poniedziałek, 15 lipca 2013

dzień z pingwinami

moim zdaniem nie jestem przesądny, przebiegający kot przez drogę, stłuczone lustro , przespany nudny Sylwester, liść paproci i inne pogańskie wierzenia kompletnie nie robią na mnie wrażenia, w katolickie gusła o wskrzeszeniach też nie wierzę jak i w przecudne ozdrowienia, które moim zdaniem nie są ozdrowieniami tylko źle zdiagnozowanymi chorobami, bo maszyna się zacięła bo nie powiedziano całej prawdy lekarzowi. Jednak przyznam się szczerze, że dziś trochę zacząłem się bać, gdy do godziny 16 chyba widziałem pięć Zakonnic Katolickich, nie do końca jestem pewien i dlaczego tak jest, ale nie jest to dobra wróżba.
Zaczęło się nawet niewinnie pierwszą zobaczyłem wcześnie rano jechała na rowerze trochę mnie to ubawiło bo przypomniałem sobie komedie francuskie z durnym Żandarmem i Zakonnicą piratem drogowym. Druga przechodziła z walizeczką na kółkach na pasach centralnie przed moim samochodem i wtedy poczułem się trochę dziwnie, trzecią przepuściłem w drzwiach apteki w południe, a czwartą spotkałem  w recepcji domu turystycznego, w którym mieszkam. Wiem zgubiłem gdzieś tą piątą.
Nie wiem, czy we Wrocławiu jest jakiś zlot Zakonnic? W ogóle to one nawet się uśmiechały, ale ten uśmiech bardziej mi pasował do jakiegoś filmu o egzorcyzmach  niż na ulicę. Naprawdę nie pamiętam kiedy widziałem tyle zakonnic.
Do tego cały dzień paliło mnie prawe ucho, no masakra.
Dziwny poniedziałek.

2 komentarze:

  1. i to bardzo, nie przepadam za spotykaniem na ulicy tychże pań, bo jakoś tak potem nie z górki mi idzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. woopi jako zakonnica była cudowna ;)

    OdpowiedzUsuń