sobota, 9 lutego 2013

jeśli nie związek, to co ? Czyli jak zorganizować sobie życie, żeby być szczęśliwym pomimo braku partnera.


 pod poprzednim postem Spencer  zadał mi pytanie prezentowane powyżej. Obiecałem, mu że napiszę posta na temat,  jak ja to widzę i mam nadzieję nie wypaść jak z rubryki „porady Ciotki Apolonii” z „Przyjaciółki” lub innej tego typu gazety. Będzie to prezentacja pomysłu na moje życie bez partnera, każdy wybierze sobie to co dla niego jest najwłaściwsze.

Podobno człowiek to zwierze stadne, stworzony to tworzenia małych i większych watach, od początku swojej socjalizacji chcemy należeć do zorganizowanych grup społecznych, rodzina mniejsza i większa, klasa, kółka zainteresowań, drużyna sportowa. W pewnym momencie kiedy dorastamy chcemy tworzyć swoje związki najpierw te mniej trwalsze później te w formule „i nie opuszczę Cię, aż do śmierci”, przynajmniej chcemy w to wierzyć.

Niestety nie wszyscy je stworzymy, niektórzy z nas w tym autor tego postu, prawdopodobnie nie są to tego stworzenie, lub jak mówią inni nie jest im to przeznaczone. Do stworzenia związku nie jest potrzebna odpowiednia regulacja prawna, tylko druga osoba. Ta druga osoba musi mieć coś w sobie, musi być między nami jakaś chemia lub iskra. Próbowaliśmy raz, a może kilka i nigdy nie było tak jak to sobie wyobrażaliśmy , to nie tak miało być i pewnego dnia człowiek budzi się, a może przed zaśnięciem mówi sobie dość, koniec mówi się trudno będę sam. Moim zdaniem najgorsze co można wtedy zrobić to zamknąć się przed światem, przed innymi ludźmi, ja nie byłbym wstanie żyć bez świata, bez ludzi.

W poprzedniej pracy w jakiejś rozmowie wyszło, że jeżdżę na wakacje sam, nie zawsze ale bardzo często, co to był za szok, jakbym złamał wszelkie zasady dobrego wychowania, a ja zwyczajnie nie chce jeździć z kimś kto będzie mi dyktował co mam robić lub jak mam spędzić wolny czas. Nie chce być z kimś kto o wszystkim będzie decydował za mnie wymuszał na mnie, nie chce żyć z kimś za kogo będę musiał o wszystkim decydować. Czym dłuższy wyjazd i bardziej odległe miejsce tym bardziej sam. Tylko pierwszy raz był trudny, ale miałem przyjemność poznać ciekawych ludzi i wiele czasu z nimi spędzić na dosyć ciekawych rozmowach. Nie, nie utrzymujemy ze sobą kontaktu, zwyczajnie mieliśmy okazję się poznać.
Kiedy idę na zajęcia sportowe, też nie ciągnę ze sobą kogoś, zwyczajnie idę poznaje nowych ludzi i zaczynam funkcjonować w nowym otoczeniu. Co zabawne, kiedyś kolega, który wybrał się do tego samego klubu był zdziwiony ile osób mnie znało i zaczynało rozmawiać o drobiazgach.

Jak zorganizować sobie życie, żeby być szczęśliwym pomimo braku partnera ?

Ciekawe pytanie, moim skromnym zdaniem nie ma złotej recepty. Ponieważ ludzie są różni. Znam dorosłych samotnych ludzi mieszkających z rodzicami, którzy może są szczęśliwi, a może nie, ale nie będą próbowali coś zmienić ponieważ mają obawy przed jakąkolwiek zmianą w ich życiu.
Natomiast ja patrzę na każdą zmianę jak na podróż w nowe nieznane miejsce. Nie zamierzam żyć dla pracy, praca dla mnie pomimo, że bardzo się w nią angażuję i bardzo często wylewam swoją frustrację jest tylko środkiem do zarabiania pieniędzy , które dają mi możliwości.
Te możliwości dla mnie to poznawanie nowych miejsc, nowych ludzi to ułatwianie sobie życia, ciągłego uczenia się i to często absurdalnie nieprzydatnych rzeczy. Staram się nie zaniedbywać mojej rodziny, tej w której się urodziłem, informuję co u mnie i staram być na bieżąco co u nich, ale nie pozwalam wpływać na mnie jeśli mi to nie odpowiada.

Jak zorganizować sobie życie, żeby być szczęśliwym ?
  • Podobno jestem „uroczo egocentryczny” więc staram się dbać o zdrowie, odrobina sportu w standardzie fitness, tak aby nie być przedwcześnie pacjentem Erjota i NFZ.
  • poznawać nowe miejsca,
  • poznawać nowych ludzi, na pewno czegoś nowego się od nich się nauczę, a minimalnie poznam ich punkt widzenia,
  • uczyć ludzi tolerancji, wprawdzie nie jestem ostentacyjnie tęczowy, ale i tak zmuszam do myślenia i perfidnie to wykorzystuję,
  • realizować swoje marzenia,
  • pozory mylą, ale pomagać dyskretnie osobom słabszym ode mnie, nie tylko przez dawanie pieniędzy.


Jestem świadomy, że ten pomysł na samotne życie jest trochę hedonistyczny, ale nie do końca jestem wstanie zaakceptować życie pokutnego mnicha. Jestem świadomy, że będzie wiele momentów kiedy sam w mieszkaniu będę krzyczał, że tak nie chcę, że chce móc komuś opowiedzieć jak było dziś w pracy. Jestem świadom wielu problemów samotności, ale cały czas będę robił swoje i będę marzył o życiu we dwoje



przepraszam, jeśli nie odpowiedziałem na pytanie, starałem się, ale czasami mam wrażenie, że charakterystycznie najlepiej określa mnie zwrot "samotny żeglarz".

1 komentarz:

  1. Dzieki bracie!!! Tez lubie w wakacje jechac samemu, ale ..... nie zaszkodziloby wybrac sie z partnerem:) juz raz bylem, ale tam klocilismy sie co chwile, wiec juz sam nie wiem.

    Zatem niebawem moja wersja posta :)

    Moze chcesz cos u mnie zamowic?

    OdpowiedzUsuń