nie pierwszy raz obejrzałem film,
który nie pasował mi do przeczytanych recenzji i opinii. Ja
oglądałem inną historię niż opisana w recenzjach i komentarzach.
Tuż przed maturą, która nie była w formie testu brałem
korepetycje z języka polskiego. Celem korepetycji było napisać
spójną historię, opowieść na wybrany temat. Bez przynudzania,
racjonalnie, ale nie mniej niż na dwie strony A4. Podczas ćwiczeń
oblewałem każde zajęcia, ale nauczyłem się jednego, w pisaniu
pokazać, że potrafię myśleć.
W swoim życiu spotkałem wielu
mistrzów, dzięki którym mogłem doświadczyć kolejnych etapów
wtajemniczenia na czym polega bycie człowiekiem.
Kiedy oglądam historię o człowieku w
jakiś sposób dotknięty przez los, nie zastanawiam się czy on(a)
da sobie z tym radę bo wbrew temu co myśli większość wręcz
jestem skłonny poręczyć jak weksel in blanco, że da sobie radę.
Wiem jedno, taka osoba doświadczona przez los będzie szukać
przyjaciół, ludzi którzy dostrzegając jej ograniczenia mimo
wszystko widzą w niej człowieka.
Jego (Jej) prawa i obowiązki.
W tej historii widzę bohaterstwo
brata, nie ważne którego. Nie gwarantuję, ale bardzo szybko przestaje się
zadawać pytanie dlaczego mnie to doświadczyło, mówi się trudno.
Jestem pewien, że pytanie „ Czy mój brat/siostra jest wstanie
samodzielnie funkcjonować bez ze mnie” jest zdecydowanie zadawane
dłużej, niż to czy dam sobie radę.
Może za dużo myślę i nie za bardzo
wieżę w ludzi, ale mam nadzieję, że wskazuję właściwy
kierunek.