jest jutro, a ponieważ w tym tygodniu każdy kolejny dzień jest gorszy niż poprzedni. Tym razem stchórzę i zostaję w domu, biorę urlop. Nie będę prowokować losu. Będę w domu robił porządki, albo spał. W zależności co będzie łatwiejsze i bezpieczniejsze.
Myślałem, że tylko ja tak mam, ale dzwoni kumpel, narzeka że to jest tydzień katastrofa. Dzwonię do kumpeli, a ta narzeka i dziękuje że pracuje na parterze bo wyrzuciła by współpracownika przez okno. Parter nie gwarantuje uzyskania oczekiwanego efektu.
Makabryczny tydzień pracy, więc najlepiej go zakończyć. Coraz słabiej wierzę w dotrwanie do emerytury w wykonywanym zawodzie. Kiedyś marzyłem o pubie, ale od kiedy Magda G. udowodniła, że to też nie jest łatwe daruję sobie. Wiem, powinienem wrzucić na luz, olać to wszystko. Jak leży to nie podnosić i najlepiej tumiwisizm uprawiać. Fatalne czasy
Wpierw napisałem u siebie, że gonitwa, nie idzie się z czasem wyrobić i juz zaczynam źle funkconować, mało tego w moim otoczeniu też ludzie stękają, nawet to widzę u nich w domach, a teraz to samo czytam u Cb. Co się w kraju dzieje, czy tylko pewna grupa społeczna tak ma?
OdpowiedzUsuń