moja własna definicja "prekariusz" to - wiecznie niezadowoleni, roszczeniowi, pokrzywdzeni przez los.
trochę historii własnej,
pierwsza umowa o pracę na stanowisko na dole drabiny w firmie i na minimalnej pensji - 2 lata,
druga umowa o pracę na stanowisko na dole drabiny w firmie i na minimalnej pensji - 4 m-ce,
trzecia umowa o pracę na stanowisku na niższym w dziale, już nie w firmie bo była sprzątaczka, ochroniarze i jeszcze kilku pracowników fizycznych i na minimalnej pensji - 3 lata,
dopiero po tym okresie zostałem zatrudniony za wynagrodzenie wyższe niż minimalne .
rzeczywistość dzisiejsza,
umowa o pracę, wynagrodzenie już nieminimalna pensja , ale w mojej ocenie niewspółmierna do włożonego wysiłku oczywiście za mała.
Dzisiaj miałem moim zdaniem ciężkie szkolenie i dobrze, że jutro mam wolne bo bym chyba nerwowo jutro nie wytrzymał w pracy i to bardziej na zasadzie paniki niż realnych problemów. Do poniedziałku się wezmę w garść i przygotuję kilka maili biorących za mordę moich pracowników. Między innymi moich prekariuszy. Nie wyobrażam sobie, żeby się nie podporządkowali.
Nie wiem , kto zawinił w tworzeniu ich roszczeniowego podejścia do życia. Chyba media ? Umowy o pracę nie dostają, nie dlatego że nie mają do tego prawa takiego ludzkiego, tylko że ich odpowiedzialność zawodowa w oparciu o zdrowy rozsądek można porównać do podrzucania granatu, który za chwilę eksploduje. Jeśli nie napiszesz procedury, schematu, to albo nic nie będą robić tylko oglądać kolegów i koleżanek statuty na facebooku, albo spierdolą to na starcie i zdziwieni, będą robić wszystko żeby zrzucić na kogoś odpowiedzialność. Zachowanie jak z przedszkola. Kiedyś dawno chyba na początku pokolenia gimbusów, spotkałem pierwszego cwaniaczka, którego matka wyręczała we wszystkim i wszystko załatwiała za niego. Znał go mój znajomy, który widząc moją irytacje na młodego studenta i zaangażowanie jego matki w ratowaniu sytuacji, stwierdził "byłby głupi, żeby się wysilał, wystarczy trochę poczekać , a mamuśka to załatwi". Trudno mi było z tym stwierdzeniem się zgodzić. Z kolei pracując we Wrocławiu z bardzo wieloma młodymi osobami zacząłem zwalać winę za ich braki w systemie zdawania egzaminów na koniec gimnazjum i liceum testy może są dobre, tylko że współczesna szkoła uczy tylko zdania testu, jak wypełnić arkusz jak się po nim poruszać i jaka jest jedyna słuszna droga dotarcia do zwycięstwa. Jeszcze kompletnie zwaliło mnie z nóg gdy usłyszałem , że żeby zdać potrzeba 30 % prawidłowych odpowiedzi. Czy to trochę nie za mało ?
Jeśli miałbym porównać młodych ludzi, to od wszystkich odpowiedzialnych za przygotowanie ich do życia oczekiwali taryfy ulgowej na treningach, a teraz się dziwią że przegrywają. Dziwią się, że są wykorzystywani. Doświadczenie podpowiada mi, że nie ma rady czym gorzej jesteście przygotowani, czym mniej umiecie, potraficie tym dłużej będziecie płacić frycowe. I trzeba się z tym pogodzić nie ma rady. Więcej przeczytałem książek w pięć lat po studiach niż na studiach i to z o wiele węższej dziedziny.
ogrodnik ? nie architekt krajobrazu ;)
Jak czytam Twoje wpisy to mieścisz się w określeniu "prekariusz". No bo czytam poniżej ile lat pracowałeś na stanowiskach za najniższą... czyż to nie stękanie, roszczeniowość? I jestem taki mądry, a oni mi tak mało płacą. Zmień firmę. U nas ludzi ubyło i miejsc pracy przybywa co raz więcej. Czy tam w Po-niu nie jest podobnie, czy tam się tak płodzą, że jeszcze jest nadmiar? Zmień pracę, poszukaj jakiś ofert, zobacz jak jest na rynku pracy i przed zmianą uderz do zwierzchników, że się chcesz zwolnić. jak będę mieli kogoś na Twoje msc. to oleją sprawę, jak nie, to zaczną dawać oferty. 897 też się zwalniał do lepszej pracy, to jak to powiedział w obecnej to od razu znalazła się kasa na podwyżkę, bo nie mieli go kim zastąpić, ale i tak odszedł.
OdpowiedzUsuńDlaczego skończyłeś czytać na pierwszym , może drugim akapicie.
UsuńWszyscy jesteśmy lub byliśmy prekariuszami, jakoś trzeba było zacząć. Przecież nie jęczę nad swoim dzisiejszym losem tylko jestem zdziwiony oczekiwaniami absolwentów szkół wszelakich bez doświadczenia.
Nawet nie zwróciłeś uwagi na architekta krajobrazu, że aluzji do dzisiejszych czasów nie wspomnę.
"rzeczywistość dzisiejsza,... ale w mojej ocenie niewspółmierna do włożonego wysiłku oczywiście za mała."
UsuńNawet jeżeli odniosłem się do pierwszych dwu akapitów to jednak jakieś stękanie jest. Po za tym skoro czytasz blogi, to wiesz, że czytelnicy czasami z dość sporego tekstu wybierają drobny fragment i na kanwie jednego komentarza sypią się dalsze, zupełnie nie zwracając uwagi co było celem piszącego. Teraz nie mam przykładu, ale nie jestem pewien czy nawet u Cb. tak nie było.
Po za tym nie odniosłem się do systemu edukacji, poziomu wiedzy absolwentów, bowiem już o tym pisałem wielokrotnie, też nie wiem czy u Cb. już czegoś nie skrobnąłem. Owszem mogę jakiś swój wpis, który na pewno jest u kolegi ze szkolnictwa z Warszawy tu przekopiować, aby się odnieść do drugiej części notki i wtedy może by było dobrze, ale nie mam czasu teraz szukać go tam. Korzystaj z dziś, bo jutro ma być już chłodniej. Pzdr.
Myślę, że jednak trochę upraszczasz i mieszasz. Faktem są liczni młodzi co niewiele potrafią, a sporo oczekują, lecz trochę przekornie warto może się zastanowić, że może jest w tym ziarenko pożądanego sprzeciwu wobec powszechnej u nas mentalności folwarczno-pańszczyźnianej.
OdpowiedzUsuńFaktem jest jednak także wykorzystywanie pracowników przez pracodawców i ich dążenie do osiągania zysków kosztem eksploatacji personelu, który traci w ten sposób docelową możliwość życia na jakimś przyzwoitym poziomie - i to jest prekariat.
O Kapitanie mój, Kapitanie.
UsuńŚwięta racja , trochę upraszczam i jeszcze więcej mieszam. Jednak większość młodych nigdy nie powinno zdać maturę, a tym bardziej mieć prawo do studiów i tytułu magistra. Wszyscy bylibyśmy szczęśliwsi. ;)