niedziela, 24 lutego 2013

odwrót Napoleona spod Moskwy


najlepszym komentarzem do mojego piątku jest tytuł tego obrazu. 
Nie mam daru przekonywania, po czwartkowej nieobecności moja armia nie dała rady.
Przygoda z Wrocławiem zostanie zakończona 14 lutego.
Najchętniej bym zwiał na Elbę.

wtorek, 19 lutego 2013

szykuję się do bitwy

niestety, ale mój pobyt we Wrocławiu chyba dobiega końca. Niestety Zjednoczone Siły Zarządu i Personalnego cały czas prowokują mnie do Wojny, na razie przeprowadziły kilka ataków zaczepnych, niestety morale w szeregach moich żołnierzy, którym przewodzę ostatnio jest coraz gorsze. 
Dlatego podjąłem decyzję, że zgodnie z rycerskimi tradycjami w piątek stoczę bitwę z Prezesem, albo wygram tą bitwę, albo przegram Wojnę.

Niestety tak można opisać moje kolejne miejsce pracy, zmieniam miejsca pracy, a problemy mam ciągle te same. Czyli zatrudniamy do Twojego zespołu najtańszych, nie najlepszych. Samodzielne myślenie coraz bardziej wątpię czy to istnieje, ludzie wolą procedury regulaminy. Jeśli procedura czegoś nie opisuje to oznacza, że to nie istnieje. Czuję się jakbym ślepemu próbował wytłumaczyć co to jest kolor czerwony. Zapewne są geniusze, którzy są to w stanie zrobić, ja nie potrafię, czy to oznacza że nie nadaję się na moje stanowisko ?

W 268 dniu pracy we Wrocławiu podjąłem decyzje o jej zakończeniu, to nie ma sensu. 
Spotkanie w piątek z Prezesem będzie tak naprawdę wręczeniem mu mojej rezygnacji. 
Za dwa tygodnie będzie po sprawie, dalsze trwanie w tym układzie to oszukiwanie, najbardziej siebie.

A tu na koniec miły dla oka obrazek , też bym chciał aby ktoś tak do mnie się przytulił. Na dłużej nie na chwilę.

;)


sobota, 16 lutego 2013

trzecia rozwódka

cholera ja to mam szczęście, naprawdę nic tylko się upić.
W moim nudnym życiu zostałem kilka razy zaproszony przez kobiety na kawę, piwo, wino i co ino.
Proszę bez kosmatych myśli, byłem grzeczny, a nawet w wersji gentleman.
Może, nic nie rozumiem, ale właśnie doliczyłem się, że na pewno trzy z nich to rozwódki. "Proszę Pana, bo ja jestem kobieta na zakręcie", a ja zastanawiam się wtedy czy założyłem koloratkę.
Bardzo miło mi się z nimi gada nie powiem, ale mam wrażenie bycia tanią wersją psychoanalityka, płacę sam za swoje piwo, może z powodu braku dyplomu psychoanalityka.
Ostatnie spotkanie, całkiem fajna babka trochę w stylu Alexis. Absolutnie kocha swojego syna, tyle mi o nim nagadała trochę za dużo, najważniejsze uczy się w szkole baletowej. To sami sobie odpowiedzcie gdzie krążyły moje myśli , moja wina, moja wielka wina, ale miałem w głowie wielką perwerę ;).
Przepraszam wszystkich tancerzy baletowych, za moje kosmate myśli ;), ja nic nie sugeruje, ale sobie pomarzę tak na dobranoc.

środa, 13 lutego 2013

znowu jestem psychicznym wrakiem

znowu jestem psychicznie wrakiem, mam wszystkiego dość, nic mi się nie chce.
Po prostu jest całkiem do d...
Powinienem się uczyć , coś robić, a siedzę pije kawę i mam wszystkiego dość.
Przeglądam oferty pracy , w ograniczeniu terytorialnym  Poznań.
Przestałem wierzyć w możliwość sukcesu we Wrocławiu.
Jedyny możliwy sukces , to możliwość skoczenia z mostu, jest spory wybór.
To tyle byle do piątku do godziny 16:00 , wsiąść w samochód i wracać do Poznania.
Wracając w niedziele do Wrocławia, obiecuje pozostać sobie na następny weekend we Wrocławiu, potem przychodzi środa i już w myślach jestem w drodze do Poznania.
Wracam do mieszkania i najchętniej cały weekend przesiedziałbym w nim nie ruszając się z łóżka.
Jutro będę może miał towarzyskie wyjście do pubu we Wrocławiu, numer dwa we Wrocławiu, towarzyskie nie randkę. Jestem trochę podekscytowany i zastanawiam się czy będzie to warte wysiłku.

sobota, 9 lutego 2013

Scarlet, ni cholery mnie to nie obchodzi


kiedyś miałem przyjemność rozmawiać z heteroseksualnym niedoskonałym gościem, który był sporo ode mnie starszy i przyznał mi się do pewnego swojego spojrzenia na świat, a jest niepełnosprawny fizycznie. Kiedy był młody, a to było wiele lat temu chciał mieć pełnosprawną dziewczynę może nie Miss Polonię, ale pełnosprawną. W tam tym czasie pracował On w spółdzielni inwalidów i jak sam stwierdził wielu chłopaków znajdowało w tym miejscu swoje żony. On tak nie chciał. Po co jest ten wstęp z bardzo prostej przyczyny wtedy kiedy rozmawialiśmy ja byłem sam, nadal jestem i oczywiście on słusznie mnie oceniał, że szukam lepszej od siebie wersji tylko moim zdaniem nie domyślił się jednego, że to powinien być facet.

Jesteśmy inteligentni, dorośli więc nie ma co się łudzić, homoseksualny facet szuka Dawida.
Ja nim nie jestem, raczej nigdy nim nie będę, więc prawie na sto procent będę sam.
Mam kilku heteroseksualnych kumpli i muszę przyznać, że lubię z nimi iść na mecz, napić się wódki, pogadać do trzeciej nad ranem. Czy Oni wiedzą ? Szczerze Scarlet, ni cholery mnie to nie obchodzi. Z szacunku dla ich dziewczyn lub żon dla mnie są tylko kumplami, są nietykalni.


jeśli nie związek, to co ? Czyli jak zorganizować sobie życie, żeby być szczęśliwym pomimo braku partnera.


 pod poprzednim postem Spencer  zadał mi pytanie prezentowane powyżej. Obiecałem, mu że napiszę posta na temat,  jak ja to widzę i mam nadzieję nie wypaść jak z rubryki „porady Ciotki Apolonii” z „Przyjaciółki” lub innej tego typu gazety. Będzie to prezentacja pomysłu na moje życie bez partnera, każdy wybierze sobie to co dla niego jest najwłaściwsze.

Podobno człowiek to zwierze stadne, stworzony to tworzenia małych i większych watach, od początku swojej socjalizacji chcemy należeć do zorganizowanych grup społecznych, rodzina mniejsza i większa, klasa, kółka zainteresowań, drużyna sportowa. W pewnym momencie kiedy dorastamy chcemy tworzyć swoje związki najpierw te mniej trwalsze później te w formule „i nie opuszczę Cię, aż do śmierci”, przynajmniej chcemy w to wierzyć.

Niestety nie wszyscy je stworzymy, niektórzy z nas w tym autor tego postu, prawdopodobnie nie są to tego stworzenie, lub jak mówią inni nie jest im to przeznaczone. Do stworzenia związku nie jest potrzebna odpowiednia regulacja prawna, tylko druga osoba. Ta druga osoba musi mieć coś w sobie, musi być między nami jakaś chemia lub iskra. Próbowaliśmy raz, a może kilka i nigdy nie było tak jak to sobie wyobrażaliśmy , to nie tak miało być i pewnego dnia człowiek budzi się, a może przed zaśnięciem mówi sobie dość, koniec mówi się trudno będę sam. Moim zdaniem najgorsze co można wtedy zrobić to zamknąć się przed światem, przed innymi ludźmi, ja nie byłbym wstanie żyć bez świata, bez ludzi.

W poprzedniej pracy w jakiejś rozmowie wyszło, że jeżdżę na wakacje sam, nie zawsze ale bardzo często, co to był za szok, jakbym złamał wszelkie zasady dobrego wychowania, a ja zwyczajnie nie chce jeździć z kimś kto będzie mi dyktował co mam robić lub jak mam spędzić wolny czas. Nie chce być z kimś kto o wszystkim będzie decydował za mnie wymuszał na mnie, nie chce żyć z kimś za kogo będę musiał o wszystkim decydować. Czym dłuższy wyjazd i bardziej odległe miejsce tym bardziej sam. Tylko pierwszy raz był trudny, ale miałem przyjemność poznać ciekawych ludzi i wiele czasu z nimi spędzić na dosyć ciekawych rozmowach. Nie, nie utrzymujemy ze sobą kontaktu, zwyczajnie mieliśmy okazję się poznać.
Kiedy idę na zajęcia sportowe, też nie ciągnę ze sobą kogoś, zwyczajnie idę poznaje nowych ludzi i zaczynam funkcjonować w nowym otoczeniu. Co zabawne, kiedyś kolega, który wybrał się do tego samego klubu był zdziwiony ile osób mnie znało i zaczynało rozmawiać o drobiazgach.

Jak zorganizować sobie życie, żeby być szczęśliwym pomimo braku partnera ?

Ciekawe pytanie, moim skromnym zdaniem nie ma złotej recepty. Ponieważ ludzie są różni. Znam dorosłych samotnych ludzi mieszkających z rodzicami, którzy może są szczęśliwi, a może nie, ale nie będą próbowali coś zmienić ponieważ mają obawy przed jakąkolwiek zmianą w ich życiu.
Natomiast ja patrzę na każdą zmianę jak na podróż w nowe nieznane miejsce. Nie zamierzam żyć dla pracy, praca dla mnie pomimo, że bardzo się w nią angażuję i bardzo często wylewam swoją frustrację jest tylko środkiem do zarabiania pieniędzy , które dają mi możliwości.
Te możliwości dla mnie to poznawanie nowych miejsc, nowych ludzi to ułatwianie sobie życia, ciągłego uczenia się i to często absurdalnie nieprzydatnych rzeczy. Staram się nie zaniedbywać mojej rodziny, tej w której się urodziłem, informuję co u mnie i staram być na bieżąco co u nich, ale nie pozwalam wpływać na mnie jeśli mi to nie odpowiada.

Jak zorganizować sobie życie, żeby być szczęśliwym ?
  • Podobno jestem „uroczo egocentryczny” więc staram się dbać o zdrowie, odrobina sportu w standardzie fitness, tak aby nie być przedwcześnie pacjentem Erjota i NFZ.
  • poznawać nowe miejsca,
  • poznawać nowych ludzi, na pewno czegoś nowego się od nich się nauczę, a minimalnie poznam ich punkt widzenia,
  • uczyć ludzi tolerancji, wprawdzie nie jestem ostentacyjnie tęczowy, ale i tak zmuszam do myślenia i perfidnie to wykorzystuję,
  • realizować swoje marzenia,
  • pozory mylą, ale pomagać dyskretnie osobom słabszym ode mnie, nie tylko przez dawanie pieniędzy.


Jestem świadomy, że ten pomysł na samotne życie jest trochę hedonistyczny, ale nie do końca jestem wstanie zaakceptować życie pokutnego mnicha. Jestem świadomy, że będzie wiele momentów kiedy sam w mieszkaniu będę krzyczał, że tak nie chcę, że chce móc komuś opowiedzieć jak było dziś w pracy. Jestem świadom wielu problemów samotności, ale cały czas będę robił swoje i będę marzył o życiu we dwoje



przepraszam, jeśli nie odpowiedziałem na pytanie, starałem się, ale czasami mam wrażenie, że charakterystycznie najlepiej określa mnie zwrot "samotny żeglarz".

niedziela, 3 lutego 2013

programy opiniotwórcze, czy na pewno ?

jestem wielbicielem kilku programów, które w telewizji omawiają aktualną sytuację polityczna, społeczną, gospodarczą i w ogóle. Nie przepadam za programami z politykami aktywnymi, czyli wywiad z Panem Prezydentem Komorowskim jest nie dla mnie, natomiast co innego z Panem Prezydentem Wałęsą lub Kwaśniewskim. Zauważyłem pewną prawidłowość Prezydent Wałęsa i Prezydent Kwaśniewski mają cholerne parcie na szkło, ale aktualnie ich wypowiedzi w wielu sprawach mają bardziej uniwersalny charakter, niż w czasach kiedy byli aktywni politycznie.
Wróćmy jednak do tematu, kiedyś byłem wielbicielem pewnego programu , w którym zapraszane były same Panie, TVP 2 to chyba emitowała, podobne coś teraz robi TVN24 tylko to już nie jest to.
TVN24 robi też program pod tytułem "Drugie śniadanie mistrzów". To nie będzie reklama, to będzie ostra krytyka.
Do takich programów nie wszyscy się nadają, zwłaszcza niektórzy twórcy, którzy może są dobrymi aktorami, ale za dużo do powiedzenia nie mają. Po drugie muszą lubić ludzi, którzy patrzą na sprawy inaczej niż my. Dobrze sprawdzają się w takich programach wbrew pozorom ludzie starsi, zwłaszcza Ci z dużym bagażem doświadczeń z własnego życia. Myślę o przymusowych tułaczach stanu wojennego. Starsi bohaterowie takich programów są bardziej moim zdaniem szczerzy i nie muszą ukrywać swojej opinii, kredyty mają raczej spłacone więc o wiele słabiej podlizują się publiczności zwłaszcza tej mniej rozgarniętej, nie potrafiącej zauważyć fałszu. Dlatego ostatni program z Panami Józefowiczem, Lindą, Poniedziałkiem i Miłoszewskim moim zdaniem była kompletną porażką. Wszyscy w swoich wypowiedziach coś grali, chyba najmniej może Miłoszewski, ale w jego przypadku mogę go niesłusznie faworyzować, trochę jak nauczyciele  bardzo dobrych uczniów.
Moim zdaniem Pan Józefowicz to konserwatysta celebryta, który musi dbać o dobre relacje z osobami o orientacji homoseksualnej, bo inaczej rażąco mogłyby obniżyć się wpływy w jego teatrze.Z kolei Pan Linda ze swoim uśmieszkiem raczej był we wszystkich kwestiach delikatny , on chyba cały czas myśli że gra rolę w Quo vadis, nie przypisuje mu łamania prawa , ale jego opinia o filmie "Drogówka" była nieszczera tym bardziej, że sam grał mocno chamowatego gliniarza i odwołując się do tamtej historii mógł powiedzieć swoją opinie o tym filmie. Jakąś masakrą są moim zdaniem wypowiedzi Pan Poniedziałka, cały czas chce być Trybunem środowiska gejowskiego i cały czas nie czuję tego, żebym chciał aby nim był. Ostatni w tej dziwnej opowieści też był cholernie miałki. Ten program wyglądał by zapewne inaczej gdyby zaproszono na przykład: Panią Koftę, Pana Pszoniak, Pana Grabowskiego, Pan Mleczko i jeszcze kilka osób, a nawet pokusiłbym się o któregoś Telewizyjnego księdza z religia TV, mógłby być pastor lub rabin.

I na koniec fotka ;)

to jeden z bohaterów, tego postu. Miał inteligentniejsze wypowiedzi