poniedziałek, 15 września 2014

żony, kochanki, i inne utrzymanki panów prezesów

po raz enty identyfikuję w kolejnej spółce ludzi, którzy są zatrudnieni, ale po co nawet oni sami nawet tego nie wiedzą.
Czytam gazety ekonomiczne i tam wielokrotnie jest opisywany sukces firm rodzinnych. Tworzą je mąż z żoną, bracia, rzadziej siostry, ojcowie i dzieci , matki i synowie, rzadziej matki i córki. Czyli zwyczajnie nic tylko jakiś raj, do którego ja nie mam wstępu tak samo jak do korporacji międzynarodowych.

Za to pracuje w firmach, gdzie faceci zatrudniają swoje żony, których praca tak naprawdę polega na negowaniu wszystkiego co nie powiedział ich mąż, ktoś by pomyślał, że można by je uznać za rodzaj zderzaka niestety bardziej pasuje do nich określenie hamulca ręcznego zaciągniętego na stałe. To jeszcze jestem wstanie zaakceptować dbają o interesy swoich dzieci, chociaż są na tyle słabe intelektualnie, że nie są świadome stworzenia poważnego zagrożenia dla dochodów ich mężów w przyszłości. Kto nie biegnie ten zostaje w tyle.

Faceci myślą rozporkiem. Wyścig, rywalizacja w biznesie to spora dawka testosteronu to coś w rodzaju ciągłego wzwodu i wtedy taki pozorny mistrz oprócz żony szuka sobie dodatkowej panienki, żeby mieć nad nią kontrole zatrudnia ją w firmie. Wbrew powszechnej opinii nie na stanowisku sekretarki, bo wybrana dziunia mogłaby go ośmieszyć lepszym miejscem jest ukrycie jej w public relations lub dziale handlowym. Będzie powód, żeby jeździła z panem prezesem na wszelkie wyjazdy służbowe, a robotę zrobią za nią koledzy i koleżanki z działu,  niech tylko któryś spróbuje zaprotestować.

Żony częściej kochanki w drogich szpilkach i używająca super drogich kosmetyków, co jakiś czas zapuszczają się na nowe obszary i niestety wtedy musi wkroczyć pan prezesunio, który ratuje dobre imię dam sam ośmieszając się do końca.

Jeśli kogoś zdaniem, jestem męskim szowinistom, mówi się trudno ale o wiele więcej razy miałem okazje widzieć sytuację, że "ona wskoczy mu do łóżka, niż że on wskoczy mu do łóżka" takich desperatów nie spotkałem, a byłych kochanek nawet tych porzuconych kilka już widziałem i przy nich pani Hollande nadal zachowuje się jak dama

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Twoje... Felietony. Bo to juz nie sa tylko notki. Gdybys wydawal magazyn dla pracujacych, to by wszyscy go czytali:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń