poniedziałek, 2 grudnia 2013

kultura na stadionie

nie istnieje i tak by to można było zakończyć, ale chciałbym podzielić się pewną obserwacją. Chodzę na mecze piłkarskie bo o wiele bardziej lubię oglądać mecz na żywo niż w TV, niestety ma to swoje minusy. Pomimo, że wyprowadzony z równowagi potrafię pojechać taką podwórkową łaciną, że od razu powinienem dostać doktorat z tej dziedziny to na stadionie czuję się jak jakiś uczniak. Niestety ta łacina jest łączona z innymi wyrazami, które tworzą przerażający obraz kibica. Nie ważne jakiego klubu na pewno jest antysemitą, rasistą i homofobem. Niestety kibic wykrzykujący te hasła nie jest tzw ultrasem siedzącym w kotle lub na żylecie, to bardzo często szanowany tatuś, Pan z banku, u którego załatwialiście kredyt na mieszkanie, po prostu cały przekrój naszego społeczeństwa. Dla mojego małego rozumku szczytem nie porozumienia był język i zachowanie urzędnika państwowego. Ktoś zwróci mi uwagę, że przecież robił to w swoim prywatnym czasie i wyrażana opinia była jego prywatną. Niestety nie podzielam tej opinii ponieważ, wypowiedź urzędnika o charakterze rasistowskim i homofobicznym w miejscu publicznym podważa zaufanie obywatela do Państwa i jego organów władzy.
I na koniec taka drobna informacja, nie napisałem tego powyżej na podstawie jakiś domysłów ja z przykrością muszę stwierdzić, że autorów tych wypowiedzi w taki czy inny sposób znam i wiem o nich czasami więcej niżbym chciał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz