poniedziałek, 7 lipca 2014

mój Poznań zwariował ?

wracam do Poznania i zastanawiam się od kilku dni, czy to jest jeszcze moje miasto. Kilka lat temu przeczytałem, że jest to najbardziej przyjazne miasto innym ludziom, nie pasującym do modelu standardowego Polaka. Kto to jest standardowy Polak ?

Nie wiem dlaczego, ale to miasto głosuje na lewicę, a ostatnio w nim nad aktywny jest kościół katolicki. Wybrali Arcybiskupa Gądeckiego na Przewodniczącego i nagle uznał, że zna się na wszystkim i może decydować co mi wolno, a co nie.

Pierwszy błąd poznańskiego kościoła katolickiego, zamiatanie pod dywan sprawy arcybiskupa Paetza, radzę o tym nie zapominać ta rana nie została oczyszczona jak powinna i nie zdziwię się jak za jakiś czas będzie jakiś rykoszet.

Drugi błąd sprawa czynszu od miasta za liceum mieszczące się w kościelnym budynku. Nie jestem przeciwko opłacie, ale tu chyba mamy do czynienia z grzechem "nie umiarkowania w jedzeniu i piciu". To mogło być mądrze skalkulowane i mądrze przedstawione społeczeństwu, a nie zrobiono nic tylko wyznaczono czynsz. Uzyskane pieniądze powinny być mądrze wydane na potrzeby parafian miasta Poznania, a nie na nowy samochód arcybiskupa lub wysłane do Warszawy lub jeszcze gorzej do Watykanu.

Trzeci błąd to protest przeciwko "Golgota Picnic". Do kościoła chodzą wierni, którzy mogli usłyszeć, że katolik nie powinien nabijać kabzy po przez swoje uczestnictwo w spektaklu twórcom przedstawienia. Dziwnym zbiegiem okoliczności uruchomiono "świętą wojnę katolików", ta wojna doprowadziła, że wystraszył się twórca i odwołał spektakl bo przedstawiciele władz miejskich w tym Prezydent tego miasta narobili w gacie ze strachu przed siłą narodu wspartą przez kiboli miejskiego klubu sportowego Lech i nie mogli zagwarantować bezpieczeństwa artystom i widzom. Nie wiem czy klub chce być kojarzony z takim ciemnogrodem.

Jak tak dalej będą sobie poczynać to nie zdziwię się jak Poznań zostanie polską Wittenbergą, tylko że w XXI wieku nie będzie nowego kościoła tylko ateizm nie zadeklarowany tylko praktykowany, pustym kościołem. Trochę już przeżyłem zmian jedne postępują w formie rewolucji inne ewolucji małymi kroplami drążącymi kamień. Kładą głowę pod topór nie będąc tego świadomym.

Ten post nie powstałby gdyby nie wczorajsze piwo z facetem, który lada moment będzie ojcem trójki dzieci. Idealny katolik, parafianin i Polak. Widzi, że ja nie chodzę do kościoła, a on z żoną i dziećmi co niedzielę i zadaje mi pytanie "Czy ja widzę w tym sens, bo on się pogubił?" Chodziło o "Golgota Picnic"




1 komentarz:

  1. Gorzej, jeśli stanie się nie "polską Wittenbergą", a "polskim Monachium". :-(

    OdpowiedzUsuń