wtorek, 23 czerwca 2015

(431) znowu w życiu mi nie wyszło

właściwie po dwóch dniach po skończeniu urlopu, ciągle słyszę piosenkę z tytułu jako powracające motto moich ostatnich pięciu lat życia zawodowego. Było super, ale się zjebało wbrew sobie obdarzyłem kogoś zaufaniem, chciałem być lojalny, a zwyczajnie zostałem zrobiony w trąbę. Jego wygrana. Dotyczy to tylko mojego życia zawodowego , ale boli. Życie prywatne to w gruncie szarość i bylejakość to tylko, spanie, jedzenie, toaleta, odwiedziny rodziców i brata i jego rodziny. Jakieś święta, jakaś impreza. Jakaś wycieczka, jakieś kino. Nie zrozummy się źle, ale jaki to wszystko ma sens. Mam dość wszystkiego, a najbardziej samotności bycia człowiekiem drugiej kategorii. 

Wszelkie porady w typie "wyjdź do ludzi" są dobre dla piętnastolatka, który jeszcze nie załapał, że wszyscy chcą Cię zrobić w chuja. Wprawdzie tylko czytałem o tym efekcie, ale czuję się jak po narkotykach było przez chwilę całkiem fajnie, a teraz przed długi czas będzie bolało. Mam dość.

12 komentarzy:

  1. Tak, tak ... z jeszcze większym przekonaniem wmawiaj sobie, że jesteś drugiego sortu ... świetna taktyka, słonko !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słonko ? bardziej właściwe wobec mnie to czerwony karzeł korzystając z terminologii astronomicznej

      Usuń
    2. Nie doceniasz mnie ....

      Usuń
    3. dlaczego nie doceniam ? to jest nieuzasadnione stwierdzenie, nie do udowodnienia, poczułem się jak oskarżony i czekałem, aż ktoś krzyknie "sprzeciw Wysoki Sądzie", a tu cisza ;)

      Usuń
    4. Cisza bywa znamienną :))

      Usuń
  2. Zastanawiam po przeczytaniu tego co napisałeś, co w takim razie mam takiego specyficznego, ze utrzymuję kontakty z tyloma mięśniakami? Co do cyca oferuję im, czego inni im nie oferują, że (to za dużo napisane - lgną) przychodzą do mnie i w zasadzie mam ich pod ręką, czasami jeszcze bardziej niż pod ręką. Wiadomo pkt. widzenia zależy od pkt. siedzenia. Siedzę gdzieś indziej, ale zawsze wydawało mi się, że to m-to jest miejscem większych możliwości, a tu na wiosce takie przyjemne życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie udawaj Greka, to się nazywa atrakcyjność fizyczna i ma znaczenie zwłaszcza w pierwszym momencie, bo nawet jeśli później jest mniej ciekawie to pierwsze lody zostały złamane. Miasto to tylko większa wioska, ciągle wpadasz na tych samych ludzi jest ich może trochę więcej niż na wsi, ale tylko trochę

      Usuń
    2. To nie jest tak. Jak na fellow chcę kogoś (poderwać) poznać to prawie wszyscy piszą - nie w moim typie. Atrakcyjny fizycznie nie jestem - to wiem, ale (no właśnie to ale) wyobraź sobie wioskę, w której jest mięśniak-skurwiel i ma potrzeby zrobienia tego z drugim facetem, ale nie chce aby reszta skurwieli się dowiedziała, albo np. jego dziewczyna, kobieta, żona. To chyba na tym polu działam i to chyba jest klucz do sukcesu. W mieście taki mięśniak-skurwiel pojechałby do drugiej dzielnicy, a tu ma na miejscu i do tego nie przegięty, nie wariatka, dbający, czasem bardziej jak oni sami, o dyskrecję. Jakoś innego wytłumaczenia nie widzę.

      Usuń
    3. Świat uszyty wedle takich wartości (?) doprowadza do emocjonalnego kalectwa i nieodwracalnej skoliozy ...

      Usuń
    4. Kalectwem to sa ich związki, w których tkwią, bo otoczenie tak chce. Nie oni, co zresztą kiedyś u siebie opisywałem. Może jestem takim wentylem bezpieczeństwa, dzięki któremu te związki jeszcze trwają.

      Usuń
    5. Trudno nazwać związkiem coś, co opiera sie na zdradzie i kłamstwie. Co to za relację w których nie ma zaufania, szacunku, szczerości. To wszystko jest chore. Jak nie kocham, to odchodzę, a nie puszczam się na prawo i lewo.

      Usuń