poniedziałek, 31 października 2011

jutro 1.11

nie ma co ukrywać nie znoszę tego święta bardziej niż Walentynek. Co to wogóle jest za święto o co w tym chodzi. Idea została na pewno wypaczona. W dzisiejszych czasach ważne jest zaliczyć maksymalną ilość grobów na kilku cmentarzach, a to że dowiemy się wieczorem, że ilość grobów się zwiększy w następnym roku o zabitych na drogach spieszących od jednych zmarłych do drugich. Wolniej przecież oni nie uciekną. Dlaczego tak ważne jest odwiedzić je w jeden dzień, a w pozostałe 364 najlepiej zapomnieć. O co chodzi z kupowaniem tych wieńców, wiązanek i zniczy. Oczywiście, że zdaje sobie sprawę, że to tradycja, tylko czy w dzisiejszych zabieganych czasach sami nie zrobiliśmy z tego tandetnej jarmarcznej szopki. Ważny jest wygląd nagrobka, ważny jest wygląd stojących obok niego, na pewno nie nazwę ich czuwającymi przy grobie przecież tam jest brak czasu na zadumę. Zwyczajnie to jest najgorsze polskie święto jakie znam, sami je zeszmaciliśmy kompletnie, dlatego nie dziwi mnie fakt, że coraz chętniej bierzemy udział w Halloween. Tylko jest problem z jutrzejszym kacem i pośpiechem na nim. W zeszłym roku wymigałem się od niego bo byłem w Irlandii, w następnym roku na pewno zwieje i nie będę go obchodził. Jeśli chodzi o śmierć to ja chce być spalony i rozsypany na morzu, nie chce żadnego nagrobka, a obchodzenie tego święta o pamięć o mnie poproszę  nie na zimnym cmentarzu, tylko w domu , przy moim zdjęciu, najlepiej z jakichś fajnych wojaży kiedy byłem uśmiechnięty. Zapalić tylko jedną świeczkę, może być zapachowa i wypić kieliszek dobrej whisky lub czerwonego wina i zjeść dobrą kolację, przy której ciekawe rozmowy będą się toczyć do późnego wieczoru.

środa, 26 października 2011

zastanawiam się, czy nie rzucić tego wszystkiego w cholerę

chyba nadszedł czas, żeby powiedzieć sobie finisz, koniec , nie ma już nic na czym mi zależy w tej aktualnej pracy , a miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Prezesi , właściciele w Polsce czyli ci co zatrudniają ludzi to najwięksi osuści przed podpisaniem obiecują wszystko, a potem nagle nie jest tak jak miało być. I ja się pytam co może pracownik z tym zrobić? Może tylko powiedzieć do widzenia. Przez rok byłem zwodzony i nie chce dłużej tego znosić, najpóźniej w piątek powiem do widzenia. Czy liczę na jakąś reakcje, szczerze żadną, jak ktoś jest oszustem to nie za bardzo chce się go słuchać. Po roku fajne podsumowanie pracy, którą rok temu widziałem jako wielką nadzieję, dziś to jest porażka. Dziś chce mi się wyć do księżyca, chciałbym kilka fałszywych gnid w pracy pozabijać. Najgorsze jest to, że jak sobie pomyśle o szukaniu pracy i tych kreatywnych rozmowach to po prostu wymiotuje na samą myśl. Najlepsze pytania jakie mi dotychczas zadano:
1. Co jest największym Pańskim sukcesem ?
2. Co by uznał Pan za największy sukces w dotychczasowej karierze zawodowej?
3. Jakie jest Pańskie motto zawodowe?
4. Gdzie chciałby Pan być za 5 lat ?
Życie ogólnie jest do dupy.

niedziela, 23 października 2011

posłuchajmy czegoś popularnego nr 2

spotkania rodzinne

dwa tygodnie temu zaliczyłem jedną imprezę rodzinną, dzisiaj drugą, myślę o imprezie, na której jest kuzynostwo, ciotki i wujkowie. Szczerze jedna i druga uświadomiła mi, że ja jestem z kompletnie innej bajki. Facet bez żony lub partnerki, bez dzieci, przed 40 , trudno pisać , że po 30 skoro odległość do 30 jest znacznie większa niż do 40 jest proszony na rodzinną imprezę. Szczerze może jestem zbyt brutalny, ale to jest kompletna porażka po trzech godzinach czuje się maksymalnie zmęczony i ma wszystkiego dość. Na dodatek z faktu, że wraca kilkadziesiąt kilometrów do domu nie piję, czyli obserwuje towarzystwo na trzeźwo, to nie najlepsze rozwiązanie, w końcu jako pierwszy wychodzi z imprezy i wraca do pustego mieszkania z bólem głowy. Nie mam nic przeciwko swojej rodzinie, czy ich kocham , na to pytanie Wam nie od powiem, tylko spostrzegam, że z roku na roku się oddalamy stajemy się obcymi ludźmi. Ktoś powie, że za ten stan rzeczy jestem odpowiedzialny w takim samym stopniu jak druga strona nie będąc wobec nich szczery. Tylko, że ja postrzegam współczesną rodzinę jak dekoracje w filmie "Ten zamek to nie średniowieczna budowla tylko odrobina gipsu, kartonu, desek i obróbka w komputerze", wydaje mi się , że w "Księciu przypływów" usłyszałem tekst, że "Każda rodzina ma swoje tajemnice i skrzętnie je skrywa". Drugim dla mnie szokiem jest jak bardzo oni są konserwatywni, a może to ja stałem się nazbyt liberalny. Nie opieram tego na fakcie komentarzy o ostatniej rewolucji wyborczej w Polsce, tylko opieram to na podstawie komentarzy dotyczących kazania księdza w kościele, który nadal dla wielu jest wyznacznikiem prawd objawionych. Nie zamierzam referować całego kazania tylko zreferuje je jednym zdaniem "skoro dla 99 % Polaków autorytetem jest błogosławiony Papież Jan Paweł II, to dlaczego około 50 % Polaków akceptuje aborcję, eutanazję, seks przed małżeński itd?" Moja odpowiedź jest prosta to układ ankiety o autorytet jest problemem , a nie te inne ankiety. W tamtych Polacy są bardziej szczerzy, a tej o autorytet nie za bardzo wypada coś innego od powiedzieć. Szczerze przyznam, że sam miałbym wielki problem z pytaniem, który Polak jest dla mnie autorytetem. Kończąc dzisiejszy post przypomniało mi się, że na rodzinnej fotografii trzeba stać z boku, w razie czego się to się wytnie.

sobota, 22 października 2011

"Sekret Saszy" byłem, zobaczyłem.

jakiś czas temu widziałem ten zwiastun. Chciałem bardzo obejrzeć ten film w kinie, panuje inna atmosfera, ale zastanawiałem się czy najlepsze sceny filmu nie są pokazane w zwiastunie i czy na resztę starczy pomysłu. Moim zdaniem film jest dobry może nawet dobry +, warto go obejrzeć przede wszystkim dlatego, że jest zbudowany na przeciwieństwach. Jest spokojny, cichy Sasza i hałaśliwy jego brat, jest matka chcąca z synów zrobić mistrzów naprawdę nie ważne jest w czym i ojciec, który jest zmęczony tym "wyścigiem szczurów". Kolejnym poziomem przeciwieństw jest miłość Jiao do Saszy, który kompletnie jej nie kocha, a  na dodatek wykorzystuje ją jako swoją dziewczynę na pokaz przed rodzicami. Miłość Saszy do nauczyciela nauki gry na fortepianie, która jest rodzajem pierwszego szalonego zauroczenia, tak kocha się tylko jako nastolatek, później staramy się to kontrolować nie pozwalamy sobie na zrywy uczuć na szaleństwo, pilnujemy żeby nie zostać odtrąconym i żeby nie być śmiesznym. Nauczyciel nie kocha Saszy, on ma z nim sex i zapewne to jest pierwszy raz Saszy. Filmie jest fantastyczna muzyka i zastanawiałem się, czy jak ją zobaczę w empiku czy jej nie kupić.
Na koniec spostrzeżenie z kina. W Poznaniu film puścili w jednym kinie tylko w piątek o 22:30. Prime time to to nie jest. Ilość widzów na 15 minut przed seansem 1 osoba , na 10 minut 3 osoby (czyli doszły dwie osoby dziewczyna i chłopak), na 5 minut 4 . Hurra będzie seans. Film obejrzało trzech samotnych facetów i jedna para (dziewczyna i chłopak). W wyremontowanym kinie, fotele chociaż nowe to nadal ch... jasna niewygodne.

czwartek, 20 października 2011

"mehr als perfekt" to mój komentarz do strachu przed Niemcami Prezesa JK

taki przebój za zachodniej granicy. Lubię go , a właściwie to serial do którego promocji został wykorzystany. Czy ktoś powie jakiego ? Mała zagadka ;) ?Tak jestem germanofilem. Wiem , że w Polsce takie stwierdzenie nie jest popularne, ale co mi tam. U Prezesa Jarka mam i tak przerąbane, więc jeden powód więcej, pikuś. Wiem, że zagranicą Polski spotykam ludzi, którym za obsłużenie mnie płacę, z własnej kieszeni lub płaci za mnie firma, tylko że mnie to nie zastanawiało czy oni są mili bo to jest w ich zakresie obowiązków, czy zwyczajnie to sympatyczni ludzie. Ja też w pracy mam gorsze i lepsze dni, akurat danego dnia trafi się komuś. Uczciwie przyznam , albo ja jestem jakąś cholerną primaddoną albo szczęściarzem, ale byłem gorzej potraktowany na lotnisku w Warszawie niż w Zachodniej Europie.  Zdaję sobie sprawę, że ja w wielu miejscach w Europie trochę nie przystaję do standardowego Polaka, na moje zachowanie miały wpływ dwie kobiety, które były ode mnie o dwa pokolenia starsze. Babciu przepraszam jak pomyliłem arytmetykę wieku. Moja babcia, która znała Europę trochę z innej epoki i Siostra mojego Dziadka, która znała Europę pomimo "Żelaznej Kurtyny", zwyczajnie zwiała do Szwecji. Nie mam fobii Prezesa i jego kolegów. Zastanawiam się czy w tym roku znowu nie zwiać do Irlandii na 1.11. . Jak ja nie na widzę tego święta.

poniedziałek, 17 października 2011

jak być wzorowym gejem ? Żartuję, kpię, z siebie i towarzystwa

ostatnio zauważyłem , że człowiek z wiekiem nie tylko ma coraz więcej zmarszczek, ale i dystans do samego siebie. Akceptuje kpinę z siebie, a często potrafi to sam za fundować sobie i to w towarzystwie. Nabiera przekonania, że jak się trochę pośmieją z niego do "korona z głowy mu nie spadnie" Ale do rzeczy na blogu homokontekst znalazłem takie pięć przykazań dla wzorowego geja ( a chciałem już napisać porządnego ;) )
1. Bądź męski,
2. Podróżuj,
3. Bądź spoza środowiska,
4. Uczęszczaj na siłownię,
5. Nie afiszuj się,
I teraz pojadę według tych przykazań po środowisku i portalu na f, tylko proszę bez nerwów,  kpię z innych czyli też z siebie.
Ad 1. Zrób sobie rano zdjęcie w łazience przed lustrem , na pewno będziesz miał zarost, gdyby jednak był z tym problem poszukaj w internecie zdjęcie gwiazdy sportu z trzeciej ligi w piłce nożnej lub zapasach z Ameryki Południowej, pamiętaj lansujemy się. Dlaczego z trzeciej ligi, złapiesz kilka kontaktów, którzy nie zorientują się, że to nie Twoje zdjęcie. 
Ad 2. Koniecznie zdjęcie z Egiptu.
Ad 3. A to szyderstwo jest właściwie z Karoliny Korwin-Piotrowskiej, która w maglu towarzyskim pożerała zdjęcie jakiegoś gościa i stwierdził, że w kraju który jest zdominowany przez eleganckich gejów, miło jest popatrzeć na zadbanego hetero. Naprawdę Pani Karolino, Polska jest zdominowana przez zadbanych gejów, to mi coś umknęło, kilku facetów z PiSu szlag trafi.  
Ad 4 Tylko, że na f są dwa obozy jedni co szukają towarzystwa, żeby wreszcie się wybrać na siłownie i drudzy , którzy za żadne skarby tego świata tam nie pójdą, nawet za darmową możliwość oglądania nagich facetów. Szczerze prawda jest taka, że Ci na których warto byłoby zawiesić oko są tak opatuleni ręcznikiem, że wyobraźnia musi zostać uruchomiona, a Ci co pokazują swoje wdzięki dawno lata świetności mają za sobą, autor tej złośliwości ze smutkiem przyznaje, że zawsze należał do drugiego obozu.
Ad 5. Podobno według słów mojego kolegi tych afiszujących się, znaczy się ze zwichniętymi nadgarstkami  najłatwiej w tym sezonie znaleźć wśród obsługi sklepu Zary, przepraszam a czy wolno jeszcze poza towarzystwem słuchać Barbry mi się dobrze prowadzi samochód a jak jeszcze popróbuje zaryczeć z nią kilka utworów to nawet nie pamiętam jak przejechałem pół miasta pomimo że trwało to ponad godzinę stania w korkach.
Jaki sens tej złośliwości, zastanawia mnie zwyczajnie jak głupio będzie się tłumaczył pewien piękny poseł, który zdobył post u kolegi hyakinthos, dotychczas w świecie moim skromnym zdaniem najlepiej z pytania "Czy jest gejem ?" a może to było pytanie "Czy ma problem z graniem gejów" wybrnął aktor
prosto z mostu powiedział mnie więcej, że to jest jego praca i on zarabia kasę. 
Żeby było jasne ja nic nie sugeruje. To tylko będzie wymagało odrobiny dystansu do samego siebie, zdobytego mandatu posła i partii, ale można to zrobić w elegancki sposób i podnieść temperaturę. I tu wraca moje pytanie "Dystans do samego siebie, kiedy się go nabywa ?. 

niedziela, 16 października 2011

coś do posłuchania

fajne,

polskie seriale

za dokładnie ich nie oglądam, zwyczajnie mało czasu, ale z tego co oglądam są słabe. Ostatnio wpadam przełączając kanały na REZYDENCJE, reklamowany jako polska Dynastia. Dzięki reklamie wszystko się sprzeda, ale moim zdaniem to porażka i jak ostatnio przeczytałem, że nie będzie kontynuacji to stwierdziłem, że w porządku. Moja diagnoza słabości brak dobrego czarnego charakteru w Dynastii była Alexis, modelowy czarny charakter, Blake i Cristal utopiła by jednej łyżce wody, ale za dziećmi by w ogień wskoczyła, kombinowała mataczyła i wchodziła na scenę z hukiem, przykuwała uwagę, a tu co "guzik z pętelką". W ogóle w polskich serialach jest problem z tymi złymi są tak słabo zrobieni, że aż robi się mdło, wszyscy są strasznie płascy. Nie przykuwają uwagi i nie ciągną serialu. Zastanawiam się kto wpadł na pomysł tego serialu, w sensie decydentów, teraz będziemy to produkować. Pomysłu starczyło tyle co na spot reklamowy, ale co tam.  

miłe

na dobranoc, dobry wieczór

Miś Uszatek, śpiewa wawa

sobota, 15 października 2011

"maleństwo kąpało się w kałuży , nagle wpadło do strumienia"

"Kubusia Puchatka" nigdy nie przeczytałem, ale książkę znam z audio booku w formie kasety magnetofonowej, którą jako dzieciak namiętnie słuchałem i kilka złotych myśli Kubusia zostało mi do dziś. Dzisiejszy tytuł postu jest doskonałym komentarzem do sytuacji polityczno gospodarczej w Polsce. Odnoszę wrażenie, że kilku posłów i dziennikarzy wyniki przerosły. Zamiast zabrać się do roboty to im cały czas bąbelki od szampana w głowie szumią. Nie minął tydzień, a ja już wiem, że nic w tym kraju się nie zmieni przez najbliższe cztery lata. Tylko pada na mnie blady strach jak pomyślę sobie, że te kasandryczne wizje     o kryzysie w końcu się spełnią. Pytanie wtedy ilu jeszcze Polaków wyjedzie, jeśli w roku w którym byliśmy zieloną wyspą wyjechało około 120 tys. Czasami zastanawiam się kto wyjechał jaki typ człowieka i mam dwa skrajne typy ludzi. Pierwszy "w Polsce nie radzili sobie i wyjechali bo tam jest łatwiej, jakby się wzięli do roboty to w Polsce też było dobrze", drugi "mieli dość tego szarpania się o zapewnienie sobie poziomu życia, który im się należy, a Państwo ich jeszcze łupiło i wystawiało do wiatru" Znam przykłady z życia raczej dla tego drugiego typu, natomiast o tym pierwszym czasami słyszałem, ale nikogo nie poznałem . Wiem, że Wyspy nie są daleko i co jakiś czas można odwiedzić rodzinę, ale życie emigranta raczej łatwe nie jest i nie ważne w jak nowoczesnym kraju się mieszka. Jak tak dalej będzie się tu dziać, to wszyscy wykształceni        i młodzi w końcu wyjadą, a w Polsce zostaną emeryci, renciści, urzędnicy, Policja i wojskowi. Kto ich utrzyma ? W dzień po wyborach miałem wizję, że wreszcie wykonamy skok cywilizacyjny na miarę tego        z 89 roku zeszłego wieku, czym więcej czasu upływa tym bardziej tego nie widzę. Niestety, ale za dużo zostało w tym parlamencie leśnych dziadków, dla których "najlepiej było za Piasta".

poniedziałek, 10 października 2011

jest 10-10-2011, czyli po wyborach

wprawdzie nie znam wyników wyborów wg PKW ale jest chyba dobrze, mam nadzieję, że nie przeżyję jutro rano szoku. W czytanych przeze mnie blogach , pojawiły się opinię, że nie jest dobrze...Abiekt. Ch.... jasna wprawdzie gość naprawdę robi na mnie wrażenie, ale czego on się spodziewał. Jest o lata świetlne ode mnie młodszy, inteligentniejszy, ale na co liczył. Wygraną SLD ? Wygraną Palikota ? Wyniki wyborów nie są dla mnie zaskakujące, czas na zmianę tej konserwy był oczywisty, tylko nie było szans na pierwsze miejsce.  SLD w wydaniu Napieralskiego to porażka, Kalisz pomimo wskazywania jako jego następca nie wzbudza mojego zachwytu czyli dla mnie lewicowy był bardziej Palikot. W poprzednich wyborach głosowałem na PO, tylko że nie wzbudza mojego zachwytu Pan Gowin, on wie lepiej co jest dla mnie dobre. Czy naprawdę, złe lub grożne dla społeczeństwa jest dwóch facetów mieszkających razem i śpiących w jednym łóżku. Dla kogo to jest problem. Niestety nie mam tej przyjemności, być grzanym przez drugiego człowieka, muszę się dobrze opatulić, żeby nie zmarząć w nocy. Nadchodzi pora roku , której nie lubię, ale wytwale będe sobie śpiewał :
to jest ostatnio bardzo popularna wersja piosenki, którą jest bardzo stara, ale co tam.
Wprawdzie nie preferuje wersji oryginalnej , ale dla mnie ulubiona wersja to w wykonaniu mojego ulubionego wykonawcy.


dobranoc , tylko chociaż nie wierzę w Bogą, chcce krzyknąć "tylko nie chce obudzić się jutro w innym świecie"

sobota, 8 października 2011

jeszcze trochę o pracy

jestem niespokojnym duchem. W pracy jest nie wiele dni, które mi pasują. Zmieniam firmy co jakiś czas         i nigdy nie awansowałem w w firmie, której od jakiegoś czasu byłem zatrudniony. Wiem, że to małe firmy, kompletnie nie mające nic wspólnego z korporacją, ale taka jest prawda. Nie umiem zwinąć uszów po sobie i czekać, ch... na co mam czekać. Zazdroszczę tym co chodzą do pracy i są z niej zadowoleni. W tej firmie pracuje około roku i niestety ale wiem, że prędzej na wierzbie wyrosną gruszki niż ja się dogadam                z prezesem,  po raz kolejny trzeba sobie powiedzieć "Do widzenia". Trudne jest dla mnie do za akceptowania, że ktoś na mojej wiedzy się ślizga i łapie punkty, a gdy jest jakaś porażka to ja obrywam. Ponadto, jestem niestety pewien, że zbyt dużo w tej firmie zależy od sympatii i antypatii prezesa , opartych na towarzyskich relacjach, a nie fachowości. Na tą chwilę oceniam ten swój pobyt za czas stracony, może za kilka lat będę to oceniał inaczej, a teraz już mnie brzuch boli na samą myśl o poniedziałku. Zastanawiam się czy jest szansa na pracę, którą będę lubił ? Chyba mam dziś doła i to mocnego, napiłbym się ale picie przed 18 to alkoholizm.

czwartek, 6 października 2011

szkolenie w Warszawie

ostatnie dwa dni to było kompletne złodziejstwo czasu. Byłem tam gdzie nie chciałem , robiłem to czego nie chciałem . Zwyczajnie byłem więźniem sumienia. Żądam Pokojowej Nagrody Nobla. Do rzeczy o co mi się rozchodzi, o mój udział w szkoleniu za pieniądze Unii Europejskiej w Warszawie. Jeszcze w zeszłym tygodniu szef zgłosił na szkolenie mnie i kolegę z pracy, jego zdaniem przyda nam się. Szczerze kompletna porażka to szkolenie, w pierwszym dniu co chwile słyszałem insynuacje ile to błędów jest w dokumentacji sporządzanej przez uczestników i jakie za to grożą kary. Tylko jedynym konkretnym elementem tych wypowiedzi był kwoty kar, a to też było dyskusyjne. Jeśli ktoś organizował to szkolenie ponieważ chce napędzić sobie klientów, to ja dziękuję. Wykupioną miałem usługę szkolenia, a nie doradztwa. Drugi dzień był już lepszy, tylko że to co mnie najbardziej interesowało trwało 20 % czasu szkolenia. I dwa dni w plecy . Dzisiaj w pracy powiedzmy nadrabiałem , skończę dopiero jutro, porażka.

Zastanawia mnie to. Czy w Polsce na firmowej imprezie integracyjnej z rodzinami, partnerami była para gejów lub lesbijek ? Był ktoś taki odważny . Inaczej wygląda comming out wśród rodziny i znajomych, a inaczej w miejscu pracy. Nie myślę tu o celebrytach i artystach. Mam na myśli panie i panów z urzędu, banków i przedsiębiorstw. Oczywiście jest też odwrotne podejście do poznawania ludzi w pracy "jak najmniej o sobie mówić i jak najsłabsze relacje zawiązywać" przecież to jest tylko praca , zarabia się pieniądze. Sam jestem zdania, że w pracy mam znajomych, kumpli ale to oznacza, że relacje towarzyskie są chłodne.

prezencik

niedziela, 2 października 2011

moje małe trzy grosze

Do napisanie tego postu, to ja się zbieram od 12.09.2011. Najpierw na forum gazety pewna singielka opisała swoje sukcesu w randkowaniu na portalach randkowych, ogólnie Pani była zdruzgotana amantami na spotkaniu, każdy miał masę wad, zalet żadnych. Jak czytałem ten wpis to w głowie słyszałem piosenkę BIG CYCa  "Facet to świnia". Okey artysta ma prawo do przesady, ale kulturalny człowiek raczej nie, a dama powinna zachować pewną powściągliwość. Mam nadzieję, że singielkę mogę zaliczyć do DAM. Chociaż współczułem jej  i po cichu przyznawałem racje, to pamiętałem, że nikt niestety ideałem nie jest, a zwłaszcza facet. Przyznawałem racje na podstawie swoich doświadczeń z pobytu w takim serwisie, oczywiście ja mam profil w wyspecjalizowanym serwisie, ale doświadczenia zbliżone. Zanim ja się zebrałem do napisania postu do tego wpisu, Autor jednego z moich ulubionych blogów miłośćpo30, skomentował rozczarowanie singielki, stwierdził że heterycy nie potrafią korzystać z internetu itd. Jaki wydźwięk ogólnie tego wpisu - randkowanie w sieci jest OK. Nadal współczułem Singielce, a wyżej wspomniany autor uświadomił mi, że niestety ja już nie powinienem nazywać się SINGLEM tylko STARYM KAWALEREM, a jak powiedział Bodziu Linda w jednym ze swoich kultowych filmów "to ty jesteś już stara dupa". I to odebrało mi chęć do skomentowania tej Historii, aczkolwiek zaczęło mi mocno w głowie powstawać pytanie "Kto jest autorem tego bloga, mistrz uwodzenia Casanova ?" Nie to nie jest złośliwość. Mogę tylko gratulować sukcesów. Wydawało mi się, że w takim razie schowam swoje przemyślenia do szafy i nie będą zastanawiał się nad tym więcej, ale życie drwi i oto wczoraj wpadłem na post na blogu autorstwa Cornelio  i pomimo,    że jest sporo młodszy ode mnie i "miłościpo30", jakoś nie pała zachwytem do e-randkowania. I dlatego postanowiłem , że napiszę co ja o tym myślę, zacznijmy od tego, że przypomina mi to targ niewolników, liczy się wygląd, wiek i stosunek do seksu np: bezpieczny, czy nie. Ch... jasna ja nie mam 15 lat, żebym był tak naiwny, że przede mną w jego życiu nikogo nie było, co to ma być rosyjska ruletka. Jak będę chciał  się wpakować w problemy to zrobię to inaczej. Druga sprawa opis "pusty" czyli co mam o nim wiedzieć, lepsze wariant "zapytaj, to odpowiem" do ch..., ale o co mam zapytać. W zakładce co lubi za klikał wszystko, nawet książki, jeśli przeciętny Polak przeczytał w zeszłym roku pół książki w tym związanej zawodowo  i odejmę zawody, w których człowiek uczy się do końca życia plus uczniów i studentów, a gejów  w społeczeństwie jest od 5 do 10 % to na 90 procent klientem księgarni jest homoseksualista. Powiało faszyzmem, a miało drwiną i szyderstwem. Idźmy dalej w tej analizie - zdjęcia, rozumiem osoby które nie publikują zdjęć, ale czym się kierują osoby publikujące swoje wszystkie części ciał poza twarzą, albo publikują zdjęcia innych osób znanych z sieci to doprawdy do rozszyfrowania tej zagadki potrzebny jest mi albo Sherlock Holmes, albo doktor Freud. Czyli mogę stwierdzić, że jestem w stylu retro  i nie potrafię korzystać z nowoczesnych form poznawania ludzi, a w najbliższym czasie będąc w księgarni muszę zwrócić uwagę na samotnych Panów, bo dopiero pisząc ten post zorientowałem się gdzie robię błąd. Eureka.

Ps. będzie ciekawie jak się okaże, że szukali książki dla żony leżącej na porodówce  ;-)

stary głupiec romantyk


ten młodszy Pan,