jak dla mnie od zeszłej niedzieli weekend kończy się wcześniej. Kiedyś z powodu stresu około 17 bo w poniedziałek trzeba iść do pracy , aktualnie ponieważ tak odjeżdża pociąg ze stacji Poznań Główny do Wrocław Główny. Wczoraj rozmawiając z mamą w wszystkim i o niczym użyłem zwrotu, że jestem jak "Żyd wieczny tułacz" psychicznie motywuje mnie podróż. Dzisiaj sprawdziłem ten mit i stwierdziłem, że jest zbyt patetycznie. Nie o to mi chodziło. Lubię ruch, działanie, natomiast nie odpowiada mi lenistwo w rodzaju leżenia na plaży i patrzenie w morze dlatego zwykle jak jeździłem na wakacje to wszelkimi możliwymi środkami lokomocji, a najczęściej autonogami przemierzałem sporo kilometrów.
W Poznaniu mam kilka ulubionych miejsc na spacer, bieganie, a nawet miejsca na szybki lunch z gazetą bo nie zawsze dało się kogoś wyciągnąć. Zresztą uświadomiłem sobie, że nie pasuje do polskiej nowej kultury spędzania wolnego czasu czyli grillowania. Rzadko kiedy coś mi na takim grillu smakuje lubię jedzenie lekkie a to serwowane na grillu niestety często jak dla mnie jest zbyt ciężkie zbyt tłuste i niestety zbyt okopcone no i jeszcze picie piwa, które wprawdzie lubię, ale w rozsądnych ilościach jakoś nie specjalnie mi pasuje. Ten mój sprzeciw przez kilku znajomych jest tłumaczony w inny sposób "bo Ty lubisz , kieliszki ze szkła, talerze z porcelany, a noże ze stali, a nie wyroby jednorazowego użytku z papieru i plastiku", cholera jasna coś w tym jest .
We Wrocławiu, na razie spaceruje jeżdżę tramwajami i szukam swojego miejsca na spędzanie wolnego czasu, na spacer , na bieganie i na moje na razie samotne lunche. Może w tym tygodniu, jak będę musiał iść w piątek do pracy to będę miał wolny czwartek we Wrocławiu nie ma sensu na kilka godzin tłuc się do Poznania, to poszukam odpowiednich miejsc. Nie lubię nawet wieczorem za bardzo biegać po chodnikach przy ulicach, wolę parki i jakieś zbiorniki wodne.
Wczoraj mój brat wspomniał, żebym się we Wrocławiu nie chwalił, że jestem z Poznania bo podobno Wrocławianie nie przepadają za Poznaniakami, nie wiem skąd on to wziął, ale mleko się wylało , bo w pracy wiedzą skąd gość przybył, zwłaszcza że radziłem się w której dzielnicy szukać mieszkania.
Do końca życia nie zrozumiem tych animozji między mieszkańcami różnych części świata. Dla mnie różnice w nas są interesujące, zabawne, urocze, ale nie widzę powodu do tego żeby na ich podstawie kogoś nie lubić. Nie podoba mi się architektura miasta Warszawy, na świecie jest kilka miast które mi się nie podobają, ale to nie ma nic wspólnego z mieszkańcami ja nawet z nikim z tego miasta dłużej nie rozmawiałem, więc jak mam ocenić ludzi mieszkających w tym mieście.
Mój dialog w osiedlowym sklepie we Wrocławiu, dla mnie uroczy.
- Zrywkę ? - zapytał mnie Pan Sprzedawca. Widząc mój tępy wzrok, wskazuje nazwany przedmiot.
- Trzeba było mówić, że proponuje Pan tytkę - odpowiedziałem, uśmiechając się do niego. Celowo użyłem nie do końca oddającego rzeczywistość poznańskiego regionalizmu. On też się uśmiechnął i powiedział.
- Znam nowe słowo.
- Ja też - odpowiedziałem.
Na koniec taka jeszcze jedna obserwacja, w Poznaniu i we Wrocławiu powstały nowe dworce imponujące budowle robiące na mnie wrażenie. Niestety ponieważ obie inwestycje nie są na 100 % ukończone jest bałagan organizacyjny tak na 100 %. No jest, mówi się trudno. Tylko proszę mi wytłumaczyć dlaczego my pasażerowie zachowujemy się wobec pracowników PKP zwłaszcza osób siedzących w okienkach tak chamsko, ta kobieta nie jest kierownikiem tego dworca to nie ona odpowiada za ten bałagan. Co to tym wrzeszczącym ludziom daje za satysfakcje. Ponieważ byłem świadkiem takiej sceny, odbierając bilet od Pani w okienku zrobiłem coś, co stojących za mną zwłaszcza tych niecierpliwych jeszcze bardziej poirytowało, a może czegoś nauczyło . Nie tylko użyłem magicznego zaklęcia dwa razy , ale jeszcze na koniec życzyłem Pani miłego dnia, a co mi tam mi korona z głowy nie spadnie jak będę wobec kogoś miły.
też nie wiem, co daje ludziom bycie niemiłym dla ludzi w okienkach... też byłem świadkiem takiej jednej sceny... choć oczywiście czasem panie w okienkach też kulturą nie grzeszą, wtedy wściekłość pasażerów rozumiem jak najbardziej...
OdpowiedzUsuńZrywka aka tytka to jednorazowa, cienka reklamówka?
OdpowiedzUsuńznaczy przezroczysty foliowy worek z uszkami?
UsuńUwielbiam takie notki o różnicach kulturowych, obyczajowych, itp. Ale nie tych oczywistych między krajami/kontynentami, ale właśnie o tych między nawet bliskimi miastami.
OdpowiedzUsuńNa Górnym Śląsku, jest wiele miast. I mimo, że są gęsto "upakowane", gołym okiem widzę różnice.
A jeśli chodzi o różnice tak oczywiste jak Katowice (Śląsk) i Sosnowiec (Zagłębie), to nie trzeba niczego szukać. Wszyscy od razu wiedzą, czy jesteś ze Sosnowca, czy nie :) i na odwrót. Faceci ze Śląska oświadczający się dziewczynom z Sosnowca mają stres, kiedy jadą do jej rodziców i muszą baczyć na każde wypowiadane zdanie, aby było na pewno w j. polskim, a nie śląskim.
Czy na każdy weekend będziesz wracał do Poznania? Ile się jedzie pociągiem? Mam nadzieję niebawem poznasz znajomych. Być samemu w mieście i chodzić wszędzie samemu.... nie zazdroszczę. Tak miałem, jak byłem oddelegowany na 1,5 miesiąca do A'damu. Chodziłem samemu po mieście, a w słuchawkach leciała Adele: "Set Fire to the RAin" oraz "Someone like you".... itp.
PS. Nikt nie rozumie, dlaczego jak jadę nad morze to zamisat leżeć plackiem na plaży to ja CHODZĘ. WSZĘDZIE :)
ludzie w okienkach, to ostatnie ogniwo w łańcuchu hierarchi a obrywaja za wszystkich:/
OdpowiedzUsuńmoze magiczne słowo cos zmieniło na dłuższą chwilę w kolejkowiczach?
zrywka, tytka? u mnie się na to mówi "jednorazówka" ;p
pozdrawiam
@ sansenoi - po 10 chamie, świętemu puściłyby nerwy
OdpowiedzUsuń@ usnuta - teraz już wiem,
@ Spencer - też uwielbiam różnice, samotne spacery nie fajna rzecz, nie w każdy weekend będę wracał do Poznania 3 godziny jazdy w jedną stronę jest męczące,
@ yomosa - na jak długo wystarczyły magiczne zaklęcia nie wiem, dziewczyna za mną też ich użyła
Burdel na tym dworcu to był jak go remontowano. Teraz jest w miarę to jakoś ogarnięte.
OdpowiedzUsuń