piątek, 30 stycznia 2015

(384) 1/12 za nami, czyli podsumowanie stycznia 2015

jak ten czas szybko leci, gdzie mu się tak spieszy. Dopiero co był Nowy Rok, a tu finał pierwszego miesiąca. Jeśli chodzi o mnie to mam wrażenie bycia w jakimś letargu, zrobię coś tam, bez pośpiechu. Niektóre sprawy przekładam na następny weekend jak posprzątanie w szafach i wyrzucenie starej garderoby do śmietnika inne robię pierwszy raz i sprawiają mi frajdę. Kucharzenie. Spoko nie będzie to blog o gotowaniu, bo trudno być ekspertem po  upieczeniu pierwszego schabu w całości z jabłkami pokrojonymi w cienkie plastry, ule się udało . Nawet mi smakowało , a żeby było jasne jakby nie było dobre , to pomimo poniesionych nakładów w tym pracy wylądowałoby w śmietniku. Kilka samodzielnie robionych dań już tam skończyło. 

Od samego początku blogowania, duża frajdę sprawiał mi panel o blogu. Czyli jakim cudem tu ktoś trafił , jakie hasło wpisał, że mu google wskazało ten blog. Jaką przeglądarkę użył, jaki ma system operacyjny. Coraz bardziej lubicie zaglądać tutaj ze swojego smartfona. Największą frajdę sprawia mi skąd. Oczywiście Polska górą, to tak w opozycji do przegranej w piłce ręcznej, z Kataru nikt nie zagląda ale to tłumaczę sobie, że może to nie byłoby bezpieczne. Wejścia z Europy są standardowe jak kierunki polskiej emigracji, a latem kierunki spędzania wakacji. Zaskakujące są wejścia z Indii, Kenii, Indonezji, ja rozumiem że niektórym się powodzi, ale to może wpędzić w depresję. Tam słońce plus trzydzieści, a u nas co ? Pada, żeby chociaż śnieg,  tylko deszcz co za chwilę zafunduje błoto po kostki . Super. Kto poleciał do Bangladeszu i po co ? Niech chociaż pozdrowi . Marzy mi się coś takiego jak poniżej. 

       

środa, 28 stycznia 2015

lepszy ?

jeśli kiedykolwiek czułem się od kogoś lepszy, to musiałem być mocno pijany i nie pamiętam tego,  za co przepraszam, nie za nie pamiętanie, tylko za to nieuzasadnione zadzieranie nosa.

Wczoraj było obchodzone wyzwolenie Auschwitz. Wiem ciężki temat. Zawsze piszę się ile zamordowano ludzi według kryterium narodowościowego. Zamordowano tam ludzi też z innych powodów niż bycie niewłaściwej narodowości. Aby oczyścić rasę panów ze niepożądanego genotypu, zamordowano niepełnosprawnych fizycznie i niepełnosprawnych psychicznie, zamordowano gejów. Gdybym, żył w tamtych złych czasach to nie ma bata przynajmniej z trzech powodów bym tam trafił, bo o tych mi wiadomo.

Tymczasem w rocznicę tego wydarzenia zamaskowani kretyni w moim Poznaniu pod zborem ŻYDOWSKIM , darli mordy o fałszowaniu historii i kilka jeszcze anty żydowskich haseł. Powariowali. Gdzie była policja , znowu zabarykadowana na komisariacie. Za co policjanci mają prawo do wcześniejszej emerytury.

Nigdy Polacy, czyli również ja, nie uwolnimy się od używania określenia "polskie obozy koncentracyjne", bo za cenę ciepłej wody w kranie staliśmy się intelektualnymi karłami. Staliśmy się obywatelskimi karłami. W Niemczech obowiązuje przestępstwo, które jest określone w prawie jako "kłamstwo Oświęcimskie" , a u nas nawet nie możemy utworzyć prawa przeciw "mowie nienawiści". 

Frustracja powstała z braku pracy z braku perspektyw nie jest usprawiedliwieniem dla siania nienawiści i używania przemocy wobec słabszych fizycznie. Banał ,ale cały czas aktualny

poniedziałek, 26 stycznia 2015

skończyłem

właśnie przed chwilą skończyłem zabawę z randkowaniem w sieci, a właściwie z obecnością na randkowych portalach. Śmieszne, ale trochę czasu na nich spędziłem i poza jedną znajomością, która mogła powstać też dzięki blogowi i jednemu coming outowi nic ciekawego tam nie znalazłem.  Kiedy miałem doła w listopadzie, to planowałem usunąć te profile w Sylwestra 2014 roku , ale potem w trakcie świąt jakoś nie było mi w nos to kończyć.

Dziś jeden kieliszek wina, kilka obejrzanych profili nowych młodszych chłopców, kilkadziesiąt tych widzianych od lat i zwyczajnie mi się odechciało bycia tam. Może rozmowa z matka i palnięciem jej, że mam świadomość, że będę sam.Z przykrością odnotowuję, że ostatnio odbywam z moją matką za często ciężkie rozmowy. Internetowe rozmowy nigdy mnie nie bawiły postrzegam je jako pytania zero jedynkowe, jak listę do odhaczenia.

Będąc wierny swojemu mottu "niczego w życiu nie żałuję", tylko czasami jest mi smutno i ciężko.

Tutaj będę , na razie daję radę.

niedziela, 25 stycznia 2015

moda na drwala

tak jesienią i wczesna zima przez polskie media przetoczyła się dyskusja o lumberseksualnym facecie. Nie wzbudziła on mojego zachwytu, może dlatego że chociaż mam kilka koszul w kratę , kiedyś miałem nawet flanelową, to zarost na twarzy to nie jest to co lubię najbardziej. Już trzydniowy mnie postarza , a może poprawniej wskazuje ile mam lat, bo bez niego jestem postrzegany na młodszego. Wiem każdy chłopiec chce wyglądać jak facet, a nie jak nieopierzony młokos. 
Podobno kobietom bardzo się podoba taki zarośnięty facet . Na portalach randkowych co druga fotka jest z brodą , niektórym nawet to pasuje. Tylko szczerze nie za wielu. To jest tak jak z każdym innym elementem mody. Większość z nas dobrze wygląda w klasycznej elegancji. Jakiekolwiek kombinacje z modą w niewielu przypadkach się udaje. Moim ulubionym żartem mody ze współczesnego faceta są spodnie rurki, a w przypadku kobiet tak jeszcze popularne leginsy zakładane przez Panie masochistki celem pokazania światu niedoskonałości swojego ciała. 

Wracając do lumberseksualnego faceta. Obserwując ulicę widzę go coraz częściej. Moje najbardziej nieulubione wydania to chudzielec po niżej sześćdziesięciu kilo lub misiek powyżej stu kilo. Ten chudy wygląda jak jakiś skrzat co się zgubił na mieście ten gruby jak Hagrid jeszcze cięższy niż jest faktycznie. Nie mam świadomości ile potrzeba zachodu , żeby uporządkować to coś na brodzie, ale nie uwierzę że wszyscy posiadacze sporego zarostu chodzą do golibrody w celu pielęgnacji. Skąd to wiem z prostej informacji zwrotnej, jaką słyszę gdy informuję, że idę do fryzjera. Naprawdę bardzo wielu znanych mi facetów jest strzyżone metodą chałupniczą, jedni lepiej drudzy gorzej. No i ostatnia sprawa, która burzy mi poczucie estetyki, to różny kolor zarostu na brodzie, a na głowie. Matka natura lubi sobie z nas drwić.

Na koniec jeden z niewielu, który dobrze wygląda w kreacji na drwala, ale bez niej też jest przystojny. Matka natura nie wie co to sprawiedliwość i równość. 
 

niedziela, 18 stycznia 2015

Przyjaciele

w popularnym serialu jest prezentowany model znajomości kilku obcych sobie osób, które poznały się w jakiś sposób i żyją razem. Można odnieść wrażenie, że Ci znajomi są bardziej istotni dla nich niż rodzina. Ten schemat jest też kopiowany w innych serialach czasami z lepszym, a czasami z gorszym skutkiem. Dotarło do mnie, że kopią tego serialu są Queer as Folk i Looking. Jest tam mało szalonych kobiet jak Phoebe Buffy, ale można być sarkastycznym i stwierdzić, że w każdym z nas jest Phoebe. 

Uświadomiłem sobie, że ja takiej grupy wsparcia nie mam i raczej nie widzę szans na jej stworzenie. Trochę za późno. Z drugiej strony jako niesparowany, nie powinienem tego wykluczyć. Niestety mój analityczny umysł podpowiada mi, że to nierealna mrzonka. Przyczyna tego stanu rzeczy nie jest do końca ode mnie zależna. Pierwsze to panująca w Polsce rodzinność. Pomimo, że nasze rodziny nie są idealne. Niektórzy jej członkowie potrafią zagrać na nerwach używając wszystkich instrumentów obecnych na składzie orkiestry symfonicznej. To i tak robimy fałszywy uśmiech i się tym katujemy, w każde święta i na każdej rodzinnej uroczystości. Kolejnym powodem są nasze miejsca pracy, a właściwie panująca w nich kultura organizacyjna. My unikamy współpracy, a raczej dążymy do konfrontacji. Trudno sobie wyobrazić fajne relacje z kimś kogo postrzegam jako rywala do swojego stanowiska. 

Wczoraj byłem na piwie i brydżyku. Popiłem pogadałem. Ja i trzech ludzi i jakoś było fajnie. Było o czym gadać, o czymś co mnie zainteresowało. Dzisiaj rodzinna impreza. Pięciu dorosłych i dzieciaki i było nudno, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Chociaż staram się nawiązać jakąś rozmowę to rezygnuje po kolejnej odpowiedz w formie jednego wyrazu lub jakiejś onomatopei  Żyjemy na dwóch różnych biegunach i szczerze raczej odpychamy się kiedy wypada się spotkać. Szkoda czasu i nerwów. Wiem to takie nie polskie, przecież rodzina jest najważniejsza. Jestem skazany na samotność.


  

wtorek, 13 stycznia 2015

wstajesz i wiesz, że zły los skazał Cię dziś na porażkę

nie wiem czy to szósty zmysł, czy lenistwo . Zdarzają mi się takie dni jak dziś , wstałem jak na mnie nawet wcześniej zjadłem śniadanie i w tym momencie uderzyło mnie dziwne uczucie. Podpowiadało, żeby zostać w domu , wyłączyć telefon i przeczekać cichutko pod kołderką.
Nie potraktowałem tego poważnie, przecież ja z zasady w nic nie wierzę, a co dopiero w jakieś gusła lub zabobony. Po półgodziny od przekroczenia drzwi mojego miejsca pracy zaczęło się. Tłumaczenie rzeczy oczywistych i twardym oporem walka przeciwko czyjemuś lenistwu i spycho terapii . Nie dałem się , ale to była dopiero pierwsza bitwa, kolejna to udowadnianie mi, że oczekiwana jest moja odpowiedź na zadane mi ponad miesiąc temu pytanie. To była prosta biurowa ściema, a przypomniano mi to z nadzieją , że tym razem udzielę odpowiedzi pasującej pytającemu. Czas minął, a odpowiedź nadal jest taka sama jak miesiąc temu. Prawo się nie zmieniło, a logika tym bardziej. Jakby było tego mało zadzwoniono do mnie z Wrocławia dlaczego coś zrobiłem tak , a nie inaczej. Powiedziano to w formie zarzutu, co już mnie kompletnie wqrwiło . Ludzie kończą szkoły , które dają im te same tytuły zawodowe. Zajmują stanowiska tylko na podstawie chorej ambicji, a nie wiedzy czy doświadczenia. Dostaje kasę nie tylko taką jak ja zarabiałem, ale nawet wyższego, a mają problemy na poziomie abecadła zawodu. Ja się pytam dlaczego tak jest? Bo ktoś ma dwie ręce , do tego zawodu potrzebny jest mózg i to czynny, a nie w trybie standby. Bo ktoś jest blondyną bardziej przypominająca Merilyn Monroe.   Przez resztę dnia walczyłem ponad cztery godziny z oczywistościami, które w zeszłym tygodniu załatwiłem w trzydzieści minut , łącznie z podpisem Prezesa.
Zmęczony życiem zawodowym poszedłem się odstresować na siłownie, walka ze światem niestety trwała nadal. Problem z kartą, później z szafką i ławką, a na finale z uczestnikami zajęć co to przyszli sobie pogadać, a nie ćwiczyć. Co za brak manier. Wyszedłem kompletnie zdegustowany, bo nawet nie było kilku moich ulubionych mięśniaków, których można podziwiać w celu poprawienia sobie nastroju. Dzień był kompletnie na cztery litery .
Wypiję piwo i idę spać.

niedziela, 11 stycznia 2015

nasze pospolite ruszenie

dziwna sprawa ta Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Daje radę od dwudziestu trzech lat pomagać Polakom bo Polacy chcą wspierać WOŚP, kupuje sprzęt do szpitali. Czy ktoś z Was widział szpital dziecięcy w Polsce? Jakby zabrać w niektórych z nich sprzęt zakupiony przez orkiestrę to zostałby budynek, łóżka, biurko pielęgniarek i stetoskop lekarza pod warunkiem, że sam go sobie kupił. 
Jestem bardzo zdegustowany atakami na Jurka Owsiaka, że niby żyje z pieniędzy zbieranych dzisiaj. Szczerze osoby powtarzające te słowa to są intelektualne karły. Nie znają prawa i to co mówią to jest oszczerstwo, które powinna z powództwa cywilnego zacząć ścigać jakaś bardzo droga kancelaria prawna w celach promocyjnych tym razem pro bono i żądać milionowego odszkodowania na rzecz WOŚP.
Z czego żyje Jurek Owsiak, ni cholery mnie to nie obchodzi. Insynuować jakieś dziwne transakcje pomiędzy Fundacją a Jurkiem Owsiakiem każdy może, ale udowodnić to jest nie możliwe. Bo zapewne jeśli były takie transakcje, to były uzasadnione i były ekonomicznie racjonalne. 

Bardzo dziękuję wszystkim zaangażowanym w tą wielką akcję. Wdowom wrzucającym trzy grosze do skarbony. Wolontariuszom pracującym dzisiaj, chociaż mogli leżeć na kanapie. Artystom nakręcającym atmosferę. I przede wszystkim Jurkowi Owsiakowi, który w jeden dzień pokazuje, że jesteśmy lepsi niż siebie postrzegamy. Mam nadzieję, że Prezydent Rzeczypospolitej Polski z okazje dwudziestopięciolecia WOŚP zdąży odznaczyć Jurka Owsiak Orderem Orła Białego. Jurkowi Owsiakowi ten Order nie jest potrzebny , on jest potrzebny nam , że coś wspólnie zrobiliśmy dobrze i możemy być z tego dumni. 

środa, 7 stycznia 2015

mleko się rozlało

wczoraj miałem okazję po dłuższym nie bycie odwiedzić kolejną poznańską gastronomię w miłym towarzystwie skonsumowałem ciasto bezowe i wypiłem herbatę Earl Grey. Rozmowa była miła, lokal przyjemny. Po prostu doskonale, niestety nie do końca. Na własnej skórze, a właściwie uszach doświadczyłem co potrafi zrobić pięciolatka. 

I to mi od razu skojarzyło się z artykułami z ostatniego miesiąca czy zabierać dzieci do restauracji, czy możesz pieluszkę przewinąć na stole w restauracji prezentując światu znalezisko w pampersie. Wojna trwa, każda za stron wytacza kolejne argumenty jak wielką Bertę w czasie I Wojny Światowej i oddaje strzał w kierunku przeciwników, to że ginie resztka empatii u postronnych osób nieważne.

Wracając do gwiazdy wieczoru, pragnę po informować, że to nie było jedno dziecko w tym lokalu. Była jeszcze dwójka równolatków, różnica plus minus rok. Pozostałych nawet nie zauważyłem, dopóki rodzice nie postanowili opuścić lokalu. Czyli można wychować dziecko nawet pięcioletnie, żeby wiedziało jak ma zachować się w miejscu publicznym.

Trochę żal tych dzieciaków, które nie umieją się zachować w miejscu publicznym , bo to nie jest ich wina. To nie jest w pełni wina ich rodziców , to jest wina dziadków. Już tłumaczę dlatego tak uważam. Rocznik rodziców to szacuje na 1983 i młodsze i kiedy one poszły do szkoły ich pierwsza socjalizacja wyparowali im rodzice mocno czasowo uczestnicząc w przemianach społecznych. Trzeba było się dorobić. Strach jednych przed utratą pracy, chęć uczestnictwa w wyścigu szczurów drugich i nagle dziecko trochę zbędny balast, ale jakoś się to wszystko kręciło. Do tego wszystkiego kilka reform edukacji, administracji gdzie właściwie nauczyciele zostali pozbawieni autorytetu. Rozebrani jak cebula warstwa po warstwie. Sami nauczyciele też są współodpowiedzialni, bo trochę poszli na łatwiznę.
Dochodzimy do czasów dzisiejszych. Większość trzydziestoparolatków i młodszych nigdy nie doświadczyła spójnej racjonalnej edukacji społecznej, to było od święta. Dla mnie oni są pokoleniem samopas, czyli "dziecko radź sobie sam". Do tego dochodzą dziadkowie, którzy właściwie stracili swoje lata ze swoimi dziećmi i odbijają sobie to w relacjach z wnukami wykonując krecią robotę. Dlatego tworzone jest nowe pokolenie samopas 2.0, któremu wolno wszystko nie ma żadnych granic. Jakbym zrobił to co dzieciaki w reklamie jednej z sieci telefonicznych to rodzice by mnie rozszarpali. Takie dwa słodkie bliźniaki, naprawdę zabawne, że hej.

Ja to tak widzę i nie widzę nadziei na poprawę. My wszyscy nie rozumiemy słowa wolność, które oznacza że mam prawo i obowiązek. Nie zawszę mogę skorzystać z przysługującego mi prawa, bo mogłoby ono naruszać prawa innych ludzi. Wykonuje swoje obowiązki , chociaż nie zawsze mi to odpowiada. 
Na koniec taki uroczy i zabawny chłopczyk , prawda ?

sobota, 3 stycznia 2015

Królowe popu

na TVP Kultura obejrzałem program o Królowych popu, program i ranking został stworzony przez niemiecką telewizję ARD. Odcinek pierwszy był o Dainie Ross , a drugi o Donnie Summer, kolejny odcinek ma być o Debbie Harry czekam niecierpliwie, następny o Madonnie, a następne będą Brietney Spears , Mariah Carey, Lady Gaga i Boyonce.  Polecam.

O ile z pierwszymi czterema artystkami plus Mariah Carey nie mam problemu z nazwaniem ich Królowymi popu, to jakim cudem na ten tytuł zasłużyły pozostałe gwiazdki. Jak można ten sam tytuł dać artystkom będącym na scenie przez kilka dekad i takim co na scenie nie są nawet jednej dekady. Nie wypominam wieku paniom tylko podziwiam ich zdolność do zmiany w taki sposób, żeby być świeżym i oryginalnym i na dodatek każdy słuchacz wiedział kto to. Z drugiej strony tytuł daje się paniom, które stworzyły kilka ciekawych fajnych utworów. Jakoś nie daje rady sobie to wyobrazić, że stworzone utwory muzyczne wytrzymają próbę czasu tak długą jak utwory Dainy Ross.

Oczywiście , inne artystki bardziej pasowałyby mi do tego wyróżnienia, ale wtedy większość młodych widząc taki ranking marudziłoby, że znowu tylko same stare babcie nie wypominając nikomu wieku. O wiedzy współczesnej młodzieży nie mam najlepszego zdania zwłaszcza jak przeczytałem , że fan Kanye Westa po występie artysty z Sir Paulem McCartneyem napisał cytuję "Teraz kariera tego Paula przyspieszy"

Jako idealne zakończenie posta.

piątek, 2 stycznia 2015

Odruch serca

obejrzałem ten film w Nowy Rok. Spodziewałem się komedii romantycznej, bo przecież gra Matt Bomer. Będzie przecież grał co dopiero poznany słodziak Jonathan Groff. No i jeszcze piękna Julia i dostałem po nosie , ale czego ja oczekiwałem jeśli film zrobiono dla HBO. Powinienem być ostrożny, ich motto to chyba wstrząsnąć widzem, zaszokować i zostawić w rozsypce może zdąży się pozbierać do następnej naszej premiery. 

Z pamiętnej Filadelfii po dwudziestu jeden latach od premiery pamiętam  trzy sceny. Wycierającego rękę po przywitaniu bohatera granego przez Denzela Washingtona , scena tańca Antonio Banderasa i Toma Hanksa ubranych w mundury amerykańskiej marynarki białe i samotnie tańczącego Toma Hanksa z stojakiem z kroplówką do śpiewanej przez Marię Callas opery . 

Odruch serca to film fabularny na filmweb zaznaczono, że dla TV jakby był gorszy. Może gdyby był robiony dla TVP lub TVN to by należało to zaznaczyć, ale dla HBO to trochę przesada. Jest o początkach odkrywania, prowadzenia badań nad wirusem HIV. Jest o strachu przed chorobą i o miłości. Bohaterzy są wykluczeni i walczą o akceptację w rodzinie. Obserwujemy walkę przyjaciół pacjentów o ich prawa, bo oni sami trafiają do szpitala tak słabi i tak zniszczeni przez chorobę, że jedyne co są wstanie zrobić to umrzeć, a nawet to boli . Opowiedziana historia wyzwala potężny ładunek emocjonalny. 
Jaką zapamiętam scenę? Chyba tylko jedną, nagi Matt Bomer wchodzący pod prysznic, nie mający siły, potrzebujący pomocy swego partnera z plecami pokrytymi mięsakiem Kaposiego.  
Julia Roberts gra właściwie bohaterkę drugiego planu, jest piękna inaczej , ale jak pojawia się to kradnie innym aktorom całe przedstawienie. Moje uznanie i gratulacje. Naprawdę jest Gwiazdą.

Wirus odkryto w 1983 w Europie lub 1984 w USA . Już upłynęło trzydzieści lat. Nadal nie ma to lekarstwa. Jeśli, ktoś jest młody i zastanawia się co robić w przyszłości to proponuję, żeby został lekarzem naukowcem i poszukał kilku ważnych rozwiązań naszego życia. Jest tylko maleńki problem musi zaakceptować fakt, że to będzie robił zagranicą. Zastanawiam się dlaczego bardzo bogaci ludzie przekazują bardzo duże pieniądze na Afrykę, na walkę z głodem, na edukację podstawową, a nie na walkę z tą chorobą. Przecież ta choroba zniszczy, wyludni Afrykę.  Gdybym był decydentem w tym kraju , to zwiększyłbym wydatki na szkolnictwo wyższe , ale na badania, nie na szkoły ekonomiczne, socjologiczne, tylko na medycynę, rolnictwo, żywność genetycznie modyfikowaną, na politechniki. I to nie przez jeden rok tylko program na lata. Jest jeszcze wiele do zrobienia rzeczywistość nie jest taka jaką oglądamy w "M jak miłość" nie oglądam, ale wiem co to jest za południowoamerykańska telenowela wyprodukowana przez TVP2.