idzie sobie człek do pracy z nastawieniem zrobienia czegoś pożytecznego. Nie wydaje mi się żebym był typem zarozumiałego skurwiela, aczkolwiek głupoty nie trawię. Wywołuje u mnie ostrą alergię, krótki płytki oddech, podniesiony głos i inne oznaki totalnego wqrwu.
Głową ściany nie przebiję i sam nie zmienię świata. W dobie internetu, gdy wszystko można znaleźć w sieci po co czegoś się uczyć , o czymś pamiętać. Po co wykształcenie kierunkowy. Stwórzmy jeden kierunek nauki, jak najbardziej ogólny, jak najmniej wymagający w razie czego sprawdzi się w necie. Poziom taki, żeby wszyscy zdali i mieli tytuł doktora to brzmi tak ładnie, cool zajefajnie.
Oczywiście świętujemy kiedy się da i oczywiście jak się da. Skoro mieliśmy swoje święta, dodaliśmy kiedyś kilka od Rosji Radzieckiej teraz kilka fajnych z USA to czas pozostałe dni czymś wypełnić. Nie wie ktoś czy na Czarnym Lądzie nie ma jakiś fajnych przyczyn nic nierobienia w te dni co musimy jeszcze pracować.
Dzień jak co dzień, tylko ważny termin dziś upływał , ktoś się obżera przez godzinę lub dwie by przed szesnastą płakać, że on tego nie zdąży zrobić na czas. Kpina z ludzi. Co miesiąc bierzesz forsę i to wcale nie małą za rzekomą pracę, nie za chodzenie do niej. Kiedy ktoś musi za ciebie coś skończyć to go okradasz. Cały nasz system zbudowany został miernotą.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno jest bardzo skuteczne - oddziaływanie finansowe. Nic tak nie działa na ludzi, jak odebranie im części kasy np. w postaci premii, bo nie zrobili tego. Nawet specjalnie nie trzeba ujadać, aby na drugi raz był efekt. A tak, ujadasz, oni na to leją, bo ktoś to zrobi za nich i żyją w przeświadczeniu: "miej wyjebane, a będzie Ci dane", a Ty ich w tym utwierdzasz.
OdpowiedzUsuńMacie rację, ja się z Wami w stu procentach zgadzam w idealnym świecie korporacji, a nie w małej polskiej firmy powstałej kilka lat temu w garażu, a dziś strojąca się w piórka korporacji. Gdzie Wasz podwładny nie jest dobrym kumplem Waszego szefa i nie jedną wódkę razem pili. Gdzie człowiek co się mieni dyrektorem czegoś tam nie zawalił czegoś na całej linii , a wy jesteście traktowani jak strażak Sam.
OdpowiedzUsuńNiestety po raz kolejny wmanewrowałem się w rolę Towarzysza Kani, który podczas wizyty u Towarzyszy w Moskwie dowiedział się, że został za wierną służbę I Sekretarzem Partii i w nagrodę dostał nową Wołgę. Odbierając samochód zauważa pewien defekt i pyta się
- Towarzysze, a gdzie kierownica ?
- Towarzyszu Kaniu, dostaliście zaszczytną funkcję, dostaliście samochód, a Wy się pytacie o kierownicę, nie ładnie. Kierownica zostanie u nas w Moskwie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń