naszło mnie kilka spostrzeżeń na temat zbliżających się świąt i mojego w nich udziału.
Nic się nie zmieniło w moim stosunku do świąt jakichkolwiek , ja ich nie lubię, dlaczego bo od kiedy pracuje zawsze wypadają w nerwowym okresie, kiedy trzeba coś zrobić, a większość zespołu to Panie i muszę zrozumieć, że one muszą przygotować święta czyli w poniedziałek, wtorek je planować, a od środy biorą urlop. To sobie popracowaliśmy.
W mojej rodzinnej parafii spowiedź Wielkanocna zawsze była w poniedziałek, pamiętam rok w którym pierwszy raz do niej nie poszedłem to był drugi rok mojej aktywności zawodowej. Wracając do domu wtedy jeszcze pociągiem, kupiłem na dworcu książkę "Byłem księdzem" nim dojechałem do domu to miałem sporą część przeczytaną i wiedziałem jedno moje zaufanie do spowiednika, jako warunek dobrej spowiedzi zostało roztrzaskane w drobny mak, ponad 10 lat później robi się coraz miałkie chyba go nigdy nie odzyskam.
Chociaż interesuję się procedurą apostazji to wiem, że nie zrobię jej. Będę takim typowo polskim tworem "niepraktykujący katolik" z żądaniem kościelnego ślubu i pogrzebu, a co mi tam. Inni mogą, a ja nie, czym tu się przejmować. To nawet nie jest problem z wiarą w Boga i Zmartwychwstanie to jest problem z instytucją kościoła, który uprawia politykę, a nie ewangelizację. Ja to rozumiem z uprawiania polityki jest kasa i można na tym ziemskim padole jeździć niezłą furą, a ewangelizacja to by były tylko koszty z profitami dla kogoś innego.
Jednak najbardziej z tego wszystkiego nie lubię zamiany charakteru świąt z takich
na takitylko proszę nie uświadamiać mnie, że jajo to symbol życia, ale chyba pogański za akceptowany przez kościół w ramach uprawiania polityki i biznesu.
Podsumowując mentalnie przygotowuję się na wstanie w niedzielę o 6:00, aby dotrzeć na rodzinne śniadanie wielkanocne o 9:00, żeby mi przypadkiem ojciec z głodu nie zasłabł i tak usłyszę pytanie czy nie mogłem być wcześnie.
Widzę, że mamy takie samo podejście do instytucji kościoła.
OdpowiedzUsuńJest kościół złożony z duchowieństwa, jest i Kościół złożony (jak wierzę) z Boga i ludzi. Ja zawsze wierzę w Ten Drugi, bo ten pierwszy (instytucja) czasem zawodzi i zamiast być ułatwieniem (w życiu doczesnym i wiecznym, takie tam...), widziany jest czasem jako przeszkoda. Nie chcę jednak, żeby ten pierwszy przesłaniał mi Ten Drugi, prawdziwy. Wierzę, że wszyscy będziemy rozliczani z Miłości (tej prawdziwej wobec ludzi, nie mylić z samym seksem) i tak naprawdę tylko to się liczy tu i teraz, a nie krzywe patrzenie jednego księdza na geja w Kościele. Wielkanocnie pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńa ja chciałbym mieć inne podejście do świąt, ale głównie kojarzą mi się z obżarstwem, masą ludzi w domu i kłótniami... a chyba nie z tym powinny... i nie to, że nie lubię świąt, nawet lubię, ale mogłyby się odbywać inaczej troszkę ;) a kościół tworzą ludzie podobno, więc nie są najważniejsi księża a my... tak jest przynajmniej teoretycznie a praktycznie to już inna bajka ;)
OdpowiedzUsuńkoscioł to nie ksiądz i wierni...ale Ty przeciez o tym wiesz.
OdpowiedzUsuńczegóż Ci życzyć w takim razie?
może smacznego śniadania?
smacznego zatem! i odpocznij sobie przez te 2 dni!
pozdrawiam
Zafunduj sobie miłość i radość w te święta. ;) Wesołych Świąt! :* ;))
OdpowiedzUsuń