sobota, 20 lipca 2013

ja nie nosze koloratki

a pomimo to, co jakiś czas natrafiam na ludzi, którzy muszą przyznać się przed sobą do upadku jako człowieka. Od czasów liceum raz na jakiś czas odbywam rozmowy jakie powinni przeprowadzać księża w konfesjonale. Opowiedziane historie nie mogą być rozpowszechniane. Ja w trakcie ich słuchania  nie daje rady powiedzieć nic innego jak "aha" "yhm" "no" "rozumiem" nie jestem psychologiem .
Wczoraj, po raz kolejny zabrałem autostopowicza, kurczę nie powinienem bo to niebezpieczne, ale tyle lat miałem problem z komunikacją miejską, że zabieram tych stojących na wylocie wielkich miast, oni chcą wrócić do domu do rodziny, do domu,  kilka lat temu ja też tak chciałem .
Jakieś kilka lat temu zabrałem autostopowicza ze stacji benzynowej  na wylocie z dużego miasta do mojego miasta i nie byłby w tym nic trudnego gdybym go znał, gdy on zobaczył moje przerażenie nagle w drodze puścił mi informację, że jego żona wtedy jeszcze Panna uczyła mnie w zerówce, lody ustąpiły.
W czwartek zabrałem gościa z wylotówki Wrocławia, dlaczego? Bo był ładny, moja wina moja straszna wina. Gość  był rad, że go zabrałem i zaczął opowiadać historię swojego życia. Przeraził mnie do takiego stopnia, że zastanawiałem się czy przeżyję i wtedy on to chyba zobaczył i uświadomił sobie jak to wszystko brzmi i powiedział coś w stylu "mam nadzieję, że nie zostanę wyproszony, żebym wysiadał w trakcie drogi do celu" jak to powiedział to zobaczyłem w nim człowieka tak samo wystraszonego jak ja.

1 komentarz:

  1. Okres gimnazjum tak od 3 klasy, liceum - niemalże dzień w dzień drogę powrotną pokonywałem pieszą - nie mając samochodu, ani innej możliwości dojazdu chodziłem z buta... no tak ok 8 km w jedną stronę - zawsze sobie wtedy powtarzałem, jeśli będę jechał a ktoś będzie szedł zatrzymam się, teraz gdy mam auto, faktycznie gdy jadę w okolice skąd pochodzę zawsze zabieram tych co idą z buta....
    Na wylotówkach nie odważę się, mimo iż czasem przystojniacy tam stoją, bo wyglądają podejrzanie...

    OdpowiedzUsuń