niedziela, 30 września 2012

marzenie o maratonie

dzisiaj odbył się podobno jeden z najlepszych maratonów w Europie , mam na myśli ten w Berlinie. Bo zdaniem tego samego źródła dziennikarzy Eurosportu, najlepszy Polski maraton odbędzie się 14 października w Poznaniu. Jeśli nadal będę w aktualnej sytuacji zawodowej to niestety będę wtedy we Wrocławiu. Mówi się trudno.
Maraton w Warszawie medialnie został moim skromnym zdaniem przyćmiony przez imprezę spacerową z soboty, to co wyprawiają ci ludzie jest śmieszne i żałosne.
Wróćmy do tematu maratonu, kiedyś usłyszałem, że nowojorczycy dzielą się na tych co zdążyli przed 40 ukończyć maraton i na tych co nie zdążyli tego zrobić przed tą magiczną liczbą . Do 40 zostało mi 624 dni , do następnego maratonu w Poznaniu ponad 365 dni bo do tego za 14 dni, znowu zabrakło wytrwałości w treningach, wiosnę i lato zawaliłem. Winny oczywiście tego stanu jestem ja sam, ale wymówki na usprawiedliwienie potrafię podać, zmiana pracy, a co za tym poszło miasta, i kompletny brak organizacji w tym nowym miejscu.
Muszę szczerze przyznać, że jako osoba nastawiona na rozwiązywanie postawionych przed nią zadań ostatnio radze sobie fatalnie. Nie myślę o pracy tylko o jakości życia. Zwyczajnie ostatnio moja umiejętność radzenia sobie z zadaniami, a co za tym idzie organizowanie sobie wolnego czasu jest coraz gorsza.
Znam jednego faceta, który zapewne weźmie udział w poznańskim maratonie, miałem przyjemność z nim porozmawiać. Dwa tygodnie temu miałem okazję oglądać biegaczy na wrocławskim maratonie, byli różni młodzi i starzy, mężczyźni i kobiety, chudzi i grubi co pozwala mi mieć nadzieję, że dam radę tylko trzeba się przyłożyć.
Mam ochotę zadać pytanie.
1. Po skończeniu studiów, kiedy zaczęła się szara proza życia dorosłego człowieka, czym się zająłeś (zajęłaś) czego wcześniej nie robiłaś ?

Jeśli chodzi o mnie to zacząłem trochę podróżować i uprawiać sport. I chciałbym wreszcie pojechać do Izraela oraz  przebiec to cholerne 42 km, które nazwano Maratonem najpierw w Poznaniu, a w kolejnym roku właśnie w Berlinie, a co tam pomarzyć można.

wtorek, 25 września 2012

spokojnie to tylko jesienna depresja

w poniedziałek zważył mi się humor niby nic wielkiego bo ostatnio mam tak regularnie. Tym razem jednak za  dużo mam tego kompletnie dość ii tyle. Nie było by powodu o tym pisać gdyby nie dzisiejsze spostrzeżenie. Czytam kilka świeżych postów blogowego braterstwa , a tam co niektórzy wprawdzie nie piszę bezpośrednio, ale miedzy wierszami widać, żeby sobie po marudzili. Tak po prostu tak typowo po Polsku. Na co ? Do wyboru do koloru.
Bo jest za zimno i trzeba założyć kurtkę, w moim przypadku bo podkoszulki zostały w Poznaniu, a rano było by znacznie milej mieć coś pod koszulą.
Na brak kasy bo ciągle jest jej o wiele za mało, a widziałem ładną kurtkę w jednym ze sklepów.
Na szefa bo zarzuca mnie taką ilością danych, że do piątku się nie wyrobię i to nie najbliższego tylko następnego, ale sam sobie jestem winien po cholerę pokazywałem, że można pracować do 20 i dłużej.
I jeszcze kilka rzeczy.
Czyli ogólnie jest świetnie w sam raz na jesienną depresję.

niedziela, 23 września 2012

nie mam ideałów

dzisiaj rano w niedziele to oznacza o 10 szybko wsiadłem w samochód, żeby podjechać do mechanika w celu usunięcia drobnej usterki, aby nie narazić się policji podczas powrotu do Wrocławiu. Miałem włączone radio RMF Classic, był wywiad z aktualnie najbardziej popularnymi hip hopowcami z Paktofoniki. Przepraszam bardzo, ale młodsi ode mnie zaraz się wkurzą. Miałem ochotę iść zobaczyć ten film, bo lubię być na bieżąco z wydarzeniami kulturalnymi, kino, książka, TV to jest to co bardzo lubię, trochę mi wstyd, że dawno nie byłem w teatrze, na wystawie, w filharmonii, ale prawda jest taka, że stałem się więźniem kredytów na mieszkanie i  samodzielne życie nie u rodziców.   Niestety wywiad zadziałał odwrotnie niż miał, to nie był wywiad promocyjny tylko chyba anty promocyjny. Wiem, że film jest fabularyzowaną wersją według scenarzysty i reżysera, to nie jest biografia, fakt konsultowana z żyjącymi bohaterami, ale jednak rządzi się swoimi prawami. Na filmie chcą zarobić ludzie, którzy bardzo nie honorowo się zachowali podpisując kontrakt z młodymi artystami. Żyjący artyści coś tam tworzą , ale chyba już nie z takim sukcesem, skoro zdecydowali się podpiąć pod historię sprzed 10 lat, ale o mało nie umarłem ze śmiechu, kiedy artysta użył zwrotu "nie zdradziliśmy swoich ideałów". 
Przepraszam bardzo co to takiego jest "moje ideały". 
Idźmy dalej , jeszcze nie czas na podsumowania. Dzisiaj staram się nadrobić braki w informacji, więc siadam przed internet i czytam "Ale jak młodzi mają tu żyć", szczerze nie wiem, nawet nie wiem czy nie daliśmy Europie prezentu, który miał być naszą Polski siłą, młodzi, energiczni wykształceni ludzie. Ktoś zapłacił za ich wykształcenie, państwo Polskie jeśli to była publiczna szkoła wyższa , rodzice i dziadkowie jeśli to była szkoła prywatna. Późno się usamodzielniłem, ale nigdy nie zapomnę tego, że moje życie licealisty i studenta było finansowane przez rodziców i dziadków. Teraz wielu rzekomo z tych wykształconych ludzi pracuje na zmywaku gdzieś w Europie, czy to źle, nie. Czy są czemuś winni, nie. Jedno wiem na sto procent zostali oszukani, przez uczelnie, które dały im tytuł magistra nie warty papieru na którym to wydrukowano. Bohaterka tego listu do redakcji nie ma wielkich wymagań, chce żyć samodzielnie i raz w miesiącu wyjść do kina, nie piszę że będzie jej przykro jeśli nie będzie mogła kupić sobie sushi w dobrym delikatesie, bo woli dyskonta i sama potrafi przygotować sobie jedzenie. 
Jeszcze trochę po marudzę. Redaktorze Miecugow, do jasnej cholery kto jest odpowiedzialny za to, że od 20 lecą seriale z jakąś "Agata", jacyś "Mostowiakowie" lub inny chłam. Ja ? Media od lat zachowują się jak kobiety wolnych obyczajów i mają pretensje o etos dziennikarstwa. Przecież aktualnie nazywanie takich ludzi jak Pan Miecugow, Lis, czy Pani Olejnik dziennikarzami to jest kpina z inteligencji odbiorcy, oni są tylko celebrytami. Nie prowadzą wywiadów , tylko spotkania przekrzykiwaczy lub potakiwaczy. Jest sporo mediów i żeby wypełnić w nich czas to trzeba było obniżyć loty, a na dodatek można było na tym zarobić. 
Podsumujmy "nie mam ideałów", bo zbliżający się do czterdziestki facet jeśli jeszcze jest w stanie samodzielnie myśleć, stwierdzi że nie może mieć swoich ideałów, musi mieć pracę, żeby zarobić na kredyt i jedzenie i będzie to ciągnął tak długo jak trzeba i jest szczęśliwy, że płaci tylko za siebie . Czasami zadaje sobie pytanie czy jego Matrix to też ich Matrix, ale coraz bardziej jest świadomy, że oni mają swój Matrix. Na koniec oświadczam, gdybym wyjechał kiedyś z tego kraju, to będę tęsknił za przyjaciółmi, ale na pewno nie wrócę, a żale Pana Miecugowa zważywszy na fakt że ostatnio korporacja w której pracuje cienko przędzie są chyba żalami osoby, która obawia się zwolnienia i statutu Pana Figurskiego.

niedziela, 16 września 2012

reklamowanie bloga

pod poprzednim postem znalazł się komentarz, który zawiera link do czyjegoś bloga zajrzałem, jak polubię wpisy gościa to zapewne zobaczycie z boku o tym informacje, ale ten komentarz zawiera jeszcze jedną informacje wzbudzającą moje zdezorientowanie, zaskoczenie. Po prostu jestem wstrząśnięty i zmieszany. To jest kolega autora. 
Nie wiem jak wy, ale ja jakoś szczególnie nie reklamuje tej swojej pisaniny, nie mówię, gorzej czasem zasłyszaną myśl w rozmowie wykorzystuje do tego skrobania, ale nie chwalę się, że piszę bloga. Z boku jest lista co lubię czytać, gdzie zaglądam, to nie jest reklama innych blogów to jest zwyczajnie informacja, co lubię czytać. Wiem, że nie którzy blogerzy są celebrytami i blog jest dla nich elementem autopromocji. Czytałem wielokrotnie, że niektórzy blogerzy się spotykają, z niektórymi sam bym pogadał. O tym skrobaniu nie informuje moich znajomych z którymi się spotyka. 
Dla mnie blog to płaszczyzna poznania ludzkiej myśli, nie wiesz czy jestem niski czy wysoki gruby czy chudy, czy jestem blondynem czy brunetem, a może rudzielcem. Żaden aspekt mojego wyglądu, czyli to co jest pierwszym elementem w poznawaniu ludzi znikło. Czasami zwiększam atrakcyjność wpisu obrazkiem, niestety jest to obrazek z netu , doskonały model jeszcze podretuszowany w programie graficznym. 
Wracając do reklamowania blogu nie przeszkadza mi to, choć sam tego nie robiłem , zwykle jak coś ciekawego znajdę to zostawiam komentarz ale bez podania adresu zwrotnego, google mu i tak pomoże w poszukaniu kto pozostawił ten wpis.
Na koniec najbardziej absurdalna forma reklamowania bloga , karteczka z adresem przyklejona na przystanku tramwajowym, tak jak czasami reklamują się korepetytorzy.  Nie wyobrażam sobie tej formy reklamy w moim wydaniu , kilka słów i adres.

sobota, 8 września 2012

ROCZEK

dzisiaj ten blog skończył roczek.  Postrzegam to jako sukces, bo zakładając blog nie wierzyłem, że wytrwam tak długo. Zwłaszcza, że nie jestem wytrwały w realizacji celów. Wiele spraw pozaczynałem w ostatnich latach i bardzo szybko kończyłem te działania. Bez czekania na rezultat, a może startowałem w konkurencjach, do których nie mam predyspozycji. 
Jestem wdzięczny wszystkim, którzy dają radę przez te moje chaotyczne zapiski przebrnąć. Tym którzy czytają mnie regularnie i tym co zajrzą tu raz na jakiś czas. Zaś najbardziej jestem wdzięczny tym co mają odwagę coś skomentować i pomagają mi spojrzeć na temat z innego punktu widzenia. 
Dziwnę dla mnie jest to, że tych co komentują wprawdzie nie znam osobiście tylko wirtualnie, ale odbieram jako jedna z grup moich znajomych, a najlepsze jest to że mam wrażenie jakby wszyscy siedzieli na mojej kanapie i ostro coś komentowali.

Jeszcze obiecane odpowiedzi dla tych co byli odważni i napisali komentarze pod poprzednim postem
1. zwykle wybieram szafkę gdzieś z boku, żeby raczej być mniej widocznym, ale bez przesady. Nie robię szopki z ręcznikiem jako parawanem, bo byłby to w moim wydaniu tylko dodatkowa komplikacja w przebraniu się. Czyli stojący obok mnie ludzie, bliżej lub dalej są narażeni na prezentację dzieła Stwórcy w pełnej okazałości. 
2. Zawszę biorę prysznic bez względu czy są kabiny, przegrody czy ich w ogóle brak, nago mokre gacie byłyby dla mnie niezłym kłopotem i tak po zajęciach jak jestem mocno spocony mam problem ze spoconymi spodenkami, które nie chcą się odkleić od tyłka.

I fotka w ramach torcika urodzinowego 

środa, 5 września 2012

ja chcę faceta, a tu znowu trafiam na babę

kiedyś miałem ciekawą rozmowę z dziewczyną, z którą byłem uczestnikiem grupy spiningowej. Dla niewtajemniczonych, to tacy wariaci co pedałują zwykle w ciemnej sali na rowerach, które pomimo ich wysiłku nie przesuwają się nawet o centymetr. Ta poznana dziewczyna stwierdziła, że nie znosi chodzić na zajęcia, które prowadzą kobiety. Szczere ja też. Panuje jakiś dziwny chaos treningowy, komendy są takie jakieś miękkie i nie ma wśród uczestników rywalizacji. Po prostu każdy sobie rzepkę skrobie.

Dzisiaj byłem pierwszy raz na zajęciach spiningowych we Wrocławiu, zajęcia prowadziła dziewczyna. medalu to ona za prowadzenie zajęć nie dostanie ode mnie, sam chyba bym lepiej je poprowadził. grupa ludzi bardzo kameralna i bardzo dziwna trochę jakby przyszli za karę. W Poznaniu jak chodziłem trzy miesiące temu to grupę tworzyli trochę tacy hardcorowcy, rywalizacja straszna, ale dla mnie to było bardzo fajne. Tutaj lekko łatwo i przyjemnie czyli nie wiadomo po co to było.

I na koniec mam kilka pytań, na które sam odpowiem Wam, w kolejnym poście, jeśli pojawi się kilku odważnych i udzieli odpowiedzi w komentarzach.
1. Jeśli przebieracie się w szatni to kombinujecie w szatni z ręcznikiem, żeby broń boże, nikt nie zobaczył waszych tyłków, penisów i pochw. Czy robicie to bez zbędnej ceregieli i jak najszybciej się przebieracie nie bawiąc się w parawanik z ręcznikiem?
2. Po zajęciach korzystacie z prysznica ? Zawsze, czy tylko gdy są zamknięte kabiny ?

poniedziałek, 3 września 2012

kłopoty z odzieżą, a może z samym sobą ?

są takie dni, kiedy człowiek powinien mieć prawo leżeć w łóżku cały dzień, nie ruszać się i nic nie robić.
Dzisiaj miałem taki dzień, zaczął się niewinnie, zamiast wybrać drzemkę 5 minutową wyłączyłem kompletnie budzik w telefonie. Po godzinnej drzemce zorientowałem się, że dzisiaj będę nieźle w tyle. Etap drugi poranna toaleta brak szamponu, kto do cholery go zużył, przecież mieszkam sam.
Wiązanie krawatu, podejście pierwsze nie udane, start numer dwa wygląda tragicznie, zrezygnowałem, szybka decyzja pojawię się bez krawata ( czy krawatu ?). Wychodzę z domu, jestem spóźniony nadrobię czas jadąc samochodem, czy aby na pewno. Gonię cały dzień w pracy mało skutecznie.
O 12 pracę w dziale zaczyna młody chłopak na zastępstwo. Ma spodnie jeansy biodrówki, więc jak siedzi wystają mu mocno majtki, nie piszę czy bokserki czy slipy bo aż tak bardzo nie wystawały, ale białe. Wyglądało to trochę komicznie, on , trzy dziewczyny w biurze, które mogłyby to podziwiać, ale mają odwrócone do niego biurka i ja który miał to na widoku.
Chłopaczek, jeden z tych, którzy w tej wielkiej firmie zwrócili moją uwagę. Nie wiem dlaczego tak jest, że widzę wielu facetów, a tylko kilku zwraca moja uwagę i rodzą się kosmate myśli. Mam zbyt wysokie wymagania?  

tak w temacie i nie w temacie ;)

sobota, 1 września 2012

Victoria Gracyn we Wrocławiu straszy !!!!!!

we Wrocławiu mieszkam i pracuję w Śródmieściu, 15 minut tramwajem i jestem na drugim końcu odcinku mojej codziennej podróży. Czasami, jak jest ładna pogoda to nawet do mieszkania wracam na pieszo, nie zależy mi czy się zgrzeję, koszulę i tak wyrzucę do pralki. Po drodze mam okazję podziwiać architekturę miasta, czasami robi mi się przykro gdy widzę oszpecone bazgrołami kamienicę, kiedyś tak bardzo nie raziły mnie reklamy na budynkach, ale ostatnio bardzo, zwłaszcza jak dostrzegłem że ich rozmiar jest wielkości budynku, to przesada.

Szmata, powieszona na ścianie budynku, na nim wielka baba podretuszowana w photoshopie od dwóch dni prześladuje mnie. Zastanawia mnie czym tak wielkim zasłynęła Pani Gracyn, żeby jej przybycie do jednej z galerii handlowych Wrocławia musiało być na ponad miesiąc obwieszczone wszem i wobec całemu światu.
Cóż za niebieska krew w niej płynie, tytułów przed nazwiskiem brak. Bo jeśli ta Pani jest tylko słynna z nazwiska lub z tego powodu z kim się przespała, to świat schodzi na psy.

Mój anarchistyczny postulat. Po raz pierwszy chce mi się nawoływać do rewolucji. Ta rewolucja powinna nastąpić w myśleniu, moje prawo nie może oznaczać kogoś odruch wymiotny. Nasze otoczenie musi być obwieszone szmatami reklamującymi wątpliwe dobra ? Może czas za protestować przeciwko takiemu postępowaniu. Czy we Wrocławiu w Urzędzie Miejskim jest etat architekta miejskiego i lub plastyka miejskiego,  obu należałoby w samo południe wyciągnąć z biura i wybatożyć pod pręgierzem za rażące nie dopełnienie obowiązków. Na pewno istnienie ich etatów jest bez sensu, Panie Prezydencie Dutkiewicz to jest darmowa porada ekonomiczno - polityczna jak ciąć koszty w hydrze biurokracji.