serialu moim zdaniem owszem był skuteczny, ale jednocześnie oślizgła żmija bez jakichkolwiek hamulców moralnych, a ja pomimo że jestem skuteczny niestety nie za wszelką cenę i wtedy rezygnuję z walki o posiadanie racji . 
Dlaczego tak sądzę bo gdybym działał metodą po trupach do władzy lub przeżycia to byłbym cały czas w mojej trzeciej firmie. Stołek mógłbym mieć trochę wcześniej. 
W ogóle to ostatnio sobie uświadomiłem, że może tylko w Warszawie łatwo się toleruje przyjezdnych za pracą, wprawdzie szydzi się z nich nazywając ich słoikami, ale przynajmniej te słoiki mogą trzymać się razem po pracy inne miasta chyba nie dają takiej szansy 

A teraz rozwiązanie zagadki, do kogo zostałem porównany.

niedziela, 19 maja 2013

co jest grane


co jest w tym gościu lub zdjęciu, że jak mówi Prezesowa L mam budyń w gaciach ;).
Pozwoliłbym mu na wszystko.
Marzenia ściętej głowy, gdyby cokolwiek ode mnie chciał.

NOC MUZEÓW

pomimo, że idea jest realizowana od wielu lat, ja byłem pierwszy. Wykorzystałem do obejrzenia wystawy Word  Press Photo, którą oglądam regularnie od czasów studiów i szczerze rozczarowałem się, dziennikarze nie dają rady wyjścia poza utarte szlaki, od kilku lat pokazują mi Palestyńczyków jako ofiary w domyśle Izrael i Izraelczycy to wcielone zło, sportowców w chwili upadku przegranych i trochę zdjęć zwierząt. Na wystawie są tylko dwa zdjęcia, które w tej edycji  zrobiły na mnie wrażenie wywołały emocje, zdjęcia jak ktoś będzie miał okazje to niech zwróci na nie uwagę, pierwsze to "Lew za kratami", król zwierząt w chińskim Zoo wyglądał jak więzień, zrezygnowany, smutny i miał takie przerażające oczy jakby był martwy chociaż jeszcze żyje i drugie zdjęcie to "Konar drzewa na plaży w Japonii" dziwne, ale to zdjęcie pokazywało, że natura rządzi i jak będzie chciała to zniszczy wszystko, człowieka też. Skorzystałem z okazji i połaziłem jeszcze po CK Zamek i trafiłem na wystawę fotografii tylko dla dorosłych, szczerze jak dla mnie to było dziwne nadzy faceci z butami sportowymi jako fetysze często z zasłoniętą twarzą takim zapinanym kapturem. 

Później powędrowałem do Muzeum Narodowego i obejrzałem zgromadzone tam obrazy. Cały czas towarzyszył mi tłum ludzie w mniejszych grupach w parach, Panowie z Paniami, chłopcy z dziewczynami, dziewczyny z koleżankami i chłopcy z kolegami. Lubię obserwować ludzi przyglądać się im, obserwować ich zachowanie wobec osób im towarzyszących i wiecie co jest najbardziej zabawne nie przepadam za głośnym dyrygowaniem swoim partnerem, takiego obgadywania co zrobiliśmy co musimy zrobić.
W supermarketach zdarza mi się natrafić na taką scenkę "Ale wiesz, że ja tego sera nie jadam, odłóż, ten jest lepszy - mówi kobieta do swojego faceta, biorąc jakiś serek ze sklepowej półki i kończy się to, że sprowadza go do popychadła wózka sklepowego"
Nie spodziewałem się takiego zachowania w muzeum, naprawdę, o ja naiwny "Ale ja nie chcę tam iść, co tam jest ciekawego  , musimy obejrzeć tutaj tylko  Plażę Moneta" - powiedziała Pani do Pana przed salą z polskim malarstwem z XIX wiek. 

Z jednej strony cieszy mnie ta akcja, to że Polacy mogli pobyć ze sztuką i kulturą, ale z drugiej jak widziałem matki robiące notatki w kajecikach dzieci bo coś mają zadane w szkole lub takie zachowanie cudze chwalicie swego nie znacie to można się załamać.

Rozbawiło mnie też jedno, kilka razy napatoczyłem się na grupki kilku chłopaków o wyglądzie ABS w dresiku i muszę powiedzieć, że zachowali się o wiele lepiej niż nie jedni wyglądający na elitę tego kraju. Pozory czasami mylą. 

czwartek, 16 maja 2013

ja poproszę o koniec świat

jak w tytule bardzo proszę, o koniec świata najlepiej w poniedziałek wcześnie rano. Następny tydzień tak ciekawie mi się szykuję, że powinienem się co najmniej sklonować na początek razy dwa. Jeden będzie w weekend zapierdalał bo pracą to nazwać nie można, a drugi będzie załatwiał wszelkie sprawy egzystencjalne, pranie, prasowanie, wymian opon na letnie, wizyta u mechanika, porobiłby kilka przelewów, sprzątanie . Od poniedziałku nic nie lepiej, jeden z klonów zakończy dwa badania, a drugi pojedzie na dwa dni do Warszawy. Tak we wtorek i środę będę w Warszawie, wprawdzie we wtorek nie dam rady się spotkać z kimkolwiek dodatkowo, bo jest ten dzień tak poupychany, że jeszcze jedno spotkanie i strzeli mi jak walizka z ciuchami pakowana na wakacje, żeby nie było same zawodowe sprawy i to nie jest rozmowa kwalifikacyjna. W środę gdyby ktoś chciał to tak po 16 gdzieś w centrum czemu nie, tylko proszę mieć dla mnie litość, z topografii Warszawy  to ja olimpiady bym nie wygrał. 
Oczywiście w czwartek i piątek muszę zapierdalać we Wrocławiu i przygotować się do kolejnych badań. Jak ja to wszystko ogarnę to będzie sukces.
I wygląda na to, że to będzie smętne 9 dni. 
Z pozytywów niech będzie tak ciepło jak najdłużej, chce sobie bezczelnie oglądać gołe nogi, gołe ramiona. Dzisiaj wybiegając z biurowca, pędząc na złamanie karku o mało co nie uderzyłbym w dużego Misia, ja się tam na misiowych podgrupach za bardzo nie znam, ale miś był młody, jak na misia nawet chudy, ale co najbardziej zabawne Misiowi nie chciało się zapiąć koszulki z krótkim rękawkiem, takiej od góry do dołu i Miś paradował z mocno opinającym ładnym białym podkoszulkiem. Wręcz słyszałem, jak podkoszulek napięty do granic możliwości krzyczał Misiu schudnij. Miś w ostatniej chwili uskoczył , z mojej linii podróży i nawet się uśmiechnął do pędzącego jak TGV Atlu. Zabawne.



poniedziałek, 13 maja 2013

kryzys to niebezpieczeństwo i możliwości

zostałem wywołany do odpowiedzi przez Granta, a właściwie sam się mu napatoczyłem sprzeciwiając się jego poglądowi na kapitalizm. Ja na kapitalizm patrze tak jak Pan Churchill patrzył na demokrację, nie jest to najlepszy system , ale lepszego nie znam.
Zacznijmy od początku, na gazeta.pl od kilku miesięcy pokazują się listy pisane przez rzekomo przegranych trzydziestolatków, których rząd polski delikatnie mówiąc ma w dupie. Daje rzekomo marne wykształcenie, które nie daje możliwości znalezienia pracy i trzeba czasami mieszkać z rodzicami, a czasami samotnie z dala od najbliższych, na emigracji w innym kraju w innym mieście. 
Kto jest winny ? Kapitalizm. Wierzycie w to ? Wolne żarty? W Europie jeśli jest kapitalizm to tzw. etatystyczny czyli bardzo mocno regulowany przez państwo. Zarzucicie mi, że jestem w błędzie, wasze prawo, tylko niech mi ktoś wyjaśni paradoks jak można było budować po najdroższych cenach w Europie drogi i stadiony i jednocześnie większość tych firm jest bankrutami. Wszędzie na świecie firmy realizujące kontrakty za publiczne pieniądze to są bardzo tłuste krowy. 
Zarzut wobec mojej teorii kapitalizmu dotyczył naszej edukacji, która powstała na zasadzie był popyt to rynek dostarczył podaż. Ja się pytam co dostarczył ? Dostarczył profesora, który chciał jeździć Mercedesem, więc wziął cztery etaty uczelniane i zaczął dawać wykłady w kilku szkołach. Ja nie odbieram prawa Pana Profesora do posiadania  samochodu wyższej klasy, tylko uczciwie powiedzmy sobie pewne symbole bogactwa nie są dostępne dla wszystkich, nauczyciel akademicki to nie zawód dla kogoś kto potrzebuje blichtru Kuby Wojewódzkiego wsiadającego do użyczanego mu Ferrari. Nauczyciel akademicki to ktoś kto nie potrzebuje drogiego samochodu, żeby znać swoją wartość, to ktoś kto wie, że to co uczynił jest dobre.
Wypunktowałem nie uczciwie grającą kadrę akademicką czas na drugą stronę, brać studencką. W ostatnich latach powstało wiele wyższych szkół prywatnych, na których brać studencka często używa zwrotu "ja płacę, ja żądam" czego? Zaliczenia egzaminu, semestru pomimo, że żadnej książki nie przeczytałem, że znam tylko bryka z jakiejś lektury. W swoim życiu przeczytałem trochę książek jedne mnie bawiły, niektóre zawierały kilka inteligentnych zdań, a jeszcze inne będę pamiętał do końca życia. 

Dlaczego napisałem "rzekomo przegranych trzydziestolatków" bo moim zdaniem oni dopiero wystartowali, moi rodzice budowali dom przez osiem lat przez kolejne osiem go wyposażali, był kryzys nie było kredytów mieli dwójkę dzieci w tym jedno "nieszczęśliwe" i co z tego, pamiętam radość ojca gdy kupił jakiś absurdalny serwis do kawy, moja mama do dziś za nim nie przepada, korzysta z niego jak robi galart.

Nie jestem minimalistą do życia potrzebuje przestrzeni i rzeczy, które mogą ułatwić mi życie, ale czy zawsze wybieram dobrze ?

niedziela, 12 maja 2013

Yossi

jak powstanie jeszcze kilka polskich stacji telewizyjnych, to zacznę krzyczeć. W tygodniu nie oglądam TV więc w sobotę i niedziele pudło jest włączone przez większość czasu i pilotuje po 50 kanałach bez sensu. Oczywiście musi lecieć "Czterej pancerni i pies" lub "Stawka większa niż życie" ile razy to muszą puszczać, chyba przestaną gdy wyjdzie na światło dzienne jakieś brudy z dalekiej historii o aktorach tak jak w niemieckiej telewizji i ich popularnym serialem.

Dlatego z wielką przyjemnością zasiadłem do oglądani izraelskiego filmu "Yossi" to kontynuacja filmy "Yossi i Jagger", kilka lat temu miałem okazję to obejrzeć w jakiś płatnym kanale. Obie historie łączy tylko główny bohater i delikatne nawiązanie do tamtej historii. Historia jest opowiedziana powolnie, można delektować się scenami przy tym nie występuje  w widzu znużenie. W tym filmie jest kilka elementów, które uważam za mistrzostwo na tym polega dobra praca reżysera, aktora tak powinno to się robić.

Przede wszystkim, aktor który gra głównego bohatera, ma w sobie jak dla mnie dużo uroku, ale nie ma urody hollywoodzkiej gwiazdy, patrząc na niego można powiedzieć, że gdzieś widziało się takiego faceta i przez to można wciągnąć w to co opowiada

Scena randki nagranej przez internet. Gdzie podstawia zdjęcie sprzed lat. No powiem tak, kto tego nie zrobił niech pierwszy rzuci kamieniem. Randka która kończy się za nim się zaczęła. Dorosły facet, który z jednej strony akceptuje siebie, bo nawet nie reaguje na plotki krążące o nim lub zaczepki kumpla z pracy, a z drugiej strony zamknął się w pancerzu samotności. Jest sam, niby coś tam robi żeby to zmienić tylko zatrzymuje się w połowie drogi . Tą scena to odbierałem bardzo osobiście, jakbym ją ktoś przepisał z mojego życia i żeby było wszystko jasne to ja jestem ten mniej atrakcyjny.

Kolejna scena to podróż z czterema żołnierzami, których postanawia podrzucić do kurortu wypoczynkowego, nie wiem dlaczego ten kurort pomimo że w niczym nie przypominał tego z Dirty Dancing, jakoś tworzył mi takie skojarzenie. Od tego momentu toczy się na wielu poziomach gra. Jeden z żołnierz, Tom jest gejem takim pewnym siebie z inicjatywą widać, że Yossi mu się podoba, z drugiej strony Yossiemu   Tom też się podoba, ale jeśli ten za bardzo przyspieszy to Yossi zwieje jak Struś Pędziwiatr jeśli nie przejmie inicjatywy to będzie to zmierzać donikąd. Bardzo fajnie się to oglądało.

Yossi tak wyglądał dziesięć lat temu,


a tak wygląda w 2012 roku,

czwartek, 9 maja 2013

chce oglądać twoje nogi

jak ja uwielbiam tę porę roku, to nic że męczę się z alergią, że oczy mam czerwone jak królik, ale te widoki, nawet w wakacje tak fajnie nie jest, bo wszystkie ładne nogi są nad morzem lub jeziorem. Dzisiaj wracając do wynajętego lokum żałowałem, że samochodem, a nie tramwajem bo podziwiałbym ładne nogi w krótkich spodniach.

Jeśli chodzi o życie zawodowe to jest do bani, ale dzisiaj tworzyłem coś co zmusiło mnie do intelektualnego spocenia się i to było fajne, nie lubię robić rzeczy prostych, łatwych dla większości. Bo to oznacza, że większość z nich to zrobi szybciej ode mnie, takie są fakty. Natomiast sprawy dla większości niewykonalne dla mnie są wykonalne, ale potrzebuje od 24  do 48 h i kiedy Oni widzą prezentacje zwykle dopiero w finale rozumieją zagadnienia, a czasami wcale. 
Mam w pracy dziewczynę, która kiedyś do mnie powiedziała coś takiego;
 "Podobno w życiu są pewne tylko dwie rzeczy podatki i śmierć, skoro dla szefa rozwiązałeś problem podatków to zajmij się naprawdę czymś trudnym i dla mnie zlikwiduj śmierć, bo ja się bardzo boję robaków", z tymi podatkami to trochę przesadziła, ale proszę nie wymagać od artystki zrozumienia podatków. Natomiast nie wyobrażacie sobie jakie było wśród kilku osób oburzenie na nią za to co powiedziała, ten żart rozbawił tylko mnie i szefa. Co gorsza nie mogłem zrozumieć tego zadęcia wśród pozostałych pracowników firmy i zapytałem nawet ją o ich reakcję , a wtedy on stwierdziła że to jest kwestia dystansu do siebie i do innych ludzi i ona ma świadomość, że czasami gra mi na nerwach, ale jest pewna, że ja uczciwie oceniam jej osiągnięcia zawodowe tak jak dla niej to co ja wyprawiam jest swoistym hokus pokus.