poniedziałek, 29 czerwca 2015

(433) chodzimy do różnych świątyń

klasyk kiedyś stwierdził, że "skojarzenia, to przekleństwo" z moich niejeden psychiatra zburzyłby kilka prawd objawionych.

Po trzy tygodniowej przerwie wróciłem na siłownie, najpierw według swojego własnego półtora godzinnego programu. Dwa dni później już na zajęcia grupowe. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby pewne organizacyjne utrudnienia wymusiły na mnie uczestnictwo w porannych zajęciach, dla mnie to jest prawie noc. Zwlekam się o godzinie co normalni ludzie jeszcze śpią , po zajęciach prysznic i do pracy. Szczerze jak ja podczas zajęć cierpię, wczesne śniadanie chce ze mnie wyjść z każdej strony, jakoś kończę te zajęcia. Nie zmuszałbym się do tego , gdyby nie mój ulubiony, według mnie najlepszy trener. Potrafi tak ustawić ścieżkę muzyczną, że kiedy padasz przynajmniej kiedy mnie dopada kryzys pojawia się utwór przy, którym chcesz dać radę, przynajmniej mi byłoby wstyd nie dać rady. "Jeśli nie ja, to kto".

Sami sobie odpowiedzcie, czy poddalibyście się, czy jeszcze tylko trzy minuty walczylibyście z samym sobą gdybyście usłyszeli ;)
Ten Trener ma słuch muzyczny, ale też jest dobrym psychologiem . Jeśli się opieprzasz to nie zauważysz utworu granego pomiędzy 20 a 25 minutą. Jeśli robisz dokładnie to co on , to około tej minuty potrzebujesz powera energetycznego, żeby dotrwać do końca. Zostało tylko 25 może trochę mniej 20 minut. Dasz radę. 
Na jednym z ostatnich treningów, miałem trochę głupie skojarzenie. Uświadomiłem sobie, że tak jak wiele osób regularnie chodzi do kościoła, to wiele osób chodzi na siłownie w tym i ja. Czy ich i też moją religią jest fitness, czyli bezsensowne ciągnięcie, pchanie, podskakiwanie, wypinanie się i zginanie się w różnych kierunkach tylko żeby opóźnić proces niedołężnienia. Swoją drogą kapłani fitness są o wiele boscy niż kapłani religijni przypominający pasibrzuchów.

4 komentarze:

  1. Nic złego w religii, nic złego w ćwiczeniach ... póki relacje te nie stają się fanatyzmem.
    Nie poddałabym sie, ale nie ze względu na ten utwór (ta nutka nie daje żadnego kopa, nie ma w sobie pazura .. takie tam ...ble, ble, ble), a z uwagi na charakterek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezsensowne dźwiganie - no to nie dźwigaj, ale to opóźnienie zniedołężnienia. Jakis dualizm się wkradł?
    Nie umiem wystartować z ćwiczeniami, ale we wpisach widać co się wyprawia. One nie mieszczą się na razie w ciągu dnia. A poranne (wczesno poranne pory to już w ogule odpadają). Po rozruchu porannym w godz. południowych to akurat tak, przed zeżarciem obiadu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się zachować sprawność fizyczną, tylko o to chodziło,

      Ja chodzenie na siłownie zaczynałem kilka razy zanim wszystko zagrało, że nie skończyłem po pierwszym razie. Tobie powinno być łatwiej, zważywszy na tłok na Twojej stacji, musisz do tego wybrać dobrego partnera i buty , dasz radę.

      Usuń
    2. No właśnie z wyborem tego do ćwiczeń jest problem, bo w zasadzie to już są mięśniaki więc jakby więcej im samym nie jest potrzebne. Oczywiście jakiegoś co jakiś czas udaje się zwerbować, ale obecnie po rozluźnieniu rynku pracy większość gdzieś tam się załapała to mięśnie ćwiczą pracując.

      Usuń