niedziela, 18 stycznia 2015

Przyjaciele

w popularnym serialu jest prezentowany model znajomości kilku obcych sobie osób, które poznały się w jakiś sposób i żyją razem. Można odnieść wrażenie, że Ci znajomi są bardziej istotni dla nich niż rodzina. Ten schemat jest też kopiowany w innych serialach czasami z lepszym, a czasami z gorszym skutkiem. Dotarło do mnie, że kopią tego serialu są Queer as Folk i Looking. Jest tam mało szalonych kobiet jak Phoebe Buffy, ale można być sarkastycznym i stwierdzić, że w każdym z nas jest Phoebe. 

Uświadomiłem sobie, że ja takiej grupy wsparcia nie mam i raczej nie widzę szans na jej stworzenie. Trochę za późno. Z drugiej strony jako niesparowany, nie powinienem tego wykluczyć. Niestety mój analityczny umysł podpowiada mi, że to nierealna mrzonka. Przyczyna tego stanu rzeczy nie jest do końca ode mnie zależna. Pierwsze to panująca w Polsce rodzinność. Pomimo, że nasze rodziny nie są idealne. Niektórzy jej członkowie potrafią zagrać na nerwach używając wszystkich instrumentów obecnych na składzie orkiestry symfonicznej. To i tak robimy fałszywy uśmiech i się tym katujemy, w każde święta i na każdej rodzinnej uroczystości. Kolejnym powodem są nasze miejsca pracy, a właściwie panująca w nich kultura organizacyjna. My unikamy współpracy, a raczej dążymy do konfrontacji. Trudno sobie wyobrazić fajne relacje z kimś kogo postrzegam jako rywala do swojego stanowiska. 

Wczoraj byłem na piwie i brydżyku. Popiłem pogadałem. Ja i trzech ludzi i jakoś było fajnie. Było o czym gadać, o czymś co mnie zainteresowało. Dzisiaj rodzinna impreza. Pięciu dorosłych i dzieciaki i było nudno, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Chociaż staram się nawiązać jakąś rozmowę to rezygnuje po kolejnej odpowiedz w formie jednego wyrazu lub jakiejś onomatopei  Żyjemy na dwóch różnych biegunach i szczerze raczej odpychamy się kiedy wypada się spotkać. Szkoda czasu i nerwów. Wiem to takie nie polskie, przecież rodzina jest najważniejsza. Jestem skazany na samotność.


  

13 komentarzy:

  1. Ciekawe spostrzeżenia. Też nie mam o czym rozmawiać na rodzinnych posiadówkach. :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja myślę, że ten serial poczynił spustoszenie w zbiorowym wyobrażeniu przyjaźni. zakłamał, ponieważ ludzie wzięli go na serio.

    mi też zawsze było średnio na rodzinnych imprezach. także witam w klubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, też mi kiedyś, kiedym go oglądał, coś takiego przyszło do głowy!

      Usuń
    2. Koledzy już w pierwszym zdaniu nazwałem to "modelem znajomości", mi nie chodziło jak to nazwiemy tylko myślałem o więzi, która ich łączy. Sam nawet nie wiem czy z takimi kolorowymi ptakami dałbym radę wytrzymać. Te postacie i relacje pomiędzy nimi były zawsze przerysowane, ale takie jest prawo seriali.

      Usuń
  3. ahh rodzinne imprezy , niezręczność ciszy przy niedzielnej kawie ;)
    Co do samotności, myślę, że po tym co piszesz i po tym jak piszesz wnioskuję, że jesteś człowiekiem inteligentnym co automatycznie podwyższa Ci poprzeczkę akceptowalności innych osóbl(

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowa, ale bez przesady z tą moją inteligencją. Co do wysokiej poprzeczki, to nie jest ona aż tak wysoko. Nie oczekuję znajomości wszystkich dzieł, za który dano Nobla. ;)

      Usuń
  4. Na żadną samotność skazany nie jesteś. Owszem w tym wieku trudniej o same okazje pozwalające na zawieranie przyjaźni, ale nie jest to sztuka niemożliwa. Być może nie udaje Ci się ona, bo za szybko skreślasz potencjalnych kandydatów, oceniasz powierzchownie, szukasz w niewłaściwych miejscach. Nie uwierzę, że choć przez samego bloga nie przyplątała się żadna duszyczka warta Twojej uwagi.
    Osobiście nie wyobrażam sobie wakacji, świąt, weekendów bez przyjaciół. Oni są moja prawdziwą rodziną. Rodziną, która nie wypomina, nie wytyka, nie kłóci się przy świątecznym stole. A te święta były wyjątkowe, bo przecież w całości spędzone w ich gronie na drugim końcu Polski ... bez politykowania, sztucznych uśmiechów, naciąganej grzeczności i zmuszania się do czegokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję takich przyjaciół i możliwości spędzenia takich świąt.

      Usuń
    2. Możliwości zawsze istnieją. Trzeba się tylko zdecydować na odpowiedni krok, a nie czekać na dżina spełniającego Twoje pragnienia :)

      Usuń
    3. Nie znasz się. Czekanie na dżina to część tęczowego etosu. ;-)

      Usuń
    4. zwykle się czeka na Księcia z bajki. Coś mi umknęło, od kiedy tym super ciachem został grubawy dżin ?

      Usuń
    5. O rany... o rany! Nic nie rozumie! Dżin nie jest ciachem, dżin jest środkiem do ciacha! :-D

      Usuń
    6. Ja się nie znam. Ja mająca najbardziej tęczową choinkę w tej galaktyce. Choinkę z tęczowymi aniołkami. Aniołkami ulepionymi i malowanymi rękoma tęczowych chłopców, a raczej tęczowej rodziny. Aniołkami przedstawiającymi *** . I ja się nie znam... jak śmiesz mi coś takiego imputować, jak ... :)))

      Usuń