czwartek, 5 lipca 2012

rollercoster


Po weekendowym powrocie do Wrocławia przeżywam psychiczny rollercoster.
W poniedziałek był dół zwłaszcza na wieczór kiedy dopadło mnie zmęczenie i uświadomiłem sobie, że te moje wyjazdy do Poznania są bez sensu. Odwiedzam rodziców, brata i jego żonę. Zauważam, że ostatnio jest w nich jakieś zarozumialstwo pozwalające im wypowiadać na każdy temat zwłaszcza jeśli dotyczy mnie. Punktują mnie na każdym kroku szczególnie jeśli mogą wystawić ocenę negatywną. Czyli taki rodzinny standard. Jednak trzeba zawsze pamiętać, że z rodziną dobrze się wychodzi ale na zdjęciu i to pod warunkiem stania z boku.
We wtorek w pracy było emocjonująco pozytywnie, robiłem swoje. Zdobywałem moje małe szczyty w tym bardzo nudnym zawodzie, ale moje. Kroczek po kroczku w kierunku celu, popołudniu zakupy w hipermarkecie, później kilka standardowych przelewów człowieczka XXI wieku i ponad połowy wypłaty już nie ma a tu trzeba za coś żyć do końca miesiąca, mimo wszystko dzień uznaję za udany. Tylko koniec był fatalny bo uświadomiłem sobie, że odbierając ostatnio koszule z pralni musiałem jednej nie otrzymać, czyli jestem w plecy, lepiej nie myśleć ile.
Środa to nie był dzień, to był jakiś horror. Ze starej pracy sms, kilka telefonów. Cholera od 1 kwietnia nie jestem ich pracownikiem, a oni teraz mając problem dzwonią do mnie po poradę, ale jednocześnie mówią to z tekstem, że „ich zostawiłem”, przepraszam ale „kto pod kim kopie dołki, ten sam do nich wpada”. Na pewno zmiany nie żałuję. Muszę iść do przodu dalej.
Postanowiłem na ten weekend zostać we Wrocławiu, wyspać się, połazić bez sensu po mieście, zrobić kilka zdjęć, których wartość artystyczna będzie równa zero, wartość kronikarska zapewne taka sama. Ponudzić się , może pójść do kawiarni, lub do kina żaden szał. Czyli samotny weekend w wielkim mieście. 
Zastanawia mnie ciągle w jakim kierunku to pobiegnie, czy moja przyszłość jest we Wrocławiu, czy ze spuszczonym ogonem wrócę na stare śmieci, a może pójdę dalej do przodu. Tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli ja jestem zadowolony z nowego miejsca pracy , widzę w nim potencjał na mój rozwój zawodowy, ale co bardziej ważne liczę na dobrą kase.    

zdjęcie znalezione na tumbrl.com taka abstrakcja, dla mnie fantastyczna, a dla wielu już nie zrozumiała 

3 komentarze:

  1. Uwazam, Cie za odwaznego goscia. Rzuciles prace nie majac innej oferty w reku. Chodziles od rozmowy do rozmowy i znalazles cos fajnego i przeniosles sie za praca do innego miasta.

    To naprawde wymaga wyrzeczen! A poki ludzi nie znajdziesz we Wroclawiu to taki bedzie tam Twoj byt jak teraz.

    Moj brat jak przeniosl sie do Krakowa za praca to od razu jakos poznal wielu ludzi! Znajomych z pracy, znajomych znajomych, od razu poznal nowa dziewczyne itp. i jego zycie w Krakowie kwitlo.

    Tez bym tak chcial. Gdybym tak potrafil szybko poznac swietnych ludzi, to pewnie juz dawno przenioslbym sie do Warszawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak jesteś zadowolony z pracy, to chyba to najważniejsze ;) nie ma co oglądać się wstecz, ja tam nie pomagałbym osobom ze starej pracy, a niech radzą sobie sami :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam i zapraszam na mój blog :)

    OdpowiedzUsuń