sobota, 7 stycznia 2012

lista nałogów, o które bym się nie podejrzewał

kiedy oglądałem film "Sala samobójców", który w niektórych elementach mnie zachwycał w innych irytował, stwierdziłem że co jak co ale jestem z innego pokolenia, potrafię żyć bez internetu. Wprawdzie mam profil na facebooku, ale życie doskonale organizuję sobie bez jego udziału zresztą nie wiem ale ja trochę czegoś innego fecebooku oczekiwałem i jestem mocno rozczarowany, a sam portal uważam za mocno przereklamowany, tak samo odbieram nk.pl. . I w tym tygodniu wyszło mi, że to złudzenie. Jak to sobie uświadomiłem, bardzo brutalnie. Mój operator internetowy, który ma bardzo podobną nazwę do dostawcy prądu za dwa ostatnie rachunki nie dostał pieniędzy i ograniczył mi dostęp do sieci zmniejszył prędkość, dostawca prądu zapewne wystawi mi rachunek do zapłaty 0,00 zł . Dwa dni miałem prędkość łącza, przy którym zalogowanie się do banku jest nie możliwe bo za długo trwa otwieranie strony i wyrzuca. Otwarcie jakiejkolwiek strony internetowej jeśli jest na niej film niemożliwe. Po tych dwóch dniach miałem taką frajdę jakbym dostał cukierka w kryzysie lub pomarańcze. Przejrzałem wszystkie ulubione blogi wg zakładki ulubione sprawdzając kto i co zaaktualizował i jeszcze kilkadziesiąt stron. Po tej żmudnej pracy odnoszę wrażenie, że stan lękowy minął.
Nałóg numer dwa, mam kartę w ramach programu motywacyjnego, która pozwala chodzić na siłownie, na basen i jeszcze w kilka miejsc dla poprawy kondycji fizycznej. Jak ją otrzymałem w aktualnej pracy to za nim wybrałem się pierwszy raz na zajęcia to upłynęły dwa tygodnie . Dzisiaj po roku mam ulubiony klub, ulubione w nim zajęcia i chodzę trzy dni w tygodniu. Ja, który sport lubił, ale najbardziej na mojej szerokiej kanapie z piwem i chipsami na stoliku ,  stałem się bardzo zaangażowanym uczestnikiem zajęć, które wymusiły zmiany w spędzaniu wolnego czasu i odżywiania. Na dodatek spowodowało szaloną myśl wzięcia udziału w maratonie. Myślę o tym od trzech lat tylko w poprzednich nie zrobiłem nic, żeby się zbliżyć do tego, a teraz szukam programu treningowego na 10 miesięcy aby to zrobić. Kiedy pomyślałem o tym, oczywiście wtedy kiedy pewne ruch spowodowałyby konieczność pożegnania się z firmą i oddania karty. Doszedłem do takiego absurdu myślowego, że albo będę dostawał takie świadczenie w nowym miejscu pracy, albo wynagrodzenie o ten wydatek musi być wyższe niż w poprzedniej. Czyli znowu, ewentualna możliwość braku dostępu powodowała panikę w oczach.
I ostatni nałóg. Jeszcze nie ma godziny 11.00 a ja piję drugi kubek, gdybym był w pracy piłbym trzeci. Kawa z ekspresu dosyć mocna. Daję rady bez niej funkcjonować nie powiem, ale wtedy jestem trochę rozdrażniony, marudny i w ogóle życie jest do d. Jeden z moich gości, przyznaje, że pije kawę na terenie Poznania tylko w trzech miejscach nie licząc kawiarni i restauracji. U siebie u mnie i jeszcze w pewnej instytucji samorządowej gdzie dyrektor ma podobno takiego samego świra na temat kawy jak ja. Skąd wiem, że muszę zaliczyć to do nałogów. W czwartek w pracy ekspres się popsuł, zrobiłem sobie rozpuszczalną, prosiłem o łagodniejszy wymiar kary. Dobrze, że do zrobienia był tylko jeden raport.

3 komentarze:

  1. 1. a u mnie Twój blog średnio kilka razy w tyg znika z listy obserwowanych. Sam nie wiem czemu:/
    2. siłownia, basen, maraton?? ho ho!!
    3. kawę zastąp zieloną liściastą herbatą!

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. internet to najgorsze z uzaleznien! fb i nk chyba nie, ale same blogi niestety ale wciagaja.
    i nie rezygnuj z kawy! pysznosci same :D i pewnie pijam tyle co Ty, albo i wiecej, bo raz po raz chadzam do kuchni albo do ekspresu ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Kawa jak najbardziej. A co do maratonu... :) Może też nie najlepszy ze mnie trener ale diwe-trzy osoby można powiedzięc zachęciłem do biegania. Po pierwsze - pewno wiesz - bieżnia nie oddaje prawdziwego ruchu prze biegu. Możesz robić na niej lekko kilkanaście kilometrów a w terenie okaże się, że wszystko jest inaczej.
    Póki jest ciepło wystarczą dobre buty, spodnie dresowe lub getry biegowe (tanie i wytrzymałe są uniwerslane z Decathlona), bluza z kapturem i cienka kurtka od wiatru. Przperaszam, że doradzam niepytany ale może na coś się przyda -biegałem 5 lat w miarę regularnie :)
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń