od kilku tygodni staram się chodzić na siłownie bardziej regularnie, ale z rana przed pracą. Popołudniowe wyjścia likwidowały kompletnie czas wolny, a może to i lepiej. Staram się być przynajmniej na zajęciach grupowych. Dziś był dzień indywidualny w planach i na tym się skończyło. Budzik warczał, a ja go tak sprytnie przesunąłem w tryb drzemki, że ledwo zdążyłem do pracy. Może jutro będzie lepiej.
Zresztą nie wiem czy te mocne zmiany pogody tak negatywnie na mnie wpływają bo mi się nic nie chce, wygląda że innym też nie wiele się chce bo w blogosferze "cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie", liczę na to że to tylko urlopy i sezon ogórkowy. Nastrój miałem do czterech liter prawie przez cały dzień, teraz się obżarłem truflami Wewel i jest mi tak dobrze "chwilo trwaj, jesteś taka piękna".
Poza tym kompletnie nic pozytywnego, tylko praca, dom, siłowni i te cholerne płacenie rachunków, jeden zapłacony, a kolejny puka do drzwi. To się żyć nie chce.
może zbyt wysoko mierzę, ale przydałby się jakiś "mięśniak" na poprawę nastroju.
Mięśniak to także rodzaj łagodnego nowotworu, także uważaj o co prosisz, los przewrotny bywa. Przystojniaka jakiegoś życzę zamiast tego mięśniaka :-)
OdpowiedzUsuńMięśniak zostało użyte tylko według definicji Adiego i tylko tak ma być rozumiany, żadne inne zwłaszcza choróbska proszę nie brać pod uwagę
UsuńU mnie wpisy standardowo, a przy obecnych temp. powyżej 30C doskonale funkcjonuję. Wiem, jestem tu wyjątkiem w tej i innych sprawach.
OdpowiedzUsuńZ dniem, choć ma on zawsze 24h, to odczucia są inne pracując od 6-14, inne jak 14-22. W drugim przypadku często ludzie mówią - nie mam nic z dnia. No niby nie, ale za to rano się wysypiają czego skromnie nie zauważają, a zarywanie nocy, aby wstać np. o 04:00 i szybciej skończyć to wydaje im sie bardzo naturalne i pożądane. Przecież po popołudniówce też mogą spać 5h., wstać o 05:00 i funkcjonować do wyjścia, do pracy. jakoś nie - śpią często do 09:00 i następnie nie mają nic z dnia. W drugą stronę można sie położyć o 20:30 i też nic nie będzie z dnia, a godziny spania te same co po popołudniówce.
A co do rachunków, może przejrzeć stronę wydatków bieżących, zresztą - stękaniom nigdy nie będzie końca.
to zdanie o rachunkach nie zostało użyte jako ciężar finansowy tylko jako upływający czas, cykliczność, jest data wystawienia, dwa tygodnie do zapłaty by za kolejne dwa tygodnie pojawił się nowy taki symbol prozy życia. Ok nie napisałem tego jednoznacznie ok. Tak masz rację ze mnie taki smerf maruda chyba jest;)
UsuńDlaczego nie zorganizujesz sobie odkrywczo choć weekendów ? Prawie co tydzień jest tak piękna pogoda. Wystarczy pojeździć po zaprzyjaźnionych blogowo miastach, poznać tych ciekawych ludzi, naładować swoje akumulatory innym kolorytem. To nie są przecież wydatki rujnujące budżet domowy ... trzeba tylko ruszyć swoje cztery litery :))
OdpowiedzUsuńSzczerze nie pomyślałem o tym, i to jest wspaniała idea. To kto pierwszy do pomęczenia się ze mną tak przez trzy cztery godzinki. Ok połażę sobie sam nie będę się narzucał ;).
UsuńMały Wiedeń stoi otworem, zapraszam :))
UsuńDuża Warszawa też. :-P
Usuń(Byle nie w upał.)
W ten weekend będę w Warszawie, ale z tego co dostrzegam przywita nas niezła pogodowa huśtawka :(
Usuńsiłownia, tylko raz w takim miejscu byłem, w myślach czasami tam wracam, ale zanim pojawię się tam ciałem ponownie, to pewnie sporo wody w rzece upłynie :>
OdpowiedzUsuńdlaczego ? w czym problem ? To wyobraź sobie tam nie , gorzej być nie może
Usuń