kiedy pierwszy raz usłyszałem o filmie nie pamiętam już gdzie, bardzo chciałem go zobaczyć. Ciekawa historia , prawdziwa może lekko podkoloryzowana, ale w którym filmie tego nie zrobiono. Już sam wybór aktorów, którzy grają w filmie jest podkoloryzowaniem, jakby wyglądał ten film gdyby inna aktorka zagrała Filomenę na przykład Amerykanka lub Polka. Judi Dench dla mnie rewelacyjna. Fantastycznie żongluje twarzami Filomeny, jako katoliczki, jako kobiety niemoralnej, kajającej się za grzech i mającej przyjemność z grzeszenia. Po obejrzeniu filmu zadawałem sobie cały czas dwa pytania, kto tak naprawdę jest grzesznikiem Filomena czy zakonnice i drugie pytanie jakim prawem niektórzy z nas dają sobie prawo osądzać postępowanie innych i ich wybory piętnować, po co jest konfesjonał ? Siedzący w środku się wywyższa nad klęczącym z boku niego ? Dawno już straciłem wiarę w "święty powszechny kościół katolicki" i chyba nic już tego nie zmieni i ten film dla mnie nie jest jakimś przełomem. Bo znam wiele grzechów, które kościół potępia, a ludzie którzy je popełniają mają więcej w sobie miłosierdzia i wiary niż pasterze.
Dodaję do listy tych filmów, które chciałbym obejrzeć a których pewnie nie obejrzę, bo samemu oglądać poważnych filmów nie lubię.
OdpowiedzUsuńczy to jest poważny film ? raczej mądry, a jeśli chodzi o towarzystwo to chętnie służę swoją skromną osoba i zapłacę sam za swój bilet ;)
Usuńakurat jeśli idzie o osądzanie przez kościół, to nie wypowiem się, natomiast jeśli chodzi o ocenianie się wzajemne a raczej osądzanie postępowania, to myślę, że jesteśmy już tak zaprogramowani, wpojono nam pewne zasady w czasie wychowywania (jednym rygorystyczne, innym mniej rygorystyczne) i jeżeli widzimy, że ktoś przekracza w jakikolwiek te zasady, żyje inaczej, robi coś inaczej, to zaczynamy oceniać, czy tego chcemy, czy nie, jedni oceniają tylko w swojej głowie, inni robią to głośno, często nie wprost, a za plecami... Czasami oczywiście zdarza się, że zmieniamy perspektywę, zwłaszcza wtedy, jeśli sami złamaliśmy pewne zasady. Heh, i tak nie do końca przekazałem w komentarzu, to co mam w głowie, ale cóż, pora późna, a i lepiej rozmawiać na pewne tematy niż pisać :)
OdpowiedzUsuńja do końca życia będę pamiętał jak oceniana była moja ciotka rozwódka w odległych czasach jak mi to nie pasowało, jako nastolatkowi nie grało. Bo więcej za kołnierzem mieli oceniający niż oceniana, później hurtem poznałem kilku fajnych ludzi rozwodników i dostrzegłem, że nie powinienem opierać się na ocenach innych. Mi też chyba nie wyszła to odpowiedź. Słowacki by się załamał
Usuń