sobota, 24 września 2011

sobota przed południem ,

sobota przed południem zawsze była i jest moją ulubioną porą tygodnia. Oczywiście czasami to jest ciężki okres , ale jak za oknem jest ładna pogoda to chce się żyć. Zjeść śniadanie około 9:30, potem wypić kawę  i zjeść wafelka w czekoladzie i robić to wszystko powoli bardzo powoli. No może około 12 rozpocząć jakieś sprzątanie raz na tydzień swoje terytorium należy doprowadzić do porządku, ale robię to wszystko bardzo powoli. Zwyczajnie bez pośpiechu, bez stresu, bez harmonogramu. To jest takie moje małe delektowanie się chwilą, niestety w niedzieli nie potrafię odnaleźć tej radości , już dopada mnie stres i jest do bani. Poniżej napój, bez którego nie potrafiłbym żyć i za chwilę zrobię sobie drugą już dziś, 

nie piję w zwykły sobotni dzień w filiżance tylko w dużym kubku z supermarketu, ale tak ładniej wygląda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz