"jestem Polakiem, jestem prawdziwym Polakiem, jestem katolikiem, jestem prawdziwym katolikiem"
nie do końca wiem dlaczego, ale jak słyszę takie deklaracje, to z góry zakładam fałsz i zastanawiam się po co to ktoś mówi. Nie kwestionowałem tego, może sobie pożartowałem, że po ponad pięciu latach pobytu na zachodzie nie ma akcentu jak Dżoana K, ale to był żart i należało mi się w jakiś zabawny sposób odgryźć, a nie robić wykładu o Polskości. Na dodatek kreować wyższość Polaków nad innymi narodami, a jako argument podając, że we Włoszech mały Włoch już w szkole jest indoktrynowany z jakiego to fantastycznego narodu pochodzi, a my Polacy tego nie robimy.
W ten weekend zaliczyłem dwie podobne rozmowy i mam niestrawność. Nie potrzebuje dla dobrego samopoczucia wywyższania narodu nad innymi, bo narody jakie są, pokazali to już w latach trzydziestych Niemcy, raczej szara masa, żeby nie powiedzieć o bardzo małym rozumku.
Spotkałem się ze znajomą, którą nie widziałem ponad pięć lat. myślałem, ze jak popracuje na Zachodzie Europy to znormalnieje. Będzie bardziej poznańska, marzenie ściętej głowy. Nic takiego nie nastąpiło ja wiem, że będę się z nią spotykał co jakiś czas, ale z minę jaką zrobiła gdy zobaczyła dwóch chłopaków siedzących obok nas, raczej nie będziemy przed sobą do końca szczerzy ja na pewno nie.
Bo o siedzących obok nas chłopcach można powiedzieć, chudzi, delikatni, drobni i bardo modnie ubrani, ale nie w kolorowe piórka, tylko jeden w ładnych odcieniach szarości sprytnie to połączył, drugi czerń, granat i szarość, na pewno różu żaden nie miał na sobie chyba, że gatki, ale tego nie mogła zobaczyć.
Bardzo liczyłem, że jak tylu młodych Polaków wyjechało w świat i zobaczy go, to zrozumie, że zwłaszcza jako konserwatysta musi popierać prawo gejów do związków małżeńskich, a zobaczyłem homofobkę i zrobiło mi się smutno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz