poniedziałek, 24 lutego 2014

636 dzień rozczarowania i odkrycia pewnej prawidłowości

w sobotę w rozmowie z moją mamą, powiedziałem jej, że pracuję z ludźmi u których od samego początku wobec siebie widziałem zawiść, wręcz gdyby mogli utopiliby mnie w łyżce wody. Irytuję ich tym, że ja coś wiem zapamiętałem za pierwszym razem, a oni nie. Druga strona medalu jest taka, że ja imion, nazwisk nie pamiętam nawet za piątym razem. Ale to nie było główną tezą naszej rozmowy. Przyznałem się, że 635 dni zajęło mi dostrzeżenie drobnej różnicy. Moi współpracownicy nie lubią mnie, oni nie lubią wszystkich którzy dadzą sobie radę na ich stanowisku. Takiej formy wyścigu szczurów to ja dawno nie oglądałem. Nie gramy po to, żeby zwyciężyć tylko żeby nie przegrać. Zabawne ale taka forma życia mnie nie interesuje.
Ta wrogość ma charakter pierwotny jak ze szkoły podstawowej, gdzie leserzy, obiboki nadają ton całej grupie i ktoś kto się stara, zależy mu prędzej zdobędzie miano kujona niż sumiennego, pracowitego. Zachowanie jak z Urzędu Skarbowego "skoro mnie nie stać na Mercedesa, nie wolno Panu jeździć Mercedesem już ja Panu pokażę co Panu wolno"

4 komentarze:

  1. Oj tak, jak to jest, że słabszy dyktuje warunki grupie? A nie ten co jest mądrzejszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem przekonany, że jesteś świetny w tym co robisz, więc to normalne, że Ciebie nie cierpią. Odwrotnie byłoby dziwnie.

    Mam koleżankę w pracy, która jest genialna. Jest z wszystkim zawsze na bieżąco, zawsze wie gdzie szukać błędu i z uśmiechem na twarzy wytyka błędy i niekonsekwencje.... jest znienawidzona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pracy w warszawskich firmach postanowiłem przejść na samozatrudnienie. Jest ciężko, ale przynajmniej nie muszę użerać się z wariatami z pracy.

    OdpowiedzUsuń