to, że rok 2011 to jakaś kompletna porażka wielu nie muszę przekonywać. W moim wypadku miało być fajnie, a wyszło fatalnie. Zawodowo kompletna porażka, czym dłużej trwam w aktualnej sytuacji w tym większy dołek wpadam, jak nie podejmę decyzji w stylu "rozwiązania węzła gordyjskiego" to skończę na kozetce u psychoanalityka, a nawet gorzej w mocno wytłumionym pokoiku bez klamki. Najgorsze jest to, że decyzje mocno ogranicza mój strach jak długo wytrzymam finansowo bez pracy lub inna wersja jak szybko uda mi się znaleźć coś lepszego niż teraz. Na rynku nie ma wiele ofert. . Czyli podsumowując w karierze i finansach jest do dupy, a jeszcze na emeryturę muszę trochę poczekać, ostatnio jest wizja że dłużej. Zdrowie w roku 2011 zaliczyłem tylko cztery infekcje, które musiały być zwalczane antybiotykami, moja wątroba stanowczo protestuje do teraz. Życie towarzyskie na szczęście jakieś jest i to dzięki niemu jeszcze nie zamknęli mnie w pokoiku bez klamek. Życie uczuciowe, czasami dochodzę do wniosku, że w tej sferze to kostka lodu po wrzuceniu do drinka ma większą temperaturę niż ja. Jednak starzy ludzie mają rację twierdząc, że jak się człowiek za młodu nie zwiąże z kimś, to czym jest się starszy tym trudniej. Ja mam swoje wymagania on ma swoje. Profile na portalach randkowych po likwiduje w Nowy Rok, na kacu będzie to mnie mniej bolało. Bądźmy szczerzy nie mam talentu do prowadzenia konwersacji wirtualnie. Do miłej konwersacji potrzebuje stolika, słabego światła, żeby nie było od razu widać wszystkich moich wad. Czegoś do chrupania o ładnym zapachu i dobrego wina, żeby lody puściły, żebym był bardziej wyrozumiały i tolerancyjny. Jeśli chodzi o Polskę i Polaków, to muszę przyznać, że kilka razy mnie zaskoczyli niektórzy na plus inni na minus. Najbardziej zaskakujące wydarzenie to moim zdaniem wybór Anny Grodzkiej, co jak co ale tego po konserwatywnym Krakowie to ja bym się nigdy nie spodziewał. Wogóle wybory mnie zaskoczyły na plus. Chociaż coraz słabiej, ale jeszcze staram się wierzyć, że teraz jest czas zmian. Na minus zaskakują mnie jednostki kilka przykładów: w polskiej Dynastii nie było aktora, który od warzyłby się zagrać geja, ta para z Barw Szczęścia to delikatnie pisząc jakaś porażka, do sztuki na podstawie książki Lubiewo, konieczne było ściągnięcie aktorów z Wrocławia bo miejscowi mieli stracha, dobrze że nie z Berlina dopiero była by cioto drama jak aktorzy z za Odry mordowali by się z dialogiem, dodatkowy rok na przygotowanie. Sędzia, który za rejestrował znak "zakaz pedałowania", a kiedy za rejestruje "nakaz" nie powiedział.. Na minus w roku 2011 zasłużyły nasze media zwane opiniotwórczymi, kilka lat temu lubiłem słuchać Panią Staniszkis moim zdaniem potrafiła dokonać trafnych analiz, niestety od kiedy pojawił się PiS i Jarek szanownej damie coś spadło na głowę i nie daję rady ona sklecić neutralnej opinii o zmianach w naszym otoczeniu, a ja wysłuchać jej nawet przez minutę. Niestety po drugiej stronie też co niektórym spadło na głowę bardzo rozczarował mnie w ostatnim okresie Pan Żakowski, szczerze ale jego wypowiedzi pachną mi komuną. I ostatnia gwiazda polskiego dziennikarstwa laureatka Wiktorów Pani Monika Olejnik, niestety ale jej czas się powoli kończy nie panuje nad zapraszanymi gośćmi, albo oni albo ona krzyczy, przerywa w pół zdania te wywiady nic nowego nie pokazują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz