środa, 31 grudnia 2014

Happy New Year

dla Wszystkich odwiedzających , tych odważnych co pozostawiają po sobie ślad w komentarzach i tych trochę bardziej wstydliwych, że czytają  "tego szmatławca" czyli moją historię
Happy New Year

niedziela, 28 grudnia 2014

przestaje rozumieć ludzi

jakiś czas temu,  Robert Sroczyński napisał o wstrętnych czterdziestolatkach, którzy są społecznie nieobecni, empatii zero i przekonania stadne. Czyli opisano mnie jednym zdaniem i wpakowano mnie do jednego worka z całym moim rocznikiem, który jest całkiem liczny. 
Dzisiaj czytam sobie kolejny artykuł o o podróży statkiem towarowym z fajnymi zdjęciami, a tam w komentarzu jakiś marynarz piszę, o tym że jest z dala od rodziny i ta praca wymaga poświęcenia.
Połączyłem te dwa artykuły dlatego, że albo ja mam problem z rozumieniem co mówią ludzie używający niewłaściwych wyrazów, albo jestem pozbawiony empatii do ludzi, a to oznacza że jestem psychopatą. 
Jeśli ktoś wybiera dany zawód to musi odpowiedzieć sobie czy jest skłonny ponosić pewne nakłady ze swej strony w zamian za otrzymywane wynagrodzenie. Każda praca wymaga poniesienia nakładów, ale czy można to nazwać poświęceniem raczej nie. Ponieważ poświecenie to pełen bohaterstwa czyn, ofiara. Kilkumiesięczny pobyt na morzu nie nazwałbym czynem bohaterskim. Nie dajmy się zwariować. 
Tak samo źle moim zdaniem rozumiemy jeszcze kilka pojęć, których używamy w codziennym życiu. Moim ulubionym od kilku lat jest asertywność, kiedy zwykłe chamstwo nazywane jest asertywnością. W tym roku weszło do obiegu słowo gender, w jakim rozumieniu to jest używane, to włos na głowie się jeży. Czasami lubię wsadzić kogoś na minę i proszę o wyjaśnienie pojęcia przez szacownego mówce, udając że nie znam go. Jeszcze nigdy nie usłyszałem poprawnej definicji na dodatek  spójnej. Tak sprawdziłem u wujka googla
Wracając do pierwszego artykułu, to również nie do końca jest on logiczny. Jeżeli przyjmiemy, że nasze społeczeństwo w ostatnich latach bardzo podzieliło się według kryterium, albo jesteś za, albo przeciw, nie ma złotego środka. Nie dążymy do uspokojenia tej łódki, tylko co chwilę znajdujemy powód, żeby ją znowu pokołysać. Nie prowadzi się dyskusji tylko od razu krzyczy to trudno, nawet jeśli ktoś analizuje i wypowiada się to zawsze będzie w jednym ze stad. Czasy zastanawiania się już minęły, nasze życie to lista do odhaczenia.  
I ostatnie to ta empatia, to media relacjonując przez kolejne tygodnie tragedie trenują w nas zdolność do wyłączenia emocji. To nachalni żebracy wyłączają w nas empatię i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Za dużo jest jęczenia (najchętniej bym użył słowa jojczenia, ale mógłbym zostać źle zrozumiany), za dużo jest sztucznego współczucia, na którym ktoś zarabia forsę. 

sobota, 27 grudnia 2014

podsumowanie 2014 roku

muszę szczerze przyznać, że rok 2014 będę raczej mile wspominał było kilkadziesiąt trudnych fatalnych dni, ale skończyło to się nawet dobrze . Rok 2014 będę wspominał jako rok powrotów, rok sprzątania pewnych spraw nadawania właściwego tempa i wagi pewnym sprawom.
Najważniejsze co się udało to wrócić do Poznania, do znajomych bliższych i dalszych. Kiedy wspominam ten rok to chyba tylko im zawdzięczam niezwariowanie poprzez zorganizowanie mi w pierwszym półroczu , w każdy kolejny weekend jakiegoś towarzyskiego spotkania. Pod koniec swojego pobytu we Wrocławiu, usłyszałem w krótkim odstępie czasu od dwóch różnych osób taki o sobie komentarz "ty się nigdy nie poddajesz, to trzeba być psychicznie bardzo mocnym". Pół roku po usłyszenie tego komplementu , nadal go analizuję i zastanawiam się czy był szczery, czy był prawdziwy i czy to na pewno jest o mnie. 
Wróciłem do swojego ulubionego klubu fitness, w którym czuje się dobrze. Lubię obsługę , która tam pracuje i czasami mam wrażenie, że bardziej chadzam dla niektórych prowadzących niż dla typu zajęć. Zresztą inni członkowie tego klubu też są jakoś przyjaźnie nastawieni do innych Nie można mnie nazwać mięśniakiem, a i tak nie czuję się wśród tych mistrzów pięknej rzeźby ciała jako gorszy. Wróciłem na moje ulubione zajęcia spinningowe i znów ciężko na nich pracuję około czterech godzin tygodniowo chciałbym więcej, ale nie mogę dograć grafika prowadzących do siebie. Prowadzący jest dla mnie istotny. 
W tym roku nie udało się zrealizować ciekawego wypoczynku i dlatego czasami mam chandrę i marudzę. 
Poznałem nowych ludzi, ale w pracy , a ja rzadko lubię łączyć takie znajomości ze sferą prywatna to się nie udaje przynajmniej mi. 
Na pewno w drugim półroczu mocno wyhamowałem z tempem pracy, poziomem stresu związanym z pracą. 
Dlatego będę uważał rok 2014 za udany. 


wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia

ponieważ mam szczere obawy, czy nie spóźnię się. To wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę Wesołych Świąt i załączam najbardziej polski świąteczny utwór


bardzo dziękuję wszystkim , którzy wytrzymali ze mną w tym roku, zwłaszcza tym co mieli odwagę coś napisać.;)

niedziela, 21 grudnia 2014

tolerancja

z tym krajem graniczymy tylko morską granicą, mieliśmy wspólnych królów mam na myśli Szwecję.
Właśnie wczoraj oglądając jakiś program motoryzacyjny prowadzący, użył kilkakrotnie słowa tolerancja. Chodziło mu o nasze łamanie przepisów drogowych. U nas znak drogowy sobie, a rzeczywistość plus dziesięć sobie. W Szwecji, skoro napisano 90 to dokładnie tyle masz jechać. U nas parkowanie prostopadłe no bez przesady , je się spieszę więc na tą minutkę trwająca do półgodziny zaparkuję po skosie, u nich odpłatne odholowanie.  Bo nasze psy wystawiają tylko za nieopłacenie miejsca postojowego. 
U nas w 2014 roku po dwudziestu pięciu latach wolności nie może projekt ustawy "wiecie tej co nazwy nie wolno wymieniać"* wejść do pierwszego czytania, bo najpierw marszałek wszystko robi, żeby zawsze była ostatnia na liście, a gdy już musi ją prezentować to posłowie odrzucają projekt za sam tytuł . Gdy tym czasem w Szwecji nie znającej pojęcia "tolerancji w ruch drogowym" jest inna tolerancja, o której my nie wiele wiemy. Gdyby u nas zamieszkało tyle Szwedów, co u nich Polaków to już byśmy krzyczeli w mediach o Drugim Potopie Szwedzkim. Gdybyśmy to u nas pojawiło nagle tyle innowierców co u nich, to na Świątynie Opatrzności dano by dziesięć razy tyle, szesnaście milionów nie przesadzajmy , przecież to niewiele . Zresztą od wielu lat Wielka Orkiestra finansuje wyposażenie szpitali, tym razem będą musieli zebrać trochę więcej. No i na koniec oni dawno przestali zaglądać komuś w jego mir domowy  i robią wszystko, żeby ułatwić życie dlatego oni uchwalili taka ustawę jako trzeci na świecie, my też ją uchwalimy, ale jako ostatni w Europie i trzeci od końca na świecie

sobota, 20 grudnia 2014

kto jest bardziej okrutny ?

społeczeństwo nie akceptujące homoseksualistów ? homoseksualiści nie akceptujących tych niepięknych ?


tak wróciło, powinno być za pierwszym razem czymś więcej niż tylko ankietą, ale tak wyszło. 

Czytając profile na portalach randkowych zastanawiają mnie niektóre opisy o sobie i kogo szukam. Czasami można przeczytać takie ciekawostki, że  nabycie depresji gwarantowane. Egocentryzm do potęgi i wymagania jak dla modela YSL lub CK, tylko że wygląd to jest kilka minut. Później jest proza życia i przydałoby się o czymś pogadać, milczenie jest złotem, ale nie zawsze. W show telewizyjnym jurorzy chcą nam udowodnić, że model musi mieć coś więcej niż wygląd. Jest to prawda tym czymś jest tupet i odwaga nazywana charyzmą. Bo my Polacy jesteśmy tak zakompleksieni, że nawet jak się przebieramy w miejscu do tego przeznaczonym to wykonujemy ciekawe piruety, aby się okryć i szybko przebrać.
Moje dalsze przemyślenia z portalowej obserwacji jest wykluczenie przez wiek. Rozumiem, że trudno się z kimś rozmawia komu rozpadł się świat bo nie zobaczył teleranka, funkcjonował w rzeczywistości z dwoma kanałami TV, ale z drugiej strony trudno mi uwierzyć że wszyscy czterdziestoletni są sparowani i żyją długo i szczęśliwie. Dlaczego ktoś tworzy profil bez zdjęcia. Boi się innych, że go zdemaskują zrobią mu publiczny coming out, wtedy chyba sami się też ujawnią? Może błądzę ? 
Może przejaskrawiam, ale dochodzę do wniosku, że największymi wrogami gejów są inni geje. Ogłoszenie o chęci kupna samochodu jest bardziej przyjazne, niż niektóre profile. Prezentowane w opisach przypominają trochę klienta, który poszedł do komisu i chce nabyć nowy , nietłuczony ze wszystkimi nowościami techniki samochód. Ciekawe miejsce. 

 

czwartek, 18 grudnia 2014

o naprawie Rzeczypospolitej

na poważnie przed Świętami ? Czy to wypada ? Mam nadzieję, że będę to kroplą drążącą kamień.

Wbrew temu co wielu myśli polityka i ekonomia to jedne z trudniejszych nauk. Można przeczytać sporo książek, pochodzić na studia, napisać i obronić pracę magisterską i naprawdę wiedzieć nie wiele więcej od gospodyni domowej, która pilnuje rachunków stałych i kombinuje na wydatkach zmiennych jak zaoszczędzić , aby pokryć wydatki nadzwyczajne. Gospodyni Domowa to niekoniecznie kobieta, chociaż w przeważającej większości tak i ja proszę o szacunek dla tych osób bo zakres ich kompetencji przeskakuje niejednego Dyrektora, a na pewno Posła.

Posłowie dla mnie to coraz częściej zakompleksione miernoty, które nie zasługują na żadne apanaże , które dostają. Ich samozachwyt jest tak wielki, że ze względu na swoją PYCHĘ, co chwila zaliczają wpadkę . Dla mnie, nie ma dyskusji co zrobić z delegacjami posłów nie tylko tych trzech z Madrytu, wszystkie diety do natychmiastowego zwrotu , wszystkie wydatki bez rachunku do natychmiastowego zwrotu, żadnych ryczałtów. Nie ma potwierdzenia poniesienia wydatku, nie ma zwrotu. Tylko ministrowie rządu i Kancelarii Prezydenta, mogą otrzymać zwrot za wydatek za nocleg w pięciogwiazdkowym hotelu. Parlamentarzyści trzy gwiazdki, poseł chce wyższy standard płaci sam. Dopóki posłowie nie zapracują na wyższe minima społeczne, nie mają prawa wmawiać nam, że ich pensje to jakieś wszawe grosze i za to nie da się żyć. Za jeden tysiąc sześćset złotych naprawdę Panie Ośle też nie da się żyć.

Poseł Pawłowicza za jedzenie na sali plenarnej Rzeczypospolitej Polski usunąłbym natychmiast ze wszystkich komisji na trzy miesiące , zabrałbym połowę wynagrodzenia przez sześć miesięcy za obrazę Majestatu Rzeczypospolitej Polski. To samo powinno spotkać Posła , który krzyknął "spierdalaj kurduplu". Nie sympatyzuje z Posłem Kaczyńskim, ale został wybrany przez naród i szacunek okazywany jemu, jest okazywaniem szacunku jego wyborcom. Chociaż poseł Kaczyński nie zasługuje na niego, za to że nie okazuje go Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej

Dlaczego piszę o naszym parlamencie, szlag mnie dziś trafił gdy z taką lekkością wysłali w jasną cholerę "ustawę o związkach partnerskich". nie mam chłopaka więc nie powinno mnie grzać, ani ziębić. Tylko ja nie patrzę na świat, tak jak mi w zeszłym tygodniu zarzucano w pewnym felietonie  "gazety.pl" o mało empatycznych czterdziestolatkach, nie interesujących się niczym poza forsą na spłatę raty kredytu we franku szwajcarskim.
Ta ustawa była ważna dla pięciu procent społeczeństwa , a zgodnie z zasadami matematyki i logiki , ci ludzie to nie samotne wyspy tylko powiązani więzami krwi , a zatem i prawa minimum z dwoma osobami, czyli sprawa dotyczy plus dziesięć procent. Wbrew temu co niektórzy myślą to 3,6 mln wyborców bez osób homoseksualnych.  Wierzę, że dziś wygraliście bitwę, ale jeszcze nie wiecie, że przegraliście wojnę.

Tym co dotarli do końca gratuluję i przepraszam za politykierstwo. Ostatnio zastanawiam się nad drugim blogiem, gdzie będzie tylko ekonomiczno-politycznie. Może w nowym roku. Tylko czy blogi mają sens.

wtorek, 16 grudnia 2014

przygotowania do świąt

wściekam się na wszech ogarniający konsumpcjonizm, na zmuszanie mnie do kupowania prezentów. Jeden plus w mojej rodzinie tylko nieletni otrzymują prezenty, a jak znam życie jeszcze kilka lat i obudzi się w nas nasza prehistoryczna szkocka krew i za kilka lat obniżymy granicę na podstawie biologicznej dojrzałości seksualnej (przepraszam purytan ale nie wiem jak nazwać starsze nastolatki). Jeżeli dziś jedenastolatek jak mu wygodniej chce mieć prawa dorosłego człowieka, o obowiązkach pomyśli jak skończy osiemnaście lat.
Wściekam się na kupowanie choinek , dekoracji i zbyt dużej ilości jedzenia. To tylko dwa i pół dnia ile można w tym czasie zjeść. Podobno rekordziści są w stanie przytyć w te dwa i pół dnia sześć kilo. Ludzie ratunku, jak można tyle zeżreć.
Piana mi z ust leci, a i tak kupiłem prezenty dla dzieci, czyli tych poniżej lat dziesięć. Niby nie ma magi świąt , a kupiłem kilogram cukierków, żeby ładnie wyglądały na stole. Dodatkową dekorację też kupiłem. Jeszcze zostało kilka dni do świąt i zastanawiam się  w czym jeszcze ulegnę.
Magia świąt ? Głupota ? Czy za dużo forsy, jak mawia moja matka ?


poniedziałek, 15 grudnia 2014

świat zatacza koło, ale jest w innym miejscu

sto lat temu były popularne kluby dla Panów rozmawiało się o biznesie, polityce, paliło grube cygara i piło mocne alkohole. Super mieli Ci Panowie , zwykle bardzo zamożni nie parający się pracą, raczej żyjący z odziedziczonego kapitału zdobytego raczej w formie nadania jeszcze w poprzednich wiekach. W tych klubach Pań nie było, nawet jako obsługa. Chyba, że jako  bardzo specyficzna obsługa. Damy miały wstęp wzbroniony. 
Przez ostatnie sto lat zmiany społeczne ruch sufrażystek, później ich córek feministek , dwie wojny światowe, właściwie zlikwidował kluby dla Panów, chyba że GoGo, ale z tego co wiem nie zakazaliby wejścia odważnej Pani napić się drinka. Może Panowie byliby trochę zakłopotani zwłaszcza gdyby za krawat wyciągała swego męża z przybytku. 
Dziwne, ale rozmowa z sąsiadką uzmysłowiła mi, że powstaje coraz więcej miejsc w przestrzeni publicznej tylko dla Pań . Nie ma klubów fitness tylko dla mężczyzn, to że niektóre mają małą ilość klubowiczek to całkiem inna sprawa niż klub fitness tylko dla Pań.Seanse filmowe tylko dla Pań lub mam są, a tylko dla Panów, ojców brak w sieciowych kinach. Jest wiele akcji organizowanych pod hasłem "tylko dla Pań", żeby Panie zaktywizować. Może to i dobrze, ale czy przypadkiem nie jest tak, że Panie nie tylko rozwaliły zastany porządek, zabrały nam facetom zabawki, a teraz stwierdziły, że będą się bawić same i nie potrzebują facetów. 
Na koniec taka mała dygresja z firmowego spotkania, dlaczego ja bardzo często muszę być świadkiem publicznego kastrowania facetów przez kobiety. Wódka trochę ogranicza pole logicznego myślenia, ale dorosły facet chyba chciał mieć kobietę , żonę a nie matkę, która przypomina mu co chwilę "ale ty już nie pijesz", "ale przestań już o tej piłce", "przecież ty nie możesz tego jeść" oczywiście wtrącanie się w jego jakąkolwiek wypowiedź to w wypadku niektórych Pań odruch bezwarunkowy i czym bardziej nie na temat tym lepiej "przyniesiesz mi torebkę, bo tam chusteczki, a zapomniałam"

niedziela, 14 grudnia 2014

może za kolejne 25 lat

gratuluje Tym wszystkim co się poznali przez portale randkowe i byli ze sobą dłużej niż jedna randka. Jeśli nawet to jest teraz historia , a spotykaliście się przez kwartał lub dwa i było miło, to pielęgnujcie te miłe wspomnienia zapominając o tych złych.
Nie mam szczęścia do poznania, kogoś ciekawego w ten sposób może jest to forma kontaktu nie dla mnie. Nie zaczynam wymiany myśli raczej czekam na inicjatywę strony drugiej. Zapewne to źle. Pomimo szczególnego przypadku mam swoje wymagania, przede wszystkim "miej mózg", żebyśmy się nie zanudzili na śmierć. Co dla wielu jest dziwne, ale nie jestem "lelum polelum" może fizycznie nie spełniam żadnego szybkiego jedno hasłowego określenia faceta jak na przykład "facet zaczyna się od metra osiemdziesięciu", ale jestem nim bo podejmuje decyzje i mam świadomość poniesienia konsekwencji tych decyzji.

Nie wiem dlaczego ostatnio zaczepiają mnie profile bez zdjęcia, czasami z dziwną grafiką. Sami po jakimś czasie wychodzą z inicjatywą spotkania i kiedy otrzymują zgodę, milczą. Korespondencja umiera. Rozumiem, że ktoś nie jest gotowy aby się ujawnić, żyje w strach że jak toś się dowie to świat się wywróci do góry nogami. Sam jestem przeciw ujawnianiu się w pracy czy szkole, tak jak nie podoba mi się obnoszenie życiem prywatnym przez hetero. Dlaczego , ktoś opowiadając o swoich wakacjach mówi "byliśmy z mężem (żoną) na Cyprze , wróciliśmy w niedzielę" zamiast "byłem na Cyprze"

Odnoszę wrażenie, że z mojego żywota jeszcze będzie jedna społeczna rewolucja, ona powoli się dokonuje. Będzie łatwiej poznać kogoś homo w rzeczywistości nie tylko w sieci. Bo zniknie strach przed innością. Szczerze ten kraj w ostatnich latach to kociołek, w którym dochodzą kolejne rewolucje społeczne.

Jeśli chodzi o moje poszukiwania to szukam tylko kumpla do podróży , jeśli zmieni się to w coś ważniejszego dla mnie i dla niego to będziemy szczęściarzami jakich mało, jeśli nie to grunt żebyśmy dali radę spędzić z sobą dwa tygodnie raz na pół roku.

Gdyby ktoś chciał wyskoczyć z komentarzem "To ty nie masz kumpli, z którymi mógłbyś pojechać na wakacje" to uprzejmie informuję mam kumpli nawet o dziwo trochę ich jest. Niestety dla mnie są szczęśliwie sparowani, a mi nie odpowiadają trójkąty. Preferuję siebie w parze, lub pojedynczo.


czwartek, 11 grudnia 2014

poniedziałek, 8 grudnia 2014

byle do 1 stycznia 2015

jeszcze nie mam oceny roku 2014 bo się nie skończył. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, bo jeszcze się coś wydarzy i dopiero będzie. Strach się bać. Natomiast wiem co mnie jeszcze czeka do końca roku.

Impreza firmowa w najbliższy weekend. Mam spore obawy co do tego wydarzenia. Idę bo wypada, ale nie wiem ile to mnie będzie kosztować nerwów. Zapewne więcej niż jeden dzień w pracy. Znowu będzie głupia mina do złej gry.

Spędzanie Świąt z rodziną, czyli jedzenie bez umiaru, oglądanie TV z rodzicami bez umiaru i rozmowy zapchaj dziurę, a  do tego wszystkiego piszczące dzieciaki brata.

Planów na Sylwestra brak, czyli nuda. Zwariować lub się zastrzelić.

Muszę odświeżyć podstawowy bufecik singla sporo czekoladek, różnych firm. Zwłaszcza te w różowym sreberku z wisienką, marki nie podaję bo mi nikt nie płaci za reklamę. I kilka butelek alkoholi zaczynając od kilku procent, a kończąc tak w okolicach pięćdziesięciu.

Po za tym praca.

W grudniu wszyscy stają się bardziej rodzinni i single mają podwójnie przerąbane. Wszyscy są zajęci przygotowaniami do świąt, czyli szlaban na spotkania towarzyskie z kolegami. Następnie mordowanie się z odpowiedzią wszystkim z rodziny "Dlaczego jesteś sam". Super

   

piątek, 5 grudnia 2014

samobój

tak nazywa się gola uzyskanego dzięki strzałowi zawodnika, drużyny, która traci gola.

Decyzję biskupów w sprawie poparcia marszu w dniu 13 grudnia, właśnie tak oceniam. W Polsce około dwadzieścia cztery procent sympatyzuje z organizatorami marszu, dwadzieścia sześć jest przeciwko, a niestety pięćdziesiąt procent milczy. Z wygodnictwa ? Tego nikt z nas nie wie. Czy to jest to samo pięćdziesiąt procent , które uważa się za katolika tylko niepraktykującego.

Chciałbym przywołać biskupów do porządku. Chciałbym, żeby zajeli się pracą społeczną, a nie agitacją polityczną. Niestety co ja mogę, nic . Nikomu nie jestem wstanie przemówić do rozsądku. Może tylko wywalić tutaj lawina hejtu.

Kilka lat temu , usłyszałem jak ksiądz na tacę zebrał zero zloty, bo tydzień wcześniej powiedział o swoich sympatiach politycznych i co powinien zrobić uczestnik mszy. Wydarzenie miało miejsce w poznańskiej parafii. Ponieważ poparcie wyraził arcybiskup, najlepiej zabrzmiałby bunt w ich arcybiskupstwie. Zrozum mnie dobrze. Jeśli potrzebujesz udziału w niedzielnej mszy, to bierz w niej udział. Jeśli musisz dać na tacę, a się nie zgadzasz daj trzy grosze, jak biblijna wdowa,. ;)

czwartek, 4 grudnia 2014

kto wiatr sieje, ten zbiera burzę

nie raz pisałem, że zmieniam firmy czasami częściej niż co niektórzy płaszcz na zimę. Nowe miejsca inni ludzie, a zachowania międzyludzkie takie same.

Zaskakuje mnie ciągle, chęć wielu osób do plotkowania o swoim szefie. Sprzedawanie mi ciekawych historii z odległych czasów, kiedy mnie tu nie było. Zwykle dawne odległe czasy były o wiele lepsze niż dziś. W tych dzisiejszych czasach jest gorzej bo praca jest mierzona i oceniana, a kiedyś z szefem czyli np Krzyśkiem można było pogadać, a teraz trzeba się anonsować do Pana Prezesa. Te opowieści przypominają mi pewne opisy z "Przeminęło z wiatrem". Scarlet to nudziło, irytowało mnie również, uśmiecham się bo muszę bo nie chcę zrażać niepotrzebnie ludzi. Najchętniej powiedziałbym "co ty do mnie gadasz, po co to komu". Po co wspominać dawne lepsze czasy jeśli już nie wrócą. Krzysiek szef opowiedział wam o sobie zapewne trochę za dużo i dziś może tego żałuje.

Wątek standardowy tych plotek, to żona szefa. Biedna kobieta. Obiekt zawiść innych zwłaszcza kobiet, bo ona ma "łatwiej, lepiej niż ja, wieloletnia pracownica tej firmy" , a co ona takiego robi. Udało jej się go złapać na męża.

Drugi wątek tych plotek, to najładniejsza dziewczyna według oceny innych pań. Panowie by spadli z krzesła z wrażenia, która wygrała tytuł Miss Firmy. Posądzana jest o nieuctwo, brak wykształcenia i oczywiście o najdłuższe nogi w firmie i że pracuje bo podoba się szefowi. Gdyby jego żona wiedziała dlaczego ona pracuje to jej dni byłyby policzone. Zabawne , może jako facet oglądający się za facetami nie potrafię dobrze ocenić kobiecej urody, ale ta najpiękniejsza nie zawsze jest najpiękniejsza. Może jako facet wykonujący mało męski zawód nie jestem wstanie ocenić wszystkich kwalifikacje zawodowych tej firmowej piękności, ale jestem wyczulony na umiejętność przestrzegania zasad dobrego wychowania.

Trzecia firmowa plotka dotyczy donosiciela, to jest jedyna plotka, którą lubię i postrzegam jako dobrą informację. Jeśli na firmę patrzy się jak na miejsce do zarabiania pieniędzy i uczenia się czegoś nowego wszelkimi formami komunikacji. To właściwie zidentyfikowany donosiciel jest najlepszą formą komunikacji z Prezesem. Ja zachowuję twarz, on zachowuje twarz i donosiciel jest ważny i potrzebny. Wskazuję swoje potrzeby nie narażając się na odmowę przełożonego. Przełożony wykazuje się inicjatywą w polepszeniu mi życia w firmie w tempie rozwoju firmy. Nie ma konfliktu między nami nie ma konfrontacji gdzie ktoś czuje się zwycięzcą, a ktoś pokonanym. Zabrzmiało to makiawelicznie, ale to o wiele lepiej niż naiwnie.

Nie wierzę, że w wielkich zachodnich korpo tego nie ma. Jest włażenie w dupę i dawanie dupy w zależności czego pragnie szef. Prawda jest taka, że ploteczkami zajmują się Ci co czują się najsłabsi w zespole chociaż ich pozycja jest wysoka, czasami o wiele za wysoka. Wbrew temu co wielu dwudziestolatków twierdzi, oni nie awansują nie dlatego, że struktura organizacji jest zabetonowana, oni nie awansują bo nie mają odwagi zakwestionować zastanego porządku. Musieli by się wykazać zdolnością racjonalnego, logicznego myślenia, a o to coraz trudniej.

na koniec ładny obrazek, nawiązujący do tytułu wg googla, nie rozumiem jego skojarzenia