wtorek, 19 maja 2015

(420) poniedziałki, dobrze że mijają

jakiś czas temu podejrzewałem , że "Nie lubię poniedziałków" z zasady marudzenia jak prawdziwy Polak. Przez ostatnie półtora roku będąc we Wrocławiu, myślałem że za to odpowiedzialne moje wczesne wstawanie o czwartej rano to nie brzmi najlepiej, następnie trzy godziny jazdy samochodem osiem godzin pracy i punkt szesnasta i nadawałem się do pójścia spać. Najpóźniej o dziewiętnastej byłem w łóżku. Potrafiłem wstać we wtorek o siódmej czyli po dwunastu godzinach. Dopiero wtedy nadawałem się do życia. Wydawała mi się, że sam jestem sobie winny prowadząc intensywne życie weekendowe. Dwie imprezy jedna w piątek druga w sobotę, ale nie zawsze odrobina alkoholu i niedzielna walka sama z sobą wstać czy nie wstać, o to jest pytanie. 

Kiedy wróciłem do Poznania , kilka pierwszych tygodni przyznaję było trochę zabawowe ale bez przesady. Teraz kiedy jestem u siebie nie nadganiam straconego czasu i już nie mam parcia na spotkania dwa dni z rzędu. Alkoholu wcale tak wiele nie piję ostatni wyjazd na mecz wyraźnie pokazał , że nie za bardzo pasuje do towarzystwa. 

To dlaczego syndrom poniedziałku nadal we mnie tkwi. Wczoraj jak tylko skończyłem pracę to poczułem się jakby mi zabrakło baterii. Byłem jak króliczek co używa gorszych baterii. Zjadłem obiadokolację, umyłem się półgodziny pokręciłem się i o dwudziestej spocząłem w objęciach Morfeusza, nawet światło mi nie przeszkadzało, w nocy kilku minutowa przerwa i dalej. Dopiero dzisiaj daje radę funkcjonować. To jest jakiś kac bez alkoholu, z zasady w niedzielę nie piję. 

Moje nastawienie trochę się poprawiło, perspektywa aktywnych wakacji potrafi zrobić cuda. Miałem sporą przerwę w zagranicznych wojażach i mam obawy czy dam radę, czy odpocznę czy wrócę przybity i wściekły na za duże oczekiwania. Mam obawy, czy moje wspomnienia są wyidealizowane czy ja naprawdę tam regeneruję siły na kolejny rok życia. Jeszcze trochę czasu jest, ale motyle w brzuch ze stresu zagościły.

Wprawdzie taki raj jak na obrazku to nie będzie, ale najważniejsze jest słońce, plaża i morza szum

8 komentarzy:

  1. A jednak ... coś, gdzieś, jakieś motyle aktywuje ;)
    Zdecydowanie najtrudniejszym okresem tygodnia jest niedzielny wieczór ... brrr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaskoczyłaś mnie tym wyznaniem, że w niedzielę wieczorem czujesz dyskomfort. Rozumiem to bo sam też, to odczuwam.

      Usuń
    2. U mnie ten wieczór zaczyna się koło południa.

      Usuń
  2. No dobra, a te aktywne wakacje to przewidują też jakiegoś aktywnego mięśniaka, może być na miejscu, czy po nich będzie stękanie o wydaniu kasy i raczej małej przyjemności z tego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. liczę na poznanie jakiegoś mięśniaka, a minimalnie zwiększeniu ilości znanych kolegów,co strzelają do tej samej bramki co my. Zaś gdy chodzi o wydatki podczas wakacji to są jedyne jakich nigdy nie żałowałem, nawet wtedy gdy miałem pokój hotelowy z niedziałającym klimatyzatorem, a w nocy było plus 23 i nawet wtedy gdy w moim pokoju mieszkały mrówki, które w tym hotelu chyba były wszędzie nawet w dżemie. Tylko z jednych wakacji byłem niezadowolony i zszokuje Cię czym skoszarowaniem w hotelu i opcją all inclusive to nie dla mnie. Lubię wypić coś na mieście, wypić małą czarną gdzie indziej i wcale nie liczę, że to może jedna z droższych kaw w moim życiu

      Usuń
    2. Mnie ogranicza nawet HB. BB jest tym co mnie w pełni satysfakcjonuje. Witaj zatem w klubie :)

      Usuń
    3. 23C w nocy - no toż to wyjebka. W lecie jak nagrzeję mieszkanie to mam 25C, a czasami przy upałach dochodzi do 27C i rewelacyjnie mi się śpi. Poniżej 20C to już kiepsko, a poniżej 18C zaczyna się dramat.
      Mnie też nie podnieca all inclusive, bo właśnie jestem w wielkopolskim na drezynach, gdzie śpię na materacu dmuchanym na podłodze z wodą noszoną 2 piętra do góry i nie narzekam. Zresztą jestem tu już 4 raz i nie narzekam. Mnie dużo nie potrzeba, oprócz mięśniaków.

      Usuń
    4. pamiętam to bo co wieczór byłem przepraszany, że niestety klimatyzator nie został naprawiony i jest im przykro,

      Usuń