niedziela, 28 kwietnia 2013

300 mil do nieba

pamięta ktoś może taki polski film pod tytułem "300 mil do nieba". Do dzisiaj pamiętam, że oglądałem go w kinie Muza przy co dopiero przemianowanym Św. Marcinie pomimo, że był wielki bum na oglądanie filmów na video i co niektórzy widzieli śmierć X Muzy. Nawet pamiętam, jaka była pogoda, i że poszedłem sam po lekcjach w liceum i wróciłem do domu dosyć późno.
Zastawiacie się dokąd zmierzam w tych swoich wspomnieniach starego pryka. Jestem po przeczytaniu tego artykułu i komentarzy umieszczonych pod nim , i naszło mnie wspomnienie sceny z filmu "300 mil do nieba"


Dotyczy to trzydziestolatków, jestem starszy ale nie wiele mam lepiej. Dyskusja została wywołana przez zapytanie jak 30 latkowie mieszkają, jak mają umeblowane mieszkania, wynajmują czy spłacają kredyt. Co jest lepsze, a z artykułu i komentarzy pod nim powstała inna teza, która dla mnie brzmi "tak źle,a tak niedobrze" .
Ci co mają kredyt w tym autor tego bloga, ostatni raz to się cieszyli kiedy go dostali. Dziś muszą akceptować wszelkie idiotyzmy swoich szefów bo nie liczy się kto ma rację tylko czy będę miał na ratę kredytu,czynsz i inne opłaty, a na samym końcu tej listy jest kupno nowej koszuli tak jest w moim wypadku, musi wytrzymać kwartał dłużej niż kiedyś. Teraz jest gorzej, ostatnie dwie zmiany to jedno wielkie oszustwo, bez jakiegokolwiek sensu. Najpierw złote góry, a potem jedno wielkie g. Robię to co umiem, ale w warunkach naprawdę jak w kamieniołomach, zero możliwości skupienia się , ciszy w biurze czego wymaga ta praca, ruch jak na dworcu. Pracuję około 50 godzin, płacone oczywiście mam za 40 żeby nie było. Mam ten sam problem co Ci opisywani ludzie, jak zachoruję będę pozamiatany  nic tylko szukać głębokiej wody lub strzelić sobie w łeb.

No to co? Lepszy jest wynajem, bez przesady tak naprawdę kończy się to na pokoju z kuchnią . Na wynajętym mieszkaniu jest się psychicznie jak zawieszony w próżni. Ciągle człowiek zadaje sobie pytanie co dalej, jak długo i najważniejsze po co mi to.

Dziwnym zrządzeniem losu doświadczam tego wszystkiego w jednym momencie.
Myślę cały czas o zrobieniu kolejnego kroku, tylko nie wiem jak powinien on wyglądać.

Z pozytywów, to spotkałem mojego trenera fitness, jak ja bym chciał wrócić na stałe do Poznania i móc chodzić na jego zajęcia. Nazywam go moim trenerem chociaż nie płaciłem za zajęcia indywidualne, ale On bardzo dbał o mój komfort psychiczny i fizyczny na jego zajęciach, abym przypadkiem się nie zabił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz