dwa tygodnie temu zaliczyłem jedną imprezę rodzinną, dzisiaj drugą, myślę o imprezie, na której jest kuzynostwo, ciotki i wujkowie. Szczerze jedna i druga uświadomiła mi, że ja jestem z kompletnie innej bajki. Facet bez żony lub partnerki, bez dzieci, przed 40 , trudno pisać , że po 30 skoro odległość do 30 jest znacznie większa niż do 40 jest proszony na rodzinną imprezę. Szczerze może jestem zbyt brutalny, ale to jest kompletna porażka po trzech godzinach czuje się maksymalnie zmęczony i ma wszystkiego dość. Na dodatek z faktu, że wraca kilkadziesiąt kilometrów do domu nie piję, czyli obserwuje towarzystwo na trzeźwo, to nie najlepsze rozwiązanie, w końcu jako pierwszy wychodzi z imprezy i wraca do pustego mieszkania z bólem głowy. Nie mam nic przeciwko swojej rodzinie, czy ich kocham , na to pytanie Wam nie od powiem, tylko spostrzegam, że z roku na roku się oddalamy stajemy się obcymi ludźmi. Ktoś powie, że za ten stan rzeczy jestem odpowiedzialny w takim samym stopniu jak druga strona nie będąc wobec nich szczery. Tylko, że ja postrzegam współczesną rodzinę jak dekoracje w filmie "Ten zamek to nie średniowieczna budowla tylko odrobina gipsu, kartonu, desek i obróbka w komputerze", wydaje mi się , że w "Księciu przypływów" usłyszałem tekst, że "Każda rodzina ma swoje tajemnice i skrzętnie je skrywa". Drugim dla mnie szokiem jest jak bardzo oni są konserwatywni, a może to ja stałem się nazbyt liberalny. Nie opieram tego na fakcie komentarzy o ostatniej rewolucji wyborczej w Polsce, tylko opieram to na podstawie komentarzy dotyczących kazania księdza w kościele, który nadal dla wielu jest wyznacznikiem prawd objawionych. Nie zamierzam referować całego kazania tylko zreferuje je jednym zdaniem "skoro dla 99 % Polaków autorytetem jest błogosławiony Papież Jan Paweł II, to dlaczego około 50 % Polaków akceptuje aborcję, eutanazję, seks przed małżeński itd?" Moja odpowiedź jest prosta to układ ankiety o autorytet jest problemem , a nie te inne ankiety. W tamtych Polacy są bardziej szczerzy, a tej o autorytet nie za bardzo wypada coś innego od powiedzieć. Szczerze przyznam, że sam miałbym wielki problem z pytaniem, który Polak jest dla mnie autorytetem. Kończąc dzisiejszy post przypomniało mi się, że na rodzinnej fotografii trzeba stać z boku, w razie czego się to się wytnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz