środa, 26 grudnia 2012
podsumowanie roku 2012
powiedzmy sobie szczerze , ten rok nie zaliczę do udanych . Zbyt wiele spraw nie poszło po mojej myśli tak jak sobie wyobrażałem :
1. zmiana pracy nic nie dała, pozornie zmieniam szefów na lepszy model, ale nadal są jak Syrena Bosto, nie ta epoka nie ten czas.
2. może wykonuje zawód, którego nigdy bym nie wykonywał w kraju, który jest o dwadzieścia lat do przodu przed moim, w którym żyję,
3. jedno spotkanie jako potencjalna randka to była porażka,a w ogóle to ja sam jestem randkową porażką, nie ma co owijać w bawełnę,
4. trwanie na profilach randkowych bez większego sensu, powinienem je zlikwidować nikt się nie odzywa sami tchórze , zresztą ja sam jestem leniem bez inicjatywy,
5. udział w maratonie niezrealizowany, bo od pół roku moja aktywność fizyczna zamiera tylko robota, a jak wszem i wobec wiadomo „robota to głupota, picie to jest życie”
6. wycieczka do Izraela niezrealizowana, szukam wycieczki, a nie pielgrzymki, chce zobaczyć ważniejsze miejsca dla kultury i historii, ale opcja zrywania się o piątej, żeby zdążyć na mszę o szóstej nie jest dla mnie atrakcyjna, a poza tym chciałbym wpaść chociaż do jakiegoś fajnego branżowego klubu w Tel Awiwie
7. dwutygodniowy urlop niezrealizowany, miałem sześciotygodniowe bezrobocie musiało wystarczyć,
8. zmiana samochodu na nowocześniejszy, łatwiejszy w obsłudze niezrealizowana,
kilka przemyśleń
1. skoro niecałe czterdzieści lat przeżyłem bez drugiej połówki, to powiedzmy sobie szczerze czy szukanie jej na być może drugie nie całe, ma sens ?
2. zastanawiam się czy nie zostać politykiem, jakieś wybory się znajdą w najbliższych czasach, prześpię w ławach tyle co oni, a forsa będzie moja ?
3. oczekiwałem czegoś po roku 2011, łudziłem się, że na pewno będzie dobrze w roku 2012 , ponieważ nie idzie to w pożądanym kierunku to aż strach odzywać się co do moich oczekiwań na 2013, chyba sobie odpuszczę wszelkie plany i będę starał się przeżyć od 6:00 do 22:00, od poniedziałku do piątku i tak kolejne tygodnie, potem miesiące, na początek najpierw styczeń, a potem kolejne miesiące i byle bliżej końca tego ziemskiego padołu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale wlasnie tak nie mozna.
OdpowiedzUsuńNie mozna oczekiwac innych rezultatow dzialajac tak samo (czyli od 6:00 do 22:00).
Trzeba zadzialac inaczej. Zmiana pracy i miejsca zamieszkania? To dobry krok, ale moze nie wystarczajacy.
Zlam rutyne. Zmien rozwiazanie. Musi przyjsc cos nowego.
Miałem coś innego napisać, ale nie będę psuł Spencerowi perswazji. ;-)
OdpowiedzUsuńSmialo pisz:) ja tylko chce zapalic Atlu. Fajnie jest sie zapalic:)
UsuńZapalic ? nie rozumiem, co ja Neron , żeby Rzym podpalić.
OdpowiedzUsuńNie Ty masz podpalać, tylko masz zostać rozpalony. Znaczy rozniecony, w sensie podniecony. Do działania, rzecz jasna. :-P
Usuń@Atlu
UsuńUprasza się o niepalenie w miejscach publicznych :)
@Aberfeldy
Dzięki za opracowanie/interpretację :)
Pewnie, że szukanie drugiej połowy ma sens!
OdpowiedzUsuńGoszczą u nas wujowie mojego męża, tzn. wuj z przyszłą ciotką i w wigilię były oświadczyny (z pierścionkiem itd...), a państwo oboje koło sześćdziesiątki:) W styczniu ślub:) Wuj był kiedyś, kiedyś żonaty, nie wyszło, po latach spotkał dawną koleżankę z kalsy.
Potwierdzam słowa Spencera- złam rutynę:)
A słyszał o "samosprawdzającej się przepowiedni"? . Jak sobie "wykraczemy", tak mieć będziemy, więc może warto jakieś pozytywy z siebie wylać? Poza tym szukanie sensu, kiedy ma się co do jego istnienia wątpliwości, to całkiem pobudzające zajęcie ;)
OdpowiedzUsuńteż chcę do Izraela!!!
OdpowiedzUsuńTeż bym dużo dała !!!
Usuńno kurwa nie uwierze, ze kompletnie nic nie wydarzylo sie na plus :P
OdpowiedzUsuń