tak jesienią i wczesna zima przez polskie media przetoczyła się dyskusja o lumberseksualnym facecie. Nie wzbudziła on mojego zachwytu, może dlatego że chociaż mam kilka koszul w kratę , kiedyś miałem nawet flanelową, to zarost na twarzy to nie jest to co lubię najbardziej. Już trzydniowy mnie postarza , a może poprawniej wskazuje ile mam lat, bo bez niego jestem postrzegany na młodszego. Wiem każdy chłopiec chce wyglądać jak facet, a nie jak nieopierzony młokos.
Podobno kobietom bardzo się podoba taki zarośnięty facet . Na portalach randkowych co druga fotka jest z brodą , niektórym nawet to pasuje. Tylko szczerze nie za wielu. To jest tak jak z każdym innym elementem mody. Większość z nas dobrze wygląda w klasycznej elegancji. Jakiekolwiek kombinacje z modą w niewielu przypadkach się udaje. Moim ulubionym żartem mody ze współczesnego faceta są spodnie rurki, a w przypadku kobiet tak jeszcze popularne leginsy zakładane przez Panie masochistki celem pokazania światu niedoskonałości swojego ciała.
Wracając do lumberseksualnego faceta. Obserwując ulicę widzę go coraz częściej. Moje najbardziej nieulubione wydania to chudzielec po niżej sześćdziesięciu kilo lub misiek powyżej stu kilo. Ten chudy wygląda jak jakiś skrzat co się zgubił na mieście ten gruby jak Hagrid jeszcze cięższy niż jest faktycznie. Nie mam świadomości ile potrzeba zachodu , żeby uporządkować to coś na brodzie, ale nie uwierzę że wszyscy posiadacze sporego zarostu chodzą do golibrody w celu pielęgnacji. Skąd to wiem z prostej informacji zwrotnej, jaką słyszę gdy informuję, że idę do fryzjera. Naprawdę bardzo wielu znanych mi facetów jest strzyżone metodą chałupniczą, jedni lepiej drudzy gorzej. No i ostatnia sprawa, która burzy mi poczucie estetyki, to różny kolor zarostu na brodzie, a na głowie. Matka natura lubi sobie z nas drwić.
Na koniec jeden z niewielu, który dobrze wygląda w kreacji na drwala, ale bez niej też jest przystojny. Matka natura nie wie co to sprawiedliwość i równość.
Taak, bardzo się nam podobają tak zarośnięci faceci. Pod warunkiem jedynym, iż nie spożywamy w ich towarzystwie posiłków. Pozwolę sobie zauważyć, iż coraz mniejsze grono wie do czego służy nóż, widelczyk, nie wspominając już o przeznaczeniu tej dziwnej dekoracji stołu usytuowanej tuż przed, obok lub bezpośrednio na zastawie.
OdpowiedzUsuńI tak na marginesie- zdradź mi Swoje źródło pozyskiwania wiedzy o naszych upodobaniach, proszę :)
Moje źródła są trzy, jestem częstym słuchaczem damskich rozmów w pracy w ich trakcie często czuje się jak babciny porcelanowy piesek, taki wiesz co to robi za dekoracje. Oczywiście foch.pl, genialne są te kobiety mam nadzieję, że żadnej z nich nie spotkam. No i czasami o takim typie treści zawita wpis na natemat.pl od kiedy tam zagościła pewna Mucha ekspertka od wszystkiego. Zawsze to jest napisane w takim tonie, że mam stracha się odezwać.
UsuńJa test stołu obserwuje na podstawie trzech kieliszków lub trzech widelców.
No, to źródła w pełni opiniotwórcze, aż strach sie bać :)) O ile czasami trafiam na strony natemat.pl (wolę jednak - polityka.pl), to foch.pl zupełnie mi nieznany . Pozwoliłam więc sobie na zawitanie w progi tego portalu i pierwszy temat, który przykuł moja uwagę znajdujący się w po prawej stronie pierwszej odsłony– Czy można stworzyć szczęśliwy związek z gejem, zakończył moją krótką przygodę z tym portalem. Jedynie domyślić się mogę pozostałej „dobrej i trafionej” jego zawartości.
UsuńA testczyli co ? Jak kogoś przyjmujesz w domu, to wpuszczasz go na Swoja słynną minę zastawiając odpowiednio stół, czy też zapraszasz do odpowiedniej restauracji ?
źródło jak źródła, jest popularne. Jeśli chodzi o test , to zdarza mi się zastawić tak stół dla kilku osób, ale oni znają zasady i tu trudno mówić o teście, raczej jestem i byłem świadkiem na proszonych kolacjach, jak co niektórym chojrakom mina rzedła przy tak zastawionym stole.
OdpowiedzUsuńA wystarczy tylko być wnikliwym obserwatorem i mina niekoniecznie musi rzednąć :)
Usuń