niedziela, 22 stycznia 2012

porażka, Struś Pędzi Wiatr, a może Tom

sobota wieczór zaplanowane było wyjście, na przeniesienie pewnej znajomości z wirtualnych do realnych. Miejsce spotkanie miła knajpka, w której czasami bywam. W necie całkiem miło nam się gadało, krótkie teksty, wymiana linków co lubię słuchać, a co on. W tym samym momencie napisaliśmy post , o treści propozycji spotkania, wyglądało obiecująco, na zdjęciu też fajnie nawet wyglądał. Spotkanie rozpoczęło się punktualnie, usiedliśmy, zaczynamy gadać i co ? I zonk. Ciekawe jak w takich sytuacjach radzi sobie Casanowa zwanym Mistrzem Podrywu. Po piętnastu minutach czułem się jak kot Tom, który wpakował się do budy psa goniąc Jerrego i już wiedział, że dostanie łupnia, nie nie spokojnie do rękoczynów nie doszło. Bardzo chciałem być w tym momencie Strusiem Pędzi Wiatrem powiedzieć "Ti ti" i już mnie nie ma. Zwyczajnie po prostu gość jak dla mnie był za bardzo przegięty , giętkie nadgarstki wybaczę, piskliwy głosik jeszcze się trzymam jest ciężko, ale musisz być twardy przecież nikt nie jest doskonały, ale pocieranie paluszkami brwi i skroni bo chyba łapie globusa to już było jak dla mnie naprawdę za dużo. Padłem na deski w momencie jego drugiej egzaltacji w trakcie opowiadania jakiejś historyjki, która kompletnie nie nadawała się do przeżywania emocji, kojarzył mi się z płaczliwymi babciami z Wiadomości lub Faktów. Gość jak z opowieści pewnej Damy, wręcz niemożliwe, żeby był prawdziwy, a jednak.

Naprawdę czasami zastanawiam się jak bardzo zawiesiłem tą cholerną poprzeczkę z oczekiwaniami.Jeśli poszukujesz księcia z bajki, to trafiłeś pod niewłaściwy adres . No może z bajki o "Pięknej i Bestii" ja jako Bestia bez szans na zmianę, ewentualnie coś w okolicach Shreka, na pewno w kategorii ostrego ozora. Zresztą znam kilka opinii o sobie, zwłaszcza wtedy kiedy trzeba coś skomentować "twarzą w twarz"               i najdelikatniejsza brzmi "ty to potrafisz dowalić" są inne określenia, ale ok , każdy ma prawo do swojego zdania. Może ja zwyczajnie nie nadaję się do pary, szukanie kogoś to cholernie absorbujące zajęcie. Na dodatek z wysokim stopniem ryzyka i małą szansą na sukces. 

Podobno facet to bardzo proste urządzenie w obsłudze i takie jest poszukiwane przeze mnie, a na razie muszę się zadowolić marzeniami. i postaciami prezentowanymi w zagranicznych serialach, bo czasy geja z Gliniarz w Beverly Hills na szczęście już minęły. 
nr 1
nr 2 
 i nr 3
teraz gej może być synalkiem z piekła rodem, który zadba o swoje interesy, lub bokserem co Ci przywali, lub w ostateczności zwykłym mechanikiem lub murarzem. I nie wyróżnia się piórkiem w tyłku.

3 komentarze:

  1. Potworne jest to uczucie, ta chęć jak najszybszej ucieczki z miejsca spotkania. A najgorszy jest w nim chyba ten zawód, że przez sieć rozmawiało się dobrze, ze zdjęć patrzyła miła twarz, a w rzeczywistości dochodzą te wszystkie dodatkowe wrażenia, głos, ruchy, zachowanie, które burzą tę ledwo zrodzoną nadzieję. Tego zawsze boję się najbardziej na pierwszych spotkaniach. Tych niespodzianek, które nie mogły przedostać się przez sieć i objawiają się dopiero na żywo.
    Oby było ich jak najmniej...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. heh, no nie najlepiej to brzmi, ja chyba już przestałem się łudzić, że kogoś poznam dla siebie, bo wiecznie jest coś nie tak - jak nie z mojej strony, to z drugiej. w każdym razie spotkania nie zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ktoś kiedyś powiedział "chcesz księcia z bajki? spierd... do bajki".
    Koniec cytatu.
    Kiedy widzę przegiete ciocie odstawiające ciotodramy w miejsach publicznych, zastanawiam się na ile w tym są prawdziwi, ile zaś to sposób bycia...

    nie mnie oceniać takie coś. Sam wymagam akceptacji wiec akceptowac muszę ich inność. Akceptuję choć nie toleruję.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń