środa, 31 grudnia 2014

Happy New Year

dla Wszystkich odwiedzających , tych odważnych co pozostawiają po sobie ślad w komentarzach i tych trochę bardziej wstydliwych, że czytają  "tego szmatławca" czyli moją historię
Happy New Year

niedziela, 28 grudnia 2014

przestaje rozumieć ludzi

jakiś czas temu,  Robert Sroczyński napisał o wstrętnych czterdziestolatkach, którzy są społecznie nieobecni, empatii zero i przekonania stadne. Czyli opisano mnie jednym zdaniem i wpakowano mnie do jednego worka z całym moim rocznikiem, który jest całkiem liczny. 
Dzisiaj czytam sobie kolejny artykuł o o podróży statkiem towarowym z fajnymi zdjęciami, a tam w komentarzu jakiś marynarz piszę, o tym że jest z dala od rodziny i ta praca wymaga poświęcenia.
Połączyłem te dwa artykuły dlatego, że albo ja mam problem z rozumieniem co mówią ludzie używający niewłaściwych wyrazów, albo jestem pozbawiony empatii do ludzi, a to oznacza że jestem psychopatą. 
Jeśli ktoś wybiera dany zawód to musi odpowiedzieć sobie czy jest skłonny ponosić pewne nakłady ze swej strony w zamian za otrzymywane wynagrodzenie. Każda praca wymaga poniesienia nakładów, ale czy można to nazwać poświęceniem raczej nie. Ponieważ poświecenie to pełen bohaterstwa czyn, ofiara. Kilkumiesięczny pobyt na morzu nie nazwałbym czynem bohaterskim. Nie dajmy się zwariować. 
Tak samo źle moim zdaniem rozumiemy jeszcze kilka pojęć, których używamy w codziennym życiu. Moim ulubionym od kilku lat jest asertywność, kiedy zwykłe chamstwo nazywane jest asertywnością. W tym roku weszło do obiegu słowo gender, w jakim rozumieniu to jest używane, to włos na głowie się jeży. Czasami lubię wsadzić kogoś na minę i proszę o wyjaśnienie pojęcia przez szacownego mówce, udając że nie znam go. Jeszcze nigdy nie usłyszałem poprawnej definicji na dodatek  spójnej. Tak sprawdziłem u wujka googla
Wracając do pierwszego artykułu, to również nie do końca jest on logiczny. Jeżeli przyjmiemy, że nasze społeczeństwo w ostatnich latach bardzo podzieliło się według kryterium, albo jesteś za, albo przeciw, nie ma złotego środka. Nie dążymy do uspokojenia tej łódki, tylko co chwilę znajdujemy powód, żeby ją znowu pokołysać. Nie prowadzi się dyskusji tylko od razu krzyczy to trudno, nawet jeśli ktoś analizuje i wypowiada się to zawsze będzie w jednym ze stad. Czasy zastanawiania się już minęły, nasze życie to lista do odhaczenia.  
I ostatnie to ta empatia, to media relacjonując przez kolejne tygodnie tragedie trenują w nas zdolność do wyłączenia emocji. To nachalni żebracy wyłączają w nas empatię i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Za dużo jest jęczenia (najchętniej bym użył słowa jojczenia, ale mógłbym zostać źle zrozumiany), za dużo jest sztucznego współczucia, na którym ktoś zarabia forsę. 

sobota, 27 grudnia 2014

podsumowanie 2014 roku

muszę szczerze przyznać, że rok 2014 będę raczej mile wspominał było kilkadziesiąt trudnych fatalnych dni, ale skończyło to się nawet dobrze . Rok 2014 będę wspominał jako rok powrotów, rok sprzątania pewnych spraw nadawania właściwego tempa i wagi pewnym sprawom.
Najważniejsze co się udało to wrócić do Poznania, do znajomych bliższych i dalszych. Kiedy wspominam ten rok to chyba tylko im zawdzięczam niezwariowanie poprzez zorganizowanie mi w pierwszym półroczu , w każdy kolejny weekend jakiegoś towarzyskiego spotkania. Pod koniec swojego pobytu we Wrocławiu, usłyszałem w krótkim odstępie czasu od dwóch różnych osób taki o sobie komentarz "ty się nigdy nie poddajesz, to trzeba być psychicznie bardzo mocnym". Pół roku po usłyszenie tego komplementu , nadal go analizuję i zastanawiam się czy był szczery, czy był prawdziwy i czy to na pewno jest o mnie. 
Wróciłem do swojego ulubionego klubu fitness, w którym czuje się dobrze. Lubię obsługę , która tam pracuje i czasami mam wrażenie, że bardziej chadzam dla niektórych prowadzących niż dla typu zajęć. Zresztą inni członkowie tego klubu też są jakoś przyjaźnie nastawieni do innych Nie można mnie nazwać mięśniakiem, a i tak nie czuję się wśród tych mistrzów pięknej rzeźby ciała jako gorszy. Wróciłem na moje ulubione zajęcia spinningowe i znów ciężko na nich pracuję około czterech godzin tygodniowo chciałbym więcej, ale nie mogę dograć grafika prowadzących do siebie. Prowadzący jest dla mnie istotny. 
W tym roku nie udało się zrealizować ciekawego wypoczynku i dlatego czasami mam chandrę i marudzę. 
Poznałem nowych ludzi, ale w pracy , a ja rzadko lubię łączyć takie znajomości ze sferą prywatna to się nie udaje przynajmniej mi. 
Na pewno w drugim półroczu mocno wyhamowałem z tempem pracy, poziomem stresu związanym z pracą. 
Dlatego będę uważał rok 2014 za udany. 


wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia

ponieważ mam szczere obawy, czy nie spóźnię się. To wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę Wesołych Świąt i załączam najbardziej polski świąteczny utwór


bardzo dziękuję wszystkim , którzy wytrzymali ze mną w tym roku, zwłaszcza tym co mieli odwagę coś napisać.;)

niedziela, 21 grudnia 2014

tolerancja

z tym krajem graniczymy tylko morską granicą, mieliśmy wspólnych królów mam na myśli Szwecję.
Właśnie wczoraj oglądając jakiś program motoryzacyjny prowadzący, użył kilkakrotnie słowa tolerancja. Chodziło mu o nasze łamanie przepisów drogowych. U nas znak drogowy sobie, a rzeczywistość plus dziesięć sobie. W Szwecji, skoro napisano 90 to dokładnie tyle masz jechać. U nas parkowanie prostopadłe no bez przesady , je się spieszę więc na tą minutkę trwająca do półgodziny zaparkuję po skosie, u nich odpłatne odholowanie.  Bo nasze psy wystawiają tylko za nieopłacenie miejsca postojowego. 
U nas w 2014 roku po dwudziestu pięciu latach wolności nie może projekt ustawy "wiecie tej co nazwy nie wolno wymieniać"* wejść do pierwszego czytania, bo najpierw marszałek wszystko robi, żeby zawsze była ostatnia na liście, a gdy już musi ją prezentować to posłowie odrzucają projekt za sam tytuł . Gdy tym czasem w Szwecji nie znającej pojęcia "tolerancji w ruch drogowym" jest inna tolerancja, o której my nie wiele wiemy. Gdyby u nas zamieszkało tyle Szwedów, co u nich Polaków to już byśmy krzyczeli w mediach o Drugim Potopie Szwedzkim. Gdybyśmy to u nas pojawiło nagle tyle innowierców co u nich, to na Świątynie Opatrzności dano by dziesięć razy tyle, szesnaście milionów nie przesadzajmy , przecież to niewiele . Zresztą od wielu lat Wielka Orkiestra finansuje wyposażenie szpitali, tym razem będą musieli zebrać trochę więcej. No i na koniec oni dawno przestali zaglądać komuś w jego mir domowy  i robią wszystko, żeby ułatwić życie dlatego oni uchwalili taka ustawę jako trzeci na świecie, my też ją uchwalimy, ale jako ostatni w Europie i trzeci od końca na świecie

sobota, 20 grudnia 2014

kto jest bardziej okrutny ?

społeczeństwo nie akceptujące homoseksualistów ? homoseksualiści nie akceptujących tych niepięknych ?


tak wróciło, powinno być za pierwszym razem czymś więcej niż tylko ankietą, ale tak wyszło. 

Czytając profile na portalach randkowych zastanawiają mnie niektóre opisy o sobie i kogo szukam. Czasami można przeczytać takie ciekawostki, że  nabycie depresji gwarantowane. Egocentryzm do potęgi i wymagania jak dla modela YSL lub CK, tylko że wygląd to jest kilka minut. Później jest proza życia i przydałoby się o czymś pogadać, milczenie jest złotem, ale nie zawsze. W show telewizyjnym jurorzy chcą nam udowodnić, że model musi mieć coś więcej niż wygląd. Jest to prawda tym czymś jest tupet i odwaga nazywana charyzmą. Bo my Polacy jesteśmy tak zakompleksieni, że nawet jak się przebieramy w miejscu do tego przeznaczonym to wykonujemy ciekawe piruety, aby się okryć i szybko przebrać.
Moje dalsze przemyślenia z portalowej obserwacji jest wykluczenie przez wiek. Rozumiem, że trudno się z kimś rozmawia komu rozpadł się świat bo nie zobaczył teleranka, funkcjonował w rzeczywistości z dwoma kanałami TV, ale z drugiej strony trudno mi uwierzyć że wszyscy czterdziestoletni są sparowani i żyją długo i szczęśliwie. Dlaczego ktoś tworzy profil bez zdjęcia. Boi się innych, że go zdemaskują zrobią mu publiczny coming out, wtedy chyba sami się też ujawnią? Może błądzę ? 
Może przejaskrawiam, ale dochodzę do wniosku, że największymi wrogami gejów są inni geje. Ogłoszenie o chęci kupna samochodu jest bardziej przyjazne, niż niektóre profile. Prezentowane w opisach przypominają trochę klienta, który poszedł do komisu i chce nabyć nowy , nietłuczony ze wszystkimi nowościami techniki samochód. Ciekawe miejsce. 

 

czwartek, 18 grudnia 2014

o naprawie Rzeczypospolitej

na poważnie przed Świętami ? Czy to wypada ? Mam nadzieję, że będę to kroplą drążącą kamień.

Wbrew temu co wielu myśli polityka i ekonomia to jedne z trudniejszych nauk. Można przeczytać sporo książek, pochodzić na studia, napisać i obronić pracę magisterską i naprawdę wiedzieć nie wiele więcej od gospodyni domowej, która pilnuje rachunków stałych i kombinuje na wydatkach zmiennych jak zaoszczędzić , aby pokryć wydatki nadzwyczajne. Gospodyni Domowa to niekoniecznie kobieta, chociaż w przeważającej większości tak i ja proszę o szacunek dla tych osób bo zakres ich kompetencji przeskakuje niejednego Dyrektora, a na pewno Posła.

Posłowie dla mnie to coraz częściej zakompleksione miernoty, które nie zasługują na żadne apanaże , które dostają. Ich samozachwyt jest tak wielki, że ze względu na swoją PYCHĘ, co chwila zaliczają wpadkę . Dla mnie, nie ma dyskusji co zrobić z delegacjami posłów nie tylko tych trzech z Madrytu, wszystkie diety do natychmiastowego zwrotu , wszystkie wydatki bez rachunku do natychmiastowego zwrotu, żadnych ryczałtów. Nie ma potwierdzenia poniesienia wydatku, nie ma zwrotu. Tylko ministrowie rządu i Kancelarii Prezydenta, mogą otrzymać zwrot za wydatek za nocleg w pięciogwiazdkowym hotelu. Parlamentarzyści trzy gwiazdki, poseł chce wyższy standard płaci sam. Dopóki posłowie nie zapracują na wyższe minima społeczne, nie mają prawa wmawiać nam, że ich pensje to jakieś wszawe grosze i za to nie da się żyć. Za jeden tysiąc sześćset złotych naprawdę Panie Ośle też nie da się żyć.

Poseł Pawłowicza za jedzenie na sali plenarnej Rzeczypospolitej Polski usunąłbym natychmiast ze wszystkich komisji na trzy miesiące , zabrałbym połowę wynagrodzenia przez sześć miesięcy za obrazę Majestatu Rzeczypospolitej Polski. To samo powinno spotkać Posła , który krzyknął "spierdalaj kurduplu". Nie sympatyzuje z Posłem Kaczyńskim, ale został wybrany przez naród i szacunek okazywany jemu, jest okazywaniem szacunku jego wyborcom. Chociaż poseł Kaczyński nie zasługuje na niego, za to że nie okazuje go Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej

Dlaczego piszę o naszym parlamencie, szlag mnie dziś trafił gdy z taką lekkością wysłali w jasną cholerę "ustawę o związkach partnerskich". nie mam chłopaka więc nie powinno mnie grzać, ani ziębić. Tylko ja nie patrzę na świat, tak jak mi w zeszłym tygodniu zarzucano w pewnym felietonie  "gazety.pl" o mało empatycznych czterdziestolatkach, nie interesujących się niczym poza forsą na spłatę raty kredytu we franku szwajcarskim.
Ta ustawa była ważna dla pięciu procent społeczeństwa , a zgodnie z zasadami matematyki i logiki , ci ludzie to nie samotne wyspy tylko powiązani więzami krwi , a zatem i prawa minimum z dwoma osobami, czyli sprawa dotyczy plus dziesięć procent. Wbrew temu co niektórzy myślą to 3,6 mln wyborców bez osób homoseksualnych.  Wierzę, że dziś wygraliście bitwę, ale jeszcze nie wiecie, że przegraliście wojnę.

Tym co dotarli do końca gratuluję i przepraszam za politykierstwo. Ostatnio zastanawiam się nad drugim blogiem, gdzie będzie tylko ekonomiczno-politycznie. Może w nowym roku. Tylko czy blogi mają sens.

wtorek, 16 grudnia 2014

przygotowania do świąt

wściekam się na wszech ogarniający konsumpcjonizm, na zmuszanie mnie do kupowania prezentów. Jeden plus w mojej rodzinie tylko nieletni otrzymują prezenty, a jak znam życie jeszcze kilka lat i obudzi się w nas nasza prehistoryczna szkocka krew i za kilka lat obniżymy granicę na podstawie biologicznej dojrzałości seksualnej (przepraszam purytan ale nie wiem jak nazwać starsze nastolatki). Jeżeli dziś jedenastolatek jak mu wygodniej chce mieć prawa dorosłego człowieka, o obowiązkach pomyśli jak skończy osiemnaście lat.
Wściekam się na kupowanie choinek , dekoracji i zbyt dużej ilości jedzenia. To tylko dwa i pół dnia ile można w tym czasie zjeść. Podobno rekordziści są w stanie przytyć w te dwa i pół dnia sześć kilo. Ludzie ratunku, jak można tyle zeżreć.
Piana mi z ust leci, a i tak kupiłem prezenty dla dzieci, czyli tych poniżej lat dziesięć. Niby nie ma magi świąt , a kupiłem kilogram cukierków, żeby ładnie wyglądały na stole. Dodatkową dekorację też kupiłem. Jeszcze zostało kilka dni do świąt i zastanawiam się  w czym jeszcze ulegnę.
Magia świąt ? Głupota ? Czy za dużo forsy, jak mawia moja matka ?


poniedziałek, 15 grudnia 2014

świat zatacza koło, ale jest w innym miejscu

sto lat temu były popularne kluby dla Panów rozmawiało się o biznesie, polityce, paliło grube cygara i piło mocne alkohole. Super mieli Ci Panowie , zwykle bardzo zamożni nie parający się pracą, raczej żyjący z odziedziczonego kapitału zdobytego raczej w formie nadania jeszcze w poprzednich wiekach. W tych klubach Pań nie było, nawet jako obsługa. Chyba, że jako  bardzo specyficzna obsługa. Damy miały wstęp wzbroniony. 
Przez ostatnie sto lat zmiany społeczne ruch sufrażystek, później ich córek feministek , dwie wojny światowe, właściwie zlikwidował kluby dla Panów, chyba że GoGo, ale z tego co wiem nie zakazaliby wejścia odważnej Pani napić się drinka. Może Panowie byliby trochę zakłopotani zwłaszcza gdyby za krawat wyciągała swego męża z przybytku. 
Dziwne, ale rozmowa z sąsiadką uzmysłowiła mi, że powstaje coraz więcej miejsc w przestrzeni publicznej tylko dla Pań . Nie ma klubów fitness tylko dla mężczyzn, to że niektóre mają małą ilość klubowiczek to całkiem inna sprawa niż klub fitness tylko dla Pań.Seanse filmowe tylko dla Pań lub mam są, a tylko dla Panów, ojców brak w sieciowych kinach. Jest wiele akcji organizowanych pod hasłem "tylko dla Pań", żeby Panie zaktywizować. Może to i dobrze, ale czy przypadkiem nie jest tak, że Panie nie tylko rozwaliły zastany porządek, zabrały nam facetom zabawki, a teraz stwierdziły, że będą się bawić same i nie potrzebują facetów. 
Na koniec taka mała dygresja z firmowego spotkania, dlaczego ja bardzo często muszę być świadkiem publicznego kastrowania facetów przez kobiety. Wódka trochę ogranicza pole logicznego myślenia, ale dorosły facet chyba chciał mieć kobietę , żonę a nie matkę, która przypomina mu co chwilę "ale ty już nie pijesz", "ale przestań już o tej piłce", "przecież ty nie możesz tego jeść" oczywiście wtrącanie się w jego jakąkolwiek wypowiedź to w wypadku niektórych Pań odruch bezwarunkowy i czym bardziej nie na temat tym lepiej "przyniesiesz mi torebkę, bo tam chusteczki, a zapomniałam"

niedziela, 14 grudnia 2014

może za kolejne 25 lat

gratuluje Tym wszystkim co się poznali przez portale randkowe i byli ze sobą dłużej niż jedna randka. Jeśli nawet to jest teraz historia , a spotykaliście się przez kwartał lub dwa i było miło, to pielęgnujcie te miłe wspomnienia zapominając o tych złych.
Nie mam szczęścia do poznania, kogoś ciekawego w ten sposób może jest to forma kontaktu nie dla mnie. Nie zaczynam wymiany myśli raczej czekam na inicjatywę strony drugiej. Zapewne to źle. Pomimo szczególnego przypadku mam swoje wymagania, przede wszystkim "miej mózg", żebyśmy się nie zanudzili na śmierć. Co dla wielu jest dziwne, ale nie jestem "lelum polelum" może fizycznie nie spełniam żadnego szybkiego jedno hasłowego określenia faceta jak na przykład "facet zaczyna się od metra osiemdziesięciu", ale jestem nim bo podejmuje decyzje i mam świadomość poniesienia konsekwencji tych decyzji.

Nie wiem dlaczego ostatnio zaczepiają mnie profile bez zdjęcia, czasami z dziwną grafiką. Sami po jakimś czasie wychodzą z inicjatywą spotkania i kiedy otrzymują zgodę, milczą. Korespondencja umiera. Rozumiem, że ktoś nie jest gotowy aby się ujawnić, żyje w strach że jak toś się dowie to świat się wywróci do góry nogami. Sam jestem przeciw ujawnianiu się w pracy czy szkole, tak jak nie podoba mi się obnoszenie życiem prywatnym przez hetero. Dlaczego , ktoś opowiadając o swoich wakacjach mówi "byliśmy z mężem (żoną) na Cyprze , wróciliśmy w niedzielę" zamiast "byłem na Cyprze"

Odnoszę wrażenie, że z mojego żywota jeszcze będzie jedna społeczna rewolucja, ona powoli się dokonuje. Będzie łatwiej poznać kogoś homo w rzeczywistości nie tylko w sieci. Bo zniknie strach przed innością. Szczerze ten kraj w ostatnich latach to kociołek, w którym dochodzą kolejne rewolucje społeczne.

Jeśli chodzi o moje poszukiwania to szukam tylko kumpla do podróży , jeśli zmieni się to w coś ważniejszego dla mnie i dla niego to będziemy szczęściarzami jakich mało, jeśli nie to grunt żebyśmy dali radę spędzić z sobą dwa tygodnie raz na pół roku.

Gdyby ktoś chciał wyskoczyć z komentarzem "To ty nie masz kumpli, z którymi mógłbyś pojechać na wakacje" to uprzejmie informuję mam kumpli nawet o dziwo trochę ich jest. Niestety dla mnie są szczęśliwie sparowani, a mi nie odpowiadają trójkąty. Preferuję siebie w parze, lub pojedynczo.


czwartek, 11 grudnia 2014

poniedziałek, 8 grudnia 2014

byle do 1 stycznia 2015

jeszcze nie mam oceny roku 2014 bo się nie skończył. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, bo jeszcze się coś wydarzy i dopiero będzie. Strach się bać. Natomiast wiem co mnie jeszcze czeka do końca roku.

Impreza firmowa w najbliższy weekend. Mam spore obawy co do tego wydarzenia. Idę bo wypada, ale nie wiem ile to mnie będzie kosztować nerwów. Zapewne więcej niż jeden dzień w pracy. Znowu będzie głupia mina do złej gry.

Spędzanie Świąt z rodziną, czyli jedzenie bez umiaru, oglądanie TV z rodzicami bez umiaru i rozmowy zapchaj dziurę, a  do tego wszystkiego piszczące dzieciaki brata.

Planów na Sylwestra brak, czyli nuda. Zwariować lub się zastrzelić.

Muszę odświeżyć podstawowy bufecik singla sporo czekoladek, różnych firm. Zwłaszcza te w różowym sreberku z wisienką, marki nie podaję bo mi nikt nie płaci za reklamę. I kilka butelek alkoholi zaczynając od kilku procent, a kończąc tak w okolicach pięćdziesięciu.

Po za tym praca.

W grudniu wszyscy stają się bardziej rodzinni i single mają podwójnie przerąbane. Wszyscy są zajęci przygotowaniami do świąt, czyli szlaban na spotkania towarzyskie z kolegami. Następnie mordowanie się z odpowiedzią wszystkim z rodziny "Dlaczego jesteś sam". Super

   

piątek, 5 grudnia 2014

samobój

tak nazywa się gola uzyskanego dzięki strzałowi zawodnika, drużyny, która traci gola.

Decyzję biskupów w sprawie poparcia marszu w dniu 13 grudnia, właśnie tak oceniam. W Polsce około dwadzieścia cztery procent sympatyzuje z organizatorami marszu, dwadzieścia sześć jest przeciwko, a niestety pięćdziesiąt procent milczy. Z wygodnictwa ? Tego nikt z nas nie wie. Czy to jest to samo pięćdziesiąt procent , które uważa się za katolika tylko niepraktykującego.

Chciałbym przywołać biskupów do porządku. Chciałbym, żeby zajeli się pracą społeczną, a nie agitacją polityczną. Niestety co ja mogę, nic . Nikomu nie jestem wstanie przemówić do rozsądku. Może tylko wywalić tutaj lawina hejtu.

Kilka lat temu , usłyszałem jak ksiądz na tacę zebrał zero zloty, bo tydzień wcześniej powiedział o swoich sympatiach politycznych i co powinien zrobić uczestnik mszy. Wydarzenie miało miejsce w poznańskiej parafii. Ponieważ poparcie wyraził arcybiskup, najlepiej zabrzmiałby bunt w ich arcybiskupstwie. Zrozum mnie dobrze. Jeśli potrzebujesz udziału w niedzielnej mszy, to bierz w niej udział. Jeśli musisz dać na tacę, a się nie zgadzasz daj trzy grosze, jak biblijna wdowa,. ;)

czwartek, 4 grudnia 2014

kto wiatr sieje, ten zbiera burzę

nie raz pisałem, że zmieniam firmy czasami częściej niż co niektórzy płaszcz na zimę. Nowe miejsca inni ludzie, a zachowania międzyludzkie takie same.

Zaskakuje mnie ciągle, chęć wielu osób do plotkowania o swoim szefie. Sprzedawanie mi ciekawych historii z odległych czasów, kiedy mnie tu nie było. Zwykle dawne odległe czasy były o wiele lepsze niż dziś. W tych dzisiejszych czasach jest gorzej bo praca jest mierzona i oceniana, a kiedyś z szefem czyli np Krzyśkiem można było pogadać, a teraz trzeba się anonsować do Pana Prezesa. Te opowieści przypominają mi pewne opisy z "Przeminęło z wiatrem". Scarlet to nudziło, irytowało mnie również, uśmiecham się bo muszę bo nie chcę zrażać niepotrzebnie ludzi. Najchętniej powiedziałbym "co ty do mnie gadasz, po co to komu". Po co wspominać dawne lepsze czasy jeśli już nie wrócą. Krzysiek szef opowiedział wam o sobie zapewne trochę za dużo i dziś może tego żałuje.

Wątek standardowy tych plotek, to żona szefa. Biedna kobieta. Obiekt zawiść innych zwłaszcza kobiet, bo ona ma "łatwiej, lepiej niż ja, wieloletnia pracownica tej firmy" , a co ona takiego robi. Udało jej się go złapać na męża.

Drugi wątek tych plotek, to najładniejsza dziewczyna według oceny innych pań. Panowie by spadli z krzesła z wrażenia, która wygrała tytuł Miss Firmy. Posądzana jest o nieuctwo, brak wykształcenia i oczywiście o najdłuższe nogi w firmie i że pracuje bo podoba się szefowi. Gdyby jego żona wiedziała dlaczego ona pracuje to jej dni byłyby policzone. Zabawne , może jako facet oglądający się za facetami nie potrafię dobrze ocenić kobiecej urody, ale ta najpiękniejsza nie zawsze jest najpiękniejsza. Może jako facet wykonujący mało męski zawód nie jestem wstanie ocenić wszystkich kwalifikacje zawodowych tej firmowej piękności, ale jestem wyczulony na umiejętność przestrzegania zasad dobrego wychowania.

Trzecia firmowa plotka dotyczy donosiciela, to jest jedyna plotka, którą lubię i postrzegam jako dobrą informację. Jeśli na firmę patrzy się jak na miejsce do zarabiania pieniędzy i uczenia się czegoś nowego wszelkimi formami komunikacji. To właściwie zidentyfikowany donosiciel jest najlepszą formą komunikacji z Prezesem. Ja zachowuję twarz, on zachowuje twarz i donosiciel jest ważny i potrzebny. Wskazuję swoje potrzeby nie narażając się na odmowę przełożonego. Przełożony wykazuje się inicjatywą w polepszeniu mi życia w firmie w tempie rozwoju firmy. Nie ma konfliktu między nami nie ma konfrontacji gdzie ktoś czuje się zwycięzcą, a ktoś pokonanym. Zabrzmiało to makiawelicznie, ale to o wiele lepiej niż naiwnie.

Nie wierzę, że w wielkich zachodnich korpo tego nie ma. Jest włażenie w dupę i dawanie dupy w zależności czego pragnie szef. Prawda jest taka, że ploteczkami zajmują się Ci co czują się najsłabsi w zespole chociaż ich pozycja jest wysoka, czasami o wiele za wysoka. Wbrew temu co wielu dwudziestolatków twierdzi, oni nie awansują nie dlatego, że struktura organizacji jest zabetonowana, oni nie awansują bo nie mają odwagi zakwestionować zastanego porządku. Musieli by się wykazać zdolnością racjonalnego, logicznego myślenia, a o to coraz trudniej.

na koniec ładny obrazek, nawiązujący do tytułu wg googla, nie rozumiem jego skojarzenia

niedziela, 30 listopada 2014

We love Poznań

tytuł zarżnąłem z programu bardzo lokalnej telewizji , który uwielbiam obcokrajowcach mieszkających w Poznaniu przez chwilę lub na dłużej . Moim zdaniem oddaje bardzo postawę mieszkańców tego miasta, potwierdziła mi to już jakiś czas temu pewna Łodzianka, mieszkająca od kilku lat w Poznaniu.

Zastanawiam się co najbardziej spowodowało, ze mieszkańcy Poznania , postanowili wybrać lepszy model.
Moim zdaniem i to jest moje niekonsultowane z nikim zdanie. Były Prezydent miasta Poznania popełnił trzy błędy:
1. Golgota Picnic  - Poznaniacy moim zdaniem są bardzo dumni ze swego miasta i trudno znoszą krytykę miasta, a tym bardziej drwinę. Jesteśmy miastem kupców, ludzi interesów, możemy nie rozumieć artystów, ale dla dobrego samopoczucia będziemy kiwać głową, klaskać, a nawet za ciężkie pieniądze fundować im miłą zabawę.
2. Klerykalizm - w Poznaniu chodzi się do kościoła , ale nie zawsze się go słucha. Ta msza na rozpoczęcie roku akademickiego , była pod ortodoksyjna publiczkę niestety ponad siły Poznaniaków. Trzeba zrozumieć Poznaniaków, tutaj kościół będzie broniony przez Poznaniaków, pod warunkiem wykonania ciężkiej społecznej pracy. Leni wyciągających rękę po miejskie pieniądze nie bardzo się lubi.
3. Pocałunek śmierci - nie rozumiem idei poparcia prezydenta przez posła Gowina, nie rozumiem poparcia przez kandydata PiS na Prezydenta. Nie trzeba być politologiem, żeby być świadomym negatywnego oddziaływania posła Gowina na wyborców. Zastanawiam się ile osób to wystraszyło.

Może ja się mylę, w opisywaniu tych błędów Prezydenta Grobelnego. Może przegrał bo się znudził mieszkańcom i tak namieszał w obietnicach z wybudowaniem tramwaju na Naramowicę, że gdyby miał świadomość przegranej to obiecałby mieszkańcom metro z Naramowic do centrum miasta.

Za Prezesem PiS po lewej stronie stało ładne ciacho na konferencji w Warszawie, ktoś kojarzy takie młode ;)

wtorek, 25 listopada 2014

samobójcy na zebrach i rowerach

przed pierwszym listopada napisałem jak postrzegam polskich użytkowników dróg. Tych za kierownicą nazwałem mordercami, chociaż zgodnie z literą prawa powinienem ich nazwać zabójcami. Nie mieli takiego zamiaru, nie dostrzegli konsekwencji swego nienormalnego zachowania na drodze.

Jakiś tydzień, temu poruszając się po mieście samochodem późnym wieczorem , stałem na światłach na przeciwko szpitala przy ulicy Szwajcarskiej na lewoskręcie z z rowerzystą po lewej stronie. Zgodnie z kodeksem drogowym zajmując tą pozycje rowerzysta powinien skręcić w lewo. Ponieważ krzyżówka jest sporawa postanowiłem zwolnić moje mechaniczne rumaki do takiego stopnia, aby ułatwić mu pokonanie tej krzyżówki i to była najmądrzejsza rzecz jaką zrobiłem chyba w ostatnich pięciu lat ponieważ młody rowerzysta pojechał prosto , również prosto przed maską mojego samochodu, jeśli miał zamiar jechać prosto powinien stać po prawej stronie mojego samochodu. Byłem mokry z przerażenia, żeby inny kierowca jadący prosto nie zahaczył o niego. To było naprawdę nieodpowiedzialne zachowanie ze strony rowerzysty.

Dlatego gdy usłyszałem dzisiaj w radio, że parlamentarzyści chcą uchwalić zmianę w kodeksie o ruch drogowym o uprzywilejowaniu pieszego na pasach to zamarłem ze strachu. Co z tego, że pieszy lub rowerzysta ma pierwszeństwo jeśli zostanie uderzony przez samochód nawet jadący z prędkością pięćdziesięciu kilometrów, mam nadzieje że przeżyje, ale zostanie KALEKĄ*.

Będzie mniej atrakcyjny(a) dla swojej dziewczyny (chłopaka), tylko w serialach dla kur domowych takie sytuacje nie zmieniają niczego.
Będzie miał problemy z wejściem do pubu, muzeum , teatru , a nawet urzędu. W tym kraju dla niepełnosprawnych najlepiej są przystosowane centra handlowe, ale żeby tam odczuwać radość trzeba mieć pieniądze.
Będzie miał problemy z samodzielnym załatwieniem potrzeby fizjologicznej, umyciem się.
Dzisiaj zdejmuje Ci ktoś spodnie, spódnice i pomaga usiąść na sedesie. Oczywiście nauczysz sobie radzić , tak od razu? Nie oszukuj siebie i mnie. Ani ja ani Ty nie jesteśmy wstanie przewidzieć skutków wypadku.
Jeśli myślisz o korzyści z odszkodowania to niestety jesteś bardzo niedojrzały. Moim skromnym zdaniem nie ma ceny , którą ma sprawne ciało.

Dlatego, pomysł przywieziony z zagranicy przez polskich posłów uważam za głupi, może za kilkanaście lat odważyłbym się wprowadzić taki przepis. Bo my powoli jesteśmy coraz lepsi w swoich zachowaniach wobec drugiego człowieka, ale na pewno nie potrzebujemy do tego regulacji prawnej tylko fajnych akcji społecznych . Chociażby siermiężnych jak mój pomysł "jestem kulturalnym kierowcą i staje przed pasami gdy widzę pieszych" ,

* zaznaczyłem słowo, które najchętniej usunąłbym ze słownika języka polskiego, najbardziej mnie boli.

a obrazek do posta, czyż nie jest wymowny, to naprawdę piękna dziewczyna i zapewne wartościowa to dlaczego jej towarzysze na zdjęciu mają dziwne twarze.






niedziela, 23 listopada 2014

wygrać , przegrać

nigdy nie lubiłem przegrywać i nadal nie lubię. Wkurza mnie to, że nie byłem najlepszy, że byłem słabszy od kogoś. Lubię wygrywać, tylko sprawia mi to coraz mniej radości.

Nie wiem dlaczego tak jest, że dla mnie bycie najlepszym uczniem, studentem lub pracownikiem było bardzo ważne. Czasami byłem szczęśliwy, że byłem na podium nie liderem.

Dzisiaj dostrzegam, że o wiele bardziej ważniejsze jest dla mnie udział, uczestnictwo w wyścigu niż wynik. Jestem w stanie pogodzić się z przegraną niż z brakiem rywalizacji. Niestety coraz mniej osób chce rywalizować. Chce wystąpić w zawodach. Bardzo często ta rywalizacja jest jeszcze większym nieporozumieniem. Zawodnik w wadze ciężkiej ma rywalizować w wadze muszej. Wygrana w takich zawodach nie sprawia mi przyjemności.

Większość chce dożyć do piątku , byle do końca tygodnia najlepiej nic nie robiąc. Filozofia nie narobić się, a zarobić była i jest obecna w naszym społeczeństwie od zawsze. Najlepsi są Ci co ukrywają się całe życie za kogoś plecami, najpierw rodziców, potem kolegów w pracy.


środa, 19 listopada 2014

płeć przedsiębiorstwa

czy przedsiębiorstwo ma płeć ? Jest męska , żeńska czy nijaka ? Co decyduje jaką ma płeć ? To kto siedzi w zarządzie przedsiębiorstwa? Może branża w jakiej działa ? Trochę tak , bo trudno byłoby aby struktura kopalni była pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, raczej więcej jest mężczyzn. Jeśli struktura kopalni jest pięćdziesiąt na pięćdziesiąt to czas składać wniosek do sądu o upadłość bo znaczy to tylko, że prezes spółki za dobrze się bawi z paniami z administracji.

Moje doświadczenie zawodowe pozwala mi stwierdzić, że przedsiębiorstwa, a właściwie miejsca pracy mają płeć Pracowałem i w takich, których dominowała filozofia pracy żeńska i w takich gdzie obowiązywała filozofia pracy męska.

Uważam, że faceci w pracy są jak komandosi zdeterminowani na zrealizowanie zadania przy czym w organizacji żeńskiej więcej jest w nich z goryla, który waląc w swoją klatę ciągle przypomina wszystkim samicom o ostatnim sukcesie. W organizacjach o pierwiastku męskim zachowują się jak wilkołaki  chcące udowodnić, że mają prawo nazywać się  Betą, bo kto jest Alfa w tym stadzie wszyscy wiedzą.

Kobiet zawsze chcą być księżniczkami  najpierw tatusiów, potem mężów więc dlaczego nie miałyby być w miejscu pracy. No kto im zabroni . I tutaj jest bardzo zabawnie, ponieważ większość z nich pretenduję do roli księżniczki na ziarenku groch niestety tak się nie da. I dlatego w przedsiębiorstwach o pierwiastku żeńskim większość z was staje się Diabolinami, chociaż chciałybyście być postrzegane jako Waleczne Meridy. Natomiast w przedsiębiorstwach o dominującym pierwiastku męskim większość zachowuje się jak Królewna Śnieżka na wasze szczęście zarządy spółek są mniej liczne niż banda krasnoludków, chociaż chciałybyście być postrzegane jako ....wpisz według własnego uznania.
Tak naprawdę większość z Was jest jak Kopciuszek marzy o balu, ale nic nie robią tylko czeka na dobrą wróżkę co zamieni dynię w limuzynę, a bal odbędzie się w najlepszym hotelu lub biurowcu w kraju bo w mieście to trochę za mało, aby zrobić wrażenie na koleżankach.

Post dedykuję czytelniczkom focha.pl, które najpierw ogoliły facetów dokładnie wszędzie, a teraz dziwią się że wyglądają jak chłopcy i co gorsza zachowują się jak chłopcy w krótkich spodenkach. Autorom reklam środków czystości. I paniom dyrektor, z którymi miałem przyjemność i nieprzyjemność pracować we Wrocławiu.


czwartek, 13 listopada 2014

Polityka nie jest taka prosta

w tym tygodniu miałem dwie rozmowy z sympatykami PiSu oczywiście dotyczyła sławetnych podróżników do Madrytu. Zwolenników PiSu  media wrzucają do jednego worka , standardowy sympatyk to Pani w moherowym berecie słuchająca Radia z Torunia.
 Dlatego wybaczcie mi mój spory szok kiedy Pan w podeszłym wieku prowadzący od lat biznes w tym kraju i wykorzystujący wszelkie efekt tarczy podatkowej przyznał się, że popiera PiS i współczuje Prezesowi głupoty pracowników i doradców, którzy pozwalają sobie na takie wybryki. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że kompletnie nie rozumiemy obawy Prezesa przed profesor Staniszkis. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że trzej podróżnicy nie wyznają żadnych zasad i są jak zgniłe jabłka nie ważne w jakim byliby koszyku narobiliby smrodu, a Prezes chyba ma  słabość do pucołowatych młodych chłopców. Adaś jak zaczynał przygodę z polityką był przed trzydziestką. Starszy Pan, ani razu nie użył argumentu w ich obronie, że inni politycy robią tak samo, a nawet gorzej.
Drugą osobą była Pani, która kreuje się na osobę światową inteligentną, praworządną i chcącą zrealizować wszystkie obowiązki wobec państwa jak należy. Jest tylko jeden problem on sama nie rozumie pojęć, których używa ustawodawca. Jej skrupulatność zarżnie organizację i jeszcze mogę być bez pracy przez jej ślepą wiarę. Prawo trzeba umieć stosować , a moim bohaterem nigdy nie był Mitch McDeere tylko Avery Tolar* , który powiedział "że nigdy nie złamie prawa, tylko nagnie je maksymalnie do swoich potrzeb". Pani oczywiście w obronie trzech podróżników użyła trzech argumentów:
1. czy ja myślę, że inni posłowie tego nie robili,
2. jakoś za zegarki poseł Nowak nie stracił mandatu i nadal bierze wynagrodzenie posła,
3. dlaczego Tusk na to pozwolił ,
z tym trzecim argumentem to się pogubiłem i odechciało mi się z nią rozmawiać.

Polityka nie jest prosta, ale wybory samorządowe są najłatwiejsze w obsłudze. Małe gminy są jednomandatowe i można wyrzucić radnego , wójta lub burmistrza trzeba tylko chcieć zorganizować się w małej społeczności. Powiem coś naprawdę okrutnego, gdyby w jakiejś małej gminie spotkali się kumple z jednego rocznika szkoły podstawowej daliby radę to zrobić. Panowie Burmistrzowie zajmujecie stołki bo obywatele nawet nie są świadomi jaką mają władzę. W dużych miastach Prezydenci są wybierani według zasady jednomandatowej. Problem jest tylko z radnym do sejmiku powiatu i województwa, ale kto zabroni oddać na to nieważny głos. Nie jestem alfą i omegą nie znam się na wszystkim. Mam wątpliwości, czy więcej w zaistniałej sytuacji moje państwo ma wydać na zbrojenia czy na szkolnictwo, ale wiem czego potrzebuje moje miasto. Sprawa nie dotyczy mojego osiedla, mojej dzielnicy tylko miasta. Popieram budowę linii tramwajowej na Naramowice. Mieszkający tam ludzie muszą mieć alternatywę w szybkim dotarciu do centrum miasta. Jeśli nawet za cztery lata nie będzie to zrobione, to tym gorzej dla tych co to obiecali.

"Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego" - W. Churchill.
I dlatego podejmuje decyzje, nawet jeśli to będzie błędna decyzja. Nie pójście na wybory to jest dopiero błędna decyzja.

* bohaterzy Firmy - J. Grishama - cytat jest z mojej marnej pamięci.

wtorek, 11 listopada 2014

o majestacie Rzeczypospolitej z okazji jej święta

dziś z okazji święta zjadłem kilka rogali.  Trzeba zwiększać PKB i zmniejszać bezrobocie. W moim osiedlowym sklepiku znów z okazji dnia bez handlu pracuje młody uroczy bardzo miły chłopiec . Wysoki dryblas bardzo ładnie się uśmiecha i jest taki trochę miękki ;).

Współczuję trochę Warszawiakom. Mam nadzieję, że po raz kolejny Państwo nie pokaże dziś swej niemocy  i nie dopuści do burd na ulicach, które fałszywie nazywane są "marsz patryjotyczny".  Jak sobie nie dadzą rady to właściwie się nie zdziwię, doradzam pewnej stacji telewizyjnej parkować daleko od miejsc starć, bo może być problem z OC i AC, a najlepiej nie pokazujcie tego wcale. 

W obronie majestatu Rzeczypospolitej , chciałbym podzielić się z Wami moimi poglądami na wielkie oszustwo jakie dopuścił się Jarosław Kaczyński wywalając ze swojej partii Artur Hofmana lat 34 , od 9 lat poseł RP; Mariusz Kamiński lat 36, od 7 lat poseł RP; Adam Rogacki lat 38, od 9 lat poseł RP. Co z tego, że posłowie może zwrócą za ten jeden wyjazd niesłusznie pobrane zwroty poniesionych kosztów rzekomych wyjazdów służbowych, chociaż to był wyjazd weekendowy z żonami. Jak prawdopodobne jest to, że robili to od lat regularnie. Co z tego, że ich wyrzucono z partii nie z parlamentu . Do końca kadencji jest jeszcze trochę pensji do pobrania i na pewno będą łazić po wszystkich stacjach, aby swoje złodziejstwo nazwać pomyłką w rozliczeniach. Bo kto ich zatrudni. Jak ponad rok temu w firmie, której pracowałem pracownica nie rozliczyła się ze stu złotych to szef nakazał sprawdzić wszystkie rozliczenia za trzy lata wstecz, a i tak się skończyło to powiedzeniem "do widzenia, straciliśmy do Pani zaufanie". Mój kolega pracuje w pewnej firmie gdzie Prezes tłumaczy się właścicielowi z każdego wydatku z karty służbowej i jakby coś się nie zgadzało to by usłyszał "do widzenia". Niestety coraz bardziej wątpie czy dożyję czasów, że poseł, senator lub radny będą myśleć o sobie jako o zatrudnionym przez społeczeństwo, które pomimo że umowa została zawarta na czas określony w przypadkach skrajnych może rozwiązać tą umowę w trybie natychmiastowym.

Dlaczego Was tym zanudzam, bo już wczoraj w programie T. Lisa Pan Prezydent RP cały incydent szorował szczątka złożoną z  frazesów i wmawiał, że to był incydent i inne cuda wianki i mamy się cieszyć jaką cudowną mamy władzę.   

Chciałbym, żeby frekwencja w najbliższą niedzielę była wyższa niż była dotychczas i żeby małe społeczności zrobiły małe jesienne porządki z lokalną władzą i trochę przewietrzyły gabinety Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów, bo jeśli nie my to kto zrobi porządek z przyspawanymi do foteli nierobami łamiącymi prawo i jeszcze uzurpującymi sobie prawo do oceniania sobie zwykłych ludzi. Oni wmawiają nam, że mają kompetencje których ich kontrkandydaci nie mają. Ja się pytam jakie to są kompetencje, rozdawanie rodzinie i kumplom stanowisk?

Na koniec żarcik idealnie opisujący sytuacje
- Dlaczego sejm jest okrągły ?
- Widzieliście kiedyś cyrk kwadratowy.
 

niedziela, 9 listopada 2014

jesienne depresje

tak ładnej i ciepłej jesieni dawno nie było. Jest dziesiąty listopada, a tu dopiero było kilka zamglonych poranków. Niedziela rano odpoczywam piję kawę, po prostu chce się żyć, nie do końca. Dostrzegam zmęczenie. Nic mi się nie chcę, najlepiej ostatnio wychodzi mi piątkowe wyjście na jakieś picie i nie myślę o wodzie mineralnej, a na drugi dzień leczenie syndromu dnia poprzedniego. Na dodatek tym razem nocne spacery z rozpiętą kurtką przypłaciłem katarem i tak dalej.
Dostrzegam u siebie syndrom nic mi się nie chce, zrobię później, a jednocześnie targa mną wrażenie wegetowania. Oglądam sieczkę w telewizji. Czytam coś w internecie w tym Wasze blogi, które coraz rzadziej są aktualizowane niedługo nie będzie co czytać. Czytam książki , mam zaczęte chyba trzy z każdą gdzieś stanąłem i nie interesuje mnie co dalej, a może mam nieodparte wrażenie że wiem gdzie to zmierza więc po co tracić czas. Nie daję rady czymś nowym się zainteresować pociągnąć chęć poznania, żeby było ważne i przyjemne. Najchętniej udałbym się na wakacje gdzieś gdzie są takie widoki

niedziela, 2 listopada 2014

listopad

w roku są dwa miesiące kiedy sam z sobą nie mogę wytrzymać. Najchętniej zapadłbym w jakiś miesięczny sen i obudził się gdy będzie już po sprawie. Na moje szczęście w tym roku nie jestem w mieście nad Odrą, bo tam miałem wrażenie jakbym był bohaterem angielskiego serialu o Kubie Rozpruwaczu. Niestety w mieście nad Wartą też łatwo nie jest.

W minionym tygodniu poznałem kogoś nowego, wydaje się inteligentny takie robi wrażenie niestety hetero, ma żonę, dziecko  i wiecie jak mnie nazwał "Prowokator". Ponieważ inaczej rozumiemy to słowo poprosiłem go o definicję, co ma namyśli i udało mu się to w jednym zdaniu wyjaśnić o co mu chodzi, stwierdził " że mam tendencję do mówienia pewnych niepopularnych poglądów, tylko po to żeby sprawdzić czy druga strona potrafi myśleć i zauważyć wpieprzenia jej przeze mnie na przysłowiową minę" . Nieźle skrojony komplement, ale bez przesady, aż tak inteligentny nie jestem . Dlaczego poprosiłem o definicję, bo gdy usłyszałem to słowo, to miałem obawę porównania mnie do taniej celebrytki co musi pokazać nagą dupę, żeby zyskać kolejne lajki. Tylko w jednym miejscu publicznym można mnie zobaczyć nago i nie zamierzam kombinować z parawanem z ręcznika. W szatni siłowni, z której korzystam.

Spotykam młodych ludzi. Takich co ukończyli licea, lub ukończyli studia i smutno mi gdy słyszę, że nie mają bladego pojęcia kto może być pierwowzorem Francis Underwood i nie myślę, o rzeczywistości tylko literaturze i historii. Czasami mam wrażenie, że dla wielu młodych świat się zaczął kiedy się urodzili, właściwie kiedy nabyli pamięć.

Ostatnio zaprzątają moją uwagę misie ;)

środa, 29 października 2014

nadchodzi weekend morderców

nie lubię nadchodzącego święta, tego które wypada pierwszego listopada. Niestety tydzień przed nim też nie jest fajny. Nie mam na myśli pogody, przygnębiającej atmosfery, czy szaleństwa z kupnem setek tysięcy zniczy.
Idea święta, może być, tylko to co my z tym zrobiliśmy to "wypaczenia komunizmu", nasza rzeczywistość przy tym to tylko rechot historii.
O co mi się rozchodzi ?
Zwyczajnie o kierowców, którzy wypakowali po sam sufit zniczami i wieńcami tył swoich samochodów i nic kompletnie nie widzą, zwłaszcza kiedy zmieniają pas ponieważ normalnie nie są nauczeni używać do tego lusterek bocznych. Problemem są kierowcy, którzy ostatni raz jechali rok temu, no może na Wielkanoc.
Rozchodzi mi się o starsze osoby obładowane wieńcami, i reklamówkami, które w okolicach cmentarzy myślą że są pojazdami uprzywilejowanymi. Przecież ich widać i są z betonu i na pewno przeżyją przechodząc kilkanaście metrów od wyznaczonego miejsca. To takie miejsce na ulicy pomalowane na białe pasy i w tym okresie zwykle stoi w ich okolicach Pan w czapce z daszkiem nie zawsze fajnie wyglądający, często z brzuszkiem piwnym zwany Policjantem.
To nie jedyni grzeszni, którzy nie powinni rzucać kamieniem. Uczestnicy spotkań rodzinnych, którzy ostatni raz widzieli się na weselu i teraz z tej okazji wypiją jednego za miłe spotkanie. Uczestnicy spotkań firmowych z Halloween też nie są bez winy zwłaszcza jak imprezę kończą o trzeciej nad ranem, a na cmentarz jedziemy na dziesiątą.

Mały szatański zakład. W niedzielę o dwudziestej ilu pijanych kierowców policja złapie? Ile będzie wypadków? Kolejny tragiczny weekend. Obstawiam pijanych 700-800 , wypadków 400. Jak się pomylę in minus to będę pomimo tego szczęśliwy, a jak rzeczywistość mnie przerośnie no cóż żyć będzie trzeba dalej żyć, tylko jeszcze bardziej będę złośliwy w postrzeganiu rzeczywistości.


sobota, 25 października 2014

ja celebrytą ?

nie zapomnę jak jeszcze we Wrocławiu Pani z HR zwróciłem uwagę, że ktoś kogo imię zapomniałem , ma na pewno  łatwiej w zapamiętaniu mojego imienia bo ja jestem jeden taki oryginał. Chodziło mi o moją fizyczność. Pani była po psychologi, więc świetnie sobie radziła z tego typu zaczepkami z mojej strony. Zresztą dwa razy o ile dobrze pamiętam ratowała osoby zdruzgotane tym co powiedziały w moim kierunku i zapewne nigdy by niczego się nie nauczyły gdyby nie uzyskały szybkiej i ciętej riposty.

Dzisiaj miałem dwa szybkie przywitania z amerykańskim uśmiechem czyli , ktoś mi mówi dzień dobry  i widać, że mnie zna, a ja nic kompletnie dziura w pamięci. Praca, blok, siłownia ulubiony bar, restauracja skąd mnie znasz ?Ostatni raz widzieliśmy się rok, dwa , pięć lat temu, tylko proszę kuźwa nie wymagaj abym pamiętał nasze spotkanie sprzed dziesięciu laty na jakimś szkoleniu może jeszcze w Warszawie  I dlaczego do cholery musieliśmy się spotkać w jakimś centrum handlowym ? Żadnego dymku , żadnej podpowiedzi .

Ja Cebrytą ? Pośmiejmy się razem pozwalam. Za chwile będzie święto podczas którego naprawdę wiele razy odpowiem dzień dobry, bo komuś się wydaje, że jak raz staliśmy w kolejce do kasy to my się znam. Pamiętam, że jeszcze na początku dziwiło to mojego brata, dopóki sam nie padł ofiarą identyfikacji jako "brat celebryty". Dzisiaj nawet nie pyta "czy go znam?"


poniedziałek, 20 października 2014

rozczarowałem się

jest mi smutno, że tylko dwie osoby miały ochotę i odwagę zmusić swoje szare komórki do poszukania nonsensów pisanych w internetowych wiadomościach. Dla mnie największą bzdurą załączonej notki było, że "Polscy sadownicy produkują 17 tys ton jabłek i w związku z rosyjskim embargiem będą mieli problem ze sprzedażą 1 miliona jabłek ( czyli 1.000 tys ton), do których załadowania potrzeba 50 tys ciężarówek"

Autor tej wiadomości otrzymuje zaszczytna laur zwycięzcy i tytuł "Matematyka z Sianowa"

Pozdrawiam i miłego wtorku, dzięki Bogu poniedziałek już się skończył.

zdjęcie z tumblr.com

piątek, 17 października 2014

hejt sobie pouprawiam

prawie pod każdym artykułem w popularnych portalach zdarza się komentarz o złej odmianie słowa , niewłaściwej deklinacji, użycia słowa obcego pisanego fonetycznie. No po prostu polonista wie jak pisać tylko nie potrafi sam coś ciekawego napisać, więc ograniczy się do wskazania błędu. Samemu też zarobiłem kilka takich komentarzy i nie mam pretensji, a raczej było mi wstyd, że często nie do końca rozumiałem o co chodzi krytykowi.

Dlaczego i jakim prawem w naszym społeczeństwie jest przekonanie, że wykształcenie humanistyczne zwalnia z podstaw matematyki ze zwykłej algebry, może nie tak prostej jak dwa plus dwa ale, nie aż tak trudniej jak liczenie pochodnej z funkcji trygonometrycznej.

Poniżej załączam obrazek z bardzo popularnego portalu  i mam pytanie jaki jest tam błąd nawet nie matematyczny, ale logiczny.

Mam nadzieję, że kilku się odezwie, żeby nie psuć innym zabawy rozwiązanie proszę piszcie na adres e-mail. Jak nie będzie chociaż jednej odpowiedzi to powiem to co Danuta Szaflarska "Pora umierać"


mam nadzieję, że dacie radę to odczytać.

wtorek, 14 października 2014

Somewhere Over The Rainbow

czasami trudno napisać cokolwiek, nagle się nie potrafi nie umie i znikają blogi lub umierają Nie jestem gotowy na zakończenie tej części mojego szarego życia. Dlatego poratuję swoją niemoc twórczą fantastycznym coverem utworu, którego oryginału już nie wielu potrafi wskazać, a na dodatek jak się jest homofobem* to trochę dziwne jest go promować. ;)

jeśli chodzi o internetowe znajomości to jestem sporym ewenementem poznałem face to face więcej fajnych gości po przez blog niż po przez portale randkowe, ja tam raczej nie pasuję. Właściwie to ja raczej w większości miejsc nie pasuję, ale mówi się trudno.

* utwór wykorzystał w postaci innego coveru, gość przypisujący autorstwo Izrael -owi

czwartek, 9 października 2014

cyrk motyli

film przeznaczony dla widzów dorosłych, nie według metryki tylko według psychiki i umysłu. Osoby łatwo wpadające w egzaltacje proszone są o nie zamieszczanie komentarzy. 

 
Dlaczego umieściłem ?
Bo ktoś z kim rozmawiałem i do kogo ja mam wielki szacunek i właściwie otrzymałem od niego emocjonalnego kopa w pójściu do przodu wspomniał o tym filmie. ;)
Miłego oglądania. 

wtorek, 7 października 2014

w piątek będę w Warszawie

żeby nie było, będę w piątek w Warszawie, na szkoleniu w poważnej instytucji, która u wielu wywołuje drżenie kolan, przyspieszone tętno, płytki oddech i w ogóle stan przedzawałowy.Na mnie nie robią wrażenia szanowne Panie i Panowie, ale we mnie jest masochista. Tylko gdybym musiał zdać egzamin to może dopiero po odbyciu takiego spotkania, egzaminu po wyjściu z budynku za kolejnym zakrętem odreagowałbym w specyficzny sposób.
Bilet kupiony w obie strony, wlatuję, uczę się i wylatuję.
Gdyby jednak ktoś zgłosił racjonalną chęć spotkania, nie mówię nie. Chociaż piątek w Warszawie to dziwny pomysł zapewne większość znika do swoich Small City, a swoją drogą byłem zaskoczony gdy zobaczyłem gdzie mieści się ulica Złota "koniec świata Panie Popiołek"

przeminęło z wiatrem

rozsądek, samodzielne myślenie.

Wyjechałem na dwa lata z Poznania i mam wrażenie jakby piorun w mózgi mieszkańców tego miasta trafił. To jest jakieś inne miasto, jeszcze moment i będę się czuł jak John Connor pisząc ten blog ostatni myślący. W ostatnich sześciu miesiącach miało miejsce kilka żenujących, zawstydzających sytuacji .
1. Odwołanie Golgota Picnic jako powód podano brak możliwości ochrony artystów przed tłumem z kółka różańcowego wspartego łysymi bojówkami podobno kibolami Lecha Poznań
2. Seks w Zoo w wydaniu dwóch osiołków i szalona radna , która zapewniła pożal się bosze reklamę od Kamczatki po Alaskę
3. Odwołanie Koncertu Behemoth znowu ze strach przed Paniami i Panami z Kółka Różańcowego.

Przepraszam, ale po co szopka za grube miliony i organizowanie wyborów do samorządu i wybieranie Radnych jak nie rządzą tym miastem tylko udają, a jedyne o co im chodzi to forsa w postaci diety co miesiąc. Przecież to miasto powinno się już nazywać Kalifatem Katolickim. Przecież tym miastem rządzi Arcybiskup Gądecki "chłopcy nie są od sprzątania tylko dziewczynki", nie jest ważne jak brzmiała ta wypowiedź w oryginale, osoba na stanowisku publicznym nie pieprzy trzy po trzy tylko mówi językiem zrozumiałym i precyzyjnym gdzie trudno coś dorobić, więc po co wybierać Prezydenta Poznania jak czeka na decyzję z Arcybiskupstwa, ostatnio nawet msze organizuje. Najgorsze jest to, że tu nie ma alternatywy ja nie chce wojny z kościołem, ja żądam aby  "oddano Cesarzowi co cesarskie, a Bogu co boskie"

Nawet nie muszę się zakładać i czekać na wyniki wyborów, ale wszystko pozostanie jak jest. Prezydentem będzie Rysiek , "bo wszystkie Ryśki to fajne chłopaki" czasami myślę, że powinniśmy nazywać go Księciuniem bo będzie panował dożywotnio. Radnych z PO trochę ubędzie, bo pojawią się radni od Ryśka, chociaż wcześniej nazywali się PO, PiS znowu będzie drugie tym razem trochę mocniejsze, ale nie za wiele, reszta bez zmian, a frekwencja jeszcze mniejsza niż była bo przecież w Poznaniu fajnie jest, a że pachnie od czasu trochę zadupiem i ciemnogrodem, komu nie pasuje niech wyjeżdża na zgniły zachód.

Podobno to jest miasto uniwersyteckie, trochę mieszkańców ma wykształcenie wyższe i co i nic i tak nie wielu potrafi samodzielnie myśleć. Na podstawie czego to wnioskuje? Ilości uczestników pod Rektoratem Uniwersytetu Medycznego. Gratuluje Poznaniacy.

Na koniec dodam tylko jedną uwagę w mniejszych miasteczkach też rządzi ciągle ta sama ekipa "Pan, Wójt i Pleban". więc po co są te wybory ja się pytam. Dziwna ta demokracja w wydani Polskim , trochę jak z żartem o Polaku co otrzymał dwie kulki inne nacje coś zrobiły, a on jedną popsuł, a drugą zgubił.

    


piątek, 3 października 2014

goodbye my .....

tydzień jak tydzień, w Poznaniu fajnie jest , ale w pracy dziwnie. Cały czas jestem sprawdzany, czy tylko deklaruję, że jestem twardy czy jestem twardy. Zabawne, że ktoś spodziewa się ode mnie pobłażliwości. Jeśli tyle lat co ja się siedzi na tym stanowisku, to zwyczajnie przestaje Ci zależeć na opinii miłego faceta. Po co, żeby dostać w dupę. Przepraszam ale wolę być aktywny. ;)

Po powrocie po dwóch latach w moim sweet home kolejne obszary wymagają pilnego remontu i tu znów oczekiwane jest danie dupy tym razem w formie "płać i to nie jeden raz , dawaj, dawaj " Naprawa drobnej awarii w łazience zakończyła się wielokrotnością ceny początkowej , jak na licytacji ukryte magazyny. Z tego powodu wakacje odjechały o kolejne miesiące. Żegnaj Dominikano, żegnaj Hiszpanio, żegnaj polskie morze.

Od wtorku miałem nastrój w stylu "nie podawajcie mi żyletek, bo będzie krwawo i melodramatycznie", aż tu nagle dziś odbyłem podróż po blogowej sferze zaczynając od Mr. Aberfeldy po przez wizytę u Małego Księcia dotarłem do Ms. Brooke u brechtałem się jak foczka i nagle wzeszło słońce, a może tęcza.
Z jednej strony bardzo dziękuję za poprawienie humoru, ale z drugiej strony rozstrzelać tego co nie załączył linka do Ms. Brook z boku mojego bloga przecież to ma mi ułatwić czytanie fajnych blogów i poprawiać mój stan umysłu.

Żeby nie było w następny piątek będę w Warszawie, nowa firma stawia.

wtorek, 30 września 2014

prawdziwki

ostatnio jestem bombardowane przez różnych mądrali, którzy dorwali się do obrazu, dźwięku lub poczciwej czarnej czcionki na białym tle i pokazują, mówią i piszą swoje wzory na prawdziwego: chrześcijanina, katolika, Polaka, Europejczyka, na prawdziwą kobietą i prawdziwego mężczyznę.

Co najgorsze definicje te nie powstają przez dowodzenie, akceptację co zawiera dane określenie tylko przez negację czyli kim nie jest prawdziwy chrześcijanin, Polak i prawdziwy mężczyzna.

Wszystkim tym mądralom bardzo dziękuję za definicję na prawdziwka, ale to dzięki nim nie jestem obecny w życiu kościoła katolickiego, nie mam chęci osądzać innych, pozostawię to Bogu. Nie skreślam człowieka, potępiam niektóre jego zachowania. Oczywiście nie zawsze udaje mi się o tym pamiętać i czasami powiem coś głupiego w tej materii, ale na pewno nie mam tak szerokiego audytorium jak purpuraci i inni panowie w czarnych sukienkach z kolorowymi pomponikami przy czapeczkach ( dla ludzi mniej inteligentnych ostatnie zdanie to nie obraza uczuć religijnych, tylko drwina ze stroju pracowników pewnej korporacji korzystających z przywilejów z czasów feudalnych).
Kolejnym prawdziwkiem jakim się nie czuje, to bycia Polakiem. Nie pasuje mi przypisywanie tego określenia według kryterium narodowości, według kryterium urodzenia - kolor skóry biały, jasna karnacja , wyznanie katolickiej. Nie pasuje mi, że jako prawdziwy Polak powinienem nienawidzić Żydów, Niemców, Ruskich powinienem się wywyższać czuć się lepszy od Czechów i w ogóle. W swoim życiu kilka razy spotkałem kilku Rosjan i kilku Niemców i byli różni jedni milsi drudzy mniej i co mam wydawać osąd o wszystkich mieszkańcach tych krajów.
Jednak najlepszym prawdziwkiem jestem jako facet, nie ma co. Fizjonomia szpetna, że pożal się boże nie ma mocnych, ale w lustrze sprawdzałem nadal mogę chodzić do męskiej toalety. Powinienem być silny. Fizycznie nie ma szans nie podniosę sztangi z jakimkolwiek obciążeniem, sam gryf to za wiele. Psychicznie różnie to bywa, poddałem się wiele razy i zaczynałem wiele razy na szczęście interwencja lekarza nie była jeszcze konieczna i tego się trzymajmy. Współczesny mężczyzna powinien być doskonałym pracownikiem i doskonałym ojcem, mężem i lub partnerem. Spełniać wszystkie potrzeby otoczenia i być z tego szczęśliwy. Nawet androidy w filmach SF nie mają tak rozbudowanych oprogramowań.
Wiecie co jest najbardziej zaskakującego w tych trzech opisanych przeze mnie definicjach , we wszystkich przykazach wbudowana jest nienawiść, a przynajmniej drwina, szyderstwo , obelga, wulgaryzm , że prawdziwy katolik, Polak i facet jest heteroseksualny i musi wyrazić agresją przynajmniej słowną przeciwko innym nawet mówiącym lub chociaż mających świadomość, że na tym świecie żyją homoseksualiści.

Od kilku tygodni oglądam na TVP Kultura w niedzielę do obiadu "Ameryka w prime time", pokazuje jak to co w USA jest pokazywane w szczycie oglądalności zmieniło się od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku do dziś. Bohaterowie serialów: ojcowie, matki, mężczyźni, kobiet, bohaterowie jacy byli jednoznaczni stereotypowi, a jak dzisiaj są różni, czekam na kolejne odcinki. I tam w pewnym momencie padł taki zarzut, że pewne pojęcia zostały zrelatywizowane. Nie wiem czy to był błąd w tłumaczeniu, ale moim zdaniem program pokazuje, że w przypadku człowieka jakiekolwiek szufladkowanie jest pułapką umysły stworzoną przez nasze lenistwo.  

Mam nadzieję, że komentujący dali radę przeczytać post do końca i mają dystans do autora i siebie.

środa, 24 września 2014

obłęd

Obłęd: pow­tarzać w kółko tą samą czyn­ność ocze­kując in­nych rezultatów. 
A. Einstein

To tyle na dziś.

wtorek, 23 września 2014

kto bogatemu zabroni

wielu młodych ludzi jest czarowana marzeniami. Nie swoimi tylko otoczenia. Otoczenie to rodzice, koledzy, koleżanki ktoś bliższy i ktoś dalszy. Wybiera jedną z dróg i zakładają własny biznes i tu właściwie w wielu przypadkach ta opowieść mogłaby się zakończyć bo jak szybki był początek tak jeszcze szybszy jest koniec tej przygody. Jest jednak całkiem spora grupa tych co dają radę wytrzymać w tym biznesie właściwie w pomyśle pierwszy i kolejny rok. Biznes się rozrasta,są kolejne inwestycje i nagle coś się psuje i właściwie nie wiadomo co? Odpowiedź jest złożona, ale ja zaobserwowałem kilka właściwie niszczącą całą pracę swoją i ludzi zatrudnionych do zera . Z biznesu zostaje tylko popiół i zgliszcza, szkoda czasu na wspominanie pięknych chwil.

Grzech pierwszy. Niewolnictwo.  Ile pracy wykonywali członkowie Twojej rodziny, a ty nigdy im nie płaciłeś . Przecież to mama, tata, żona przecież daję na utrzymanie domu , rodziny to dla dobra naszego wspólnego. Niestety wszystko jest dobrze kiedy biznes hula i oni mają siły, gdy ich pracę będzie musiał wykonać ktoś obcy może naglę okazać się, że biznesowe sukcesy od samego początku były tak naprawdę domkiem z kart.

Grzech drugi. Szanujmy się jak bracia, a liczmy się co do grosza. Ile spraw masz umówione na przysłowiowe "to się rozliczymy później jak zarobisz". Czynsz za lokal, internet, cichego wspólnika , jakaś pożyczka po najbliższych. Nie przemawia przeze mnie jakaś gorycz własnego biznesowego doświadczenia, tylko obserwatora biznesów, które określałem jako "ja tu nie widzę forsy. Szybciej to zniknie niż powstało".

Grzech trzeci. Pycha objawiająca się "wiem najlepiej". Zresztą to jest dla mnie najbardziej traumatyczne doświadczenie, obserwacja. Niestety, ale rzadko kiedy są wybierane optymalne kierunki działania, czym dłuższy okres działania organizacji tym bardziej wybierane są wygodne , łatwiejsze drogi.  Jakoś nikt nie uwierzy w ukończenie maratonu bez wielomiesięcznego przygotowania, to dlaczego ktoś wierzy, że inni to idioci i kupią mój produkt pomimo, że już dawno nie odpowiada potrzebom ludzi.

Grzech czwarty. Wiara w wydatki na reklamę i marketing. Z całym szacunkiem dla ludzi pracujących w tych branżach, ale oni z g*.* bata nie ukręcą . To produkt jest najważniejszy, a nie reklama. Kiedy w firmach pojawia się spec od public relation, to dla mnie jest jedna informacja. Ktoś coś spier****, trzeba szefa wyciągnąć z szamba . Przykład z ostatniej chwili pewne piwo z małego browaru, kosztujące co nieco więcej. Nawet Burmistrz NY jeden z najbogatszych ludzi ameryki nie odważyłby się na taką wypowiedź.

Grzech piąty. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Zastanawiałeś się ile za twoją pracę zapłaciłby ktoś obcy ? Czy przypadkiem firma nie utrzymuje twojego życia ponad stan. Czy dobrze policzyłeś uzyskiwane wynagrodzenie, to nie tylko pensja,  to także samochód, paliwo do niego, ubezpieczenie, opony zimowe. Tak oczywiście wmawiajmy sobie, że masz takie prawo bo to Twój biznes. Tylko prowadzisz tak dochodowy biznes, aby jeździć samochodem do którego cztery opony kosztują tyle co mały samochód miejski.

Ograniczanie samego siebie to najtrudniejsze co musimy robić każdego dnia. Nie ze strach tylko z rozsądku, żeby nie doprowadzić do samozagłady w dniu jutrzejszym tylko żyć dłużej niż do pojutrze. Wiem opisałem biznes, ale w życiu codziennym jest tak samo. Wpadamy w kolejne pułapki umysłu, które uzasadniają, nabycie kolejnego cuda techniki od firmy z ugryzionym jabłkiem, lub innej podążającej za nią firmy.

poniedziałek, 15 września 2014

żony, kochanki, i inne utrzymanki panów prezesów

po raz enty identyfikuję w kolejnej spółce ludzi, którzy są zatrudnieni, ale po co nawet oni sami nawet tego nie wiedzą.
Czytam gazety ekonomiczne i tam wielokrotnie jest opisywany sukces firm rodzinnych. Tworzą je mąż z żoną, bracia, rzadziej siostry, ojcowie i dzieci , matki i synowie, rzadziej matki i córki. Czyli zwyczajnie nic tylko jakiś raj, do którego ja nie mam wstępu tak samo jak do korporacji międzynarodowych.

Za to pracuje w firmach, gdzie faceci zatrudniają swoje żony, których praca tak naprawdę polega na negowaniu wszystkiego co nie powiedział ich mąż, ktoś by pomyślał, że można by je uznać za rodzaj zderzaka niestety bardziej pasuje do nich określenie hamulca ręcznego zaciągniętego na stałe. To jeszcze jestem wstanie zaakceptować dbają o interesy swoich dzieci, chociaż są na tyle słabe intelektualnie, że nie są świadome stworzenia poważnego zagrożenia dla dochodów ich mężów w przyszłości. Kto nie biegnie ten zostaje w tyle.

Faceci myślą rozporkiem. Wyścig, rywalizacja w biznesie to spora dawka testosteronu to coś w rodzaju ciągłego wzwodu i wtedy taki pozorny mistrz oprócz żony szuka sobie dodatkowej panienki, żeby mieć nad nią kontrole zatrudnia ją w firmie. Wbrew powszechnej opinii nie na stanowisku sekretarki, bo wybrana dziunia mogłaby go ośmieszyć lepszym miejscem jest ukrycie jej w public relations lub dziale handlowym. Będzie powód, żeby jeździła z panem prezesem na wszelkie wyjazdy służbowe, a robotę zrobią za nią koledzy i koleżanki z działu,  niech tylko któryś spróbuje zaprotestować.

Żony częściej kochanki w drogich szpilkach i używająca super drogich kosmetyków, co jakiś czas zapuszczają się na nowe obszary i niestety wtedy musi wkroczyć pan prezesunio, który ratuje dobre imię dam sam ośmieszając się do końca.

Jeśli kogoś zdaniem, jestem męskim szowinistom, mówi się trudno ale o wiele więcej razy miałem okazje widzieć sytuację, że "ona wskoczy mu do łóżka, niż że on wskoczy mu do łóżka" takich desperatów nie spotkałem, a byłych kochanek nawet tych porzuconych kilka już widziałem i przy nich pani Hollande nadal zachowuje się jak dama

poniedziałek, 8 września 2014

spacerkiem po Poznaniu,

telewizja po raz kolejny powtarzała film, który nadaje się do wielokrotnego oglądania i nie jest to Kevin sam ...., lub Sami swoi tylko "Dom nad jeziorem" ja go lubię i tam jest pewien pomysł, który bardzo mi się podoba zaproszenie kogoś na spacer i pokazanie mu miasta jakie widzi zapraszający. W części to są budynki tworzone przez jego ojca w części ważne dla wyglądu miasta. Świetny pomysł.

Nie jestem architektem, ani historykiem sztuki chociaż mam świadomość, że architektura oddziałuje na nas czy tego chcemy czy nie . Prostym przykładem dla mnie porównanie budynku mojej podstawówki, który powstał na tysiąclecie Polski, a budynku mojego liceum oddany do użytku 1930. Ten starszy był o wiele fajniejszy bardziej przestronny i stworzony z zachowaniem proporcji i funkcji jakim ma służyć. 

Potrafilibyście coś fajnego innego pokazać w Waszym mieście niż utarte szlaki, nie Ratusz, Katedrę, Zamek i kilka miejsc które reklamuje każda ulotka opracowana przez urzędników miejskich ? Ja jakiś czas temu miałem taką trochę podobną przygodę i dla obcych ludzi emailem opracowałem im spacer po Poznaniu co mają zobaczyć i gdzie mają coś zjeść, byli wdzięczni za wskazówki. 
Poznań to nie malowniczy Kraków, czy Wrocław i nie portowy Gdańsk i nie Warszawa, ale ma swoje urokliwe zakątki tylko trzeba wiedzieć jak po nim chodzić i darujmy sobie trakt Królewsko Cesarski , zwłaszcza jeśli za jego początek ma robić zamek Gargamela. 

Ktoś ma ochotę na spacer, w sobotę popołudniu ?

a za zdjęcie bardzo dziękuję tumblr.com 
to jest Poznań , na sto procent dla wątpiących.

piątek, 5 września 2014

zadowolony, zaskoczony i takie sobie miedziane myśli

może nie super, ale jest dobrze. Odkrywam nic nie zrobienie przez szanowne nowe szefostwo i się nie wkurzam, bo zdziwiłbym się gdyby coś zrobiło poza kupnem biurka i fotela. Takie standardowe nieróbstwo kolejnego szefostwa, ja coś obiecywałem , nie pamiętam, nie możliwe i takie inne wytłumaczenia, a wystarczyło zwyczajnie przyznać się, nie wiem o czym Pan mówi proszę ustalić to samemu.

Tydzień zleciał, aż miło jeszcze kilka spraw do wyjaśnienia i zaczniemy walkę z tym bytem, w który się wpakowałem. Nowe miejsce na ziemi nie jest rajem .

Marudziłem wielokrotnie o Wrocławiu, powinienem marudzić nie na miasto tylko na ludzi, którzy to miasto tworzą za dużo tam cwaniaków, lanserów i ogólnie ćwierćinteligentów. Niestety Poznań w tym czasie też się zmienił, ta sama choroba go dopadła.
Kto jest za to odpowiedzialny ?
Niestety rodzice, których dopadła jakaś zbiorowa psychoza, wychowywania dzieci w warunkach cieplarnianych. Ci bogatsi trzymają swoje pociech w warunkach szklarniowych, a ci średnio zamożni pod folią. Szkoda, że tak nie wielu jest hodowanych w warunkach naturalnych, którzy są poddawani przez życie co jakiś czas próbom.  Dla wielu rodziców moje spojrzenie jest nieuprawnione bo nie mam dzieci i co ja mogę na ten temat wiedzieć, ale nie mają racji ponieważ byłem dzieckiem i wiem co mnie stworzyło. Zadania wyznaczone przez rodziców, wymagający nauczyciele i inne spotkane walczące osoby.
Dzieciak wyhodowany w warunkach naturalnych jeśli dotrze na studia już jest mistrzem, niestety ten ze szklarni nawet gdy je skończy będzie nadal bez smaku.



czwartek, 28 sierpnia 2014

zakończenie wakacji, zakończenie lata

już za kilka dni koniec wakacji . Koniec lata.
Zawsze uważałem, że lato kończy się piętnastego sierpnia wtedy są pierwsze zimne poranki i wieczór szybciej zapada.
Chciałbym kiedyś koniec lata zapamiętać jak na poniższym obrazku

niestety, doświadczenia mam bardziej jak z poniższego obrazka i nie chodzi o miejsce i klimat


środa, 27 sierpnia 2014

jasna strona mocy

kiedy dzisiaj w moim ulubionym portalu opiniotwórczym natemat.pl przeczytałem, że można uprawiać lans na kalectwie to mi wszystko opadło. Zarzut powstał z powodu udziału Jana Meli w TzG , już raz pisałem, że byłoby lepiej gdyby ujawniono wynagrodzenie za udział, ale nazwanie to lansem to spora przesada.

Najbardziej zirytowała mnie opinia Pana Piotra Pawłowskiego, który odbiera prawo do udziały w tym konkursie Janowi, ponieważ taniec  wymaga dużej sprawności fizycznej.  Uczestnik taki jak Jan nie jest wstanie osiągnąć dobrego wyniku bez pobłażliwości jury i współczucia telewidzów głosujących sms.
Pytam się. - Co z tego ? To pierwszy raz tak się zdarzy w tym programie, że gorszy tancerz dotrze dalej niż  lepszy? Jeśli to byłby konkurs na najlepszego tancerza, to telewizja zatrudniła by najlepszych instruktorów tańca do oceny i nie oddałaby decyzji widzom. W przypadku tego show jak w każdym innym chodzi o sms i zarobki stacji TV emitującej program. Wprawdzie nie lubię tego typu zabaw, ale szczerze życzę żeby im się tym razem zwrócił ten biznes, a jeśli nawet szybko odpadnie to co z tego swoje zarobi i pójdzie do domu. 
Swoją drogą wrzucając imię i nazwisko bohatera zobaczyłem niezły hejt dotyczący jego osoby, który naprawdę nie świadczy dobrze o inteligencji autorów.

Każdy zarabia tak jak potrafi, wykorzystując otrzymane talenty od Stwórcy. 
Kiedy byłem sporo młodszy miałem marzenie, mieć jakieś auto klasy luksusowej, tylko żeby drażnić tych których umysł nie widzi moich możliwości tylko moje ograniczenia. Niestety nie zrealizowałem marzenia, ale na pewno to że go nie spełniłem nie oznacza, że mieli rację. Zwyczajnie to marzenie było zbudowane na złych pobudkach. 



 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

terroryzm

wystarczyło kilka dni wolnego, a ja już się nudzę nie wiem co z sobą zrobić i zaczyna mnie drażnić rzeczywistość. Na wakacje nie wyjechałem , niestety szara rzeczywistość. Kilka dni umysł wolny od kieratu zawodowego i zaczął obserwować otaczającą mnie rzeczywistość tak z nudów, dla rozrywki, żeby nie zniknąć od nie myślenia.

Pary - oczywiście nieważne jak bardzo chcę się oszukiwać świat jest stworzony dla par. Wycieczka dla dwóch osób nie kosztuje dwa razy tyle co dla jednej osoby. Jedziesz sam zapłać nam minimum 2/3 stawki jaką zapłaciłaby łącznie Para. Idziesz samotnie do baru, kawiarni, pubu widziałeś to na filmach w rzeczywistości jeszcze w środku tygodnia możesz spotkać takiego samego wariata jak Ty , ale w weekend zapomni. Chyba jedyne miejsce gdzie sparowanie nie jest obowiązkowe to kluby fitness, ale kto tam wie czy nie otrzymują atrakcyjnych promocji dla dwojga.. Niektóre portale wakacyjne nawet nie mają takiej opcji tzn opcja jest , ale na zapytanie jest odpowiedź "brak ofert spełniających wybrane kryteria"

Dzieci - ta przyszłość narodu tak do lat dziesięciu, nasi słodcy milusińscy. To terroryści przestrzeni publicznej. Bieganie między regałami w supermarkecie, wydzieranie się na rodziców, upieranie się że on to musi dostać, myślałem że już wszystko widziałem. Pomyłka wczoraj byłem ze znajomym w pewnym barze wszystko ok, dopóki nie wszedł tatuś z mamusią młodsi ode mnie o minimum pięć lat z dwójką dzieci. W barze było spokojnie mało gości fajna atmosfera. Dziewczynka zachowywała się jak zwierze spuszczone z łańcucha. Rodzice wcale nie reagowali, a my zwialiśmy po dziesięciu minutach, nawet odechciało mi się dopić herbaty.

Emeryci - chyba mają pretensje o wszystko i do wszystkich, a sami sobie utrudniają życie. Nie jeżdżą komunikacją miejska poza szczytem komunikacyjnym tylko właśnie wtedy. Co by się stało gdyby pojechał półgodziny później musi te zakupy robić wtedy kiedy ludzie aktywni zawodowo. Nie może się umówić do lekarza w środku dnia, kiedy jest tam niej osób. Zero myślenia, przecie mu też byłoby łatwiej dotrzeć do miejsca w autobusie kiedy jest ich sporo wolnych, a nie kiedy trudno wepchnąć się do środka.

Jest jeszcze jedna grupa, ale o niej napiszę osobnego posta, bo to grubsza sprawa - niepełnosprawni i ich rodzice.

piątek, 22 sierpnia 2014

awers i rewers

o miłości i małżeństwie wiele osób myśli jak o drugiej połówce jabłka.
Druga połówka jest stworzona z tego samego, ale czy jest taka sama?

Znam wiele dziewczyn, które wybrały chłopaków z pozoru niepasujących do nich, a jednak są już z nimi jakiś czas razem. Co ciekawe, zapewne będą z sobą dłużej niż te idealnie dopasowane pary na starcie.

Ponad sto postów temu pisałem o homofobii panującej w moim małym bloku, z uczciwości kronikarskiej powinienem zawiadomić, że ten sam facet stwierdził po czterech latach mówienia sobie "dzień dobry", że jeśli chodzi o naszych "ciepłych sąsiadów", to uważa ich za jednych z najlepszych sąsiadów jakich ma i zdecydowanie są mniej kłopotliwi niż jakaś lansująca się panienka. I jest mu bardzo przykro, że tak zwyczajnie nie mogą iść razem trzymając się za rękę. Całowania nie chciałby widzieć, bo nie wie czy potrafiłby to wytłumaczyć swoim dzieciom. Ciekawe, nieprawdaż ?
Czasami zastanawiam się kiedy kapnie się, że zna więcej niż czterech gejów z widzenia ;)

To co myślę, to co mówię lub to co robię jest jak awers do rewers. Jest akcja jest reakcja.
Jestem przekonany, że jesteśmy stworzeni przez ludzi, których spotkaliśmy.
To nie zdarzenia nas tworzą tylko ludzie, którzy biorą w nich udział.
Możesz wiele razy odnieść zwycięstwo, a tylko ten jeden raz pokonać rywal, który czegoś Ciebie nauczy.

Dzisiaj dostrzegłem, że większość fotek facetów, którymi uatrakcyjniłem ten marny blog, są wielkim przeciwieństwem mojej marnej chuderlawej osoby, mają ciało jakie chciałbym mieć, ale nie wiem czy cena nie byłaby zbyt wysoka. Umysłu nie oddam.

czwartek, 21 sierpnia 2014

urlop w domu

pierwszy raz od wielu lat urlop spędzam w domu i szaleję. Nie z powodu zostania w domu tylko z powodu odkładanych spraw na później jak będę w Poznaniu przez ostatnie dwa lata. Cały czas sprzątam, dokładnie robię to co moja babcia likwidacja starych zużytych rzeczy po przez utylizację ona to paliła w piecu, a nawet raz na podwórku pamiętam urządziła mega ognisko. Ja z kolejnym workiem idę do śmietnika przed blokiem.

Wróciłem do mojej ulubionej siłowni. Uwielbiam ćwiczyć spocić się do takiego stopnia, żeby mózg przełączyć na stan zrealizowania zadania i zapomnienia o reszcie świata. Pozytywnie zaskakuje mnie pewien aspekt moich wizyt. To jest trzecia siłownia w Poznaniu do jakiej poszedłem i od samego początku widzę sympatię do siebie. Lubię obsługę i innych chodzących do niej, oni okazują mi wiele sympatii, ale nie litości i jednocześnie brak ukrytego pytania "co on tutaj robi ?"  . To pytanie ciągle słyszałem w różnych klubach we Wrocławiu, a starałem się znaleźć odpowiedni dla siebie. W Poznaniu tylko w pierwszym usłyszałem od obsługi, że on "mnie tu nie widzi na zajęciach, nie dam rady", zobaczymy.

Jeszcze kilka spraw organizacyjnych i od pierwszego wrześnie będzie dobrze, taką mam nadzieję.

Znowu mam żal do Tuska, wyznaczyć wybory na 16 listopada, on chce mi całą jesień popsuć. Wyliniałe plakaty z twarzami jak listów gończych będą szpecić przestrzeń mojego miasta. Szczerze współczuję też Wrocławiowi bo to ładne miasto, ale nie ma szans, żeby sobie poradziło z taką ilością badziewia na murach. W TV też będzie pełno agitacji bez sensu. 16 listopada mają być wybory lokalne, więc chciałbym się dowiedzieć kto i jaki ma pomysł na moje miasto, a nie na wielką politykę. Czy będą nowe tramwaje, czy prezydent będzie tchórzem i zabroni przedstawienia bo się wystraszy kiboli, , ile przedszkoli będzie zamknięte itd. Za wiele wymagam bo to by wymagało pomyśleć do przodu, a nie oglądać się ciągle wstecz.


piątek, 15 sierpnia 2014

dzień dobry z Poznania

dzisiaj byłem w pracy, kończyłem to czego się podjąłem. Bardzo dobrze mi się pracowało bo nikogo nie było w firmie. Obawiałem się, że jeszcze jutro będę nad zadaniem ślęczał, ale z braku wszelkich możliwych rozpraszaczy, czyli szanownych koleżanek i kolegów z ich niecierpiącymi wielkimi problemami i ich małymi rozumkami o piętnastej wszystko zrobiłem. Wysłałem do wszystkich świętych e-maila z załącznikiem i mogłem wyjść z firmy i pojechać do Poznania. Jeszcze czeka mnie wizyta tam na koniec m-ca, ale mówi się trudno.
Wizja dwutygodniowego urlopu i powrót do Poznania powoduje, że mam dobry humor, nie pamiętam kiedy byłem taki szczęśliwy. To tyle.


środa, 13 sierpnia 2014

żegnam Was część I z II

dzisiaj odbyłem pierwsze z dwóch pożegnalnych spotkań z ludźmi z Wrocławia. Tak podzieliłem ludzi, których znam na dwie grupy, żeby byli swobodni, luźni, żeby czyli się dobrze i nie zastanawiali się co przed chwilą  powiedzieli i czy to wypada. Imieniny mogę obchodzić przez trzy dni to dlaczego pożegnania ze współpracownikami nie mogę robić przez dwa dni. Wiem to dziwne, ale co ich łączy, ja ? To czasami za mało.

Niestety jestem takim naiwnym durniem, który jak poznaje kogoś nowego to ocenia go na piątkę na bardzo dobry i niestety nie wielu moich znajomych utrzymało tą piątkę do dziś, sukcesem jest czwórka z plusem. To nie oni są tak słabi, to ja jestem tak naiwny i oceniam ich podczas pierwszego poznania powyżej ich możliwości.  

Przy pierwszej ocenie popełniam pewien błąd, patrzę na nowych ludzi jak na zawodników, na mistrzów nie jak na polskich piłkarzy, którzy biorą za nic kasę i czekają na kolejną przyśpiewkę "Polacy nic się nie stało". Szukam potwierdzenia w każdym człowieku, że chce żyć według dwóch zdań " w zawodach uczestniczyłem, bieg ukończyłem, wiary dochowałem " i drugie "niczego wy życiu nie żałuję"

Jeszcze tylko dwa dni . I będę w mojej ukochanej "krainie podziemnej pomarańczy" na dłużej niż dwa dni.

czwartek, 7 sierpnia 2014

6 dni

kiedy położyłem wypowiedzenie o okresie dłuższym niż wymagał tego kodeks pracy uważałem, że dobrze robię. Nie zostawiłem ich w trakcie przeprawy przez bród, oczywiście szybko tego pożałowałem, a teraz co widzę, że to się może skończyć wojną i nie jestem z siebie dumny. Porażka kolejna. Pracodawcy w Polsce zachowują się jak nasi księża katolicy kompletnie nie słuchają co się do nich mówi, wcale nie widzą w tłumie niezadowolenia i to najgorsze nie pamiętają, że pycha idzie przed upadkiem. Nie wiem ale jakiś czas temu czytałem, że nawet w firmach z kapitałem zagranicznym kiedy z Zarządu znikają obcokrajowcy w przedsiębiorstwie spada jakość stosunków międzyludzkich na linii przełożony podwładny. 
Jestem twoim pracownikiem, a nie niewolnikiem . Lubię perfekcyjnie wykonaną pracę, ale muszę widzieć odzwierciedlenie mojego zaangażowania na rachunku bankowym na koniec miesiąca. Jeśli będę chciał świadczyć wolontariat to zapiszę do pracy w hospicjum nie do przedsiębiorstwa które sprzedaje moją pracę dalej, będę podawał wodę maratończykom na kolejnym maratonie.

Boże jak się cieszę, że zostało mi 6 dni razem z dzisiejszym. 

wtorek, 5 sierpnia 2014

męskość

ostatnio nie przepracowuję się. Staram dobić do dnia, na który się umówiłem z szefostwem na rozstanie. Jak dla mnie takie podejście to jakaś nowość. Zrobię tyle ile dam rady nie więcej. Z tego wszystkiego mam więcej czasu i oglądam sobie zamieszczone na portalach randkowych profile i zaskakuje mnie pewne hasło odmieniane przez wszystkie tryby czasy i przypadki. 
Lista haseł bez ukrytego znaczenia, według zapamiętania:
-szukam prawdziwego faceta;  męski facet poszukiwany; won wygięte nadgarstki; stop dla zwichniętych nadgarstków; facet zaczyna się od metra osiemdziesiąt, faceta nie mimozy itd.

Dziwne, wszystkie te przymiotniki opisują wygląd, cechy fizyczne żadne nie odwołują się do cech charakteru do umysłu. Baronowa L twierdzi "że ładna miska nie da jeść" coś w tym stylu czyli ona zwraca jeszcze uwagę na kasę absztyfikanta i czasami na portalach można spotkać sex oferty od młodych i pięknych. Kiedy zastanawiam się co ja o sobie napisałem na takim portalu jakie dane podałem to zapewne dla wielu nie jestem prawdziwym facetem, nie mam metra osiemdziesięciu wzrostu. Bo to chodzi o wzrost, a nie obwód pasa  mam nadzieję. 

Oczywiście wygląd ma znaczenie, na to zwracamy uwagę w pierwszej kolejności nie bądźmy hipokrytami, ale określenie "prawdziwy facet" "męski facet"  to nie jest sam wygląd to raczej cech umysłu, kodeks jakim się kieruje w życiu taki ktoś. 
Niestety w wielu miejscach jesteśmy bombardowani różnymi definicjami, które same w sobie są tak sprzeczne, że pomiędzy Doktorem Jekyll i Panem Hyde jest mniejsza sprzeczność niż w tych opisach. Zaczynam się zastanawiać czy z "prawdziwym facetem" nie jest jak z Yeti wszyscy o nim mówią, a tylko nieliczni go widzieli.