środa, 26 marca 2014

single gay, nikt mi nie wiąże krawatu

czasami zastanawiam się nad swoim marnym żywotem i nie wszystko mnie w nim cieszy.
Takim podstawowym problemem jest samotność, która nie wyraża się, w tym że nie mam znajomych nie mam z kim pogadać. Tylko, że piję poranną kawę sam, nikt mi nie wiążę krawatu tylko robię to sam, ja nikomu nie wiążę krawatu. Jestem sam  i w moim wieku jest mi z tym dobrze, ale gdy widzę że ktoś młodszy, chyba popełnia moje błędy mam ochotę wydrzeć japę. 
Zaczynałem w komunistycznej Polsce, młodość przeżyłem w planie Balcerowicza, w małych miastach w pobliżu dużych miast rzadko kto słyszał o geju. Przerąbane. 
Zaskoczeniem jest dla mnie to, że ktoś o dziesięć lat ode mnie młodszy chyba przerabia tą samą historię co ja  nie zaprzecza i nie potwierdza, a za pięć lat będzie miał to w nosie czy brat, siostra, matka lub ojciec wiedzą czy nie, tylko że wtedy będą marne szanse na poznanie kogoś ciekawego.

większość ludzi postrzega świat, swoje życie jako sumę zerową, żebym ja ileś zyskał tyle samo ktoś musi stracić. Ja postrzegam życie jako efekt senergi tylko , żeby on wystąpił trzeba znaleźć odpowiednich ludzi. 

poniedziałek, 24 marca 2014

legalizujemy patologię

od zeszłej soboty mam pewne przemyślenie , które w tą sobotę nabrało kształtu, ale bez pomocy Mr. Aberfeldy nie miałoby szansy być przelane na papier, na post.
Zacznę od początku, zeszłej soboty byłem na stadionie piłkarskim i kiedy nasi nie grali najlepiej , ktoś za moich pleców krzyknął " no graj jebany pedale, geju" odwróciłem się by zidentyfikować erudytę. To był młody chłopak o zniewieściałym wyglądzie z siedzącą obok dziewczyną i kumplem takim młodym miśkiem. Moja mina chyba wyrażała dezaprobatę bo dziewczyna zaczęła szkolić erudytę, że nie ma tak krzyczeć bo to nie ładnie, w tym samym czasie mój kumpel lekko wstawiony odezwał się, że mamy za sobą ĄĘ, bo nie wie czy nazwać piłkarzy pedałami, czy gejami.
W tą sobotę będąc na meczu drużyny przeciwna użyła racy , takich świecących i hałasujących. Ich klub dostanie prawdopodobnie karę , nasi jadą za tydzień do Warszawy i zapewne popiszą się tym samym poziomem inteligencji.
Co to ma wspólnego z postem Mr. Aberfeldy ?
Ten chłopak ze stadionu to może być przyszła inteligencja RP i kompletnie nie ma świadomości, że to co zrobił to "mowa nienawiści", nikt mu nie zwrócił uwagi , a nawet kilku miało ubaw, co potwierdza kolejny tydzień. W Polsce nie jest to karane.
Przypadek racy to kolejny absurd, sami siebie oszukujemy i udajemy świętych. Na podstawie moich obserwacji ze stadionu. Jest ochrona, która sprawdza czy nie wnosisz alkoholu lub niebezpiecznego sprzętu na stadion. Na stadionie maksymalnie 20 % ludzi jest trzeźwych i co jakiś czas jest afera z racami lub flarami. To po co jest ta ochrona, po co mnie maca po spodniach i kieszeniach jeśli większość wódy jest wniesiona w gaciach, czyli miejsca, którego nie dotykają. Bo facetów , chłopaków macają ochroniarze, tacy młodzi chłopcy, którzy jak dobrze zrobili by swoją robotę to szybko by dostali by miano "pedałów"
Oszukujmy się dalej,  zakaz sprzedaży alkoholu na stadionie oznacza tylko tyle, że przed stadionem, wszystkie spożywki mają super utarg. Jeśli ktoś rzuci hasło prohibicji na miasto na dzień meczu to osobiście dam mu w dziób bo to jest głupie.
Lubię oglądać mecz na stadionie, ale nie rozumiem dlaczego społeczeństwo ma ponosić koszty wzmożonych patroli Policji, burd pijanych kretynów, dlaczego piwa nie mogę kupić na stadionie.
To jest jak w poście Mr Aberfeldy "wy nie idziecie na wagary, a ja nie pytam, nie uczę ".
Mr.Aberfeldy jest zły, że wymaga się od niego takiego niegodnego zachowania dla nauczyciela.


wtorek, 11 marca 2014

takie dni

coraz częściej są takie dni jak ten, że dziękuję losowi, że nie mieszkam w Ameryce. Dzisiaj o 16 , a nawet wcześniej wyszedłbym z pracy i w pierwszym supermarkecie kupił broń, najlepiej automatyczną, udałbym się do ich toalet i w kabinie strzeliłbym sobie w łeb. Mam nadzieję, że skutecznie i lekarze nie mieliby szans odratować mnie. 
Mam też inny wariant bardziej polski, pracować w SKY TOWERze na ostatnim piętrze i zrobić to co dyrektor w pewnym filmie rozpędzić fotel na kółkach i skutecznie wylecieć przez okno. 

Mam serdecznie dosyć dyrektorów, kierowników, liderów, którzy nie rozumieją matematyki z czwartej klasy podstawówki mnożenia, dzielenia, ułamków i procentów. Mam dosyć tłumaczenia podstaw. W tym kraju możesz być dyrektorem nie rozróżniając brutto od netto.  Jedyny procent o jakim słyszał Pan Dyrektor to spirytusu w Czystej Wyborowej i Johny Walkerze , ale dlaczego zamieniły mu się na drugi dzień na promile przy kontroli policyjnej to on tego nie zrozumie do końca życia. Wściekam się na Panów i Panie Dyrektorów nie tylko za brak wiedzy z zakresu wiedzy tajemnej. Pan Dyrektor z braku czasu nie pisze wiadomości, on je tylko forwarduje, a już szczytem inteligencji jest rozesłanie takiej wiadomości do kilkunastu osób, które mają wiedzę Pana Pani Dyrektor. Q moje gratulacje. Kiedyś pracowałem z ludźmi, których rekrutowali bezpośredni przełożeniu, było trudno ale dało się z nimi współpracować. Teraz większość rekrutują Panie i Panowie z HR szczerze jakiś czas temu przeczytałem, że to jest wymysł wielkich korporacji, a każda firemka chcąca być postrzegana jako nowoczesna i wiarygodna tworzy takie stanowisko. Niestety HR z tych firemek w ogóle nie rozumieją co się od nich wymaga i chyba wybierają do pracy ładnych i sympatycznych, a ja wolę pracować z niekomunikatywnym gburem, ale niech się zna na swojej robocie.

poniedziałek, 10 marca 2014

mniej niż 99 dni

jak jest się młodym to ważne są połowinki i studniówki. W najbliższych stu dniach wybiją ważne dla mnie rocznice.
- skończę 40 , czyli jako gej umrę, a jako hetero nie przeżyję drugiej młodości bo nie stać mnie na białe Porsche cabrio,
- minie rocznica dwóch lat we Wrocławiu, jak długo jeszcze pytam się, mój kumpel jakiś czas temu zazdrościł mi tej przygody , wylałem na jego entuzjazm kubeł zimnej wody,
- minie druga rocznica bez siłowni, a to były piękne chwile,
- kolejna rocznica odebrania kluczy od własnego mieszkania, w kredycie który skończy się tuż przed emeryturą.
Poniedziałek nie mam dobrego nastroju, jutro będzie lepiej.

niedziela, 9 marca 2014

dziwny sen

miałem dziwny sen , w którym przez długi czas obraz prezentował się jak na załączonym zdjęciu. Od razu wiedziałem , że oglądam własną d..., ale co bardzie wkurzające pojawiła się jakaś łapa, która chwytała za gatki i chciała je najpierw podciągnąć żeby nie było widać kreski bo po chwili zmienić zdanie i ciągać je najpierw do siebie i w dół . Co ja się namęczyłem z intruzem, a jaki czułem się zażenowany najbardziej tym jakim cudem wpadłem na pomysł, żeby założyć tak niepraktyczny ubiór.
Ciekawe co to może znaczyć ? Freud by się przydał.

Podoba mi się marzec, zwłaszcza za to, że jest godzina 17:25 i jest widno. Można żyć. Byle do lata

piątek, 7 marca 2014

trafiony piorunem

facet, który czuje mięte przez rumianek do innych facetów powiedzmy sobie szczerze ma przerąbane. Tłumaczy się wszystkim dookoła co jest z nim nie tak, że nie ciągnie go do dziewczynek tylko do chłopców. Zanim zacznie się tłumaczyć musi to zaakceptować pogodzić się sam z sobą, gdy mu wszyscy trąbią, że to nienormalne i niemoralne. 
W końcu się poddaje i zaczyna marzyć o chłopaku swojej dziewczyny, o koledze z lekcji WF, którego zobaczył bardziej rozebranego. Ale tak naprawdę to zaczyna przed tym wszystkim uciekać w szkołę, w pracę. Godzi się, że będzie sam. Bo chłopcy z Parady trochę to nie są jego klimaty. Wprawdzie szuka boskiego Apollo, sam go nie przypominając mówi się trudno. 
Lata lecą, już zapomniał o mrówkach gdy pojawiał się On z nią na korytarzu szkoły, zapomniał o mrówkach w szatni gdy zobaczył tego Jednego w białych slipach wszyscy inni ubrani byli w gacie.
Ni z gruszki ni z pietruszki przez przypadek pojawia się On Nowy w pracy, burzy wiele zasad dotychczas obowiązujących. Urządza niezłą rozpierduchę, ale robi to dla dobra swojego i co znacznie ciekawsze rzekomo dla mojego. Ze mnie stres zszedł w ostatnim okresie bardzo, nagle tyra mi się łatwiej bo jest On. Wiecie co jest dla mnie najciekawsze. On ze mną tańczy, chce być prowadzony, ale gdy ktoś nam przeszkadza interweniuje, żebym mógł dalej działać.To jest przenośnia i chodzi o zasady współpracy.

On nie jest fizycznie super atrakcyjny, raczej taka szara myszka, ale ma zajebisty łeb. Lubię w nim to, że myśli i na pewno nie skoczy w przepaść tylko dlatego, że mu kazałem. Chyba nie ma dziewczyny, jest około dziesięć lat młodszy ode mnie i zadaje sobie cały czas pytanie czy widzi we mnie coś pozytywnego. 

Najgorsze jest to, czy ja będę miał odwagę w odpowiednim momencie przejść dalej i stworzyć coś pozytywnego, a nie spierdolić jak zwykle. Powiedziała kiedyś to do mnie kobieta "musisz dać sobie szansę" niestety jak na razie nie wychodzi mi to.