sobota, 28 marca 2015

(404) kolejna sobota

szybko ten czas leci, gdzie mu się tak spieszy? Gna do przodu z nikim się nie liczy, a my ciągle starsi . Kolejny mięsień flaczeje, kolejna komórka umiera, spada naskórek i wypada włos.

Od jakiegoś czasu obserwuję, że mi się za wiele nie chcę. Tutaj wpadam, coś chcę napisać , kombinuję, myślę, układam i na koniec dochodzę do stanu " na co komu to, nie piszę, nie chce mi się". Czasami rezygnuje bo starczyło pomysłu na tytuł, a czasami bo brak trafnego podsumowania. Dostrzegam, że nie tylko mnie ostatnimi czasy tak się chce, że się nie chcę. Większość blogerów , których czytałem też przechodzą jakąś twórczą traumę. Posty się pojawiają, ale nie mają w sobie świeżości. Takie jakieś odgrzewane. Portale rzekomo źródło informacji tworzone przez profesjonalistów, które czytałem też ostatnio co do zawartości stały się jakoś mniej strawne, ani to nie ma smaku, ani coraz mniej się tego chce. Na dodatek zmiana szaty graficznej powoduje, że jeszcze mniej to trawię.

Wpadłem w jakąś informacyjną anoreksję, nie chce mi się dostarczać organizmowi nowych informacji. Bo jakoś te podawane informacje mało mnie interesują i maja mały wpływ na moje życie. Raptem dziś dla mnie jest jedna ważna informacja. Zabawa z zegarkiem o drugiej , albo trzeciej w nocy i jutro wcześniej wstaje.

piątek, 27 marca 2015

(403) różnica

różnica między nami jest taka, że:

"Ty widzisz moje ograniczenia, ja Twoich nie"

to jest jedno z moich mott życiowych.

a to na przekór

środa, 25 marca 2015

(402) nie rozumiem ludzi ciąg dalszy

niestety skorzystam z tytułu jeszcze raz bo nie wiem jak zatytułować tą historię.

Dzisiaj w pracy byłem przymusowym słuchaczem rozmowy w moim współdzielonym pokoju. Dwóch kobiet lat około czterdziestu. Jedna z nich ukończone studia wyższe, druga liceum zawodowe. Jedna drugiej opowiadała, że teściowa została potrącona przez nierozważnego kierowcę i jest w szpitalu i może stracić nogę. Bardzo nieprzyjemna sytuacja. Kierowca był trzeźwy, nie wiem czy wina została ustalona, ale obie wylały na niego wiadro pomyj. Mam uwierzyć, że One to dwie święte co nie popełniają błędów. I padło to zdanie, które mną zagotowało cytuje "ona za takie przestępstwo odcięłaby mu nogę, żeby poniósł konsekwencje tego czynu równe ofierze". Nie wytrzymałem i powiedziałem, że chyba nie wiedzą co mówią, to jest chore psychicznie i od razu wytłumaczyłem się z poglądu.

Nie zgadzam się na takie karanie, bo każdy co stracił rękę czy nogę w wypadku byłby napiętnowany. Jeśli ja muszę wyjaśniać średnio raz na miesiąc co się stało, to przy takiego rodzaju kary byłbym napiętnowany jako przestępca. Dorośli z takimi pomysłami, to jest chore. Otrzymałem odpowiedź, która całkowicie mnie rozwaliła "ja mam prawo mieć swoje poglądy , a ona swoje".

Oczywiście przywróćmy karę śmierci i karę "oko za oko, ząb za ząb". Z moich letnich wyjazdów tylko dwa razy byłem w kraju islamskim i już więcej tam nie chce jechać. Latem chodzę w krótkim rękawku i nie ukrywam swojej marnej fizyczności. Tylko tam czułem się źle, napiętnowany.

Nie wiem jak nazwać takie poglądy. Przeraża mnie nie tylko to, że ktoś takie ma poglądy, ale bez skrępowania  je wyrażą.

środa, 18 marca 2015

(401) rykoszet

z przykrością zawiadamiam, że spodziewam się rykoszetu z czasu mojej pracy i życia we Wrocławiu. Niestety z perspektywy czasu i z powodu pewnego złego zbiegu wydarzeń , może być w najbliższym czasie trudno.

Kiedy dziś wspomniałem komuś o moich obawach , zadał mi proste pytanie.

Czy zrobiłeś coś takiego , żeby któryś z tych pracowników mógł Ci zaszkodzić ?

Nad odpowiedzią sporo myślałem, i nagle uświadomiłem sobie, że nie. Większość nieprzychylnych sobie osób zdobywam, po przez konsekwentne stosowanie zimnej logiki, a ta zawsze broni się sama.

Logika jest i nie potrzebuje mnie. Tylko ja ją oznajmiam. Jestem jak poseł złych wieści.


niedziela, 15 marca 2015

(400) kto ma szczęście w kartach ten nie ma szczęścia w miłości

w oryginale jest na odwrót, ale wczoraj podczas wieczoru karcianego często to wracało. Czterech ludzi różne charaktery, różne historie życia. Para po przejściach, singielka z odzysku i ja samotny jak zawsze. Zacząłem jak zwykle kilka przegranych , tak samo jak singielka i pojawiło się własnie to przysłowie tak na pocieszenie. Oczywiście drink do tego jak z westernu i graliśmy dalej. Wieczór zakończyłem jak w tytule, wygrałem. Kiedy kładłem się po powrocie do łóżka ciągle wracało to przysłowie do mnie i uświadomiłem sobie, że raczej zawsze będę spał sam. Pytanie jest też organizacyjne, gdzie bym go upakował, bo trochę mam tych klamotów. Jest miejsce w łóżku, w łazience też by w łatwy sposób mógł mieć miejsce na swoją szczoteczkę, grzebień i kosmetyki. Tylko gdzie bym upakował jego ubrania i buty.  Oczywiście potrzeba matką wynalazku, ale na pewno nie porozrzucane wszędzie tylko nie w szafie.

czwartek, 12 marca 2015

(399) Piątek 13

jest jutro, a ponieważ w tym tygodniu każdy kolejny dzień jest gorszy niż poprzedni. Tym razem stchórzę i zostaję w domu, biorę urlop. Nie będę prowokować losu. Będę w domu robił porządki, albo spał. W zależności co będzie łatwiejsze i bezpieczniejsze.
Myślałem, że tylko ja tak mam, ale dzwoni kumpel, narzeka że to jest tydzień katastrofa. Dzwonię do kumpeli, a ta narzeka i dziękuje że pracuje na parterze bo wyrzuciła by współpracownika przez okno. Parter nie gwarantuje uzyskania oczekiwanego efektu.
Makabryczny tydzień pracy, więc najlepiej go zakończyć. Coraz słabiej wierzę w dotrwanie do emerytury w wykonywanym zawodzie. Kiedyś marzyłem o pubie, ale od kiedy Magda G. udowodniła, że to też nie jest łatwe daruję sobie. Wiem, powinienem wrzucić na luz, olać to wszystko. Jak leży to nie podnosić i najlepiej tumiwisizm uprawiać. Fatalne czasy

środa, 11 marca 2015

(398) problem z uczeniem się pochodną problemu z czytaniem

do końca życia będę pamiętał temat jaki pisałem na maturze z języka polskiego, może nie dokładnie go przytoczę i odrobinę przekręcę ale mniej więcej brzmiał "jakie poznane lektury uważasz za ważne, jakie za nieistotne, a jakie niepotrzebne dla współczesnego człowieka w okresie zmian". Ponieważ matury z języka polskiego bałem się jak jasna cholera , to nie mogłem trafić lepszego tematu . Chyba jako jedyny miałem skatowane wszystkie lektury licealisty , nie żadne bryki, streszczenia wszystkie. Niestety braki z podstawówki i raczej umysł ścisły powodują, że nie zawsze mój pisany język spełnia zadanie określone przez wieszcza Juliusza. 
Dzisiaj czytam to co wymaga ode mnie praca. Mało jest czasu na rozrywkę, ale czytam. Przynajmniej to co jest popularne i odrobinę oryginalne. Czasami kieruję się rekomendacjami z programów o kulturze w TV. Czasami nie kończę ich bo to nie do końca to są moje klimaty. Od kilku lat mówi się w mediach , piszę się wszędzie, że Polacy nie czytają. Podobno jesteśmy we wszelkich rankingach czytelnictwa na szarym końcu. 

Tylko czy oskarżono właściwą osobę ?
Jako pierwsi na ławie oskarżonych zostali posadzeni Rodzice. Bo nie mają kultu książki i zamiast książek kupują co raz większą plazmę TV. 
Obok nich standardowo musi siedzieć Szkoła, ta jest winna wszystkiemu. Jak jest jakiś wybryk coś nie spełnia naszych wyidealizowanych wyobrażeń , to na pewno Szkoła czytaj Nauczyciele się opierdalali. 
Gdyby na ławie oskarżonych nie został posadzony biznes w tym przypadku wielka sieć sprzedaży kiedyś książek dziś dodatkowo kubków, czekoladek i innych drobiazgów, to nie byłaby Polska. Biznes nie jest od zarabiania pieniędzy tylko od uczenia ludzi.

Wysoki Sądzie, Drodzy Ławnicy. 
Oskarżonym powinien zostać każdy , kto drwi z czytelników co czytali "Pięćdziesiąt twarzy Greya" , co krytykowali serię o "Harrym Poterze", co krytykowali czytelników Ludluma i jeszcze wiele innych autorów książek. Niestety Krytycy piszący  w gazetach kolejne recenzje lub omawiający w programach kulturalnych robią to w niewłaściwy sposób. Krytyk jedzie po danej książce jak po łysej kobyle, kompletnie nie pokazując tego czego nauczył się na Uniwersytecie, który dał mu prawo być Krytykiem. Wielu z nich używa określeń "to już było", "to jest kalka" , "to nawiązuje do czegoś". Dlaczego nie podaje tytułu utworu , gdzie to już było, czego to jest kalka i do czego to nawiązuje. Bo ludzie wiedzą, czy może pokazałby swoje braki i swoje pomyłki w myśleniu. Panie i Panowie Krytycy więcej odwagi i odporności na słowa krytyki.

Ja zaś wspominam słowa mojego Wuefisty, który skomentował czytanie "Pana Tadeusza" przez piętnastolatków "to nie ten czas , nie ten wiek". 

A dla rozrywki ostatnio czytałem to co poniżej.
znalazłem to tutaj http://chomikuj.pl/trujnik/inni i co z tego , że to nie jest wysoka kultura miło spędziłem czas. Mój umysł szukał obrazów, które znam i tworzył wizualizację tego co przeczytałem, może inną niż autor. Tylko, że na tym polega magia czytania na tworzeniu obrazów tego co się przeczytało.

poniedziałek, 9 marca 2015

(397) cwaniaki ze Słupska

kiedy pierwszy raz usłyszałem, że pierwszy poseł gay chce zamienić mandat posła na Prezydenta średniego miasta na Pomorzu, oceniłem to bardzo niepochlebnie. Nie złośliwie, że ucieka szczur z tonącego okrętu, tylko że nawet nie wie w co się pakuje.
Szczerze przyznaję nie wróżyłem mu zwycięstwa, gorzej w myślach nazywałem go naiwniakiem i i....
Ja o jednym nie wiedziałem, z jakimi problemami zmaga się Słupsk. Gorzej ja wiedziałem, że to jest Pomorze, ale tak dokładnie to gdzie?
Mieszkańcy Słupska zachowali się odwrotnie niż myślała warszawka (warszawka to nie mieszkańcy Warszawy, tylko dziennikarze, publicyści i blogerzy prezentujący krajowy punkt widzenia). Kiedy usłyszałem, że Robert Biedroń został Prezydentem, po cichu pomyślałem "proszę Robert, nie spierdol tego".
Pierwsze wywiady drażniły mnie , podobnie jak Prezydenta Biedronia. Naprawdę zastanawiam się , który dziennikarz i z jakiego szmatławca przekroczy dobry smak i zapyta o łóżko. Innych Prezydentów nie pyta się o łóżko.

Mieszkańcy Słupska są moimi bohaterami, nie za wybranie na Prezydenta Geja. Za zadbanie dla swojego miasta o darmową reklamę. Takich ignorantów jak ja, za co bardzo przepraszam jest wielu. To gdzie leży ten Słupsk ? Zaryzykowali, wybrali gaya na Prezydenta, którego każda decyzja jest omawiana w mediach ogólnopolskich. Ilu Prezydentów Miast tej wielkości jest w telewizji krajowej?
Dwa tygodnie bez Słupska i ich włodarza w Gazecie, niemożliwe. Przyjazny LGBT TVN umieści coś o Słupsku, nawet  w siermiężnym Polsacie będzie coś o Słupsku w ciągu miesiąca. Minęło sto dni, zapewne mieszkańcy Słupska oczekiwali przewrotu na miarę Kopernika, zapewne w ocenie wielu nie nastąpił. Szczerze to był dobry wybór, bardzo cwaniacki. Wasz Prezydent musi tylko więcej rozmawiać z biznesem, a mniej z kolegami z sejmu.

Ten post nie jest poparciem dla Prezydenta R. Biedronia. Jest wyrazem uznania dla inteligencji mieszkańców Słupska. Nie zapłacili nikomu za reklamę, a i tak ją dostali.

niedziela, 8 marca 2015

(396) z okazji 8 marca

zaglądającym czytelniczką pozwalam sobie wręczyć
sorry drogie Panie , rajstop i kawy dzisiaj nie rzucili bo to przecież niedziela,

wiem, że post ma trochę historyczno drwiący charakter, ale mam ochotę śpiewać
"Bo życie kabaretem jest
I tak je trzeba brać"

wtorek, 3 marca 2015

(395) wyleczyłem się z homo ?

pytanie jest przewrotne, ponieważ nie wierzę w takie historie. Zwyczajnie zajrzałem na listę magazynu out najbardziej pożądanych kawalerów roku 2015 i szczerze tylko numer 6 mnie kręci , reszta taka jakaś udziwniona , na maksa przekręcona. Nawet Ricki  tatusiek z odzysku na tym zdjęciu taki nie w moim typie. Może inne zdjęcia bardziej by mnie zachwyciły, a tak kapeć w gębie mi pozostał.
nr 6

niedziela, 1 marca 2015

(394) 1. marca, 1/6 roku za nami

dziwne jak ten czas szybko leci. Przecież tak nie dawno był 1. ale wrzesień . Dzień powrotu do życia zawodowego w Poznaniu. Potem był 1 styczeń , a teraz jest 1 marzec. Pół roku minęło i już mnie nie dotyczy dwutygodniowe wypowiedzenie.  Kiedy wróciłem niestety, każdy kolejny dzień był coraz krótszy, coraz chłodniejszy, ale szczerze przyznaję, że bardzo jestem wdzięczny stwórcy za łagodną zimę. Jeszcze tylko dziewiętnaście dni i dzień będzie dłuższy niż dwanaście godzin, o jedną minutę, ale dłuższy. Jak dla mnie będzie to ta lepsza część roku.

Tydzień upłynął mi na konsultacjach telefonicznych z Wrocławiem. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Szkoda, że te konsultacje nie obniżają wartości mojego rachunku za telefony tylko są świadczone w opcji wolontariat.  

Trochę spotkań z ludźmi , trochę więcej rozmów telefonicznych i od razu czuję się lepiej. Mogę żyć sam, nie wyobrażam sobie dzielenia z kimś łóżka, muszli klozetowej i przepychania się do lodówki przy śniadaniu. Trudno jest to mi wyobrazić sobie. Nawet nie wiem czy śniadanie do łóżka traktowałbym jako nagrodę czy łaskę. Nie wiem jak on mógłby wyglądać. Niestety nie widzę tego, a wspominając z pewnego romansidła słowa jedynej w swoim rodzaju Barbry nie słyszę muzyki i na pewno nie jest to Puccini. Z drugiej strony nie jestem wstanie żyć samotnie. Preferuje odpoczywać w tłumie na rozmowach na poziomie pudelka , lub wyższej matematyki. Mogę spędzić noc na dyskusjach o teatrze alternatywnym, lub chińskiej kaligrafii. Potrzebuje tych moich wariatów, niestety najtrudniejsze jest to, że większość z nich to zaobrączkowane pary heteroseksualne i czasami muszą spędzić czas  z bliższą lub dalszą rodziną.

Oglądałem w ten weekend film w kinie "Dwa dni, jedna noc" nie dla mnie za bardzo przekombinowane, za bardzo dołujące. Recenzja dystrybutora, chyba napisał to ktoś kto nie zna francuskiego, a otrzymał wersję oryginalna do opisania.

moja nowa fascynacja muzyczna, ;)