w kolejnej wersji Sherlocka Holmesa, doktor Wotson w ramach terapii po traumatycznych przeżyciach z pobytu na wojnie usłyszał sugestię, aby pisać bloga, to taka współczesna wersja pisania pamiętnika. Czy na pewno? Pamiętnika, dziennika, za żywota autora nikt nie czytał, zwykle publikowane były po śmieci , a na blogu publikacja następuje po śmierci, ale zdarzenia, a nie autora. Obejrzałem film wzbudził emocję podzieliłem się i koniec. Zgodnie ze słowami pewnej piosenki "... nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść...".
Kiedy pisano pamiętniki, pisano je dla siebie , nie oczekiwano komentarza i reakcji, a blogowanie polega na wywołani reakcji. Nie jest to moja epokowa myśl, tylko obserwacja innych bloggerów. Znacznie lepszych ode mnie w słowie pisanym. Oni oczekują reakcji, nie chcą słyszeć nie miłych komentarzy pod swoim adresem, ale dokładnie mierzą ilość odwiedzin. Czasami nawet publikują różne statystyki chyba tylko po to, aby innych zdołować.
Z tego samego powodu nie zafascynował mnie facebook, chyba jestem za stary. Naprawdę mało interesujące jest dla mnie spalenie patelni lub kuchni przez dalszego znajomego, podczas pieczenia czwartkowych pączków.
Dla mnie interesujące w blogowaniu jest spojrzenie na świat, na ciekawe miejsce, na drugiego człowieka, na zdarzenie kulturalne lub nawet o zgrozo polityczne. Zawszę lubiłem muzea i galerię i nie wiem dlaczego. Dzisiaj zaś po spotkaniu firmowym, na którym była mowa o galerii malarstwa, słowa dezaprobaty dla tego działania, że "nie każdy musi to lubić". Zbaraniałem, naprawdę nie rozumiem jak można nie lubić malarstwa, rzeźby, muzyki, zwyczajnie sztuki. Co innego mówi mi , że ktoś lubi coś, a czegoś nie lubi, jego prawo, ale nie lubić malarstwa ? Całego, nie rozumiem, nie czuć niczego oglądając zastygły obraz, współczuję. Załączam jeden z obrazów, które lubię oglądać i czuję się dobrze i nie wiem dlaczego.
czasem publikujac posta tez nie oczekujemy komentarza na tyle ze blokujemy mozliwosc jego pozostawienia, by post pozostal tylko zapisem mysli, bez zbednego ich macenia cudzymi interakcjami.
OdpowiedzUsuńkomentarze zwykle zostawiaja ci, ktorzy bloga czytaja z premedytacja, rzadziej przypadkowi czytelnicy. a zblakane dusze, ktore przypadkiem trafiaja nan, szybko uciekaja przerazone zawartoscia nie zostawiajac niepochelbnych recenzji.
statystyki owszem sa hmmm ciekawym motorem do pisania, ale watpie by jedynym.
mi sie wydaje ze blogowanie sluzy poznaniu drugiej, czesto zupelnie anonimowej (czasem tylko z poczatku) osoby i wymianie pogladow, otwarciu glowy na nowe horyzonty, punkty widzenia, zdarzenia, zjawiska. potem juz coraz mniej sie jest anonimowym posrod bloggerow, co ma i plusy i minusy.
nie zapominajmy jednak o egocentrycznych potrzebach autorow - chca przelac swoje mysli i to co w nich siedzi do swiata, albo zwyczajnie sie wygadac i pomarudzic. wiec mimo wszystko pisza dla siebie (jednak przy nie zupelnie pustej widowni)
troche mnie palce poniosly, wybacz.
pozdrawiam!
Napisałem kiedyś esej o blogach i własnej potrzebie pisania, w którym krążyłem wokół podobnych pytań - może Cię zainteresuje:
OdpowiedzUsuńhttp://pisany.wordpress.com/2008/11/14/goscinnie-alexanderson
Max... fakt, poniosło Cię hi hi.
OdpowiedzUsuńJa bloguję, piszę pamiętnik, piszę dziennik, tygodnik, dwutygodnik, miesięcznik a nawet rocznik co można sprawdzić, bo kiedy będę już dziadkiem i dopadnie mnie skleroza, wtedy poczytam sobie o sobie, jakie to życie miałem, pod warunkiem, że będę pamiętał gdzie leży laptop.
To tak z przymrużeniem oka na cały problem :D :D ;))
pozdrawiam :))
Blog chyba tylko na początku swego istnienia miał być internetowym pamiętnikiem. Taka też była jego definicja. Obecnie niektóre blogi to już prawie małe portale, a na pewno vortale. Stara definicja jednak ciągle jest jedyną obecną w świadomości osób niezwiązanych z blogosferą. Trochę to krzywdzące dla blogerów, którzy zapraszając na swoje blogi, słyszą pytanie, dlaczego niby ktoś miałby chcieć ich pamiętnik czytać? Osobiście poczyniłem prawie 800 postów na swoich blogach [1. w uśpieniu, 2. to świeżynka], z czego chyba absolutnie żaden nie nadawałby się do pamiętnika... Zawsze bowiem nastawiony byłem na interakcję z czytelnikiem, a niepamiętnikiem.
OdpowiedzUsuń