niedziela, 15 marca 2015

(400) kto ma szczęście w kartach ten nie ma szczęścia w miłości

w oryginale jest na odwrót, ale wczoraj podczas wieczoru karcianego często to wracało. Czterech ludzi różne charaktery, różne historie życia. Para po przejściach, singielka z odzysku i ja samotny jak zawsze. Zacząłem jak zwykle kilka przegranych , tak samo jak singielka i pojawiło się własnie to przysłowie tak na pocieszenie. Oczywiście drink do tego jak z westernu i graliśmy dalej. Wieczór zakończyłem jak w tytule, wygrałem. Kiedy kładłem się po powrocie do łóżka ciągle wracało to przysłowie do mnie i uświadomiłem sobie, że raczej zawsze będę spał sam. Pytanie jest też organizacyjne, gdzie bym go upakował, bo trochę mam tych klamotów. Jest miejsce w łóżku, w łazience też by w łatwy sposób mógł mieć miejsce na swoją szczoteczkę, grzebień i kosmetyki. Tylko gdzie bym upakował jego ubrania i buty.  Oczywiście potrzeba matką wynalazku, ale na pewno nie porozrzucane wszędzie tylko nie w szafie.

2 komentarze:

  1. Atlu coś byś wymyślił:) Może większą szafę byś sprawił, albo co:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To może zacznij przegrywać w karty i równocześnie zrób msc. w szafie.
    Po za tym to nie te czasy, że "siedź w kącie, a znajdą Cię" (czy jakoś tak). Trzeba wyjść do ludzi, mieć z nimi kontakt i może coś z tego wyjdzie. Odcinanie się od nich to jakby pewność niepoznania tego jedynego lub przynajmniej przyjaciela, kolegi, znajomego.

    OdpowiedzUsuń