odbyłem drugą rozmowę z przedstawicielem potencjalnego pracodawcy z Wielkopolski i się rozczarowałem. Po co było to spotkanie, cholera jasna wie bo ja nie. Całe gadanie przez półtorej godziny to jedna porada z prawa podatkowego dla nich znów za darmo i starcie o kasę dla mnie.
Ma być trzecie spotkanie, chyba nie jestem zainteresowany, proszę znajdźcie innego sobie jelenia bo mi nie do twarzy z porożem.
W ciągu tych dwóch lat kiedy jestem we Wrocławiu napisałem ponad 48 odpowiedzi na ogłoszenia odbyłem około 20 spotkań, które zakończyły się kompletnym fiaskiem.
Za chwilę będą wakacje, martwy okres, chyba czas spakować manatki i opuścić ten kraj, ja się nie nadaję do tego wszystkiego. Tutaj chyba nie będę szczęśliwy.
Skoro chcą się spotkać trzeci raz, to może jednak starcie o kasę (a przynajmniej tę potyczkę) jednak wygrałeś? ;-) A poza tym 20 spotkań na 48 odpowiedzi to chyba znakomity wynik?
OdpowiedzUsuńWlasnie, Aberfeldy ma rację - nie narzekaj tylko spotkaj się trzeci raz - jeśli chcą się z Tobą spotkać, to jednak coś jest na rzeczy chyba, co nie? Mój Młody kiedyś aplikował na jedno stanowisko - po drugim spotkaniu zrezygnował, bo miały być cztery w tym jedno w centrali w Warszawie. Jego kumpel doszedł do końca i teraz zarabia naprawdę godziwą kasę zajmując fajne stanowisko. A Młody sobie w brodę pluje ;)
OdpowiedzUsuńmałe nieporozumienie odbyłem drugie spotkanie i może i długim weekendzie zaproszą na trzecie, tylko że na drugim rozmawialiśmy o kasie i chcą ścinać bo już wskazali że ich zdaniem chce za dużo
OdpowiedzUsuń