poniedziałek, 27 lutego 2012

USMC Homecoming

nie lubię podbierać innym zdjęcia i publikować je na swoim blogu, ale czasami tak się zdarza, za co przepraszam, tym razem autora joemygod.blogspot.com. Na swoje usprawiedliwienie powiem, no rozłożyło mnie na łopatki, poddaję się. Czy dożyję czasów, że na drugim  planie będzie flaga mojego kraju. Czekam z nadzieją.

sobota, 25 lutego 2012

Dyskryminacja (nie)jedno ma imię

ten artykuł w  wyborcza.pl rozpierdala mnie. Z jednej strony jest całkiem całkiem , a z drugiej jest pełen banałów do niczego nowego nie prowadzi. Czytam go dziś już, któryś raz. Wkurwia mnie, dobija po prostu chciałbym móc przypierdolić autorom słownie twarzą w twarz . Mam kilka pytań.
1. Czy autorzy są pewni co to znaczy być w Polsce, osobą niepełnosprawną ?
        Moim skromnym zdaniem nie,  przez pierdolony pomysł z PFRONem powstały dwie grupy , jedna która kantuje i się dorabia na niepełnosprawności , zaliczam do tej grupy również urzędników tej instytucji, druga to słabo wykształceni niepełnosprawni, którzy mają roszczeniowe podejście do świata i chcą żyć w statusie osoby z klasy średniej. Już tłumaczę, pytanie brzmi  ile zarabia słabo wykształcona osoba w Polsce, a ile chce od państwa na swoje utrzymanie osoba niepełnosprawna z takim samym wykształceniem. Ile jest osób niepełnosprawnych z wyższym wykształceniem. Przepraszam bardzo, ale siedzenie na wózku do końca życia, nie równa się, że ktoś nie może mieć dobrego wykształcenia. Tylko musi się chcieć.
2. Czy autorzy poprawnie definiują niepełnosprawość ?
         Według światowych statystyk tak można określać  6 maksymalnie 7 % ludzi. W Polsce mamy ich aż według różnych statystyk  11 %. Kto się podczepił do tego terminu?  Jestem brutalny, ale niech ktoś mi logicznie wytłumaczy na czym polega niepełnosprawność, kogoś z problemem kręgosłupa, serca i lub innych narządów wewnętrznych. Jest w stanie samodzielnie założyć sobie założyć majtki lub skarpetki, może przejść przez ulicę nie zastanawiając się jak wysoki jest krawężnik, nie potrzebuje osoby trzeciej do komunikacji z zadufanym w sobie urzędnikiem. 
3. Czy autorzy rozwiązali dobrze równanie logiczne? 
         W polskiej edukacji panuje wstręt do matematyki, wykształcenie matematyczne, jest postrzegane jako gorsze. Dlatego zaprezentuje dwa zdania z logiki. Bez komentarza.
Jeżeli w każdej populacji jest około 10 % osób niepełnosprawnych, to 10 % osób homoseksualnych jest niepełnosprawna.
Jeżeli w każdej populacji jest około 10 % osób homoseksualnych, to 10 % osób niepełnosprawnych jest homoseksualna. 
Dotarło , zrozumiano ?
4. Czy autorzy zastanowili się, co we wszystkich sferach w Polsce nie działa ?
        Kto zna odpowiedź ? Moim skromnym zdaniem w tym dziwnym kraju nie działa efekt senergii. Dlaczego ? Ponieważ jesteśmy bardzo ograniczeni w zaufaniu drugiemu człowiekowi, że chce dla nas dobrze,. Jego zysk naszym zdaniem oznacza naszą stratę. Nie jesteśmy zdolni do zrozumienia, że możemy wszyscy na tym zarobić, zyskać. 
5. Czy autorze poprawnie zdefiniowali dyskryminacje ?
         Wątpię. 

Na koniec, żeby nie było, że się wymądrzam, robię taki coming out na 100 % w blogosferze . Ja wykluczenie, dyskryminację przeżywam na 100 % raz na jakiś czas. Regularnie raz na jakiś czas dostaję w mordę od ludzi, który uważają, że osoba z krótszymi kończynami, musi zgodzić się na mniejszą pensje, mniejsze oczekiwania od życia. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, niestety ale kiedyś pod hasłem na portalu randkowym miałem zdjęcie w całej okazałości, tylko bez kosmatych myśli, w koszulce polo i szortach , to było w Kapadocji. Podawanie hasła do tego zdjęcia kończyło się tragicznie, bez scen tylko cisza. Mordę chyba mam fajną, resztę już nie.  Czy zna ktoś gejów i/lub lesbijki, którzy są niepełnosprawni, a są w związku ? Nie formalnie prawnym , bo takie nie istnieją w tym kraju. 
W tym kraju są dwa mity, które uniemożliwiają wspólną walkę przeciwko dyskryminacji.
1. homoseksualista (tka) to zamożny(a), egocentryczny(a), znudzony(a) młody mężczyzna lub kobieta,
2. niepełnosprawny (a) to biedny (a), nieporadny (a),  wymagający(a) ciągłej opieki troski osoba bez płciowa

Nie wiem czego bardziej się obawiam, treści komentarzy czy ich braku. Chyba dam radę wytrzymać obelgi pod swoim adresem, nie oszukujmy się, to nie będzie pierwszy raz. Na koniec, jeśli myślę o sobie jako o niepełnosprawnym to oznacza, że brutalnie zostałem sprowadzony na ziemię przez innych.

czwartek, 23 lutego 2012

jestem zwierze stadne i podróżne

na początek
 w tym jest drugie dno, ale nie o nie chodzi.
Tydzień temu miałem spotkanie z dwoma kobietami, jedna o 15 lat starsza ode mnie , a druga o tyle młodsza. I nie warte byłoby wspomnienia gdyby nie okazało się, że bardzo dobrze nam się rozmawia. Po butelce wina jestem cholernie rozmowny i można mnie spytać o wszystko, ale nie spodziewałem się, że to będzie tak interesujący wieczór. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym , o tym o czym ja lubię i o czym one. Jedno czego ja nie lubię one przestrzegały nie wiem jakim cudem, chociaż może one też nie lubią. Przy winie nie lubię gadać o pracy i o nieobecnych znajomych, z tego nic dobrego nie będzie. 

Uwielbiam gadać o podróżach , które udało mi się odbyć i ważniejsze to te, które chciałbym odbyć. Te marzenia to nie jakiś kosmos , raczej nowe miejsca gdzie jeszcze nie byłem. Teraz myślę o trzech miejscach nawet nie daleko Izrael, Maroko lub Szkocja. O tym co tam poznałem lokalną muzykę, jedzenie i alkohol, a czasami udaje mi się poznać tubylca i jestem w niebie. Nie lubię pięciogwiazdkowych hoteli , ale też nie przepadam za hostelami. Dla mnie piasek nie jest za gruby i nie przeszkadza mi okno na miasto, ale najważniejsze nie robię dramatu z powodu braku Polsatu lub TVN w hotelowym telewizorze bo oglądam zwykle krajowy kanał muzyczny. 
Rozmawialiśmy na tematy całkiem poważne jak np. "elektrownia atomowa w Polsce" jak się okazało dziewczyna należy do Zielonych, a mnie postrzegała jako dążącego do zysku kapitalistę. Jak usłyszała, że jestem przeciw i dlaczego. To sama prosto mi w twarz powiedziała,  że będzie mnie cytować na najbliższym spotkaniu bo ta argumentacja jest logiczna.

Ostatni akapit, jutro idę na maraton spiningowy. Ktoś idzie ? Jak zamilknę na dłużej to nie oznacza, że umarłem tylko mam problem z pozbieraniem się po nim. Zaczynam o 17:30 mam nadzieję, że wytrwam do końca. 

wtorek, 21 lutego 2012

po co się bloguje ?

w kolejnej wersji  Sherlocka Holmesa, doktor Wotson  w ramach terapii po traumatycznych przeżyciach z pobytu na wojnie usłyszał sugestię, aby pisać bloga, to taka współczesna wersja pisania pamiętnika. Czy na pewno? Pamiętnika, dziennika, za żywota autora nikt nie czytał, zwykle publikowane były po śmieci , a na blogu publikacja następuje po śmierci, ale zdarzenia, a nie autora. Obejrzałem film wzbudził emocję podzieliłem się i koniec. Zgodnie ze słowami pewnej piosenki "... nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść...". 

Kiedy pisano pamiętniki, pisano je dla siebie , nie oczekiwano komentarza i reakcji, a blogowanie polega na wywołani reakcji. Nie jest to moja epokowa myśl, tylko obserwacja innych bloggerów. Znacznie lepszych ode mnie w słowie pisanym. Oni oczekują reakcji, nie chcą słyszeć nie miłych komentarzy pod swoim adresem, ale dokładnie mierzą ilość odwiedzin. Czasami nawet publikują różne statystyki chyba tylko po to, aby innych zdołować. 

Z tego samego powodu nie zafascynował mnie facebook, chyba jestem za stary. Naprawdę mało interesujące jest dla mnie spalenie patelni lub kuchni przez dalszego znajomego, podczas pieczenia czwartkowych pączków. 

Dla mnie interesujące w blogowaniu jest spojrzenie na świat, na ciekawe miejsce, na drugiego człowieka, na zdarzenie kulturalne lub nawet o zgrozo polityczne. Zawszę lubiłem muzea i galerię i nie wiem dlaczego. Dzisiaj zaś po spotkaniu firmowym, na którym była mowa o galerii malarstwa, słowa dezaprobaty dla tego działania, że "nie każdy musi to lubić". Zbaraniałem, naprawdę nie rozumiem jak można nie lubić malarstwa, rzeźby, muzyki, zwyczajnie sztuki. Co innego mówi mi , że ktoś lubi coś, a czegoś nie lubi, jego prawo, ale nie lubić malarstwa ? Całego, nie rozumiem, nie czuć niczego oglądając zastygły obraz, współczuję. Załączam jeden z obrazów, które lubię oglądać i czuję się dobrze i nie wiem dlaczego. 
 

czwartek, 16 lutego 2012

Tolerancja

na znanym wszem i wobec trzyczęściowym garniturku przeczytałem post o tolerancji, o tym że żądamy tolerancji wobec homo, a sami mamy problem z tolerancją wobec innych. Skomentowałem artykuł, bo nie wytrzymałem, zagotowało się we mnie. Zresztą to jest ostatnio bardzo częsty stan mojego ducha. Lubiłem wcześniej czytać blog Abiekta, ale ostatnio kiedy zaczął się tłumaczyć ze swojej działalności politycznej nad ustawą o związkach partnerskich zaczyna mnie trafiać szlag. Dlaczego połączyłem te dwa blogi ponieważ  zauważam pewne fakty, po interpretacji których krew we mnie wrze. 

Trzyczęściowy garnitur inteligentnie nazwał ten post "wrzucanie kamyka do ogródka", ja się z wyrażoną w nim myślą zgadzam, nie chcemy żeby z nas żartowano, ale ile razy my żartujemy sobie z Żydów, Czarnych lub niepełnosprawnych lub kogoś innego odmiennego. Wydaje się, że w Polsce jest nie wiele takich osób i to jest poważny błąd myślowy. Zresztą, zadam inaczej to pytanie czy w ostatnich trzech miesiącach rozmawiałeś z kimś nowo poznanym, kto jest Żydem, Czarnym, lub niepełnosprawnym. Szczerze, tylko osobę o innym kolorze skóry mógłbym zidentyfikować samodzielnie i nie na podstawie nieakceptowanych pomówień. Jeśli ktoś nie poinformuje mnie, że jest Żydem, niepełnosprawnym, to skąd to mam wiedzieć, takie same szanse mam w rozpoznaniu geja czy lesbijki. 

A teraz wyjaśniam jakim cudem z tolerancją skojarzyłem cały rwetes Abiekta nad pracą nad ustawą. Pisząc to, akceptuje fakt, że z prezentowanym poglądem czytelnik nie musi się zgadzać i może wylać na mnie wiadro pomyj, mówi się trudno. Grupa , w której pracuje Abiekt, twierdzi że jest publiczna, a jeśli nie ujawniania jakiś informacji to tylko ze względu na dobro ustawy. Przypominam, że w sprawie ACTA, też nie którzy używają tego argumentu, a czym dłużej trwa afera tym ciekawsze fakty się pojawiają. Ustawa o związkach partnerskich chociaż jest skierowana do gejów i lesbijek nie może być przez nich zawłaszczona, a w tej chwili tak jest. Argument, że pary heteroseksualne mają prawo do ślubu, nie przekonuje mnie, coś jest nie tak w tej możliwości, jeśli dobrowolnie rezygnują z tego. Chociaż popieram akcję "miłość nie wyklucza",  nie rozumiem dlaczego twarzą tej ustawy mają być tylko geje i lesbijki. Dlaczego nawet za pieniądze akcji  "miłość nie wyklucza" nie promujemy niesformalizowanych związków heteroseksualnych. Wiem brzmię w tej chwili jak Machiavelli chce wykorzystać biedne hetero do swoich celów. Tak, jeśli tylko spowoduje to większą szanse na poparcie sejmowe, dlaczego nie. Czy polityka to tylko nieskuteczne bicie piany. Posiedzimy, weźmiemy jakieś pieniądze za konsultacje i do domu było fajnie. Proszę mnie dobrze zrozumieć, jeśli politycy nie poczują oddech na plecach większej grupy społecznej to kilku pieniaczom z lekkością zamkną usta, dając im ciepłe posadki.  

Na koniec, bardzo rozczarowuje mnie ostatnio poseł Robert Biedroń. Zachowuje się jak mały Robercik w piaskownicy. To tu, to tam się po lansuje. Biedactwo zawsze trafia na jakąś hołotę, która w najlżejszym wariancie pluje na niego. Politykę niestety traktuje jak kabarecik Olgi Lipińskiej, zastanawiam się czy co chwilę do Palikota mówi "Panie Dyrektorze, mam grać"

wtorek, 14 lutego 2012

Happy Valentine's Day


Wszystkiego najlepszego.
Znaleźć ciekawe zdjęcie dwóch całujących się facetów w wersji erotycznej, a nie pornograficznej bezcenne.
Za wszystko inne zapłacisz kartą.

niedziela, 12 lutego 2012

młodzi ludzie co w was lubię, a co mnie wkurwia

Dziadek Atlu pozwoli sobie na kilka zwierzeń, wyjawi kilka swoich spostrzeżeń o młodych ludziach. Jak bardzo młodych, na pewno młodszych ode mnie o więcej niż 5 lat i nie młodszych niż prawo uznaje za dorosłych. Nie będzie o seksie i ich spotkaniach ze starszymi Panami lub Paniami.

Będzie o wychowaniu, inteligencji,  wykształceniu i przygotowaniu do pracy.
Wychowanie wbrew temu co mówią osoby w moim wieku lub starsze, dzisiejsza młodzież wcale nie jest gorsza niż pokolenia wcześniejsze, zwyczajnie jest bardziej głośna, zwyczajnie potrafi głośno powiedzieć czego chce, a że czasami wychodzi im to mało kulturalnie mówi się trudno. Tylko, że za to są odpowiedzialni ich rodzice, czyli aktualni 40-50 latkowie, to oni nie nauczyli ich kulturalnego zachowania. Tylko proszę nie mylić mi kulturalne zachowanie z siedzeniem cicho pod miotłą jak mysz, to nie o to chodzi. Starsi nie zawsze mają racje.

Inteligencja, tutaj będzie cytat bo sam nie dam rady "
  • Inteligencja to konstrukt teoretyczny odnoszący się do względnie stałych warunków wewnętrznych człowieka, determinujących efektywność działań, wymagających procesów poznawczych. Warunki te kształtują się w wyniku interakcji genotypuśrodowiska i własnej aktywności człowieka. (Strelau)
  • Inteligencja to ogólna zdolność adaptacji do nowych warunków i wykonywania nowych zadań przez wykorzystanie środków myślenia. (Stern)ę"
Uważam, że wbrew temu co się mówi, młodzi ludzie ją mają, a to że kilka hałaśliwych jednostek pokazuje swoją głupotę to jeszcze nie powód, żeby odwracać proporcje i rzucać obraźliwe komentarze. To tak jak na stadionie piłkarskim, prawie na każdym jest tzw kocioł , w którym siedzą przestępcy, a nie kibice, ale ton dopingowi oni nadają czyli iść z ośmiolatkiem, żeby słuchał "jeb...k...L" to nie każdy rodzic wytrzyma, czyli jeśli chodzisz na stadion kibicować jesteś kibolem, niszczysz cudzą własność, rzucasz puszki lub butelki po piwie i załatwiasz potrzeby fizjologiczne przy pierwszym miejskim kwietniku lub żywopłocie na wysokość 1 metra.

Jest wiele szkół wyższych , których nazwa jest na wyrost to pewne. Ich ukończenie nie daję takiego kopa do góry jak inne szkoły, a może to te niektóre uniwersytety są przereklamowane. Szczerze, a może czas się zastanowić i przyjąć do wiadomości i zaakceptować, że świat się zmienia i nauczanie w stylu sprzed 20 lat się nie sprawdza. Są różne zawody, różne sposoby rozwoju zawodowego i nie wszystkie potrzebują wklepania wszelkich możliwych definicji. Przyjęcie założenia, że dzisiejsza edukacja jest na niższym poziomie niż ta z za naszych czasów to wielkie nieporozumienie. Wprawdzie może mniej poznają w szkole, ale mają łatwiejszy dostęp do informacji. Musi tylko im się chcieć. Czytam kilka blogów regularnie, na inne trafiam przez jakieś linki i często z boku ktoś się chwali co przeczytał, jestem bardzo ciekaw ile książek przeczytał Pan(i) czterdziestoletni (a) magister aktualnie pracownik administracji Państwowej. Ostatnio mile zaskoczył mnie młody chłopak z pracy, absolwent politechniki, który zaoferował mi podwózkę, kiedy ruszyliśmy jego samochodem okazało się, że słucha RMF Classic, nie tym jakiej stacji słuch tylko tym, że wiedział bez spikera i RDS jaki utwór jest odtwarzany.

Przygotowanie do pracy niestety tu będzie bardzo nie miło. Szczerze macie tak samo słabe przygotowanie do pracy jak wszystkie pokolenia wcześniej, nie dotyczy to tylko absolwentów zawodówek i hufców. Dlaczego, ponieważ oni mają kontakt z żywymi prawdziwymi zakładami pracy i z prawdziwą pracą. Dla nich to nie tylko kartka papieru, poznali odpowiedzialność za zniszczony materiał i wiedzą, że pomimo najszczerszych chęci czasami coś nie wychodzi. W porównaniu do wcześniejszych pokoleń nie macie pokory, skoro skończyliście wspaniałe uniwersytety to świat powinien leżeć przed wami plackiem. Rozczaruje Was, to tak nie jest. Chcecie w pierwszej pracy średnią krajową, ja miałem minimalną, a też skończyłem uniwersytet. Usłyszę zarzut, że miałem niską samoocenę, może ale dla mnie pierwsza praca to była przygoda na 1,5 roku druga na 0,5 roku, a w trzeciej zabawiłem 2,5 roku. Stosowałem zawsze jedną zasadę w nowej pracy ma być wyższa pensja i praca ma się mieścić w ścieżce mojej kariery.

Żeby nie było tak słodko cukierkowo, to czas kiedy i czym mnie wkurzacie:
1. głośne zachowanie w środkach komunikacji miejskiej, zwyczajnie cały autobus musi znać tą ostatnią wpadkę kolegi lub koleżanki.
2. traktowanie z góry ludzi w kasach super, hiper i innych marketach. Nie wiem jak to jest, zakupy robię dwa razy w tygodniu i zawszę muszę trafić na dziunię, która zwyczajnie zgubiła się pomiędzy ogórkiem zielonym a kiszonym i ma pretensje do całego świata, a zwłaszcza do Pani na kasie ile to kosztuje, przecież on jest pomarszczony i musi być tańszy, ale proszę Pani to jest ogórek kiszony.
3. młode matki, te w ciąży i po porodzie. W modzie jest chyba teraz depresja po porodowa.Najpierw zajście w ciąże, a przecież studia skończyły i miały zawojować świat, a znalazły tylko dawcę spermy, mężem to on będzie na kilka lat nie rokuje nadziei na dłużej, później kolejne etapy zaczynając od pampersów.
4. młodzi ojcowie, zdziwieni  obowiązkami jakie na nich spadły.
Podsumowując wkurzacie mnie wtedy kiedy bawicie się w dorosłych zachowując się jak lalki Barbie i Ken.

środa, 8 lutego 2012

niecenzuralnie

zauważam ostatnio u siebie, że jak wstaje rano to wiem, że dzień będzie do dupy. Dziwne, ale że będzie fajny jakoś nie czuję. Nie chodzi o to, że zaspałem, organizacyjnie na razie nie mam z tym problemu, zawsze mówię, że w pracy  będę wtedy kiedy dotrę, nie później, najwyżej posiedzę dłużej, będzie ciszej i więcej zrobię. Wracając do dzisiejszego poranka, problemy z samochodem, skończyło się na taksówce. W pracy odebrałem kilka maili wysyłanych przez ludzi, którzy pokazują nimi że pracują, podniosło mi ciśnienie, zawartość była nad wyraz irytująca. W poprzedniej firmie standardowym hasłem nieroba było "nie umiem, nie rozumiem, nie potrafię" tutaj weszli na wyższy poziom "złożoność problemu, nie pozwala na podjęcie decyzji przez jedną osobę, wskazane jest spotkanie na omówienie zagadnienia, rozesłane zostały materiały na spotkanie. Termin zostanie podany w kolejnym emailu" i to trwa, a czas znika. Pracuje w pokoju z jedną osobą, zapewne jej jest trudno, ale chyba mnie bardziej. Przyczyną leży w tym, że ja wiem dokładnie co ona robi i w razie czego mogę zrobić jej pracę, natomiast w drugą stronę to nie działa, jest nawet gorzej, nie rozumie tego co robię i opisuje moją pracę słowami o zabarwieniu pejoratywnym. Są dni kiedy działa mi na system nerwowy do takiego stopnia, że zabiłbym na miejscu  od razu.  No i na finał dnia odstawienie samochodu do mechanika, jutro popołudniu do odbioru. 

Czeka mnie podróż do pracy MPK to bardzo nie fajnie wygląda w tym zimnie, gdybym zamarzł na śmierć to wielkiej straty nie będzie. Przecież niczego ważnego nie tworzę, raczej jestem pijawką, która musi być utrzymywana z pracy innych. Nie jestem urzędnikiem państwowym tylko zderzakiem, który ma uchronić firmę przed przedstawicielami Państwa.  Poza pracą, szczerze towarzysko udzielam się w rozsądnej dawce, konsultowanej z lekarzem lub farmaceutą, nie pamiętam. Spotkania towarzyskie, na których bywam raz na jakiś czas, z kolejnym rokiem wydają mi się coraz bardziej miałkie, kompletnie bez sensu. Chociaż picie do lustra jest nie wskazane, to picie na tych spotkaniach kompletnie jest pozbawione sensu, za wysokie ryzyko, lepiej popełnić harakiri. Jeśli chodzi o rodzinę, to niestety jakoś takoś, ten tego tamtego, zsuńmy kurtynę milczenia.
Podsumowując, kurwa jego mać perspektyw brak, zwłaszcza na nowe miejsce pracy. 

wtorek, 7 lutego 2012

muzycznie mam rąbnięty gust sezon 1 odcinek 1

włączyłem jakiś kanał muzyczny i był cykl covery , lubię niektóre za inne bym rozstrzelał. Nie będę pastwił się nad ich wykonawcami, bądź co bądź wykonują to covery gwiazdy, a nie nieznani nikomu artyści z garażu. Podziwiam odwagę amatorów, którzy zamieszczają swoje wykonania w sieci, poniżej popularny utwór całkiem nieźle zaśpiewany.

Żeby tytuł posta miał sens, zamieszczę popularnego artystę, który we mnie zawsze wywołuje mieszane uczucia. Powoduje, że jestem wstrząśnięty i zmieszany. Nie jestem jego fanem, ale ma kilka utworów, które uwielbiam i właściwie nie wiem za co. Wielcy fani jego twórczości i sławetni krytycy zapewne, gdzieś napisali lub powiedzieli, że to jest słaby utwór, miałki i że miał lepsze, a ten jest pod masową publiczkę. To zapewne o mnie im chodziło.


czy ktoś spodziewał się, że tu może być zamieszczony utwór Ozziego Osbourne. ;)

poniedziałek, 6 lutego 2012

gay radar

czy to jest prawdziwe, czy wydumane na potrzeby telewizji i seriali, ponieważ byłoby nudno, siermiężnie i tak dalej. Ja przyznaję się szczerze, że czasami myślę jak to byłoby fajnie gdybym on był gejem pasuje mi, cholera nawet fajnie byłoby spotkać się z nim na wódkę, piwo lub kawę, do łóżka marzenia ściętej głowy, wymagało by to zbyt wiele od nas.To jest tylko moje marzenie, ale cholera ja kompletnie tego nie wyczuwam, po fakcie czasami orientuje się, że on jest bratem w wierze. I co i cholera jasna nic. Nie postrzegam siebie jako super ciacho, raczej jako Bestię, tylko moja Pulcheryja to facet i tu jest problem. Kobieta jest w stanie zakochać się w Bestii, a facet tylko w Merlin Monroe. 

Z innej beczki, jak zwykle rąbnięty gust A. bierze górę, na szczęście jeszcze za to nie rozstrzelają. 



niedziela, 5 lutego 2012

jedną dupą na trzech weselach

to jest cytat z mojego ojca, żaden z niego mędrzec, ale używa tego zwrotu kiedy w jeden dzień próbuje zrobić , załatwić, być w kilku miejscach na raz i wtedy wlatuję do rodzinnego domu jak po ogień. W ten weekend tak mam , w piątek praca, a później to wyjście służbowe, wróciłem wstawiony impreza jak to firmowa nie zaskoczyła mnie, na trzeźwo tego nie dałoby się przetrwać. Sobota w pracy próbowałem nadrobić stracone piątkowe popołudnie. Dziś pędzę do rodziców na obiad, do brata na kawę i wracam na wieczór do Poznania, żeby wyjście do herbaciarni i pogadać ze starym przyjacielem. 

Zastanawiacie się dlaczego tak jest, że poznajemy kogoś i on nam pasuje chcemy z nim utrzymywać kontakt, a z innymi nie. Jaki wpływ mamy na towarzystwo w jakim się obracamy, ile w tym jest przypadku. Średnio ktoś kto skończył 35 lat ma za sobą przynajmniej 3 grupy szkolne, w których był, minimalnie dwie prace, a ile znajomych ?. Bo wbrew pozorom, ale znajomości internetowe, są tylko internetowe. Bardzo rzadko z wirtualnych stają się realne na dłużej niż jedno spotkanie. 

Jeszcze ostatnie spostrzeżenie, na tej firmowej imprezie dorwała mnie koleżanka, która postanowiła, że ona musi być moją swatką, ona znajdzie mi dziewczynę i bardzo chciała się w to zaangażować. Nie jest tajemnicą, że nie mam odwagi do comming outu w miejscu pracy, zapewne jak ja umrę to w Polsce jeszcze nie będzie to popularne. Oczywiście mój uśmiech i dopicie drugiego piwa gwarantował nam dalsze brnięcie w temat. W pewnym momencie padło pytanie o mój wiek, nastąpiła mocna konsternacja "jaki jestem stary, a przecież nie wyglądam góra 32 lata, ale to już przy złej woli do mnie". I stwierdzenie, które mnie dobiło, zostałem brutalnie zniszczony, moje ego i dobre samopoczucie zamieniło się w kryształki jak stłuczona szyba samochodowa, po kraksie "w tym wieku, to lepiej nie szukać, jesteś już za bardzo przyzwyczajony do siebie"  

piątek, 3 lutego 2012

film jest obrazem , ale potrzebuje dobrego dźwięku

nie wiem czy dobrze zostałem zrozumiany w poprzednim poście, dla mnie muzyka w filmie, serialu jest bardzo ważna wypełnia momenty, kiedy chcemy długo pociągnąć obraz bez dialogu, to obraz ma nas przykuć. Jestem realistą i nie wierzę, że w dzisiejszych czasach obraz bez muzyki zachwyci widza. Załączam 10 najbardziej dla mnie ciekawych utworów muzycznych w filmie, które dodały wartość obrazom, kolejność nie ma znaczenia. 
nr 1. 
nr 2. 
nr 3.
nr 4. 
nr 5.
nr 6.
nr 7.
nr 8.
nr 9. 
nr 10.
ten ostatni klip to, odrobina szyderstwa ze mnie, 

czwartek, 2 lutego 2012

ZUPEŁNIE INNY WEEKEND


przed Bożym Narodzeniem widziałem zajawkę tego filmu na youtubie i wtedy postanowiłem, że obejrzę ten film możliwie jak najszybciej i w kinie. Byłem, widziałem i mam mieszane uczucia. Jestem wstrząśnięty i zmieszany. Podobali mi się aktorzy, dokładnie ich wygląd, Russel bardziej niż Glen. Podobał mi się ten blok, w którym mieszkał Russel taki bardzo polski, zwyczajny. Pomysł, że geje mogą mieć mało forsy dla kina moim zdaniem odkrywczy dla życia prozaiczny. Zwyczajna praca, w której słucha się opowieści hetero o seksie. Takie manifestowanie jest okey, a wyobrażacie sobie homo opowiadający o swojej nocy, padłoby od razu stwierdzenie "No dobra jak już jest tym gejem to jego sprawa, ale czy on musi się z tym tak obnosić?" Ten film jest inny, nie ma tam tłumu kolorowych Ciotek, nie ma w nim hałasu szalonej imprezy, nie ma w nim tak bardzo oklepanych scen coming outu. Jest bardzo kameralny, niemal teatralny cała historia w jednym pokoju i kilka scen na zewnątrz. Dla mnie film miał jeden poważny mankament brak ciekawej ścieżki dźwiękowej tu by się świetnie sprawdzili Polscy twórcy muzyki filmowej, naprawdę moim skromnym zdaniem  wtedy film byłby bardziej zwarty pełny.