czwartek, 16 lutego 2012

Tolerancja

na znanym wszem i wobec trzyczęściowym garniturku przeczytałem post o tolerancji, o tym że żądamy tolerancji wobec homo, a sami mamy problem z tolerancją wobec innych. Skomentowałem artykuł, bo nie wytrzymałem, zagotowało się we mnie. Zresztą to jest ostatnio bardzo częsty stan mojego ducha. Lubiłem wcześniej czytać blog Abiekta, ale ostatnio kiedy zaczął się tłumaczyć ze swojej działalności politycznej nad ustawą o związkach partnerskich zaczyna mnie trafiać szlag. Dlaczego połączyłem te dwa blogi ponieważ  zauważam pewne fakty, po interpretacji których krew we mnie wrze. 

Trzyczęściowy garnitur inteligentnie nazwał ten post "wrzucanie kamyka do ogródka", ja się z wyrażoną w nim myślą zgadzam, nie chcemy żeby z nas żartowano, ale ile razy my żartujemy sobie z Żydów, Czarnych lub niepełnosprawnych lub kogoś innego odmiennego. Wydaje się, że w Polsce jest nie wiele takich osób i to jest poważny błąd myślowy. Zresztą, zadam inaczej to pytanie czy w ostatnich trzech miesiącach rozmawiałeś z kimś nowo poznanym, kto jest Żydem, Czarnym, lub niepełnosprawnym. Szczerze, tylko osobę o innym kolorze skóry mógłbym zidentyfikować samodzielnie i nie na podstawie nieakceptowanych pomówień. Jeśli ktoś nie poinformuje mnie, że jest Żydem, niepełnosprawnym, to skąd to mam wiedzieć, takie same szanse mam w rozpoznaniu geja czy lesbijki. 

A teraz wyjaśniam jakim cudem z tolerancją skojarzyłem cały rwetes Abiekta nad pracą nad ustawą. Pisząc to, akceptuje fakt, że z prezentowanym poglądem czytelnik nie musi się zgadzać i może wylać na mnie wiadro pomyj, mówi się trudno. Grupa , w której pracuje Abiekt, twierdzi że jest publiczna, a jeśli nie ujawniania jakiś informacji to tylko ze względu na dobro ustawy. Przypominam, że w sprawie ACTA, też nie którzy używają tego argumentu, a czym dłużej trwa afera tym ciekawsze fakty się pojawiają. Ustawa o związkach partnerskich chociaż jest skierowana do gejów i lesbijek nie może być przez nich zawłaszczona, a w tej chwili tak jest. Argument, że pary heteroseksualne mają prawo do ślubu, nie przekonuje mnie, coś jest nie tak w tej możliwości, jeśli dobrowolnie rezygnują z tego. Chociaż popieram akcję "miłość nie wyklucza",  nie rozumiem dlaczego twarzą tej ustawy mają być tylko geje i lesbijki. Dlaczego nawet za pieniądze akcji  "miłość nie wyklucza" nie promujemy niesformalizowanych związków heteroseksualnych. Wiem brzmię w tej chwili jak Machiavelli chce wykorzystać biedne hetero do swoich celów. Tak, jeśli tylko spowoduje to większą szanse na poparcie sejmowe, dlaczego nie. Czy polityka to tylko nieskuteczne bicie piany. Posiedzimy, weźmiemy jakieś pieniądze za konsultacje i do domu było fajnie. Proszę mnie dobrze zrozumieć, jeśli politycy nie poczują oddech na plecach większej grupy społecznej to kilku pieniaczom z lekkością zamkną usta, dając im ciepłe posadki.  

Na koniec, bardzo rozczarowuje mnie ostatnio poseł Robert Biedroń. Zachowuje się jak mały Robercik w piaskownicy. To tu, to tam się po lansuje. Biedactwo zawsze trafia na jakąś hołotę, która w najlżejszym wariancie pluje na niego. Politykę niestety traktuje jak kabarecik Olgi Lipińskiej, zastanawiam się czy co chwilę do Palikota mówi "Panie Dyrektorze, mam grać"

1 komentarz:

  1. w politykę sie nie bawię:) lubię ale nie bawię.

    Dla mnie Pan B. oraz inni z tych wszystkich organizacji, którzy walczą o prawa mniejszości, tak na prawdę walczą o zaplecze i kapitał polityczny dla siebie.
    Smutne ale prawdziwe.

    amen

    OdpowiedzUsuń