czwartek, 1 grudnia 2011

grzeczny, kulturalny czy zwyczajna dupa

dziś miałem w pracy zebranie. Lata lecą, a ja nadal nie potrafię za protestować w skuteczny kulturalny sposób, tylko prędzej czy później dochodzi do awantury. Szlag mnie jasny mało co nie trafił. Ja nie zajmuje się wszystkim i na wszystkim się nie znam, ale mam serdecznie dość wszech wiedzących informatyków, a właściwie wdrożeniowców programów informatycznych klasy ERP, a często jakichś ich namiastek. Po cholerę są Akademie Ekonomiczne lub Uniwersytety, zlikwidować to natychmiast, to jest marnowanie publicznych pieniędzy. Każdy wdrożeniowiec wie wszystko najlepiej. Chociaż ich wiedza kończy się na sklepiku, typu który mój dobry przyjaciel określa mianem "Kogucik i spółka". To taki typ gdzie właściciel powinien sam sobie prowadzić rozliczenia aby odpowiedzieć ile zarobił i księgowy jest mu zbędny. Tak, liczę cudze pieniądze, ale zwykle w skali dość dużej, że sam tego nie jestem w stanie zrobić. Tak, strasznie  irytuje mnie bagatelizowanie tego co robię jak i nadmierne bicie pokłonów. Mam wielki szacunek do ludzkiej pracy pod warunkiem, że jest ona wykonana dobrze, z należytą starannością i z pewną skromnością polegającą na tym, że wiem, że są lepsi ode mnie. Ja zdaje sobie z tego sprawę i nikt nie musi mi o tym przypominać. Pytanie brzmi, czy oni tu będą chcieli pracować i za ile? Czy na pewno na tych samych warunkach, co ja? Tak jak nie ufam facetom bez skazy tak nie ufam tanim pracownikom, obniżającym swoją wartość. Wiem, że moje porównanie za chwilę będzie brutalne, ale tak to widzę może to jest chory obraz i instrumentalny, ale może Mercedes to nie najlepszy samochód świata, ale to jest Mercedes i dla wielu oznaką luksusu, przepraszam ale ja nie zamierzam być jak mały Fiat."Jak stać było Cię na krowę, to musi być na łańcuch". W pracy daje z siebie dużo, ale nie jestem tani w utrzymaniu i nie chce być. Wiem, że jestem samotnym facetem i nie mam dzieci więc nie mam 100 wymówek, żeby być w gorszej kondycji, niż ojcowie i matki, mężowie i żony. Ja ich nie rozumiem, że wczoraj wieczorem dziecko miało kaszel trzeba było wyprasować męża koszulę itd. czytaj obejrzeć M jak miłość, Barwy szczęścia. Zdaje sobie sprawę, że dzisiaj brzmię jak gość ze słów piosenki, którą podśpiewuje czasami moja mama "już taki jestem zimny drań i dobrze jest mi bez dwóch zdań" mam nadzieję, że dobrze to napisałem.

2 komentarze:

  1. uuu, czy mi się wydaje, czy masz burzliwy charakter?:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Zdaje się, że wreszcie trafiłem na odpowiedni blog. Podpisuję się obiema rękami pod Twoimi słowami. Od dłuższego czasu zmagam się w pracy z tymi samymi problemami (czyt. ludźmi). Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń