sobota, 27 lipca 2013

pracuję żeby żyć, nie żyję żeby pracować

moje motto od kilku dni, wielka szkoda, ze tak późno to sobie uświadomiłem.
 dlaczego ja się nie urodziłem lub mieszkam gdzieś z dostępem do Oceanu

5 komentarzy:

  1. hmm, może i by było fajnie mieszkać przy oceanie, np. w Australii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiepski pomysł - węże, skorpiony itp. Jeśli już, to bardziej na północ, albo jakaś miła wyspa, starannie oczyszczona z ww. draństw.

      Usuń
    2. heh, i popsułeś moją piękną wizję :P a ja już widziałem siebie na plaży gapiącego się na surfujących przystojniaków, heh... :P

      Usuń
  2. Jeśli ocean oznacza słońce przez cały rok, upały i chodzenie w samych szortach tudzież spoglądanie na chłopców w takowych (sam pływać, niestety, nie umiem), to tak - coraz częściej zadaję sobie pytanie, dlaczego nie urodziłem się w takiej np. Kalifornii czy Australii.

    A to Twoje nowe motto - dla mnie to oczywistość, bo pracę samą w sobie odbieram jako bezsens i męczarnię. Sęk w tym, że bez niej (czyli bez pieniędzy) żyć się nie da, a w moim przypadku i z nią na samodzielne przeżycie się nie zarabia...

    OdpowiedzUsuń