sobota, 28 kwietnia 2012

środa, 25 kwietnia 2012

uczciwy znalazca wtorku, proszony jest o jego zwrot

dopiero od godziny dotarło do mnie, że to już jest środa. Masakra jak ten czas szybko leci, przeraża mnie.     W sklepie gdzie byłem po swój ulubiony kosmetyk do twarzy, uświadomiłem sobie, że już nie wiele czasu mi zostało z radości kupowania go w wersji 30+. Dlatego jak zobaczyłem tą reklamę, to stwierdziłem, że mogę sobie tylko pomarzyć.

Z mojej perspektywy nie wygląda to ciekawie.

Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego żadna organizacja nie wymyśliła fajnego filmiku, który by promował związki partnerskie w Polsce, a my blogowicze popierający to wklejalibyśmy wszędzie gdzie bylibyśmy obecni i rozeszła by się fala "jestem na tak". W taki sposób, aby filmik znalazł się na blogach, osób które nie są homo, ale "ładny film to go zamieszczę".

Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego na świecie popularny aktor, który nie jest gejem popiera prawa gejów, bo jest przeciwny łamaniu praw obywatelskich. Jak to jest, że u nas żaden aktor, celebryta podczas swojego wywiadu w prasie kolorowej, poza kompletnymi banałami i pokazaniu, że jest zwyczajnie w świecie intelektualnym miernotą na poziomie gimnazjalisty, nie ujmując niczego gimnazjalistą, nie mówi nic społecznie ważnego. 
Popularny aktor (ka) w Polsce, zachowuje się gorzej niż polityk, jest wielkim tchórzem. Przyłączy się do najbardziej głupiej akcji byle tylko zwiększała jego popularność. Coraz mniej jest takich co w coś wierzą i ryzykując to powiedzą.  Dowiem się czy danego dnia gwiazdka miała majtki czy też nie, ale co myśli na dany temat to już nie. 

Jakiś czas temu skończyłem studia wyższe, dlatego w pracy nadrabiam doświadczeniem, a może mi się tylko wydaje. Gazetapraca.pl nieźle dowaliła do pieca, ale kogo tak naprawdę to interesuje. Rynek pracy, a wraz z nim skutek bezrobocia w Polsce przez decydentów jest traktowane jak wschód i zachód słońca nie masz na niego wpływu jest i kropka. Takie traktowanie oznacza, że nie ma co liczyć, że zmieni się u nas system edukacji, raz na jakiś czas będzie coś modne popularne, będzie oczkiem w głowie któregoś ministra i będziemy wypuszczać z uczelni już na starcie bezrobotnych, lub w najgorszym razie ludzi, którzy wyjadą za chlebem.

Facet, który zbliża się do 40, a takim jestem nagle uświadamia sobie, że tu nie ma perspektyw. I zadaje sobie pytanie co ma dalej robić. Ktoś w komentarzu, może mi napisać, że po około 15 latach szarpania się w tym systemie dopiero teraz to zauważyłem to jestem mało inteligentny. Niestety coraz częściej tak sam       o sobie myślę. 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

gdzie Ci mężczyźnie , gdzie Te chłopy



od pół godziny słyszę Danutę Riinn, nie puściłem sobie jej piosenki. Zwyczajnie śpiewa na całe gardło w mojej głowie. Zachowuje się skandalicznie, śpiewa, krzyczy przytupuje w mojej głowie. Danuśka proszę , zamknij się, a nie drwi ze starego idioty. 
Jakim cudem się rozgościła, bo Atlu poniósł kolejną randkową porażkę. Przez ostatnie trzy dni klikałem jak głupi z pewnym gościem, wreszcie dziś się z nim spotkałem. Nie było tak tragicznie jak na pierwszej randce w tym roku, ale to nie było to czego szukam. Czy ludzie nie mają w domu luster, nikt im nie zwraca uwagi.
Jak już pisałem nie przepadam za zwichniętymi nadgarstkami i piskliwymi głosikami. 
Ale dobiło mnie w dzisiejszym spotkaniu jedno, zostanę za pewne za to zlinczowany za moment. 
Mam szczere wątpliwości , czy przez internet gadałem, z osobą z którą się spotkałem. Zdjęcie było jej, ale mózg został podmieniony. Inteligencja w 80 % znikła, wyparowała. Przepraszam, ale chemii między nami nie będzie.
I drugi mój problem, to higiena. Jasno cholera czy ja jestem z jakiejś innej bajki. Idę na spotkaniu umyty, skrapiam się odrobiną wody toaletowej, może czasami przesadzę, ale świeżo pachnę. Nie mam zapachu z dwóch dni.
Czy ja naprawdę za dużo wymagam. Odechciało mi się randek znowu na kwartał. 

piątek, 20 kwietnia 2012

dziś będzie różniście, okrągło i kuliście


zacznę od obrazka , motyw Polski. Jeśli Bóg istnieje to czasami myślę, że jest za bardzo okrutny. Dla jasności ten obrazek nic nie sugeruje i proszę nie dorabiać niepotrzebnej filozofii proszę tylko podziwiać.

Ostatnio z nadmiaru wolnego czasu, uroki bycia bezrobotnym, za dużo przesiaduje w sieci za dużo czytam różnych artykułów w wydaniach internetowych gazet i czasopism, później jakieś urywki tego pojawiają się w sieci na różnych blogach. Z opiniami się mogę nie zgadzać. Ale od kilku dni mam pewne przemyślenie, którym się podzielę i też nikt nie musi się ze mną zgadzać.

Polacy ostatnio wariują, powinna być nam wystawiona zbiorowa recepta na antydepresanty i obowiązkowy udział w jakiejś zbiorowej terapii. 
Przyszła wiosna, zapukała do naszych drzwi i co niektórzy działacze przypomnieli sobie, że trzeba by zrobić jakąś paradę . Dlaczego piszę jakąś , bo to patrząc z boku jest jedna wielka amatorszczyzna. Brakuje mi w tym przede wszystkim udziału rodzin i przyjaciół homików, (wszystkich, których drażni słowo homik, przepraszam ale ja je lubię) brakuje mi znanych marek handlowych.  Niestety od kiedy Fenicjanie wynaleźli pieniądze świat wokół nich się kręci. Kojarzycie reklamy niektórych firm skierowane do LGBT, każdy jakąś widział. Te firmy nie zrobił tego dla tego, żeby się lepiej poczuć. Zrobiły dla tego, że to się opłaca. Ktoś zada pytanie ile na tym zarobiły i to jest błędne pytanie bo ono brzmi, jakby tego nie zrobiły to ile by straciły?  Dlaczego w Polsce nie popierają działań środowiska LGBT, naprawdę jesteśmy tak słabi finansowo i tak nie wiele dla nich znaczymy. 
Jeszcze większym dla mnie absurdem jest z tym związane wyrażenie zgody dla manifestacji o charakterze nazwijmy je "anty-paradami", naprawdę prawo zmusza urzędników na wyrażenie zgody na ich organizację na ten sam dzień, nie mal tymi samymi ulicami. To jest jak zaproszenie do jakiejś większej draki, to jest mniej więcej tak jakby najlepszy bar dla kibiców w Poznaniu przemalować na zielono i nazwać "Legia Pub, zapraszamy kibiców"
Oczywiście w kwietniu najważniejsza jest rocznica katastrofy Smoleńskiej, tylko to co robią organizatorzy tych manifestacji to prędzej czy później skończy się tym, że ludzie zaczną im wystawiać "żółte papiery", a informacja o lądowaniu UFO w Klewkach będzie bardzie wiarygodnie brzmieć niż kolejna spiskowa teoria. Zgadzam się z księdzem Bonieckim zresztą nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni, ale tak się rocznicy nie obchodzi. Wiecie z czym kojarzy mi się to zgromadzenie z nocą kryształową z 38 roku, prędzej czy później do tego dojdzie. 
Nasi politycy to mistrzowie uniku, najpierw nikt nie chciał ustawy o związkach partnerskich, następnie trzy partie napisały każda według swojego pomysłu, a teraz kombinują jak mówić o tym dużo, ale żeby broń Panie Boże jej nie uchwalić lub co gorsza, żeby jej nie odrzucić, co rusz zrobimy jakiś ruch , a pod koniec kadencji liderzy Partii usiądą sobie przy dobrym alkoholu i cichutko zaśpiewają "bo życie kabaretem jest, do kabaretu wejdź". Z tym związane jest jedno za dużo powiedziane słowo i teraz wszystkich intryguje, zajmuje słowo "ciota" czy jest obraźliwe? Jak te rozważania potrwają jeszcze chwilę to zacznę myśleć, że to może jest komplement lub pieszczotliwe zdrobnienie. Nie ma co, świat zwariował, a przynajmniej ta jego część, która leży między Odrą, a Bugiem. 
Tylko, że zwykli ludzie potrzebują czegoś więcej. 

środa, 18 kwietnia 2012

Tadeusz i ja

Nie jestem Merilyn Monroe , i szkoda, że jakaś gwiazda tego typu nie pojawiła się na uroczystości z okazji urodzin solenizanta, bo moim zdaniem zasługuje.


Obyś żył w ciekawych czasach podobno tak głosi chińskie przysłowie. Ja jeszcze nie umieram, ale jak na jeden żywot to całkiem sporo już miałem okazję zobaczyć , a to zawdzięczam ludziom takim jak Pan Tadeusz Mazowiecki , dla mnie mąż stanu III Rzeczypospolitej zapewne jej ojciec, bo IV Rzeczypospolita pomimo szczerych chęci co nie których polityków jeszcze nie powstała, to wymaga czegoś więcej niż nowego premiera lub prezydenta.
Dla mnie mąż stanu wyznacza śmiałe wizje i je realizuje pomimo sprzeciwu , musi podejmować odważne decyzje i ich bronić:
- zrobienie ministrem finansów Pana Leszka Balcerowicza i pełne zaufanie fachowcowi uważam za wielką odwagę.
- pojednanie z Niemcami, wtedy to był niezły hardcore,
Wtedy on miał wizję Polski za 20 lat i to była Polska w Europie.

Jeśli chodzi o tytuł, to już wyjaśniam,  kończyłem podstawówkę w komunistycznej Polsce ostatnim akcentem były rzekomo pierwsze demokratyczne wybory. Szeryf na plakacie. I wygrała Solidarność ale nie do końca było wiadomo czy mogła rządzić samodzielnie. Potem były wakacje. 1 września trafiłem do liceum i to był już inna Polska,  ogólnie panowała euforia w różny sposób uświadamiano nam jakie rysują się nam możliwości, a potem już nie było tak różowo. Pierwsze informacje o bezrobociu, o bankrutujących zakładach które produkowały marzenia o ciepłej posadce, a nie o zysku. Kariera Pana Tadeusza skończyła się po błędnej decyzji wzięcia udziału w wyborach Prezydenckich, mówi się trudno nikt nie jest doskonały.

sobota, 14 kwietnia 2012

jak długo mam czekać

wprost.pl

Czy w Polsce, żeby zostać urzędnikiem państwowym to oprócz należenia do rodziny królika czytaj burmistrza, prezydenta trzeba być skończonym idiotą. O czym myślał ten urzędnik stosując ten przepis, o literze prawa. Do cholery jasnej nie jestem prawnikiem, ale wykształcenie i praca powoduje , że muszę poznawać i stosować prawo . Wiem, że najbardziej preferowana w Polsce jest wykładnia literalna czyli gramatyczna, na nieszczęście wielu urzędników weszliśmy do Unii Europejskiej , która pamięta o literze prawa, ale istotna jest też jej idea. 
Do cholery jasnej urzędnik państwowy to nie baron na włościach, który wszystko może, tylko sługa , który służy obywatelom. Dorwanie się do koryta i zachowanie się jak świnia. To, że urzędnik skarbowy nie może być miłym facetem to ja rozumiem, ale o co chodzi w ślubach to przepraszam ja nie zrozumiem, jestem za mało inteligentny. Rola urzędnika jest prosta jak drut przyjąć oświadczenie o tym, że zainteresowani nie są w innym związku , może z jakimiś dokumentami. Następnie wyznaczyć datę , przygotować dokumenty i w dniu uroczystości przyjąć oświadczenie od zainteresowanych stron w wyznaczonym dniu w obecności świadków . Proste jak drut. Jeśli urzędnicy chcą się bawić w weryfikowanie zdolności psychofizycznej potencjalnych małżonków, to ja żądam do pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej wszystkich urzędników Urzędu Stanu Cywilnego , którzy udzielili ślubu osobom i ich małżeństwo nie przetrwało powiedzmy 5 lat , a co tam poszalejmy sobie. Jak czytam takie artykuły to krew się we mnie gotuje. 
Dla szczęśliwych małżonków ode mnie wprawdzie tylko wirtualnie, ale bardzo szczerze 

Białe róże, ponieważ oznaczają nie winny, a ja przepraszam bardzo jestem nie winny kretynom, którzy nie potrafią stosować prawa.

czwartek, 12 kwietnia 2012

NIETYKALNI


na ten film wygrałem bilety, i wczoraj żaliłem się, że dopiero trzecia osoba zgodziła mi się towarzyszyć. 
Tak to jest komedia z bohaterem na wózku, tak większość żartów jest z niego i o jego ograniczeniach, tylko że to są cholernie inteligentne żarty. Przede wszystkim te żarty rozprawiały się z błędnym postrzeganiem osoby niepełnosprawnej. 
Osoba niepełnosprawna ma prawo do poszanowania jej godności, jest człowiekiem. Jeśli decydujesz się jej pomóc to zrób to w sposób, aby nie ucierpiała jej godność osobista. W tym filmie jest to bardzo fajnie pokazane Driss jest wielkim , silnym dobrze zbudowanym facetem sam może przenieść Philippe na wózek, czy  do samochodu robi to szybko i sprawnie, ale nie do końca zna ograniczenia Philippe i ma masę wpadek. Stara się zrobić wszystko żeby jakość życia Philippe była lepsza. Zdaje sobie sprawę, że Masserati robi wrażenie ale na drodze, a nie w garażu i to Driss je prowadzi , ale nie wozi jak sam to określił Philippe jak konia w pickupie.   
Osoba niepełnosprawna jeśli odrzuci ograniczenia w umyśle powstałe w głowach otaczających ją osób pełnosprawnych może żyć tak jak chce. Dla mnie przykładem był ich lot na paralotniach, przyczyna wypadku Philippe i co z tego, że miał wypadek jest cały sparaliżowany. Jak się drugi raz coś podobnego zdarzy to ewentualnie zginie. Cudownie piękna scena.
Osoba niepełnosprawna ma prawo do seksu, tak fantastycznej sceny erotycznej w kinie to ja dawno nie widziałem, cudowny czworobok. 
I na koniec jedna uwaga cala sala co chwilę rżała ze śmiechu jak stado koni i jak to określiła Prezesowa I to był oczyszczająco serdeczny śmiech, a ja w pewnym momencie powiedziałem, że bardzo chciałbym mieć takiego Drissa wśród osób mnie otaczających.

środa, 11 kwietnia 2012

obym był dobrze zrozumiany, widzę dla siebie "marne szanse"

q... jasna ch... w p... jego mać, pies mu mordę lizał, lub moje ulubione w mordę jeża

to tak na początek i tak niecenzuralnie, co jest do ch... ze mną nie tak.
Jak podoba mi się jakiś facet to oznacza, że do wyboru do koloru:
- jest młodszy ode mnie o 15 lat i chce spotykać się maksymalnie z młodszymi ode mnie o 10 lat,
- mieszka w najlepszym wariancie 150 km ode mnie, jestem mobilny, ale ch... jasna nie chcę spędzić popołudnia na podróży do niego bo on na pewno nagle jest nie mobilny,
- jestem od niego niższy w najlepszym wariancie o 15 cm , bez taboreta lub małej drabiny z Praktikera ani rusz,

jak w końcu się spotkamy to:
- sorry byłem idiotą, że pokazałem swoje prawdziwe zdjęcie, może odpowiednio przykrojone, ale prawdziwe, jego to mistrzostwo świata retuszu graficy z Gali i Vivy to zapewne skończyli u niego kurs ,
- szukał prawdziwego faceta bo jest facetem, a ma głos Farinelliego i ciało jak z obrazów Salvadora Dalii

nie będę owijał w bawełnę, chyba jestem za stary, za mało ciekawy.
Wygrałem zaproszenie na seans przedpremierowy podwójny i nagle był problem z kim iść. Dopiero osoba nr 3 zareagowała poprawnie. Kiedy usłyszała mój głos z pytaniem "co robisz jutro o 20.15" odpowiedziała "wchodzę w to, tylko gdzie mam być "
Dla wszystkich obserwatorów mojego życia to jest kobieta , i to nie jest Baronowa L. Dla potrzeb bloga będę ją nazywał Prezesową I. Jutro tzn zapewne to będzie piątek opiszę na czym byliśmy i czy było warto.

Czy ktoś kojarzy dlaczego moje znajome otrzymują tak dumne opisy ? Znawcy literatury ten rebus powinni dać radę rozwiązać najpóźniej po tym poście.
Kajot na Ciebie liczę, że już wiesz o co chodzi
;)

wtorek, 10 kwietnia 2012

i po świętach kilka przemyśleń

strach ma wielkie oczy, jakoś przebrnąłem przez święta. Oczekiwałem, że dziś będzie lepiej, a jest jakoś smętniej i bardziej dennie. Przynajmniej ja tak mam. Od kilku dni chodzi za mną kilka przemyśleń takich jedno akapitowych niemal jak tautologie w logice. Zwracam uwagę na "niemal"

Moja pierwsza myśl. Ilość singli gejów i lesbijek w stosunku do wszystkich osób homoseksualnych jest większa niż singli heteroseksualnych w stosunku do całej populacji heteroseksualnej. Nie chce być okrutny, ale chyba jesteśmy skazani na bycie singlem dobrze się bawmy, wylądujmy w łóżku , tylko na boga święta spędzimy osobno. 

Kolejna prowokacja. Jeśli widzę głośnych pieniaczy homofobów, to zastanawiam się czy krzyczą głośno, żeby ukryć, że byli z facetem w łóżku czy o tym marzą. To mój sprzeciw wobec komentarzy odnośnie ustawy o związkach partnerskich. Nikt się nie zastanawia jaki nie po bożemu mogą uprawiać seks pary heteroseksualny, ale dla wszystkich przeciwników koronnym argumentem sprzeciwu wobec związkom osób tej samej płci jest argument , że to nie po bożemu lub sprzeczne z naturą. Ciekawe. 

Idźmy dalej. Wolna demokratyczna Polska istnieje od 23 lat, ale społeczeństwo nadal nie potrafi myśleć demokratycznie. Interesy wybranych grup społecznych są ważniejsze od prawa jednostki. Jedyne co tu jako tako wychodzi to budowanie kościołów, pomników i obchodzenie świąt. I cały czas mamy albo żałobę narodową, albo rocznicę po jakiejś tragedii narodowej. Jakbyśmy tak wszystkie rocznice śmierci królów, prymasów Polski, kardynałów i bohaterów ważniejszych bitew obchodzili od czasów Bolesława Chrobrego obchodzili to jestem przekonany, że codziennie przemówienie spod jakiegoś pomnika TVN24 i Polsat News i TVP3 przez pół dnia mogło puszczać, jeszcze kilku specjalistów i cały dzień zajęty.

Na koniec coś innego , z cyklu mojego rąbniętego gustu muzycznego. 


środa, 4 kwietnia 2012

spowiedź Wielkanocna,

naszło mnie kilka spostrzeżeń na temat zbliżających się świąt i mojego w nich udziału. 
Nic się nie zmieniło w moim stosunku do świąt jakichkolwiek , ja ich nie lubię, dlaczego bo od kiedy pracuje zawsze wypadają w nerwowym okresie, kiedy trzeba coś zrobić, a większość zespołu to Panie i muszę zrozumieć, że one muszą przygotować święta czyli w poniedziałek, wtorek je planować, a od środy biorą urlop. To sobie popracowaliśmy. 
W mojej rodzinnej parafii spowiedź Wielkanocna zawsze była w poniedziałek, pamiętam rok w którym pierwszy raz do niej nie poszedłem to był drugi rok mojej aktywności zawodowej. Wracając do domu wtedy jeszcze pociągiem, kupiłem na dworcu książkę "Byłem księdzem" nim dojechałem do domu to miałem sporą część przeczytaną i wiedziałem jedno moje zaufanie do spowiednika, jako warunek dobrej spowiedzi zostało roztrzaskane w drobny mak, ponad 10 lat później robi się coraz miałkie chyba go nigdy nie odzyskam. 
Chociaż interesuję się procedurą apostazji to wiem, że nie zrobię jej. Będę takim typowo polskim tworem "niepraktykujący katolik" z żądaniem kościelnego ślubu i pogrzebu, a co mi tam. Inni mogą, a ja nie, czym tu się przejmować. To nawet nie jest problem z wiarą w Boga i Zmartwychwstanie to jest problem z instytucją kościoła, który uprawia politykę, a nie ewangelizację. Ja to rozumiem z uprawiania polityki jest kasa i można na tym ziemskim padole jeździć niezłą furą, a ewangelizacja to by były tylko koszty z profitami dla kogoś innego.
Jednak najbardziej z tego wszystkiego nie lubię zamiany charakteru świąt z takich
na taki
tylko proszę nie uświadamiać mnie, że jajo to symbol życia, ale chyba pogański za akceptowany przez kościół w ramach uprawiania polityki i biznesu.
Podsumowując mentalnie przygotowuję się na wstanie w niedzielę o 6:00, aby dotrzeć na rodzinne śniadanie wielkanocne o 9:00, żeby mi przypadkiem ojciec z głodu nie zasłabł i tak usłyszę pytanie czy nie mogłem być wcześnie.

niedziela, 1 kwietnia 2012

SKOWYT



to jest dziwny film. Nie jest biografią, nie jest klasycznym filmem sądowniczym w takim amerykańskim stylu ze słynnym zdaniem "sprzeciw, Wysoki Sądzie. Podtrzymuje.", nie jest na pewno dokumentem. Zanim poszedłem na film, gdzieś w sieci przeczytałem, że James Franco jako Allan Ginsberg to pomyłka bo nie przypomina go, a musi ? 
Obejrzałem ten film i jestem pozytywnie zaskoczony, mile spędziłem czas. Przede wszystkim zrobił na mnie wrażenie pomysł na pokazanie utwory, twórcy i otoczenia. Cały film jest delikatny, chociaż padają słowa przez, niektórych uznawane za wulgarne. Najlepiej jest to uzasadnione w słowach sędziego , który odrzucił pozew przeciwko wydawcy utworu i nie zabronił dalszej dystrybucji. Gdybym był na tym filmie w jakimś multipleksie i po wyjściu natrafił na otwartą księgarnie to pewnie szukałbym tego utworu, a tak wróciłem spokojnie do domu. 
W filmie jeszcze jedno było dla mnie zabawne, znawcy literatury powoływani przez oskarżenie i obronę jako eksperci wypowiadali się, czy poemat jest wartościowy, odkrywczy, nowoczesny o czym autor piszę co ma na myśli i czy przetrwa w historii. W każdej z tych wypowiedzi eksperckiej przemawiał, "Zarozumialec" wszystko wiedzący, mądrzejszy i na pewno lepiej zorientowany w tym co autor miał na myśli niż sam autor. Ten "Zarozumialec", chciał mieć wpływ po przez sąd co można publikować, co mogę czytać.  Może przemawia przeze mnie psychicznie maltretowany uczeń języka polskiego, który czytał wiersze w swoim tempie, aby miały rytm. Co w rozumieniu Pań polonistek zwłaszcza gdy czytałem współczesną poezję było jakimś zbrukaniem świętości, ale jeszcze bardziej nie znosiłem pytania "co autor miał na myśli". Nie wiem może pomimo wieku nadal nie rozumiem po co czyta się wiersze, ale pytanie chyba powinno brzmieć "jak rozumiesz wiersz", a w przypadku poezji chyba bardziej właściwe byłoby zapytanie "co czujesz? o czym myślisz?". Te pytania w niektórych przypadkach byłyby niegrzeczne.