Tydzień upłynął mi na konsultacjach telefonicznych z Wrocławiem. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Szkoda, że te konsultacje nie obniżają wartości mojego rachunku za telefony tylko są świadczone w opcji wolontariat.
Trochę spotkań z ludźmi , trochę więcej rozmów telefonicznych i od razu czuję się lepiej. Mogę żyć sam, nie wyobrażam sobie dzielenia z kimś łóżka, muszli klozetowej i przepychania się do lodówki przy śniadaniu. Trudno jest to mi wyobrazić sobie. Nawet nie wiem czy śniadanie do łóżka traktowałbym jako nagrodę czy łaskę. Nie wiem jak on mógłby wyglądać. Niestety nie widzę tego, a wspominając z pewnego romansidła słowa jedynej w swoim rodzaju Barbry nie słyszę muzyki i na pewno nie jest to Puccini. Z drugiej strony nie jestem wstanie żyć samotnie. Preferuje odpoczywać w tłumie na rozmowach na poziomie pudelka , lub wyższej matematyki. Mogę spędzić noc na dyskusjach o teatrze alternatywnym, lub chińskiej kaligrafii. Potrzebuje tych moich wariatów, niestety najtrudniejsze jest to, że większość z nich to zaobrączkowane pary heteroseksualne i czasami muszą spędzić czas z bliższą lub dalszą rodziną.
Oglądałem w ten weekend film w kinie "Dwa dni, jedna noc" nie dla mnie za bardzo przekombinowane, za bardzo dołujące. Recenzja dystrybutora, chyba napisał to ktoś kto nie zna francuskiego, a otrzymał wersję oryginalna do opisania.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego utrzymuję opcję przychodzących i odchodzących składów na stacji. Żadnego na stałe, co by zawalał mi któryś z torów głównych. Tak wejdą, wyjdą i mam łazienkę, kuchnię przez jakiś czas dla siebie.
OdpowiedzUsuńA jak chcą coś we wrocku to niech do cyca zadzwonią na swój koszt, ewentualnie skroj komuś z pracowników tel. z takim abonamentem do wszystkich w cenie, wtedy nie będziesz się obciążał. Robię tak od dłuższego czasu i skutkuje.