środa, 7 stycznia 2015

mleko się rozlało

wczoraj miałem okazję po dłuższym nie bycie odwiedzić kolejną poznańską gastronomię w miłym towarzystwie skonsumowałem ciasto bezowe i wypiłem herbatę Earl Grey. Rozmowa była miła, lokal przyjemny. Po prostu doskonale, niestety nie do końca. Na własnej skórze, a właściwie uszach doświadczyłem co potrafi zrobić pięciolatka. 

I to mi od razu skojarzyło się z artykułami z ostatniego miesiąca czy zabierać dzieci do restauracji, czy możesz pieluszkę przewinąć na stole w restauracji prezentując światu znalezisko w pampersie. Wojna trwa, każda za stron wytacza kolejne argumenty jak wielką Bertę w czasie I Wojny Światowej i oddaje strzał w kierunku przeciwników, to że ginie resztka empatii u postronnych osób nieważne.

Wracając do gwiazdy wieczoru, pragnę po informować, że to nie było jedno dziecko w tym lokalu. Była jeszcze dwójka równolatków, różnica plus minus rok. Pozostałych nawet nie zauważyłem, dopóki rodzice nie postanowili opuścić lokalu. Czyli można wychować dziecko nawet pięcioletnie, żeby wiedziało jak ma zachować się w miejscu publicznym.

Trochę żal tych dzieciaków, które nie umieją się zachować w miejscu publicznym , bo to nie jest ich wina. To nie jest w pełni wina ich rodziców , to jest wina dziadków. Już tłumaczę dlatego tak uważam. Rocznik rodziców to szacuje na 1983 i młodsze i kiedy one poszły do szkoły ich pierwsza socjalizacja wyparowali im rodzice mocno czasowo uczestnicząc w przemianach społecznych. Trzeba było się dorobić. Strach jednych przed utratą pracy, chęć uczestnictwa w wyścigu szczurów drugich i nagle dziecko trochę zbędny balast, ale jakoś się to wszystko kręciło. Do tego wszystkiego kilka reform edukacji, administracji gdzie właściwie nauczyciele zostali pozbawieni autorytetu. Rozebrani jak cebula warstwa po warstwie. Sami nauczyciele też są współodpowiedzialni, bo trochę poszli na łatwiznę.
Dochodzimy do czasów dzisiejszych. Większość trzydziestoparolatków i młodszych nigdy nie doświadczyła spójnej racjonalnej edukacji społecznej, to było od święta. Dla mnie oni są pokoleniem samopas, czyli "dziecko radź sobie sam". Do tego dochodzą dziadkowie, którzy właściwie stracili swoje lata ze swoimi dziećmi i odbijają sobie to w relacjach z wnukami wykonując krecią robotę. Dlatego tworzone jest nowe pokolenie samopas 2.0, któremu wolno wszystko nie ma żadnych granic. Jakbym zrobił to co dzieciaki w reklamie jednej z sieci telefonicznych to rodzice by mnie rozszarpali. Takie dwa słodkie bliźniaki, naprawdę zabawne, że hej.

Ja to tak widzę i nie widzę nadziei na poprawę. My wszyscy nie rozumiemy słowa wolność, które oznacza że mam prawo i obowiązek. Nie zawszę mogę skorzystać z przysługującego mi prawa, bo mogłoby ono naruszać prawa innych ludzi. Wykonuje swoje obowiązki , chociaż nie zawsze mi to odpowiada. 
Na koniec taki uroczy i zabawny chłopczyk , prawda ?

7 komentarzy:

  1. Myślisz, że jest jeszcze sens płakania nad rozlanym mlekiem ? Szczerze w to powątpiewam. Jedynym pośrednim rozwiązaniem dla zapewnienia spokoju i chwili ciszy od rozwrzeszczanych dzieciaków w przestrzeni publicznej są strefy wolne od dzieci. Swego czasu Air Asia wprowadziła takie strefy na pokładzie swoich samolotów. Choć nie wiem czy nie ugięli się pod falą krytyki, która zarzucała im dyskryminację. Są baseny termalne z wydzieloną strefą ciszy/relaksu/. Osobiście zakosztowałam takiego luksusu bez wrzasków, kwików, szaleńczej bieganiny brzdąców na Termach w Białce Tatrzańskiej. Czy są restauracje z taką strefą, to nie wiem, bo w porach mojego do nich chadzania dzieciaki już smacznie śpią. Można by wiele w tym temacie, ale …
    Temat poruszany i tutaj - http://natemat.pl/6285,strefa-wolna-od-dzieci-potrzebna-od-zaraz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jesteśmy zgodni, że raczej jesteśmy skazani na konieczność powstawania takich stref w możliwie każdym obszarze przestrzeni publicznej

      Usuń
  2. A na zdjęciu to przyszły skurwiel, jak te moje okoliczne, które nie zawahają się zrobić dziesiony jak trzeba,, więc "wiedz, że coś się dzieje" (jak mówił pewien ksiądz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolega mnie ciągle zmusza abym latał po słowniku slangu miejskiego,

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem sam coś o tym problemie u siebie napisać, ale chyba to nieprędko będzie. Generalnie zgadzam się z Twoimi obserwacjami - wraz z komuną coś ważnego jeszcze nam się załamało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę jednak uzupełnić. Dziesiona to dokonanie kradzieży z użyciem przemocy tzn. często z pobiciem.
    A gdzież tam "dzieciory", te to produkt uboczny seksu.

    OdpowiedzUsuń