mam problem z napisaniem kolejnego postu, zaczynam , usuwam, zaczynam i nie kończę. Na początku wydaje się ważne, po chwili irytujące, a na koniec żenujące. Jest początek czasem nawet środek i cholera brak końca i tak od kilku dni. Nie wiem czy to nie jest już moja agonia blogowa. Co się podnoszę to jakimś dziwnym zrządzeniem losu dostaję w głowę.
Coraz częściej myślę, że "to już jest koniec, nie ma już nic" tylko że ja nie jestem wolny i nie mogę iść.
Oczywiście nie muszę pisać mogę powiedzieć do widzenia tylko ja ten blog traktowałem jako katarsis, jako zadanie od psychologa do którego nigdy nie poszedłem , tak jak doktor Watson z nowego serialu BBC Sherlock.
Może się uda podnieść
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz