jest sobota, wieczór siedzę sam, nigdzie nie wyszedłem bo tak naprawdę i szczerze nie mam ochoty na wyjście. W radio leci Vangelis, a ja oglądam zdjęcia ładnych chłopców na dwóch portalach i rzuty mieszkań u jednego z poznańskich developerów, niezła masakra samotnego faceta.
Te rzuty mieszkań są podstawą tego postu. kiedy podjąłem decyzję o kupnie mieszkania, najważniejsze dla mnie było, jeden zamknięty pokój i garderoba, kiedy o tym opowiadałem wzbudzałem niezłe politowanie. Bardzo często padało pytanie "po co samotnemu facetowi garderoba ?" Przecież nie ma 650 par butów jak Joan Collins, szczerze cholernie duża musi być ta jej garderoba, że tyle mieści. Moja jest znacznie skromniejsza, ale jestem z niej bardzo dumny.
Od jakiegoś czasu jestem kibicem dwóch dziewczyn w pracy w wyborze mieszkania. Słucham opowieści jak trudny jest dziś rynek i jak oferowane mieszkania są za drogie, za małe i jak nie spełniają ich oczekiwań bo na przykład kuchnia jest otwarta.
W moim idealnym mieszkaniu po trzech latach zamieszkiwania zauważam niedoskonałości, ale w porównaniu do mieszkania wynajmowanego, które jest zdaniem mojej mamy idealne dla mnie, wiem że dokonałem przyzwoitego wyboru, może nieidealnego, ale przyzwoitego.
Bardzo starałem się w tym wyborze zrealizować warunek "mieszkanie musi być dopasowane do mnie, ja nie będę przystosowywał się do niego" niby jest to bardzo proste tylko w realizacji bardzo skomplikowane.
Kiedy słyszę opowieści tych dziewczyn to kompletnie nie rozumiem ich parametrów poszukiwania. Może ta różnica jest uwarunkowana tym, że ja z nikim decyzji nie konsultowałem owszem opowiadałem co i jak ma być, czasami nawet na podstawie ich pytań ich wątpliwości zmieniałem swoje decyzje w sposobie aranżacji. Zastanawia mnie co by było gdybym podjął decyzję , właściwie zaakceptował fakt że ktoś wprowadzi się na te moje skromne kilkadziesiąt metrów. Połowa garderoby i szafy w sypialni dla niego.
Z pewnych względów musiałby być trochę wyższy ode mnie bo mój ojciec, który jest mojego wzrostu, bardzo marudzi na ustawienie jakie mam w mieszkaniu pod siebie,
i na koniec mebel, który bardzo bym chciał mieć, ale cena jest dla mnie zaporowa i długo będzie,
mam na myśli tą sofę, reszta jest dla mnie nieciekawa i zbyt szpanerska.
a mnie się regał podoba w tle... :) i z moim mieszkaniem też były jaja... najpierw je wynajmowałem 3 lata. potem właściciele upatrzyli sobie jakiś domek i sprzedawali oba posiadane mieszkanka. miałem wybór - szukać nowego lub wziąć kredyt i kupić. nie żałuję decyzji, bo jest mi tu dobrze. ale odkąd stałem się właścicielem, mój ojciec nie zawitał ani razu. ze złości, że mam coś swojego! mniejsza o to... jest coś mojego i robionego tyle lat pode mnie... garderoby nie mam, ale z P. się mieścimy w szafkach. :)
OdpowiedzUsuńregał ładny :)) ale świeczniki nie :P
UsuńWnętrze jak z domu Śmierci z cyklu "Świat dysku" Pratchetta. :-)
OdpowiedzUsuńW tym zestawie, jak dla mnie, to jedynie sofa jest mało ciekawa :)Reszta jest idealna. Prócz świeczników, jak zauważył RJ...
OdpowiedzUsuńA idealne mieszkanie, to chyba takie, które szybko, małym nakładem pracy i funduszy można nieustannie modernizować i z każdym rokiem nabiera jedynie na wartości, przynajmniej tej estetycznej. Eklektyzm ponoć trendy jest ;)
Przypływu gotówki zatem życzę na zakup siedziska :)
to chyba dobrze, że mnie nie było stać na zakup, nikomu tutaj Chesterfild się nie podoba, szkoda
OdpowiedzUsuńheh, ja jak kiedyś dorobię się własnego mieszkania, to chyba będzie cud :P swoją drogą, to jestem ciekawy czy potrafiłbym je urządzić tak by mi się podobało... tak czy siak, od dobrych 10 lat ciągle wynajmuję mieszkania, więc to raczej ja przyzwyczajam się do mieszkań ;)
OdpowiedzUsuńminął tydzień... sobotnia - samotna - noc po raz enty... :(
OdpowiedzUsuń